niedziela, 28 lutego 2016

O gnuśności bez retuszu

Stali czytelnicy tego bloga sprawę znają, ponieważ jednak podejrzewam, że są też tu ostatnio i tacy, którzy do nas dołączyli dopiero w ostatnich tygodniach, króciutko przedstawię temat. Otóż jeszcze jesienią zeszłego roku dotarła do mnie informacja, że w dwóch krakowskich kościołach, pod wezwaniem świętej Katarzyny oraz świętych apostołów Piotra i Pawła ma się odbyć kolejna edycja międzynarodowego muzycznego festiwalu o nazwie Unsound. Ponieważ sprawa mnie zainteresowała, przeprowadziłem krótką kwerendę, w wyniku której okazało się, że ów festiwal stanowi przedsięwzięcie jednoznacznie satanistyczne, którego główny pomysł od wielu już lat sprowadza się do przejmowania sakralnych przestrzeni i ich nadzwyczaj skutecznego bezczeszczenia. Przedstawiłem swoje obserwacje na tym blogu, a tym samym spowodowałem natychmiastową reakcję krakowskiej Kurii i wyrzucenie satanistów z krakowskich kościołów, rozbicie głównej idei festiwalu, oczywiście sądowe groźby wobec mnie ze strony organizatorów, ale przede wszystkim atak światowych mediów, jakiego ani ja sam się nie spodziewałem, ani też cywilizowany świat nie widział. Jeśli ktoś ma dziś ochotę sprawdzić, jak wielką furię wywołało odwołanie występów w krakowskich kościołach, wystarczy że wpisze w googlu hasło „unsound accused of satanism”, żeby zobaczyć, do czego tam doszło.
To co w tym jednak jest najciekawsze, to fakt, że chociaż takie medialne ośrodki jak „Los Angeles Times” czy „Guardian” uznały wiadomość o tym, że gdzieś w Polsce skromna notka na blogu powstrzymała atak najbardziej czarnego zła na Przenajświętszy Sakrament, za przebój dnia, polskie media – a to co nas akurat powinno interesować najbardziej, media prawicowe i katolickie szczególnie – sprawę kompletnie zlekceważyły. Do tego stopnia, że podczas gdy o odwołaniu koncertów pisała „Gazeta Wyborcza”, „Polityka” oraz „Tygodnik Powszechny”, prawicowe i patriotyczne media nabrały wody w usta. I można by było oczywiście zastanowić się, dlaczego, to jednak jest już temat na osobną refleksje.
A teraz proszę sobie wyobrazić, że wczoraj na Twitterze słynny ksiądz Isakowicz-Zaleski zamieścił informację, że we wspomnianym kościele pod wezwaniem św. Katarzyny ma się w tych dniach odbyć międzynarodowy festiwal piosenki żeglarskiej, a obok owej informacji pełen oburzenia apel do miejscowej Kurii, by się sprawą zajęła i realizację owego bezbożnego aktu powstrzymała. Tak to właśnie ksiądz Isakowicz-Zaleski sformułował: w kościele pod wezwaniem św. Katarzyny w Krakowie organizują jakieś shanty i co na to Kuria?
Od czasu gdy ksiądz Isakowicz-Zalewski jeszcze za dobrych, przedsmoleńskich czasów zapowiedział, że on, za jego postawę wobec kwestii ukraińskiej, na Lecha Kaczyńskiego nigdy w życiu więcej nie odda głosu, mam do niego stosunek, powiedzmy… ostrożny. Tu jednak chciałbym Księdza tą droga poinformować, że fakt iż on, w czasie który został mu dany, nie raczył zauważyć, że w jego Krakowie najbardziej brutalny satanizm szydzi z tego, co dla każdego z nas najcenniejsze, a dziś napina mięśnie swojej pobożności z powodu tak zwanej piosenki żeglarskiej, świadczy o nim jak najgorzej. I świadczy o gnuśności, za którą przyjdzie mu prędzej czy później odpowiedzieć.
I przyjmijmy, że jedyny sens tej krótkiej notki był taki, by wreszcie sformułować tę prostą prawdę.

Zapraszam wszystkich do odwiedzania księgarni pod adresem www.coryllus.pl, gdzie są do nabycia moje książki. Polecam szczerze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...