wtorek, 7 grudnia 2021

O grzechu zaniedbania na poważnie

 

       W ostatnich dniach pewną karierę w Internecie oraz w tak przez niektóych zwanych  „mediach reżimowych” zrobił plakat, jakim warszawski ratusz przyozdobił miasto w związku z nadchodzącymi Świętami Bożego Narodzenia. Podczas gdy, wydawałoby się, każdy z nas wie, o czym mowa, to ja z kolei wiem, że wśród cztelników tego bloga, jest wielu takich, którzy nie dość że nie oglądają telewizji, a z wiadomości które docierają do nas każdego dnia, interesują się wyłącznie tymi, które mogą mieć znaczenie dla ich życia, a więc oni właśnie mogą zwyczajnie nie wiedzieć o jakim plakacie jest mowa. A zatem bardzo proszę, oto plakat który Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy, porozwieszał w zarządzanym przez siebie mieście.




 

       Jak się możemy łatwo domyślić, plakat został powszechnie uznany za skandaliczny z kilku powodów, z których główny był taki że z niego w żaden sposób nie wynika, czego ma dotyczyć owo „wszystkiego dobrego”. Znaczenie też miał fakt, że na nim nie ma choćby śladu Świąt, nie mówię że od razu szopki z uchodźcami z Afganistanu i Jezusem Murzynem z homoseksualnymi rodzicami, ale choćby Świętego Mikołaja z reniferami, czy niechby i tylko jednej marnej bombki. Nic. Mamy tylko to szkaradzieństwo, tych łyżwiarzy i wielki napis Warszawa. No i jeszcze to, że on jest zwyczajnie brzydki.

     Jest jednak coś jeszcze, na co – internauci oczywiście, bo któżby inny – zwrócili uwagę, a mianowicie fakt, że w tle tego wszystkiego widzimy osiem gwiazdek podzielonych w ten sposób, że trzy z nich są czarne, a pięć jasnych, co w sposób całkowicie oczywisty sugeruje, że one stanowią do dziś odzwierciedlenie bojowego zawołania politycznej opozycji, czyli „Jebać PiS”, tradycyjnie demonstrowanego przy pomocy owych ośmiu gwiazd. Internauci zauważyli, natomiast część polityków, a za nimi wspomniane media powtórzyły, ja jednak mam wrażenie, że – mimo iż w moim odczuciu, ów gest stanowi skandal nieporównywalny z niczym wcześniejszym tego typu – ten element akurat jest traktowany z pewnym dystansem, tak jakby większość komentatorow bała się oskarżenia o uleganie teoriom spiskowym.

      I w pewnym sensie jest to zrozumiałe, bo oto, zapytana przez któregoś z dziennikarzy rzecznik Ratusza oświadczyła, że nie ma mowy o jakichkolwiek tego typu aluzjach, wszystkie materiały publikowane przez Miasto są starannie weryfikowane, a urzędnicy mają bardzo stanowczy zakaz ujawniania swoich politycznych, religijnych, czy społęcznych poglądów. A zatem i owe osiem gwiazdek stanowią wyłącznie całkowicie obiektywny element sztuki plastycznej i jeśli ktokolwiek doszukuje się tam czegoś ponad wyraz czystej artystycznej ekspresji, zaświadcza tylko o swoich obsesjach.

     Dla nas tu się spotykających jest oczywiste, że rzeczniczka Prezydenta albo kłamie jak bura suka, albo jest tak głupia, że faktycznie patrzy na ten plakat i myśli, że ona też by sobie chętnie pojeździła na łyżwach, tyle że nie ma kiedy. I właściwie na tym można by było zamknąć temat, gdyby nie dwie rzeczy. Przede wszystkim, jak już wcześniej wspomniałem, to co się stało, to skandal nad skandale, zwłaszcza w świecie, który ma ambicje uchodzić za jakoś tam cywilizowany. Druga to ta, że faktycznie – zarówno wcześniej, zanim pani rzecznik powiedziała co powiedziała, ale już szczególnie potem – o tych gwiazdkach mówi się dziś zdecydowanie nieśmiało. Doszło do tego, że portal TVP Info – albo wpolityce.pl, wszystko jedno – więcej miesjca poświęcił na dowodzenie, że ci łyżwiarze to są rzekomo Murzyni (sic!).

     Otóż mamy sytuację jasną. Niejaka Aleksandra Jesionowska zatrudniona w biurze marketingu Urzędu Miasta jest od lat znaną działaczką wszelkich możliwych antyrządowych ruchów. To ona prowadziła w zeszłym roku kampanię świąteczną, gdzie również świątecznych elementów było tyle co kot napłakał. To ona też jest autorką słynnego dziś już logo Strajku Kobiet. Jej społęczne i polityczne poglądy stanowią wiedzę publiczną. Dziś na wspomniany temat wypowiada się ona tak:

To przykre, że gwiazdki na plakacie kojarzą się z polityką, a idąc tym tokiem myślenia, powinniśmy ocenzurować noc i zjawiska atmosferyczne. To trochę śmieszny fikołek logiczny, żeby mi przypisywać obsesję. Miłego adwentu, amen!”

     A więc tu mamy coś jeszcze. Lewackie bydle, które w, wydawałoby się wystarczająco niezręcznej dla siebie sytuacji, czuje się na tyle pewnie, że rzuca nam prosto w twarz owym „Miłego adwentu, amen”, a nam w sumie pozostaje już tylko się dziwić, że ona się jakimś cudem powstrzymała przed dorzuceniem do tego swojego „Jebać PiS”, by już w następnej chwili oburzyć się, że my ją oskarżamy o jakieś paskudztwa. No ale znów, nie chodzi o tę niedoroboioną idiotkę, ale o to, że, jak wiele na to wskazuje, udało się jej sterroryzować znaczną część tych, których wręcz obowiązkiem jest po tym co zrobiła wdeptać ją w świętą ziemię.

     Wśród naszych czytelników jest jeden, człowiek o naprawdę niezwykłej z mojego punktu widzenia wiedzy matematycznej. Mam więc dziś do niego pytanie. Wychodząc z tak zwanego rachunku prawdopodobieństwa, jaka jest szansa że polska artystka, o poglądach w sposób oczywisty skrajnie lewicowych, prezentuje plakat świąteczny w całości pozbawiony jakichkolwiek świątecznych symboli, umieszcza na nim  dokładnie osiem gwiazdek, podzielonych równo na pięć i trzy, co bezpośrednio – i to w sposób podwójny –  koreluje z aktualnie przeżywanym napięciem politycznym, jaka jest szansa, że to do czego doszło, jest jedynie dziełem przypadku?

     Ja z matematyki jestem tak zwana noga, ale zwykła przytomność umysłu każe mi uznać, że owo nieszczęście, rysując te gwiazdy i trzy z nich malując na czarno, z emocji się aż posrało. To po raz pierwszy. Drugi raz natomiast, gdy służby prezydenta Trzaskowskiego ów plakat zaakceptowały i wypłaciły jej to, na co się z nimi umówiła. Czemu tak trudno jest to zrozumieć mądrzejszym ode mnie?

 

 

4 komentarze:


  1. Gdy nawiedzony prymityw uzewnętrznia swoją wenę twórczą, to dochodzi do przedziwnych coming out’ów (a może cuming out’ów – nie jestem anglistą). Mnie pierwsze rzuciło się w oczy wezwanie artystki do wojny: z wybuchu rozkwita WAR. Patrzę niżej, a tam jacyś nacierają na prawo. Oni nie bawią się na ślizgawce, ale właśnie nacierają! Z lewej na prawo. I jeszcze za każdym jakaś czerwona szmata powiewa. Gwałtownicy!

    Niezręczność i prymitywizm autorki z jej miejskim mecenasem demaskują życzenia: „Każdemu, bez wyjątków, wszystkiego dobrego”. Totalny subiektywizm. Każdy, indywidualnie, bez wyjątku, faschystów nie wyłączając, doświadczyć ma tego, co ON za dobro przyjmuje. Z którejkolwiek zaś perspektywy oglądać tę okazję, czy ten czas, w którym Chrześcijanie oczekują i cieszą się z Narodzin, to wszak wygląda się przyjścia dobra uniwersalnego, a nie prymitywnego według upodobań.

    No, ale przecież właściwie nie wiadomo, ku czemu (poza kasą) skierowany jest ten plakat? O co ślizga się ta wojna z lewej na prawo?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @orjan
      Szczerze powiedziawszy, w ogóle na to wszystko nie zwróciłem uwagi, ale nie mam wątpliwości, że masz w stu procentach rację.

      Usuń
  2. Cieszę się, że wreszcie mogę czytać Twoje teksty na komórce. Modyfikacja interfejsu poskutkowała

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @SilentiumUniversi
      Co mam powiedzieć? I ja się cieszę. Nie odchodź.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...