wtorek, 25 sierpnia 2015

O strażnikach teraźniejszości i czarusiach z trotylem

Stali czytelnicy tego bloga wiedzą, że gdy chodzi o Facebooka i Twittera, na mnie liczyć nie można. Oczywiście nie będę się wdzięczył zapewniając, że ja w ogóle nie mam pojęcia, o co chodzi, niemniej fakt jest faktem, że o tym, co się dzieje na jednym, czy drugim, dowiaduję się niemal wyłącznie od moich dzieci. Tak też, nie skądinąd, jak od mojego syna, słyszę o aktywności, jaką na Twitterze prowadzi wybitny prawicowy dziennikarz Cezary „Trotyl” Gmyz, a skoro on, to i inni. Z tego co słyszę, oni wszyscy tam siedzą od rana do wieczora i w praktyce ograniczają się do wzajemnych szyderstw i obrażania się. Z tego, co mi niemal codziennie opowiada mój syn, wynika, że tam jest nieustanny ruch, który do niczego nie prowadzi, z którego dokładnie nic nie wynika i którego jedyny sens sprowadza się do tego, by pod pozorem organizowania prawicowej burzy mózgów, tworzyć zgiełk nie do wytrzymania i nic więcej.
Ktoś mi powie, że to nic takiego, bo tak właśnie wygląda Internet, a to w Internecie właśnie wykuwa się dzisiejsza polityczna rzeczywistość. To w końcu dzięki Internetowi Andrzej Duda został prezydentem i to dzięki Internetowi cała Polska już wie, że osiem lat rządów Platformy Obywatelskiej były naszym wspólnym nieszczęściem i wstydem. To wreszcie tam są dziś „drukowane” wyniki październikowych wyborów, a wraz z nimi nadzieja na lepszą przyszłość.
W tej sytuacji zajrzyjmy do mediów głównego nurtu, czyli po naszej stronie do tygodnika „W Sieci”. Również od mojego syna dowiedziałem się przed momentem, że ktoś starannie wyliczył, że z piętnastu ostatnich okładek tygodnika, jedenaście z nich przedstawia Andrzeja Dudę, a pozostałe karykaturalne fotomontaże wybranych polityków Platformy. I to, jak rozumiem, jest wspomniana burza mózgów, tyle że na poziomie dla bardziej intelektualnie zaawansowanej części elektoratu.
I znów ktoś mi powie, że nic nie szkodzi, bo przede wszystkim wiele wskazuje na to, że to jest kierunek, który niesie zwycięstwo, no a poza tym oni też mają i Lisa i Wołka i Żakowskiego, a jak tych zabraknie – zawsze się znajdzie jakiś Kuczyński, przy którym nawet nasz „Trotyl” traci swój naturalny urok. I to jest oczywiście argument dość mocny, tyle że obciążony jednym bardzo poważnym, a dla nas niestety, decydującym błędem. Otóż na tym poziomie walka faktycznie jest już dawno rozstrzygnięta i efektem owego rozstrzygnięcia jest to, że Prawo i Sprawiedliwość przejmuje władzę. Rzecz jednak w tym, co będzie po, a tu straszna – prawdziwie wstrząsająca – wiadomość jest taka, że my tu nie mamy dosłownie nic. Cała propaganda – czy, jak pewnie my byśmy woleli to określać – społeczna edukacja znajduje się w rękach trzech ośrodków: Agory, Onetu i Grupy ITI. Ja zdaję sobie sprawę z tego, że my przez te wszystkie lata próbowaliśmy tworzyć jakieś think tanki, jakieś ośrodki myśli republikańskiej, jakieś archipelagi wolności, efekt tego niestety jest taki, że na końcu zostają Agora, Onet i ITI.
W swoim wczorajszym tekście Coryllus przypomniał dwie anegdoty. Pierwsza z nich opowiada o polskim dziedzicu, panu Stempowskim, który do prowadzenia swoich interesów z zasady zatrudnia Żydów. Zwyczaj przy tym ma taki, że kiedy któregoś dnia któremuś z nich zdarzyło się popełnić jakieś ciężkie błędy w zapisach księgowych, pan Stempowski wzywa go do siebie i rozmowę rozpoczyna od słów „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”, stawiając biednego Żyda w sytuacji bez wyjścia.
Druga z kolei mówi o pewnym żydowskim kupcu, który (i tu już zmuszony jestem uciec do cytatu) „każdą transakcję z gojami wyznania katolickiego zaczynał od słów – niech będzie pochwalony Jezus Chrystus, a jeśli nie był pewien żarliwości ich wiary, chwalił piękno polskiej flagi i ronił łzy nad losem udręczonej Ojczyzny. Potem, zmiękczywszy w ten prosty sposób serca klientów, przechodził do rzeczy”.
Coryllus ma tu swoje refleksje, natomiast ja swoje – może i nie tak głębokie i uniwersalne, ale moim zdaniem warte uwagi. Otóż proszę sobie wyobrazić, że przy okazji uroczystego ogłoszenia nowej ramówki na kolejny sezon, telewizja ITI opublikowała niezwykły wręcz spot – spot o kręceniu spotu na temat nowej oferty telewizji. Ja wiem, że wielu z nas nie ma ochoty otwierać zamieszczanych tu linków, tym razem jednak bez tego nie damy rady. To trzeba zobaczyć. Żeby zrozumieć, jak się tworzy przyszłość, to trzeba zobaczyć. No i proponuję zwrócić uwagę na pewien ciekawy szczegół. Czy ktoś tu może widzi choćby ślad polityki?

http://www.tvn24.pl/wideo/z-anteny/za-darmowe-wyzywienie-zrobimy-wszystko-tak-powstawal-spot-tvn,1451554.html?playlist_id=12799

Przepraszam wszystkich bardzo, ale ponieważ przez najbliższe dni będę się musiał skupić na nowej książce, którą musimy przygotować do druku, jest bardzo możliwe, że nie dam rady pisać codziennie. Zachęcam do odwiedzania strony www.toyah.pl i do kupowania dotychczas wydanych książek. Stamtąd droga jest prościusieńka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...