piątek, 20 listopada 2015

Kiedy Polska zacznie przyjmować uchodźców z Francji?

Determinacja oraz bezwzględność, z jaką rząd Prawa i Sprawiedliwości rozpoczął swoją misję, zrobiły wrażenie, jak się zdaje, nie tylko na mnie. To, co mamy okazję obserwować od pierwszej chwili, gdy rząd Beaty Szydło otrzymał wsparcie Parlamentu, stanowi pokaz siły, z jakim chyba nie mieliśmy oglądać od czerwca roku 1992, z tym, że o ile wówczas można było się spodziewać, że owa hucpa musi się kiedyś skończyć, dziś, jak wszystko na to wskazuje, przed Jarosławem Kaczyńskim i jego projektem świat stoi otworem. Z tego, co możemy zaobserwować, wynika, że – z powodów, o których wspomnę nieco później – tego, co przed nami, powstrzymać nie jest już w stanie nikt. I bardzo proszę, niech mi nikt nie mówi o „Gazecie Wyborczej”, o telewizji TVN24, czy o zapowiadanej bardzo silnej opozycji ze strony ugrupowania Ryszarda Petru i Platformy Obywatelskiej. To co tak wyraźnie widzimy, a więc przejmowanie państwa ze skutecznością dotychczas niespotykaną, to przede wszystkim coś, co musiało zostać autoryzowane na poziomie znacznie wyższym, niż ten, którego jest w stanie sięgnąć Donald Tusk, że już nie wspomnę o przewodniczącym Neumannie, no a poza tym, nie żartujmy – kogo obchodzi polityka, skoro i tak wszyscy spędzają czas w miejscowej galerii?
A zatem, wygląda na to, że tym razem uda się sprawy doprowadzić do końca, i to paradoksalnie dzięki tytanicznej wręcz pracy wykonanej przez ustępującą ekipę, która pokazała, że można naprawdę wszystko. A ja mam już tylko jedna refleksję. Jakież to okropne, że Paweł Kukiz ze swoimi ludźmi nie zorientowali się w sytuacji i w najbardziej kluczowym momencie postanowili głosować przeciwko rządowi. Ja jestem w stanie zrozumieć, że w 2005 roku biedny Andrzej Lepper się tak fatalnie pomylił, i że Roman Giertych ze swoimi chłopakami uznali, że to ich czas właśnie nadszedł. W końcu wtedy faktycznie wszystko się dopiero zaczynało. No ale dziś, kiedy wszystko jest takie przejrzyste? Co za wstyd!
Wczoraj na portalu wpolityce.pl ukazała się analiza zatytułowana „Ostre posunięcia na otwarcie kadencji pokazują, że zmiana będzie realna. Choć styl pozostawia nieco do życzenia”. Okazuje się, że „naszym” nie odpowiada styl. Jest władza, są decyzję, tylko czy nie byłoby lepiej, gdyby – rozumiem, że ze względu na opinię tak zwanej „władzy prawdziwej” – udało się zachować styl. Posłuchajcie więc, moi mili państwo: zarówno styl jak i treść mieliśmy przez minione osiem lat, z każdym miesiącem coraz bardziej, do tego stopnia, że dziś wszyscy zarówno jedno jak i drugie maję w dupie. Na starej i bardzo prostej zasadzie, że wszystko już było. Cokolwiek więc zrobią dziś Macierewicz z Ziobrą i Błaszczakiem na dokładkę, z błogosławieństwem pani premier Szydło, oraz oczywiście z upoważnienia pana prezesa Kaczyńskiego, może najwyżej zostać skrytykowane przez byłego premiera Marcinkiewicza w telewizyjnym programie Moniki Olejnik, i to też jedynie przez najbliższe tygodnie. I to wszystko. Jak już to zostało powiedziane, najistotniejsze decyzje zostały podjęte na szczeblu na tyle wysokim, że na jego widok, my tu, blogerzy Salonu24, nieskromnie zasłaniamy oczy.

Tyle dobrego, że książki są na miejscu. Przypominam i polecam: www.coryllus.pl.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...