sobota, 17 sierpnia 2019

Czy tegoroczną nagrodę Grzegorza I Wielkiego odbierze Marcin "Różal" Różalski?


Możliwe, że to jest troszkę zbyt wcześnie, ale damy radę. Oto mój wczorajszy felieton dla „Warszawskiej Gazety”. Polecam serdecznie.


      Myślę, że wciąż pamiętamy, jak nie tak wcale dawno, bo na samym początku tego roku, reżyser filmowy Patryk Vega, wspólnie z prof. Ryszardem Legutko, został wyróżniony przez środowisko „Gazety Polskiej” tak zwaną nagrodą św. Grzegorza I Wielkiego, za to, że, jak to pięknie sformułowała przedstawicielka fundatora,  red. Katarzyna Gójska Hejke, ów wybitny człowiek i artysta „dzielnie stawał w obronie prawdy w życiu publicznym”.  O co chodziło konkretnie? Otóż o film Vegi zatytułowany „Botoks”, który zdaniem prawicowych mediów stanowił niezwykłe świadectwo chrześcijańskiej wrażliwości reżysera, a według oceny zaprezentowanej przez samego zainteresowanego „dzieło nakreślone bezpośrednio ręką Boga”.
      Dziś już, po tych kilku miesiącach, wiemy, że w filmie Vegi chrześcijaństwa jest dokładnie tyle samo co rzekomej wrażliwości jego twórcy, że promocja, jaką prawicowe media Vedze urządziły, była zaledwie bezczelnym propagandowym kantem, a na dodatek, wchodzi właśnie na ekrany kolejne dzieło Vegi, tym razem jednak nie dość że nie o potrzebie obrony wartości, ale tych, którzy owych wartości próbują bronić, najbardziej wulgarnie wyszydzający. 
      I gdy wydawałoby się, że to co się stało w przypadku Vegi i owego brudnego geszeftu ze wspomnianą nagrodą, nauczy tych wszystkich durniów przynajmniej tego, że  jeśli nie ma się szacunku dla drugiego człowieka, to nie ma mowy o szacunku dla siebie samego, i oni nie będą już więcej próbować tego rodzaju metod zbijania politycznych punktów, bez oglądania się na choćby podstawową przyzwoitość, to, proszę sobie wyobrazić, że nowym bohaterem wspomnianych środowisk, tym razem reprezentowanych przez portal braci Karnowskich wpolityce.pl, stał się niejaki Marcin „Różal” Różalski, były mistrz tzw. mieszanych sztuk walki, znany jednak głównie ze zdeformowanej tatuażami twarzy i z wypowiedzi w rodzaju: „Satanista w prostej linii, ja by nie patrzeć, to jest poganin, to ktoś kto nie idzie w dogmatach katolickich, które są najbardziej zakłamanymi kurwa dogmatami świata. Wystarczy sobie przeczytać, jakąkolwiek kurwa mądrą książkę, nie napisaną przez jakiegoś cymbała, jakiegoś kurwa chrześcijanina, który pierdoli jakieś głupoty, tylko normalną książkę. Polecam ‘Biblię Szatana’ LaVeya”.
       Za co zatem Karnowscy polubili dziś tego dziwnego człowieka? Otóż, proszę sobie wyobrazić, za to, iż ten udzielił im wywiadu, a oni, nazywając go po przyjacielsku „Różal”, zaanonsowali krzykliwymi literami „TYLKO U NAS” i pozwolili mu mówić:
       Każdy ma swoje rzeczy święte. Dla jednej osoby będzie to rodzina, dla innej krzyż i wiara. Dla mnie święte są symbole narodowe. Nie można żartować z flagi i godła, bo za te symbole zginęły miliony ludzi. Tolerancją mają być żarty z symboli narodowych?”
       Otóż chciałbym na koniec oświadczyć, że jeśli tak zwani „dziennikarze niepokorni” zamierzają się nadal w ten sposób z nami zabawiać, to ja nie znam odpowiednio wulgarnych słów by ich nimi potraktować. A już zwłaszcza, gdy oni w przyszłym roku wspomnianą wcześniej nagrodę zdecydują się dać swojemu nowemu kumplowi, Różalowi.



Wszystkim zainteresowanym przypominam, że udało mi się zdobyć paręnaście egzemplarzy mojej, wyczerpanej już, książki z listami od śp. Zyty Gilowskiej. Jeśli ktoś pomyśli, że warto by to mieć, zapraszam do siebie pod adresem k.osiejuk@gmail.com.
  

2 komentarze:

  1. Tak się zastanawiam, gdzie on ma wytatuowane "Bóg, honor, Ojczyzna".
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...