wtorek, 24 marca 2015

Gdy Ruskie wzięli się za Komorowskiego

Poniższy tekst zacząłem pisać jako swój cotygodniowy felieton dla „Warszawskiej Gazety”, ale w międzyczasie przyszło mi do głowy, że może jemu lepiej będzie tutaj, a tam napiszę coś innego. A zatem, proszę uprzejmie. 444 słowa specjalnie dla Was.


Prawdopodobnie, gdyby nie kampania Andrzeja Dudy, nasz telewizor już na stałe pozostałby ustawiony na Canal+ Sport, z którego moja córka korzysta, by oglądać angielską ligę piłkarską. Mamy jednak tego Dudę, który nam się bardzo podoba i którego będziemy w maju wybierać na prezydenta, więc wczoraj rzuciłem okiem do mojej kiedyś na swój sposób ulubionej stacji TVN24, a tam, w związku z przedłużającym się rozpoczęciem konferencji prasowej kandydata… wojna.
Najpierw więc obejrzałem, jak poprzez Polskę jadą amerykańskie wojska, potem, jak w stronę Polski jadą wojska rosyjskie, następnie podana została informacja, że każdy rezerwista może się spodziewać wezwania na szkolenie wojskowe i jeśli tylko takie wezwanie otrzyma, ma się natychmiast zgłosić do jednostki, a potem na chwilę pojawił się uśmiechnięty Duda i kiedy się zaczęło robić naprawdę wesoło, relacja została przerwana, by nam pokazać rozbity gdzieś w Poznaniu samochód, no a potem od nowa: wojska amerykańskie, wojska rosyjskie i wiadomość o obowiązkowych szkoleniach rezerwistów, no i ten rozbity samochód.
I ja oczywiście, jako osoba z doświadczeniem, świetnie wiem, jaki jest plan. Chodzi o to, by nas doprowadzić do stanu, gdzie już nawet nie będziemy po kątach plotkować, że „ten Kaczyński” chce wywołać wojnę, ale gdzie tę wojnę zobaczymy na własne oczy i dojdziemy do wniosku, że to wszystko jest tak straszne, że lepiej tego co jest nie ruszać, niech gnije, niech zdycha, może nas nikt nie zauważy i jakoś będzie.
A ja sobie myślę, że tym razem się nie uda. I to nie dlatego, że w tę wojnę nikt z nas nie wierzy, albo, że tych obrazków jest za mało i że one są za mało drastyczne, by zrobić na nas większe wrażenie, ale wręcz odwrotnie – jej jest zwyczajnie za dużo i do tego stopnia za dużo, że ona przestała na nas robić jakiekolwiek wrażenie. Nastąpił bowiem dokładnie ten sam efekt, z jakim mieliśmy do czynienia przez te wszystkie lata afer, skandali, kłamstw, czy wręcz niekiedy i zbrodni, które trwały tak naprawdę zaledwie chwilę, by je zastąpiły kolejne, jeszcze bardziej drastyczne i oburzające, i w końcu doszło do tego, żeśmy dla świętego spokoju wybrali supermarket.
I to jest moim zdaniem to, co przyjęło się określać, jako strzał w stopę. Oni tak długo straszyli tą wojną po to tylko, by nas wszystkich zapędzić do tych czystych, jasno-oświetlonych galerii i kazać nam tam siedzieć do odwołania, aż doszło do tego, że kiedy nagle to zagrożenie stało się choćby minimalnie realne, okazało się, że nikt z nas nie chce stamtąd wychodzić.
A w dodatku na ekranach coraz to nowocześniejszych telewizorów co chwilę pojawia się twarz Andrzeja Dudy, który bardzo jasno i cierpliwie nam tłumaczy, że kiedy zostanie prezydentem, on nie pozwoli, żeby to wszystko nagle zrobiło się zbyt drogie.

Przypominam, że wszystkie moje książki są do kupienia na w księgarni na stronie www.coryllus.pl. Serdecznie i szczerze zapraszam.

2 komentarze:

  1. Szelmowsko nanizana puenta...
    Brawo! Idźmy tą drogą.

    OdpowiedzUsuń
  2. @Mateusz Żuchowski
    Cieszę się, że mimo owego szelmowstwa, ją dostrzegłeś.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...