poniedziałek, 16 kwietnia 2018

O targach, zepole Slayer i czekoladkach Ferrero Rocher


      Zakończyły się targi i jak zawsze pojawiła się garść refleksji, którymi wypada się tu podzielić. Przede wszystkim trzeba koniecznie powiedzieć, że one po dwóch dość marnych latach nieco odżyły. Odżyły oczywiście nie gdy chodzi ofertę targową, bo tu akurat jeśli się coś zmieniło, to wyłącznie na gorsze. Natomiast było zdecydowanie lepiej niż w przypadku dwóch poprzednich edycji dla nas, czyli dla Kliniki Jezyka i naszych książek. Rok 2016 był fatalny, jednak podejrzewam, że to bardziej w związku z tym, że mieliśmy pierwszą rocznicę Smoleńska obchodzoną na poziomie państwowym, z wojskową oprawą, z prezydentem i przedstawicielami rządu, i to z całą pewnością wystarczyło, by uwaga publiczności zdecydowanie przesunęła się z książek, chocby i katolickich, na sprawy budzące znacznie większe emocje. Z jakiegoś powodu, rok kolejny był zaledwie nieco lepszy, jednak baliśmy się, że to już nie będą takie targi jak kiedyś, tymczasem wczoraj i przedwczoraj naprawdę był ruch i to ruch w naszym wypadku zdecydowanie owocny, a gdy chodzi konkretnie już o moje książki, to co mi dało naprawdę dużą satysfakcję, to fakt że chyba nigdy wcześniej – i tu mam na myśli nie tylko Targi Wydawców Katolickich – nie sprzedałem tak dużo książek osobom całkowicie nieznajomym, dla których i te książki pozostawały dotychczas całkowicie nieznane. Mam wrażenie, że, ponieważ od niemal dwóch już lat nie wydałem nic nowego i stali czytelnicy mogli najwyżej przyjść pogadać, sprzedaż załatwili czytelnicy, którzy o moich książkach dowiedzieli się dopiero na miejscu. Bardzo to jest wiadomość wzmacniająca.
     Co ciekawe, najwięcej, chyba jeszcze więcej niż książki o listonoszu, sprzedałem dość chyba niedocenionych „39 wypraw na dziewiąty krąg”. Zastanawialiśmy się z Gabrielem niekiedy, czemu tak ciekawa i naprawdę ważna książka sprzedaje się tak powoli i w pewnym momencie zaproponował on, że może paradoksalnie chodzi o tytuł, który niektórym może się kojarzyć z podróżami raczej, niż z drogą między Niebem a Piekłem, o której w pierwszej kolejności ona traktuje. Wystarczyło jednak przeprowadzić skromną promocję i opowiedzieć choćby o człowieku nazwiskiem Ferrero, któremu poświęcony jest jeden z jej rozdziałów, który, jak wiemy stworzył słynne czekoladki Ferrero Rocher, poświęcając je – o czym już niemal nikt nie wie – Matce Bożej z Lourdes, a które jedzą nawet Żydzi, nie mając bladego pojęcia, że Rocher to grota, przy której Maryja ukazała się małej Bernadetcie, żeby oczy się otworzyły i czytelnik zainteresował się tym, co się dalej dzieje na drodze, która wiedzie z miejsca gdzie zmarł Michelle Ferrero do punktu, gdzie zdecydowali się dojść kolejni Rotschildowie, czyli z Nieba, do wspomnianego piekła. Napiszę o tej książce więcej jutro, a dziś już tylko może opowiem o pewnym zdarzeniu, które zrobiło na mnie pewne wrażenie. Oto w pewnym momencie przy stoisku pojawił się chłopak w koszulce zespołu Slayer. Oto ona:



       I w momencie gdy wydawało się, że za chwilę rozpocznie się jakiś „młyn”, on zaczął z uwagą oglądać poszczególne książki, grzeczni na ich temat rozmawiać, a na końcu powiedział, że na stoisku obok kupił piekny medalik, czy może krzyż – nie pamiętam, bo wrażenie odebrało mi koncentrację – z którymś z wielkich świętych. Bardzo to dziwne, zwłaszcza gdy spróbujemy sobie wyobrazić efekt, gdy on sobie ten krzyż założy do swojego t-shirtu. No ale o tym moglismy przeczytać w innej mojej książce, która, wbrew swojemu tytułowi, wcale nie jest o muzyce.
      To na dziś tyle, bo wczoraj wróciłem po północy, a dziś muszę nadrabiać pewne domowe zaległości. Ale, jak mówię, jutro widzimy się znowu i wtedy wrócimy do wypraw na dziewiąty krąg.

4 komentarze:

  1. Basista i wokalista Slayer Tom Araya jest praktykującym katolikiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście do przeczytania książki 39 wypraw przymierzałem się ponad rok. Leżała i czekała.
    Jest dużo lepsza niż się spodziewałem i jedna z lepszych które Pan napisał.
    Bo to niezupełnie o tych superbiznesmenach.
    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Chudy Cienki
      To bardzo dobra wiadomość. Dziękuję bardzo.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...