piątek, 7 sierpnia 2015

religia.tv napada, czyli o siedmiu kotach księdza Twardowskiego

Rozumiem oczywiście znaczenie, jakie dla nas wszystkich miał wczorajszy dzień i zapewniam, że każdą jego godzinę spędziłem, przeżywając wraz z innymi początek nowej Polski, jednak dziś kiedy już opadły emocje, jedyne co mam w głowie to fragment wiadomości dotyczącej wydarzenia w pewnym sensie jeszcze bardziej niezwykłego, a mianowicie Mszy Świętej Dziękczynnej za prezydenturę Bronisława Komorowskiego. Otóż, jak donosi portal onet.pl, podczas wspomnianej Mszy, jeden z księży koncelebransów, Aleksander Seniuk, zwracając się do wiernych, powiedział:
- My, tzn. Andrzej Luter, Staszek Opiela, Kazik Sowa i jeszcze inni, którzy mi zgłaszali z przykrością, że nie mogą przybyć [...], nie jesteśmy episcopoi (z gr. biskupi), my jesteśmy presbyteroi – kapłani [...] i czujemy odpowiedzialność za te niesprawiedliwości rzucane na pana [...]. Wyobraźmy sobie, jak pana, panie prezydencie, ranią te słowa zwłaszcza dotyczące pana wiary, sumienia, wierności Kościołowi. Więc proszę przyjąć, panie prezydencie, pani Anno [...] i mówię to w imieniu, myślę, wielu kapłanów – przepraszamy was, prosimy o wybaczenie nam i także tym wszystkim, którzy nie wiedzą, co czynią”.
Ja zdaję sobie sprawę z tego, że przydałby się tu nam odpowiedni komentarz, jednak ponieważ większość z nas świetnie wie, kim są księża Sowa, Opioła, czy Luter, wydaje mi się, że z o wiele większą korzyścią dla naszego wspólnego dobra będzie to, jeśli już do samego końca pojmiemy, z kim mamy do czynienia, a do tego wystarczy wyjaśnienie zagadki owego Seniuka. Fragment znaleziony w Internecie:
Ks. Aleksander Seniuk – rektor w klasztorze Sióstr Wizytek w Warszawie, zasłynął z tego że jako następca ks.rektora Jana Twardowskiego wyrzucił ukochane zwierzęta ks. poety z klasztoru. Dzika kotka okociła się przy klasztorze Sióstr Wizytek w Warszawie, na terenie którego mieszkał ks. rektor Jan Twardowski. Kapłan, którego poezja pełna jest ukochanej przez niego przyrody, otoczył czułą opieką i przyjaźnią wszystkie siedem czarnych kociąt. Mieszkały razem z nim, niektóre całkiem oswojone, inne ufne tylko w stosunku do niego i osób z jego najbliższego otoczenia. Po śmierci księdza koty straciły bezpieczną oazę. Następca poety, rektor Aleksander Seniuk nie zgadza się, by pozostały one na terenie podlegającego mu teraz klasztoru, choć wśród sióstr są miłośniczki tych zwierząt, jak Maria Teresa, która opiekuje się kotami i od dawna je fotografuje. W 1998 r. ukazał się albumik jej zdjęć z pięknymi, mądrymi wierszami ks. Twardowskiego”.
A zatem my sobie z nimi poradzimy. O wiele większy problem mają biskupi. Wspierajmy ich w tych niełatwych chwilach. Dla dobra naszego Kościoła.

Niezmiennie zachęcam do kupowania moich książek w księgarni pod adresem www.coryllus.pl


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...