niedziela, 24 lipca 2016

O dobrym grzechu i złej anielskości

Tekst, który miał zostać tu zamieszczony wczoraj, jednak ze względów oczywistych został skierowany do poczekalni, będzie musiał poczekać jeszcze jeden dzień. Dziś natomiast zapraszam do czytania mojego felietonu z najnowszego wydania „Warszawskiej Gazety”. Naprawdę warto.

Pamiętam jak przed laty szedłem sobie z dziećmi na spacer. I oto mijaliśmy ławkę, na której siedziała starsza kobieta i karmiła gołębie. Syn, jak to mały chłopczyk, postanowił gołębie spłoszyć. Podbiegł do nich wrzeszcząc, a gołębie naturalnie odleciały. Kobieta na ławce, w jej pojęciu, równie naturalnie, zaczęła na moje dziecko obelżywie wrzeszczeć. Syn się oczywiście rozbeczał i, jak wcześniej owe gołębie, uciekł, a ja – do dziś nie wiem, co mi strzeliło do głowy – powiedziałem: „Tak mówić do małego dziecka? Jakiż to straszny grzech?”
I proszę sobie wyobrazić, że ona zdębiała. Nie dość, że przestała krzyczeć, to najpierw zaczęła coś mruczeć, a wreszcie, wyrzuciła z siebie to słowo: „Przepraszam”.
Powiem szczerze, że i ja zdębiałem. Spodziewałem się raczej, że to moje gadanie o grzechu spłynie po niej, jak po kaczce, ewentualnie ją trochę ostudzi. W życiu bym się nie spodziewał owego „przepraszam”.
Po latach, a był to Wielki Piątek, szedłem sobie i wyszedł na mnie pijak. Klasyczny, z wyglądu i zachowania, dzielnicowy pijak, i w najbardziej klasyczny sposób zaczął bluzgać. No a ja, przypomniawszy sobie sytuację sprzed lat, pomyślałem, że wygłoszę krótką homilię: „Jak można się tak schlać w dzień śmierci Pana Jezusa? I tak zwymyślać człowieka, który panu nic nie zrobił? W Wielki Piątek? Jakiż to grzech?” Myślę, że tym razem domyślamy reakcji. On najpierw zaniemówił, następnie zaczął się niezdarnie tłumaczyć, a potem odszedł, mrucząc pod nosem słowo „przepraszam”.
Od pewnego czasu spędzam stosunkowo dużo czasu na Twitterze, głównie w towarzystwie tak zwanych „naszych”. Dlaczego „naszych”, a nie „onych”? To proste. Towarzystwo „naszych” jest mi mimo wszystko bliższe i bardziej przyjemne. Tym bardziej jest mi przykro, kiedy widzę, jak wielu z nich jest tak bardzo zaangażowanych w walkę, czy to z Julią Piterą, czy Ryszardem Petru, czy Bronisławem Komorowskim, że od czasu do czasu, zamiast trzymać się tego, co prawdziwe i słuszne, zaczynają kłamać. Po co? Nie mam pojęcia. Widocznie argumenty, które mają, wciąż im nie wystarczą. Ktoś umieszcza na swoim profilu zdjęcie Juli Pitery i rzekomy cytat: „Polska nie powinna decydować o swoim losie. Jako członek Unii Europejskiej, powinna zdać się na opinię instytucji europejskich”. Czytam to i mówię: „Przecież to jest nieprawda. Po co tak kłamać?” i na to dostaję odpowiedź: „Może i nieprawda, ale pasuje”. No i wtedy ja… tak, tak, domyślacie się Państwo: „Ale przecież kłamstwo to grzech”. Wiecie, jaka jest reakcja? Najpierw cisza, i wreszcie: „Okay, przepraszam”. Zawsze. Nigdy nie inaczej.
I to jest coś, co mnie dobrze nastraja. Wszyscy jesteśmy grzeszni. Każdemu, niezależnie od poglądów, zdarza się upaść. My jesteśmy w tej dobrej sytuacji, że nawet jeśli się zapomnimy, mamy świadomość, że coś jest nad nami i pozostaje niewzruszone. Mamy to i trzymajmy się tego. Starajmy się. Koniecznie.

Zapraszam do oglądania rozmowy, jaką organizatorzy Bytomskich Targów Książki zechcieli ze mną przeprowadzić. A jeśli ktoś szuka konkretu, zapraszam do księgarni pod adresem www.coryllus.pl.


2 komentarze:

  1. Witam
    Wczoraj wieczór, warszawska poczta tuż przez zamknięciem o 21, jestem ostatnim klientem. Panie mocno zmęczone, ale zaczynają się odprężać. Zaczyna się dosyć niewinnie. Pani 1: "dostaliśmy informację, że nie będzie nagród", Pani 2: "ale dostałaś podwyżkę, 100 zł ... haha", Pani 1:"do ręki wyjdzie 80 zł", Pani 2: "to pewnie przez ten PIS... jak ja ich nienawidzę ..., jak ja nienawidzę tych pisów ...". Zero krępacji, przy kliencie. Zaniemówiłem... Po jakimś czasie dopiero przypomniał mi się ten wpis, wystarczyło tylko powiedzieć, ze nienawiść to grzech, niezależnie do kogo, że zabija duszę człowieka. To by wystarczyło.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...