środa, 23 sierpnia 2017

Osiem krótkich kawałków na dobry tydzień

Po dwutygodniowej przerwie wracamy do krótkich kawałków, jakie od pewnego już czasu piszę dla tygodnika „Polska Niepodległa”. Mam nadzieję, że będzie równie ciekawie jak wcześniej. Swoją drogą polecam. To jest naprawdę dobry tytuł.


Jako pierwszy o tym, co się stało, poinformował tygodnik „Nie”, redagowany przez człowieka, którego nazwisko piszemy zwyczajowo z małej litery, czyli jerzego urbana, a wiadomość naturalnie natychmiast powtórzyła telewizja TVN24. Oto, jak się okazuje, nasze Ministerstwo Obrony Narodowej postanowiło wybić specjalną pamiątkową monetę, dedykowaną byłemu rzecznikowi Ministerstwa, Bartłomiejowi Misiewiczowi. Na awersie monety widnieje biało-czerwona flaga, godła czterech rodzajów sił zbrojnych i napis: "Bartłomiej Misiewicz". Na rewersie orzeł i napis: "Ministerstwo Obrony Narodowej". Cała Polska zachodzi w głowę, co to się takiego stało, że to Misiewicz akurat, od miesięcy pierwszy obiekt powszechnego antypisowskiego szyderstwa, stał się bohaterm tego rodzaju wyróżnienia, a ja mam wrażenie, że gest ministra Macierewicza nie mogł być bardziej przejrzysty. Oto przesłanie – lepszego być nie mogło – jakie on w ten sposób wysłał do Systemu: „Całujcie nas w dupę”.

***

Wydawałoby się, że tego typu przekaz jest wystarczająco jasny, i jego adresaci powinni poczuć przynajmniej zaniepokojenie, niestety, jak się okazuje, oni są już w innym świecie. Oto były minister u byłego prezydenta, Tomasz Nałęcz, wypowiedział się w telewizorze na temat Donalda Tuska i jego problemów z prawem, i oświadczył, że „Jarosław Kaczyński prymitywnie polując na szefa Rady Europejskiej katapultuje go w polskiej polityce”. Właśnie tak. Nie znamy dnia ani godziny, kiedy Jarosław Kaczyński najzwyczajniej w świecie wsadzi Donalda Tuska za kraty, a część jego zwolenników uważa, że oto ten sam Donald Tusk przeżywa swój polityczny rensesans. Ciekawe, czy istnieją granice zidiocenia?

***

Tego że one jednak nie istnieją, dowiódł ostatnio poseł Platformy Obywatelskiej Borys Budka, który wraz z rodziną i kumplami z partii pojawił się na tak zwanym Przystanku Woodstock i spróbował tam zorganizować polityczny happening. Niestety okazało się, że tego rodzaju ekstrawagancji nie toleruje nawet Jerzy Owsiak i owo dziwne towarzystwo musiało się dyskretnie ewakuować. Wygląda na to, że, póki co, wciąż im pozostaje jedynie leżeć na plecach i kopać w policyjne barierki.

***

Oczywiście, nie zmienia to wszystko faktu, że Jerzy Owsiak, zgodnie z corocznym zwyczajem, z pieniędzy każdej zimy zbieranych pod kościołami, organizuje swój festiwal. Owa miłość i pokój realizują się tradycyjnie. Jak donosi „zaprzyjaźniony” portal, TVN24, „uczestniczka Przystanku, 19-latka z Trójmiasta, z ciężkim urazem kręgosłupa trafiła do szpitala po tym, jak na jej namiot spadł suchy konar. Dwóch mężczyzn wyłamało wysokie na cztery metry uschnięte drzewo. Upadając zawadziło ono konarem o namiot, w którym przebywała dziewczyna. Od poniedziałku, czyli od momentu rozpoczęcia policyjnej Operacji Woodstock 2017, w całym Kostrzynie nad Odrą odnotowano 82 przestępstwa i 170 wykroczeń. W sumie zatrzymano 60 osób. To głównie za posiadanie środków odurzających. Ponadto zanotowano trzynaście kradzieży, w tym dokumentów, telefonów i innego mienia głównie z namiotów uczestników festiwalu. Przyjęto jedno zawiadomienie związane ze zgwałceniem, jedno ciężkie uszkodzenie ciała, jedno nieumyślne uszkodzenie ciała, jedno zgłoszenie o fałszywym podłożeniu ładunku wybuchowego, jedno naruszenie przestrzeni powietrznej oraz czterech nietrzeźwych kierujących. Był też przypadek naruszenia prawa lotniczego. Motolotniarz, wbrew obowiązującemu zakazowi, wleciał nad teren festiwalu”. 
A zatem, jak zawsze, love & peace.

***

Mnie najbardziej w wystąpieniu owego świętego człowieka podoba się owo „czego tam jeszcze”. To jest naprawdę mocne: „religijność, modlitwa, głoszenie Ewangelii, czy co tam jeszcze”. To może podpowiedzmy Ojcu, co tam jeszcze. Otóż jeszcze te jakieś komunie, panie, te spowiedzi, te różańce, cholera… człowiek się już w tych gusłach może pogubić. A wszystko przez politykę.

***

A pomyślmy tylko, jak by to było pięknie, gdyby nie polityka, no i owo nieznośne wpychanie przez Kościół nosa w sprawy porządnych ludzi. Stało się mianowicie tak, że w Ameryce, transeksualista, niejaki Trystan Reese, urodził chłopczyka imieniem Leo. Oto jak owo radosne wydarzenie realcjonuje telewizja TVN24: „Zdrowy, kilkutygodniowy Leo i jego szczęśliwy tata. Trystan i jego mąż Biff mają już dwójkę adoptowanych dzieci, które rodzeństwa wprost nie mogły się doczekać. Z nagrywanych przez nich internetowych filmów biła euforia. Marzenie się spełniło, a ta rodzina tylko zyskała na wyjątkowości. Mały Leo jest oczkiem w głowie tatusiów. Podobno ma wilczy apetyt, uwielbia spać i się przytulać”. W sumie szkoda, że Trystan i Biff nie usłyszeli w odpowiednim momencie o Festiwalu Woodstock i o ojcu Gużyńskim. Czyż to nie byłoby piękne, gdyby owa urocza trójka przybyła do Kostrzynia nad Odrą i, w ramach tak zwanej „Akademii Sztuk Przepięknych”, wystąpiła na głównej festiwalowej scenie, ojciec Gużyński by to dziecko ochrzcił, a matką chrzestną – a niby czemu nie – zostałby Jerzy Owsiak? Czysta miłość, żadnej polityki.

***

W celu praktycznego propagowania owej miłości, na scenie festiwalu, który niebezpiecznie zaczyna nam tu kraść show, wystąpił prezydent Słupska, słynny homoseksualista, Robert Biedroń. Rozmowa oczywiście, zgodnie z życzeniem ojca Gużyńskiego, całkowicie wolna od brudów polityki, zeszła w pewnym momencie na osobę pani posłanki Krystyny Pawłowicz, a sam Jerzy Owsiak, wzbudzając, jak donoszą media, entuazjazm setek tysięcy rozentuzjazmowanej i oczywiście kompletnie niezainteresowanej polityką publiczności, zwrócił się ze szczególnym apelem do pani poseł: „Pani Pawłowicz, niech pani spróbuje jednej jedynej rzeczy.... seksu. Niech pani spróbuje seksu!  Poczuje pani motyle w brzuchu, poczuje pani rozluźnione plecy. Poczuje pani kwiat we włosach, a przez to w głowie też się może poukładać”. W tej sytuacji nam już tylko pozostaje poprosić o konsultacje ojca Gużyńskiego. Jak te sprawy widzi osoba było nie było duchowna? Czy gdybyśmy zamiast uprawiać politykę, postawili na więcej seksu, to by zbawienie stało się bliższe?

***

Dobra. Może wystarczy. W końcu my tu się mamy zajmować sprawami poważnymi, a nie wybrykami grupki jakichś satanistów. A zatem spójrzmy na wyjątkowe intelektualne wzmożenie w środowiskach prawdziwie artystycznych, gdzie sztuki przepiękne są przępiękne nie z kooptacji, ale niejako z zasady. Kiedy, jak wszystko na to wskazywało, Polska w swojej walce z kaczystowskim reżimem została opuszczona przez tak wybitnych rycerzy wolności jak komediant Daniel Olbrychski, czy pieśniarz Zbigniew Hołdys, a skoro przez nich, to i przez wszystkich, okazuje się, że na posterunku pozostała aktorka Krystyna Janda, która na swoim blogu opublikowała podziękowania – tak, tak, to nie jest żart – dla polskich psów. Posłuchajmy: „Ilość psów towarzyszących swoim właścicielom w walce o polską wolność i demokrację, jest imponująca. We wszystkie te noce stoją dzielnie i wiernie, przyzwyczajają się do głośnego skandowania, przestają się bać. Długie spacery nocne – myślą – czemu nie. Pozdrawiam wszystkich psiarzy i psy”. W tej sytuacji, mnie, jako, jak by nie było psiarzowi, nie pozostaje mi nic innego, jak podziękować za wyrazy uznania osobie tak szanowanej i wybitnej, a jednocześnie przekazać pani Krystynie wiadomość, która ją z całą pewnością ucieszy. Mój pies, ile razy słyszy bicie dzwonów kościelnych, wyje i to wyje zdecydowanie nieprzyjaźnie.


Zapraszam wszystkich jak zawsze do księgarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl, gdzie są do kupienia moje książki. Niezmiennie polecam.    

9 komentarzy:

  1. Niezmiennie rewelacyjne :-)
    Nie obawia sie Pan, ze zyskal Pan przyjaciela (ups, przyjaciolke) w osobie pani Krystyny J?

    OdpowiedzUsuń
  2. @Tereska
    Po tamtej stronie, i to niezależnie od miejsca na scenie, ja mam samych przyjaciół.

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę na boku, ale wydaje mi się ciekawe: premier właśnie ogłosiła w tv, że szkody spowodowane przez ostatnie nawałnice zostaną w KAŻDYM gospodarstwie oszacowane do końca sierpnia, a do końca września WSZYSCY poszkodowani otrzymają obiecaną pomoc finansową.
    Jeśli to faktycznie zrobią, to w tym temacie po prostu nie ma o czym gadać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerba z Budką będą niezadowoleni no i ta nieszczęsna Pomaska.

      Usuń
  4. @marcin d.
    Moim zdaniem zrobią. Co by o nich nie mówić, to wywiązywanie się z obietnic robi tam wrażenie obsesji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I niech tak trzymają. W końcu są gorsze obsesje.

      Usuń
  5. @Dariusz
    Oni od pewnego czasu żyja na krawędzi, a tam takie uczucie jak niezadowolenie jest nieznane.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki za przegląd tygodnia. Czytając o kolejnym Dominikaninie, odnoszę wrażenie, że w seminarium dominikańskim musi być popełniany jakis błąd w trakcie studiów, skoro tak ich wielu kontestuje wspólnotę Koscioła, a także rezygnuje z bycia zakonnikiem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytałem wszystkie kawałki jak to zwykle kiedy się wyciągnie takie rodzynki, nie wiem czy się śmiać czy płakać. Zamiast tego ogarnia mnie dziwne zamyślenie. I nie potrafię chyba dzisiaj wybrać tego naj. Chociaż nie, jednak pani Janda ostatnio nie ma sobie równych.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...