środa, 19 lutego 2020

Jak jednym splunięciem rozwalić mur z betonu


      Plan miałem taki, by dziś zostawić ten blog w spokoju, no a już na pewno zadbać o to, by nie pojawiło się tu nazwisko ojca Adama Szustaka. No i kiedy wszystko szło w dobrym kierunku, żona mnie poinformowała, że na Twitterze wpadła na czyjś apel do pobożnych katolików, by któryś z nich zechciał wyjaśnić, dlaczego 10 maja w polskich kościołach będzie śpiewany psalm z Prawem i Sprawiedliwością w roli głównej, podczas gdy na całym świecie pobożni ludzie śpiewają coś zupełnie innego. I to mnie zainspirowało do tego, by jednak coś napisać i to w kwestii, która nie tylko od tygodnia mnie prześladuje, a mianowicie, czemu ludzie potrafią być tak zawzięci w swoich kompleksach, że od czasu do czasu wyłączają rozum –  just like that.
      Otóż przychodzi ktoś, jak się domyślam osoba na co dzień inteligentna i życiowo doświadczona, dowiaduje się od kogoś, że w dniu wyborów prezydenckich w polskich kościołach księża będą wielbić Prawo i Sprawiedliwość i ani jej przez myśl nie przejdzie, że to jest tak beznadziejny absurd, więc wypadałoby może zwyczajnie sprawdzić, czy rzeczywiście Episkopat zaordynował, by w niedzielę 10 maja porządek liturgiczny zmienić zgodnie z życzeniem Kota Prezesa. Woli więc ów zahukany człowiek kierować na Twitterze pytanie do nas, a przy okazji głupią plotkę do takich jak on, zamiast zwyczajnie wpisać sobie proste hasło w wyszukiwarkę i mieć jasność, że to nie Kościół przejął nazwę od PiS-u, ale PiS – tu akurat w osobie Ludwika Dorna – sprytnie przejął owo „prawo i sprawiedliwość” od Kościoła.
       Ale też nie o tę gnuśność chodzi tu najbardziej, lecz, jak już mówiłem, o ową wiarę, że jeśli kogoś lub czegoś nie lubimy, to każdy przyklejony do tego czegoś idiotyzm będziemy traktować z najwyższą powagą. Mamy więc oto tego nieszczęsnego Szustaka. Podczas wielodniowej dyskusji na jego temat na blogu Gabriela, pojawiło się tak wiele ciężkich absurdów, że normalnie starczyłoby chyba na cały boży rok. Przychodzi ktoś i informuje nas, że ojciec Szustak w swoim internetowym nauczaniu powiedział, że seks analny jest jak najbardziej w porządku, ktoś inny z kolei twierdzi, że ojciec Szustak naucza, że w porządku jest zdrada i nieuczciwość małżeńska, ktoś jeszcze inny, że zdaniem Szustaka w ogóle dobra jest nieczystość, po nim pojawiają się kolejni internauci i dostarczają dowody w postaci odpowiednich linków, że ksiądz Szustak powiedział iż należy się tatuować, a jeśli egzorcyści twierdzą inaczej, to jest to problem egzorcystów. Sam Gabriel w pewnym momencie uwierzył, że ojciec Szustak wystąpił w filmie „Kler”... . I tak dalej i tak dalej. Każdy przytomny człowiek wiedziałby, że żadne z powyższych nie mogło – zwyczajnie nie mogło – się wydarzyć, a mimo to powtarza te ploty nie dlatego, żeby wyrządzić komukolwiek krzywdę, ale z dobrego serca i w głębokim przekonaniu, że ratuje świat przed zepsuciem. Czemu tak? Najprościej byłoby powiedzieć, że przez to, że Szustak nie stąd ni zowąd zadeklarował się, że będzie głosował na tego satanistę Hołownię, a to przecież musi oznaczać, że wszystko zło, które o nim powiemy musi być prawdziwe, a nawet gdyby nie było, to przecież być mogło.
       I to w tym momencie kieruje mnie na szersze wody Internetu, a więc i wspomnianego Twittera. Każdy kto tam bywa, a choćby i od czasu do czasu, z pewnością miał okazję zauważyć wszystkie te memy, na których widzimy na przykład Julię Piterę i jej rzekomą opinię, że Polska powinna zrezygnować z własnego rządu i scedować swoje sprawy na Komisję Europejską oraz europejskie sądownictwo; możemy tam też zobaczyć jakąś Sylwię Spurek, która z kolei powie, że powinno się mordować małe dzieci, jeśli są dziećmi pobożnych rodziców; kto inny wrzuci zdjęcie powiedzmy Mariusza Kamińskiego z rzekomym cytatem, że pary popierające Koalicję Obywatelską powinny być sterylizowane; niedawno ogromną popularność na wspomnianym Twitterze zdobył tweet, w którym poinformowano masy, że premier Morawiecki zdecydował o wprowadzeniu Karty Wyborcy PiS, dzięki której której będzie można korzystać z wszelkich możliwych usług, no i oczywiście z tańszych zakupów. Ten ostatni idiotyzm był podawany dalej nawet przez pierwszoplanowych polityków Koalicji Obywatelskiej i nikt z nich nawet nie zadał sobie pytania, w jaki sposób oni planują sprawdzić, kto głosował na kogo i czy ktoś tu – jakiś czytelnik „Faktów i Mitów” –  nie spróbuje się wkraść w owo wybrane towarzystwo na waleta. A po co się zastanawiać nad tego typu rzeczami, skoro wiadomo, z kim mamy do czynienia? Przecież oni są źli, a skoro tak, to na pewno stać ich na wszystko; no a poza tym nic nie zaszkodzi, jeśli się im tam coś dodatkowego dokroi. W końcu i oni zasłużyli, no i zasłużyliśmy i my.
       Myślę o tym wszystkim i po raz kolejny dochodzę do smutnego przekonania, że to jest droga bez powrotu i nawet jeśli na końcu pojawi się ściana, to my, z naszą zapiekłością i przekonaniem o własnej nieskończonej przenikliwości, rozwalimy ją jednym splunięciem i pójdziemy dalej i dalej.
       Niedawno, również na Twitterze, pewna nauczycielka wrzuciła zdjęcie Jarosława Kaczyńskiego podczas jednego z ostatnich wystąpień, tyle że w bardzo mocnym zbliżeniu, tak by udowodnić, że on miał zdekompletowany garnitur, a w dodatku spodnie były brudne. Powiem szczerze, że nawet mi się nie chciało temu zdjęciu przyglądać, natomiast biorę pod uwagę, że faktycznie spodnie i marynarka Jarosława Kaczyńskiego były nie od pary, no i że na spodniach była plama, a kto wie, czy nawet nie dwie. To co mnie natomiast tu interesuje najbardziej, to stan umysłu owej kobiety i bardzo mocne podejrzenie, że w sumie my tutaj nie jesteśmy bardzo inni od niej. A przed nami oczywiście ściana. Ciekawe co się stanie za chwilę.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...