wtorek, 16 lutego 2016

Może przewodnik po Armagedonie dla Szanownych Państwa?

Najpierw proszę mi pozwolić na dłuższy cytat:
NADCHODZI KRES. MISTYCZNE WIZJE KOŃCA ŚWIATA, PRAKTYCZNE PORADY, JAK PRZETRWAĆ W CZASACH OSTATECZNYCH. CZY ZALEW MROŻĄCYCH KREW W ŻYŁACH INFORMACJI TO EFEKT NASZEGO DOSTĘPU DO INTERNETU? WIELKIE WULKANY BUDZĄ SIĘ NA NOWO, TRZĘSIENIA ZIEMI NISZCĄ CAŁE MIASTA. SZALEJĄ TORNADA I TSUNAMI, ZMIENIA SIĘ KLIMAT, ZACZYNAJĄ SIĘ WĘDRÓWKI LUDÓÓW, NIENORMALNOŚĆ STAJE SIĘ NORMĄ. FANTAYZM I TERRORYZM PUKAJĄ DO NASZYCH DRZWI. POLITYKA STAJE SIĘ DOMENĄ SZALEŃCÓW, EKONOMIA RUJNUJE CAŁE NARODY.
Apokaliptyczne przestrogi. Kiedy pojawiły się w historii? Czy pierwszy raz w dziejach mamy do czynienia z ich lawiną? Czy mówią o naszych czasach? Czy wiemy, kiedy i gdzie zacznie się Armagedon?
I najważniejsze pytanie: czy można odwlec wyrok albo go złagodzić? A gdy nadejdzie kres, co zrobić, by przetrwać? Czy Bóg przygotował „miasta ucieczki”?
Jak zachować się w dniach ostatecznych, jak się do nich praktycznie przygotować? Niebo daje odpowiedź. Przeczytaj za nim będzie za późno”.
I teraz już bez zbędnej zwłoki, zanim ktoś mi zasugeruję, że ja, podczas spaceru ze swoim psem, postanowiłem się zaprzyjaźnić ze spotkaną po drodze parą Świadków Jehowy, którzy mi dali parę swoich gazetek, i że ja od dziś będę systematycznie odkrywane tam treści, spieszę wyjaśnić, w czym rzecz. Otóż powyższy cytat nie jest wyjęty z rozprowadzanej przez Światków Jehowy literatury, lecz pochodzi z „z największego konserwatywnego tygodnika opinii” dostępnego powszechnie pod nazwą „W Sieci”, a stanowi reklamę wydanej przez „Frondę” książki niejakiego Wincentego Łaszewskiego zatytułowanej „Nadchodzi kres”. Jakby tego było mało, no i na wypadek gdyby ktoś zaczął argumentować, że tygodnik „W Sieci” to nie Kościół, podobnie jak nie jest Kościołem Grzegorz Górny, który, jak pamiętamy, niedawno całkiem miał tam serię pogadanek na temat prowadzonych przez siebie poszukiwań Świętego Grala, i nie jest nawet Kościołem „Fronda” wraz z całą tą prawicową hipsterką, która niedawno owo „pismo poświęcone” skutecznie przejęła, pod zamieszczonym przez Karnowskich tekstem ukazuje się jednoznaczna informacja, że książka jest „rekomendowana” przez coś, co nosi nazwę Światowego Apostolatu Fatimskiego, a patronat medialny nad nią sprawują, po kolei, Telewizja Polska, Gość Niedzielny, Krajowa Agencja Informacyjna i Radio Warszawa. A więc, jak widzimy, ten Łaszyński i jego poradnik, jak i gdzie się ukryć, kiedy nadejdzie koniec świata, to nie jest ani pojedynczy wybryk jakiejś sekty, ani prowokacja KRRiT, ale jak najbardziej projekt autoryzowany przez agendy ściśle kościelne.
Kiedy wpatrywałem się jak zaczarowany najpierw w tekst, od którego zaczęliśmy te refleksje, a następnie w ów tak bardzo niezwykły patronat, pomyślałem sobie, że, z ciężkim wprawdzie sercem, ale sprawdzę, co to takiego ten Światowy Apostolat Fatimski, którego, jak się dowiaduję, członkiem jest Wincenty Łaszyński. No i okazuje się, że jest to, działająca jak najbardziej z błogosławieństwem Watykanu, powstała w Stanach Zjednoczonych organizacja świeckich katolików, kiedyś nosząc nazwę Niebieskiej Armii Matki Bożej z Fatimy, jednak zgodnie życzeniem Jana Pawła II zmieniając ją na ów Apostolat.
A więc, jak widzimy, znaleźliśmy się w punkcie, gdzie „Fronda” wydaje książkę, która, jak głosi zapowiedź na froncie, „zawiera praktyczne porady, jak przetrwać w czasach ostatecznych”, tygodnik „W Sieci” ją reklamuje, ostrzegając nas, że jeśli jej nie przeczytamy, nie będziemy wiedzieć, gdzie się schować, kiedy nadejdzie Armagedon, a nad tym wszystkim roztaczają swój patronat „Gość Niedzielny”, KAI, oraz Niebieska Armia Matki Bożej z Fatimy.
Oczywiście, mógłbym teraz temat nieco rozwinąć i zapytać tego z nich, który to czyta, a czuje się tu jakoś odpowiedzialny, jak to się dzieje, że „największy konserwatywny tygodnik opinii w Polsce” handluje przewodnikami po „miastach ucieczki” na wypadek Armagedonu, zamiast zwrócić uwagę choćby na to, że oto właśnie Coryllus wydał pięknie oprawione, tak niezwykle poruszające wspomnienia księdza Mariana Tokarzewskiego, ale dam już chyba spokój. Natomiast, choć nie wiem, czy mi pasuje wpadać w ten ton, chciałem na koniec wyznać, że mam wrażenie, iż Duch Święty zesłał nam papieża Franciszka w samą porę. Ostatnią rzeczą, jakiej dziś potrzebujemy, to ktoś, na kogo czekają Tomasz Terlikowski z rodziną i inni tak zwani „prawdziwi katolicy”.

Wspomniana książka księdza Tokarzewskiego jest do kupienia w księgarni pod adresem www.coryllus.pl. Serdecznie zachęcam. Oczywiście polecam też najróżniejsze moje pozycje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...