sobota, 4 lipca 2020

O nienawistnym bezwstydzie słów parę


       Zwracałem tu jakiś czas temu uwagę na fakt, że z niewyjaśnionych do końca powodów, ile razy któryś z polityków, czy z osób związanych z Prawem i Sprawiedliwością uczyni coś głupiego, w jednej chwili wielu z nas wpada w autentyczną histerię, zapowiadając, że ów wybryk przyniesie nam najpierw spadek w sondażach, a następnie już tylko ostateczną porażkę. Sugeruję tu przyczyny nie do końca wyjaśnione, mimo to jednak mam pewne swoje podejrzenia. Otóż biorę pod uwagę fakt, że z punktu widzenia wyborców prawicy kwestia rozróżnienia między prawdą a kłamstwem jest tak istotna, że każdy naruszenie owej granicy powoduje taki szok, że reakcja musi być natychmiastowa. Czy tak jest, pewności mieć nie mogę, natomiast faktem jest, że po raz kolejny wychodzi na to, że podczas gdy z jednej strony obserwujemy owo nieustanne zatroskanie, z drugiej triumfuje wieczne bezhołowie.
        Proszę zwrócić uwagę na najnowsze wyczyny posła Platformy Obywatelskiej Sławomira Nitrasa. My tu oczywiście znamy jego możliwości z lat minionych i w pewnym sensie traktujemy je z  odpowiednim przymrużeniem oka, mamy jednak ową kampanię i wszystko nagle staje się ważne bardziej niż zwykle, a na tym tle pojawia się wspomniany Nitras i zaczyna po raz kolejny prezentować swoje ciężkie deficyty. A ja w tym momencie, choć nie mam żadnego problemu z tym idiotą, to jednak co mnie zastanawia, to reakcja osób trzymających się jak pijany płotu strony przez Nitrasa w sposób oczywisty reprezentowanej. Oni w żaden sposób nie czują jakiegokolwiek zagrożenia; w najmniejszym stopniu nie uważają, że to co wyprawia Sławomir Nitras może ich projektowi w jakikolwiek sposób zaszkodzić. Oni najwyraźniej wierzą w to, że cel uświęca środki, a poza tym w doborze owych środków nie widzą nic złego.
        Poseł Sławomir Nitras – przypomnijmy, że jeden z najważniejszych członków sztabu wyborczego kandydata Trzaskowskiego – zachowuje się jak klasyczny ulicznik, w dodatku, jeśli weźmiemy pod uwagę pozycję jaką zajmuje w publicznej przestrzeni, prowokujący swoim zachowaniem jeszcze poważniejsze podejrzenia, sięgające jeszcze głębiej w rejony, których już normalna polityka nie toleruje, a tymczasem wszystko wskazuje na to, że tam, gdzie do tych wszystkich ekscesów dochodzi, nikt nie dość że nie uzna, że tego Nitrasa może należałoby odsunąć na chwilę od kampanii, to w ogóle nie poczuje najmniejszego niepokoju.
      Czemu tak? Otóż moim zdaniem odpowiedź na to jest jedna. Przede wszystkim oni żyją wyłącznie nienawiścią, i jakkolwiek owo słowo „nienawiść” stało się z biegiem lat zużyte, sama nienawiść oczywiście istnieje i to ona nadaje sens życiu ludzi o których dziś rozmawiamy. A zatem, jeśli po naszej stronie wciąż zwycięża pragnienie, nawet jeśli nie prawdy, to pewnej oczekiwanej w tej grze przyzwoitości, tam nie ma już żadnych ograniczeń. Z czego zatem wynika owa ostrożność? Tu też odpowiedź jest bardzo prosta. Otóż nam się wciąż wydaje, że, niezależnie od wszystkiego, za wyborami które podejmujemy, stoi wciąż i mimo wszystko jakieś pragnienie uniwersalnego porządku, w którym ktoś taki jak Sławomir Nitras się jednak już nie mieści. Co ja mówię, Sławomir Nitras? Tam się nie mieszczą autorzy najróżniejszych, nie mniej szokujących wystąpień. I to wtedy właśnie my, wciąż zachowując to nasze zupełnie podstawowe pragnienie zachowania jakiegoś uniwersalnego porządku, ile razy on zostanie zakłócony, najpierw protestujemy, a potem zaczynamy drżeć przed nieuniknioną karą.
        Oczywiście chciałbym bardzo byśmy zachowali ów pierwotny instynkt i nie zsunęli się do poziomu, gdzie żadne zasady już nie obowiązują. Myślę jednak, że jeśli uda nam się choć na chwilę przestać drżeć na widok choćby posła Tarczyńskiego, choćby i walącego czymś ciężkim po tępym łbie posła Nitrasa, nie stanie się nic złego. Najwyżej Tarczyński zamachnie się zbyt mocno i będziemy mieli jednocześnie dwa problemy z głowy. A co na ten temat pomyślą obie strony politycznego sporu, pozostanie bez zmian.



1 komentarz:

  1. Tak. Zgadzam się. Nic ująć. I ta Pomaska. Jej z miesiąca na miesiąc gorzej z oczu patrzy. Ona już jest w moich oczach upiorem. Dobrze, że pan Nitras nie ma szans być moim synem, bo byłabym w rozterce.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...