sobota, 28 lipca 2018

Czy laleczka voodoo może się weżreć w mózg?


      Dziś tekst z najnowszego wydania „Warszawskiej Gazety” dla tych, którzy z różnych względów  jej nie kupują. Zapraszam.     

      Możliwe, że czytelnicy „Warszawskiej Gazety” o sprawie nie tylko zdążyli usłyszeć, ale też, w natłoku ciekawszych zdarzeń, zapomnieć, jednak zarówno z uwagi na tę grupkę tych, którzy akurat nie są tak czujni, ale też w celu skomentowania czegoś, co skomentowania moim zdaniem jednak wymaga, spróbuję sprawę i przedstawić i skomentować właśnie. Otóż wśród owej histerii, na którą ostatnio już chyba tylko skuteczna może się okazać już tylko interwencja psychiatryczna, szczególnie interesująco zabrzmiała internetowa wymiana między pisarką Marią Nurowską, a reżyserem Agnieszką Holland. Oto na swoim Facebookowym profilu Nurowska opublikowała następujący wpis:
       Stało się, zrobiłam laleczkę prokuratora Piotrowicza i wbijam w nią szpilki. Jego dni są policzone...”
       Wśród zachwyconych miłośników intelektuanej twórczości Nurowskiej, odezwała się też niesławna Agnieszka Holland i ogłosiła co następuje:
       Marysiu, ja to zrobiłam w młodości 2 razy, za każdym razem ze skutkiem śmiertelnym. Obiecałam sobie i mojej córce, że już nigdy żadnego voodoo nie wykonam.  Jestem przeciwna karze śmierci! On jest tylko perwersyjnym pomysłem Kaczyńskiego. Jego skuteczny żarcik: żeby przy pomocy komunistycznej kanalii poniżyć jeszcze bardziej demokrację. Prokurator P. nie myśli sam, to tępe narzędzie”.
       Nurowska naturalnie weszła w ową dziwną pogawędkę  i odpowiedziała:
       Jest bardzo skuteczny, zamordysta, to co on wyprawia w Komisji Sprawiedliwości, nie ma na to określenia. Poza panną Wassermann nikt z nich nie jest tak bezczelny, a przez to skuteczny. Więc ja jestem za laleczką voo-doo, nie musi od razu zabijać, wystarczy mały wylew i paraliż”. 
       A w kolejnym wpisie jeszcze dorzuciła: „Stanowczo życzę mu może nie śmierci, ale choroby, która by go usunęła ze sceny politycznej”.
       I tu, jak donoszą media, któryś z fanów pisarki, niezadowolony z owego połowicznego rozwiązania, wyraził obawę, że:
       Niestety, jeszcze trochu pożyje i dalej będzie szkodził. A później uda się na sowitą emeryturę
       Jednak tu ów Pierwsza Sekretarzyca Totalnej Opozycji do spraw Czarnoksięstwa znajduje słowa otuchy dla tych co wątpią:
       To się dzieje natychmiast, albo bardzo powoli, ale dolegliwie! Nauczyła mnie tego specjalistka!
      Dziś, jako że czas na nikogo nie czeka, jest już raczej po sprawie i sama już nawet Nurowska zdążyła oświadczyć, że trzeba być kompletnym idiotą, żeby poważnie potraktować jej „bardzo inteligentny żart”. W tej sytuacji my oczywiście, pozostajemy pełni pokory, jednak przed wszystkim współczujemy Agnieszkce Holland, która nie dość, że, podobnie jak my, nie skumała żartu, to w dodatku się głupio odsłoniła. Ona oczywiście też pewnie za chwilę powie, że ta gadka o grzechach młodości, to był również żart, którym ona chciała zaledwie przelicytować Nurowską, jednak te dwa trupy i owa obietnica złożona córce, że już nigdy więcej, jakoś nie chcą bawić. Owszem, to voodoo, tak. To pewnie faktycznie jakaś wymówka, natomiast te dwie ofiary, obietnica dana córce i sprzeciw wobec kary śmierci nie sprawia, że się uśmiecham.

Polecam wszystkim nasze książki, do nabycia przede wszystkim w księgarni na stronie www.basnjakniedzwiedz.pl, ale oprócz tego w warszawskim sklepie Foto-Mag, no i częściowo też tu u mnie, wraz z dedykacją. Zachęcam gorąco: k.osiejuk@gmail.com




1 komentarz:

  1. To jakoś tak wychodzi że Agnieszka Holland zabiła dwie osoby i uważała że to była kara śmierci.
    Oni są przeciwni karze śmierci ale jakby im dać karabiny to by nas rozstrzelali wszystkich, bo nie byłaby to kara śmierci tylko słuszna walka z reakcją.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...