niedziela, 21 lipca 2013

Nie ma Kaczorów - Polska prawica rośnie w siłę

Zgodnie z naszym weekendowym zwyczajem, przesyłam tu kolejny felieton dla "Warszawskiej Gazety". mam nadzieję, że się spodoba.


A było tak. Felietonista tygodnika „Do Rzeczy”, słynny aktor, muzyk, kompozytor, pieśniarz, autor patriotycznych songów, przywódca ruchu na rzecz wprowadzenia do polskiego systemu wyborczego tak zwanych JOW-ów, Paweł Kukiz, napisał swój kolejny felieton – jaki felieton, o czym, i w jakiej sprawie, tego oczywiście wiedzieć nie mogę – i zakończył go zdaniem: „Szczecińscy radni PiS mają swoje kaczki”.
Widząc, co się dzieje, i co jeszcze stać się może, redaktor naczelny tygodnika, Paweł Lisicki, postanowił ratować sytuację, i owo zdanie Kukizowi zmienił w taki sposób, żeby po kaczkach nie zostało śladu. Kiedy Kukiz zorientował się, co mu uczyniono, wzięła go jasna cholera i ogłosił na Facebooku, że on akurat „kultu Kaczora” uprawiać nie zamierza, i że z Lisickim koniec.
W tym momencie, polskie środowiska prawicowe ogarnęła panika, o której natychmiast poinformował – prawicowy jak najbardziej – portal fronda.pl. W tej sytuacji, Lisicki natychmiast wysłał do Kukiza swoich umyślnych, którzy go serdecznie przeprosili, sprawę wyjaśnili… no i ostatecznie, po długich godzinach niepewności, co do przyszłości polskiej prawicy, Kukiz wydał oświadczenie następującej treści:
Zareagowałem troszkę emocjonalnie na zmiany w felietonie, przyjmując, że intencją redakcji była obrona nienaruszalności imienia Jarosława Kaczyńskiego. Wyjaśniono mi, że intencja była zupełnie inna i to wyjaśnienie rozumiem. Chodziło o niefortunne użycie przeze mnie słowa ‘kaczki’. Liczba mnoga rzeczywiście mogła w tym wypadku zostać odebrana, jako naruszenie dobrej pamięci śp. Lecha Kaczyńskiego. Powinienem był napisać w liczbie pojedynczej i wówczas sprawy by w ogóle nie było”.
Od tego momentu wszystko poszło z górki. Redakcja „Do Rzeczy” zamieniła „kaczory” na „kaczora”, „Fronda” swój kasandryczny tekst z portalu usunęła, polscy patrioci odetchnęli z ulgą, zdrajcy pogrążyli się w swojej w bezsilnej wściekłości, i wszystko wróciło do normy.
A ja mam niestety problem. Bo wiem, że niby powinienem się cieszyć, że nie ma nieprzyjaciół na prawicy; że prawdziwym wrogom nie udało się nas podzielić; że droga do przyszłego zwycięstwa stoi otworem. I oczywiście, cieszę się bardzo, jednak jest coś, co każe mi się troszkę martwić. Bo oto, trochę w formie pokłosia po tym, do czego doszło między redakcją „Do Rzeczy”, a Pawłem Kukizem, dotarła do mnie informacja, że sprawą zajęła się „Gazeta Wyborcza”. Kiedy wydawało się, że im powinno było pójść w pięty, i że powinni się starać sprawę, jako kolejny sukces polskiej prawicy, przemilczeć, oni o tym, jak najbardziej napisali. W dodatku nie pokusili się nawet o najbardziej skromny komentarz. Zwyczajnie zrelacjonowani sprawę, a następnie tylko przypomnieli:
’Do Rzeczy’ to prawicowy tygodnik, którym kieruje Paweł Lisicki. Tworzą go w większości byli publicyści ‘Uważam Rze’. Pismo ukazuje się od stycznia. Kukiz współpracuje z tygodnikiem od pierwszych numerów”.
Przepraszam bardzo, ale coś mnie w tym wszystkim niepokoi. Co to ma, do ciężkiej cholery, znaczyć, że oni nagle są tacy zadowoleni? Cholerni Żydzi!

Ponieważ moje ostatnie apele przyniosły, jak dotąd, bardzo mizerny efekt, a sytuacja przestaje już być nawet podbramkowa, nie mam wyjścia, jak ponownie prosić wszystkich, którym ten blog nie jest obojętny, o wsparcie. Przepraszam za obcesowość, ale nie bardzo mam wyjście. Dziękuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...