piątek, 5 kwietnia 2013

Wielka Brytania

Wspominałem tu już przy paru okazjach o pewnym, moim zdaniem, z pewnego szczególnego punktu widzenia, wyjątkowym, programie telewizyjnym, a mianowicie czymś, co się nazywa „Rozmowy w toku”, a którego pierwszą gwiazdą jest tefauenowska dziennikarka Ewa Drzyzga. Na czym polega wyjątkowość owej audycji? Przede wszystkim musimy uszanować fakt, że jest ona nadawana nieprzerwanie już od 13 lat – ostatnio wręcz codziennie – co samo w sobie stanowi już swoisty rekord, zagrożony chyba już tylko przez „Szkło kontaktowe”, i co musi świadczyć o tym, że ludziom program się bardzo podoba, a po drugie, jej tematem, że tak powiem, założycielskim jest perwersja w sensie rozumianym ekstremalnie. A zatem, jeśli gdzieś kogoś na przykład podnieca torturowanie małych dzieci, albo przebieranie się za zwierzęta, albo smarowanie się ekskrementami, albo współżycie z psami przebranymi za zakonnice – można liczyć na to, że Ewa Drzyzga któregoś dnia zaprosi go do swojego programu, i poprosi, by opowiedział widzom o swojej pasji, a tam będzie mógł liczyć na sympatię i zrozumienie.
Jeśli gdzieś znajdzie się troje, lub czworo dzieci, które fizycznie znęcają się nad swoimi rodzicami i w dodatku za każdy tego typu wysiłek każą sobie płacić żywymi pieniędzmi, wystarczy, że zadzwonią do TVN-u i powiedzą, że chciałyby się swoimi refleksjami podzielić z ogólnopolską widownią, przy pierwszej wolnym terminie zostaną dowiezione na miejsce i poproszone o szczerą wypowiedź przed kamerami. A kto wie, czy może też nie w obecności psychologa. I tak, jak mówiłem, nikt nie będzie ani na nie krzyczał, ani z nich szydził, ani – przede wszystkim – się dziwił.
Przyznam, że nigdy nie miałem okazji obejrzeć tej audycji od początku do końca, więc jest całkiem możliwe, że stali jej widzowie zarzucą mi jakieś nieścisłości, ale z tego, co sam już wiem, i o czym mi też opowiadano, tak to mniej więcej wygląda. I oto okazuje się, że „Rozmowy w toku” to w żaden sposób nie jest pojedynczy wybryk jakiejś Ewy Drzyzgi, czy choćby kogoś, kto ją do tej roboty wynajął, ale mając coś takiego jak te „Rozmowy” jesteśmy częścią świata cywilizowanego i nowoczesnego. I że aby to zobaczyć nie musimy sięgać aż do Ameryki i choćby ich Jerry’ego Springera, ale wszystko mamy tu u nas w Nowej Europie, a konkretnie w Wielkiej Brytanii.
Otóż dowiaduję się właśnie, że tam na Wyspach, podobnie jak u nas Ewa Drzyzga, niezwykłą wręcz popularnością, cieszy się człowiek nazwiskiem Jeremy Kyle i jego program pod tytułem „Jeremy Kyle Show”. Gdybym miał opisać ten z kolei przypadek, powiedziałbym może, że to jest dokładna kopia programu Drzyzgi, z tą różnicą, że tam już nie ma ani zrozumienia, ani wynajętych psychologów, ale nieustanna walka, podczas której, jeśli między tym Kylem a zaproszonymi gośćmi nie dochodzi do mordobicia, to tylko dlatego, że telewizyjna ochrona na nie im nie pozwala. Oto wczoraj udało mi się obejrzeć fragment jednego z tych „shows”. Proszę rzucić okiem:



Gdyby komuś potrzeba było wyjaśniać, krótko opowiem, w czym rzecz. Otóż ten starszy pan to jest człowiek, który w czasie gdy owa rozmowa miała miejsce miał 15 dzieci z różnymi kobietami, z czego większość z dwiema dwudziestoparoletnimi damami, z którymi do niedawna jeszcze wspólnie żył. Jedna z nich jest to jego żona, druga zaledwie kochanka, jednak oni nigdy, jako osoby przywiązane do tradycyjnych wartości, nie żyją w trójkącie, ale ich życie jest tak zorganizowane, że kiedy jedna z nich, z nim i ze swoimi dziećmi, mieszka w domu, druga spędza czas ze swoimi dziećmi w przyczepie kampingowej. Nie mam tu pewności, ale chyba jakoś tak to wygląda.
Facet nazywa się Phillpot, podobnie jak te kobiety, nie pracuje, natomiast wszyscy utrzymują się z pomocy społecznej. W końcu 15 dzieci to duże obciążenie, i państwo brytyjskie nie może tu pozostawać obojętne. Phillpot zresztą wcale nie ukrywa, że on te dzieci płodzi wyłącznie po to, by otrzymywać coraz większy zasiłek. Taki ma właśnie plan.
Oglądamy więc ten program, patrzymy na tego człowieka, później tam pojawiają się te kobiety, Kyle prowokuje tradycyjną awanturę, publiczność śmieje się i bije brawo, ale nas już ten program sam w sobie nie interesuje, bo w międzyczasie znaleźliśmy się już w dzisiejszej Anglii i czytając wiadomości dowiadujemy się, że oto nie dalej jak wczoraj wspomniany Phillpot został skazany przez brytyjski sąd na dożywocie z możliwością zwolnienia po 15 latach pod zarzutem „nieumyślnego spowodowania śmierci”, a ta ohydna idiotka dostała 17 lat.
Cóż takiego się stało? Otóż proszę sobie wyobrazić, że oni sobie tak we trójkę – a licząc dzieci, w dziewiątkę – mieszkali między tą przyczepą, a domem, i któregoś dnia kobieta nr2 zaczęła coś kombinować, co Phillpotowi i kobiecie nr1 się nie spodobało, więc tych dwoje uknuło bardzo inteligentną intrygę, polegającą na tym, że spalą swój dom w taki sposób, by wina poszła na kobietę nr2, i w ten sposób na jednym ogniu upieką aż trzy pieczenie: pozbędą się tej suki, wydębią odszkodowanie za spalony dom, a w dodatku może jeszcze coś ekstra za uratowane z pożogi dzieci.
Niestety plan na każdym możliwym poziomie nie wypalił, a więc przede wszystkim, kiedy oni zobaczyli ten ogień, wpadli w panikę i na te dzieci machnęli ręką, no a poza tym cała reszta też się z czasem też wysypała, no i wczoraj, właśnie ze względu na ów „manslaughter”, dostali te swoje nędzne wyroki za spalenie żywcem 6 dzieci. Niechcąco.
Jak kto chce, wszystko co jest potrzebne do tego, by całą sprawę zrozumieć od początku do końca, może sobie dziś obejrzeć w Internecie. A więc przede wszystkim to miejsce – bardzo typowe angielskie miasteczko, z tymi pięknymi, równymi – też tak bardzo typowymi – jednorodzinnymi domkami, tych ludzi – zwykłych, typowych Anglików, których możemy zobaczyć zarówno jak wyprowadzają na spacer swoje pieski, lub gdy wracają z pracy lub z meczu metrem, ewentualnie, gdy grzecznie piją sobie piwo w którymś z londyńskich pubów i ile jeśli zdarzy im się nas potrącić, nieodmiennie klepią nas po ramieniu i mówią „sorry mate”.
A kiedy już sobie obejrzymy tych ludzi, jak się kręcą wokół tych spalonych ciał, jak idą smutni jak jasna cholera za tymi sześcioma trumnami, jak płaczą (proszę sobie wyobrazić, że oni potrafią płakać), popatrzmy jeszcze raz na nich, jak siedzą tacy rozbawieni w telewizyjnym studio u tego Kyle’a, i ani im do głowy nie przyjdzie, że choć to wszystko nie tam się zaczęło, to tam właśnie nabrało sił. A potem może machnijmy ręką na te całą pieprzoną Anglię i włączmy sobie telewizję TVN w dowolny dzień tygodnia, i zobaczmy, jak się owa stal hartuje tu, u nas. Popatrzmy na Ewę Drzyzgę, posłuchajmy słów tej zatrudnianej tam regularnie pani psycholog, spójrzmy na twarze tych ludzi… nasze twarze. I zrozummy wreszcie, że innego świata już nie ma. Przez chwilę próbowaliśmy o niego walczyć. Jak idzie o mnie, próbowałem go trochę opisać w książce o biustonoszu i dolarach. Ale wygląda na to, że on nas ostatecznie nie przekonał.
Ciekawe, czego zabrakło.

Bardzo dziękuję wszystkim, którzy zareagowali na mój miniony apel. Wieści są wciąż jednak nie najlepsze. Przed nami weekend, a później poniedziałek. Proszę o pamięć. I, jak zawsze, dziękuję.

3 komentarze:

  1. @Toyah

    Widziałem czasem fragmenty programów Drzyzgi, dwa tygodnie temu nawet oglądałem Jeremyego Kyle'a bo akurat byłem w środkowej Anglii i to leciało w hotelowej TV.
    Słyszałem, że podobno tym ludziom co tam przychodzą oni płacą jakieś pieniądze, choć na początku myślałem, że to aktorzy bo w głowie mi się nie mieściło, że ktoś może tak sam z siebie dawać się poniżać.
    Wstrząsający ten epilog historii Phillpota.

    Co za świat, cholera, co za świat.

    A czego zabrakło to chyba wiemy. Czego zabrakło a czego zaczęło być w nadmiarze.

    OdpowiedzUsuń
  2. @Kozik
    Dobrze że jesteś. Miło wiedzieć, że jesteś.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten cały Phillpot kilkanaście lat temu zakradł się do swojej byłej dziewczyny, która miała czelność z nim zerwać i zaatakował ją nożem, zadając kilkanaście ran kłutych. Dostał chyba 7 lat, albo 8. Najciekawsza jest tutaj reakcja brytyjskiego establishmentu, albowiem przypadek który opisałeś stał się pretekstem do dyskusji na temat zasadności utrzymywania tak rozwiniętej opieki społecznej. W sumie racja, bo bez niej ta cała rozrywka oferowana przez programy typu Drzyzga czy też Jeremy Kyle oraz gazety w rodzjau SE, Fakt, stanie się jeszcze ciekawsza i tańsza w aranżacji. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...