czwartek, 4 września 2014

Niszcz faszyzm, czyli "Wyborcza" w wielkiej misji pojednania

Poza powodem oczywistym, związanym bezpośrednio z tematem tamtych refleksji, było jeszcze coś, co mi kazało przez minionych parę dni zajmować się Jaśnieprezydenckością Donaldem Tuskiem i jego europejskimi sukcesami. Otóż ledwo co miała miejsce słynna sobotnia konferencja prasowa w Brukseli, na której Donald Tusk ogłosił, że on do grudnia ze swoim angielskim będzie śmigał, jak nowiusieński Messerschmitt, od swojego serdecznego kolegi Lemminga otrzymałem link z adnotacją: „To się w głowie nie mieści”, no i jak zrozumiałem, z sugestią, bym się sprawą odpowiednio zajął. Czego dotyczył ten link? Proszę sobie mianowicie wyobrazić, że 1 września, w rocznicę napaści Niemiec na Polskę, „Gazeta Wyborcza” zamieściła tekst w formie ogłoszenia, podpisany przez coś, co nosi nazwę „ewangelickiego zakonu Maryi z Darmstadt”, w którym owe siostry przepraszają Polaków za wojnę. Samego tekstu ogłoszenia, jeśli akurat nie udało nam się kupić poniedziałkowej „Wyborczej”, nie znamy, jak się domyślam z tej przyczyny, że jest to ogłoszenie, na dodatek płatne, i jakoś głupio je teraz za darmo powielać, natomiast z tego, co można to tu to tam przeczytać, owe siostry, jak już wspomniałem, przepraszają, cytują Psalmy i dołączają modlitwy za Polskę i Polaków.
Jak to się stało, że ewangelickie siostry zakonne zdecydowały się zamieścić płatne ogłoszenie tej treści w „Gazecie Wyborczej”? Okazuje się, że one już ów tekst z przeprosinami napisały pięć lat temu, przez te wszystkie lata zastanawiały się, co z nim zrobić, no i w końcu ich znajomy z muzeum w Auschwitz doradził im, żeby opublikowały je w formie ogłoszenia w „Gazecie Wyborczej”, szefowa owych sióstr wysłała e-mail do redaktora „Wyborczej” Bartosza W. Wielińskiego, no i słowo stało się ciałem.
Ktoś się zapyta, co mają do tego teksty o Tusku. Już wyjaśniam. Otóż kiedy otrzymałem ten link, wiedziałem przede wszystkim, że to jest sprawa znacznie grubsza, niż wszystkie, z którymi mieliśmy ostatnio przyjemność, a z drugiej strony, temat mnie zwyczajnie przerósł. Ja czytałem zlinkowaną wiadomość na przemian z owym „to się w głowie nie mieści” i z każdą chwilą pogrążałem się w takiej bezradności, o jakiej dotychczas nawet mi się nie śniło. Wiedziałem, że będę w końcu musiał jakoś do tematu podejść i go skomentować, a jednocześnie nie umiałem nawet ułożyć pierwszego zdania owego komentarza. No i stąd też trochę pisałem wciąż o prezydencie Tusku, licząc na to, że w końcu coś mi przyjdzie do głowy. I od razu tu muszę wszystkich rozczarować. Otóż nic z tego. Ja przed tą informacją stoję niemal tak samo bezradny, jak na początku.
No bo popatrzmy. Mamy ten jakiś ewangelicki żeński zakon, jak czytam w „Wyborczej”, założony w roku 1947 przez „znaną ewangelicką teolożkę matkę Basilea”, z intencją taką, by stworzyć miejsce, gdzie chrześcijanie będą się mogli pojednać z żydami, a ja się już się zastanawiam, co to za zakon? Co te siostry tam robią? Czy one tam są zamknięte i się na okrągło modlą, czy może przychodzą tam na popołudniowe, lub weekendowe spotkania, kiedy mąż jest na meczu, a dzieci ze znajomymi w pubie, a może to jest jakaś szkoła dla dziewcząt, które chcą w przyszłości zostać pastorami? Diabli wiedzą, a „Wyborcza” tego nie wyjaśnia. No ale przyjmijmy, że to są informacje bez znaczenia, to natomiast co się liczy, to fakt, że one już od pięciu lat noszą ze sobą ów tekst i nagle decydują się go opublikować w formie płatnego ogłoszenia w „Gazecie Wyborczej”. Bo im tak doradził znajomy z muzeum w Auschwitz. Przepraszam bardzo, ale co to ma być? Czy to są zaledwie jakieś żarty, czy aż może jakaś ciężka, póki co przez nas nierozpoznana, prowokacja? A może to jest nic takiego? Mamy zaledwie jakieś – trzymajmy się tego określenia – siostry z Niemiec, które od roku 1947 działają na rzecz pojednania chrześcijan z żydami, i nagle, po 60 już ponad latach owej działalności, przychodzi im do głowy, by przeprosić Polaków za II Wojnę Światową, no a ponieważ chodzi o to, by te przeprosiny miały odpowiednią rangę, za radą przyjaciela z muzeum w Auschwitz, publikują je w formie płatnego ogłoszenia w „Gazecie Wyborczej”. Czy to było może tak? Przepraszam bardzo, ale ja może i jestem głupi, ale nie naiwny.
Jak mówię, mam świadomość, że to co się stało, mnie zwyczajnie pokonuje. Myślałem o tym wczoraj, przedwczoraj i wcześniej też, i jestem tak samo pusty, jak byłem na początku. W tej sytuacji chyba nie pozostaje mi nic innego, jak skupić się na tym, co proste i czytelne dla każdego. Otóż ja bym chciał przede wszystkim wiedzieć, co to znaczy, że ten zakon to „ewangelicki zakon Maryi z Darmstadt”? Czy to chodzi o to, że ten zakon jest w Darmstadt, czy tu może chodzi o jakąś Maryję z Darmstadt? Gdyby tak, to to by była jakaś rewolucja – Matka Boska z Darmstadt… no, no!
Druga natomiast rzecz, to owo płatne ogłoszenie. Ja niestety nie wiem, czy to było ogłoszenie całostronicowe, czy takie raczej malutkie i skromne, jak te zakonnice, które je zamieściły, nie wiem też czy „Gazeta Wyborcza” dla ogłoszeniodawców z Niemiec ma jakieś rabaty, jednak wciąż myślę, że może tu tak naprawdę nie chodziło o nic innego, jak tylko o dofinansowanie upadającego tytułu. No bo przecież wiemy, jak to jest, kiedy strach zagląda w oczy. Wówczas nie ma to tamto. Trzeba walczyć. A jeśli przyjaciele oferują pomoc, to tym lepiej.

Zapraszam wszystkich na stronę www.coryllus.pl, gdzie można kupić moje książki, w tym pierwsze dwa Toyahy, wciąż po wyjątkowo atrakcyjnej cenie.Proszę jednocześnie o wspieranie tego bloga pod podanym obok numerem konta. Dziękuję.

4 komentarze:

  1. Tak, to prawdziwa zagadka. Protestanci przeciez:
    1. nie maja zakonow
    2. nie uznaja Matki Boskiej
    A tu mamy protestancki zakon zenski, na dodatek w habitach (w czasach kiedy zachodnie zakonnice katolickie porzucily chodzenie w habitach)i to jeszcze pod wezwaniem M.Boskiej. To sie wszystko wzajemnie wyklucza. Niemozliwe. Znajac Gazete Wyborcza z licznych konfabulacji i notorycznego mijania sie z rzeczywistoscia oraz wybitnie antykatolickiego profilu dzialalnosci, nie wiadomo czy ktokolwiek nadal takie ogloszenie. Nie wiadomo czy takie siostry w ogole istnieja. Pytanie moim zdaniem powinno byc: co GW chciala swoim czytelnikom imputowac, po co i dlaczego. Czy jest to jednostkowy wybryk czy pilot zorganizowanej akcji, ktora sie dopiero rozkreca.

    OdpowiedzUsuń
  2. @angela
    W komentarzach pod tym tekstem na Salonie24 są dwa bardzo cenne komentarze w tej sprawie. Polecam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Osobiscie szczerze watpie w te rewelacje GW. A motywacja ekonomiczna nie trafia mi do przekonania - przeciez nie od dzis wiadomo, ze panstwo subsydiuje te gazete, instytucje panstwowe wykupuja duze powierzchnie reklamowe, wszystkie instytucje publiczne maja prenumerate. W knajpach, biurach, nie ma nic innego, tylko to. Moze zwykli ludzie mniej kupuja, ale i tak gazeta daje rade i nie upadnie, bo jest narzedziem propagandowym karmionym niewidzialna ręką, ktorej na tym zalezy.

    OdpowiedzUsuń
  4. @angela
    To że oni się utrzymają wątpliwości być nie może. Najlepszym przykładem jest tu "Tygodnik Powszechny". Tak jednak dobrze, jak było za starych dobrych czasów już nie będzie.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...