niedziela, 30 czerwca 2013

Czy Bauman lubi kobiece pupy

Zgodnie z tradycją, przedstawiam kolejny felieton, jaki każdego piątku zamieszczam w "Warszawskiej Gazecie". Dziś o Baumanie. Mam nadzieję, że żadne słowo się nie zmarnowało. Jeśli ktoś się ze mną zgadza, bardzo proszę o wsparcie tego bloga pod podanym obok numerem konta. Dziękuję.

Większość z nas może nie pamięta, jak to przed laty, jeden z najpotężniejszych ludzi na świecie, szef Międzynarodowego Funduszu Walutowego Dominique Strauss-Kahn został aresztowany w Nowym Jorku za gwałt na pokojówce. Sprawa przez pewien czas była popularna w mediach, potem została przykryta przez inne, ciekawsze wydarzenia, i dziś nie sądzę, by ktokolwiek z nas wiedział, co u tego Kahna słychać. O ile pamiętam, w pewnym momencie, gdy wiadomo było, że już po nim, Kahn odpalił pokojówce parę milionów, ta zgodziła się z tej okazji wycofać oskarżenie, i sprawa przyschła.
Chciałbym jednak przypomnieć pewien epizod, który też został wspomniany w mediach, a który miał miejsce między incydentem w hotelu, a wspomnianym przekupstwem, a więc w dniach, kiedy przyszłość Kahna była niepewna. Otóż Strauss-Kahn, nagle, jako znakomity przedstawiciel międzynarodowej gospodarki, wielki autorytet w kwestiach światowych finansów, no a przede wszystkim wybitny Europejczyk, został zaproszony do wygłoszenia wykładu uniwersytecie w Cambridge. I proszę sobie wyobrazić, że zapowiedziana wizyta do tego stopnia wzburzyła studentów, że około 150 z nich otoczyło budynek, w którym miało dojść do wykładu i, wznosząc wrogie okrzyki, uniemożliwiło Cohenowi wejście do środka. Nie wiem, co oni tam krzyczeli, nie wiem też, jak całe starcie wyglądało, i jak długo trwało, nie wiem też, czy doszło do interwencji policji, w każdym razie Kahn ostatecznie, tylnym wejściem, wlazł do środka, wykład wygłosił i zapewne swoje odebrał.
Ale wiem coś jeszcze. Reakcja studentów spotkała się z powszechnym zrozumieniem. Oczywiście, można zgadywać, że ci, którzy spotkanie zorganizowali, najchętniej tych studentów zakuliby w dyby, natomiast opinia publiczna była jednoznaczna. Dziennikarka dziennika „Guardian” Meera Patel w odredakcyjnym komentarzu napisała, że każdy z nas wręcz ma obowiązek protestować wobec traktowania Kahna, jak autorytet: „Moim zdaniem organizacje uczelniane mają obowiązek potępić wykładowcę tak obciążonego, jak Kahn”.
I proszę sobie wyobrazić, że jej nawet nie chodziło o zarzut gwałtu. Zdaniem Patel, Kahn powinien zostać z uczelni wyrzucony na zbity pysk niezależnie od tego, czy on tę pokojówkę ostatecznie zgwałcił, czy nie. Z punktu widzenia wymagań cywilizacyjnych, jego kompromituje choćby to, że w pewnym momencie, broniąc się przed odpowiedzialnością, stwierdził, że ponieważ pokojówka we wstępnej fazie swoich zeznań nie mówiła prawdy, nie powinna być traktowana, jako wiarygodny świadek.
Skąd oburzenie? Stąd, że Dominique Strauss-Kahn ma reputację notorycznego kobieciarza, że swoim zachowaniem i słowami uwłaczył godności kobiety, i że w obliczu takiego występku, nie liczą się jakiekolwiek zasługi.
Kiedy przyglądam się temu, co się dzieje wokół osoby niejakiego Baumana, i kiedy słucham pojawiających się tu i tam argumentów, myślę, że nam pozostaje już tylko poszperać w przeszłości i znaleźć ten jeden dzień, kiedy Bauman, kiedy nie był jeszcze autorytetem, ale zwykłym komunistycznym śmieciem, i klepnął w tyłek którąś z funkcjonariuszek, z którymi pracował. Niechby i naukowo.

2 komentarze:

  1. Pod warunkiem, że byłaby to Mme Wolinska. Wcale nie z przyczyn rasowych, lecz zauważalnościowych.

    Co do tutejszych poprawnych, to niczego nie zauważą. Im wisi sytuacja poniewierania tutejszymi kobietami. O tym na pewno wiemy już od przypadku Inki (co najmniej!).

    U niezapomnianego Sturmbannführer'a Brunnera było tak:

    Nie mogę patrzeć na bitego człowieka, nie mogę! Jeżeli bije ktoś inny.

    Wspomnienia z życia lewicy:

    https://www.youtube.com/watch?v=MIOKbBAQXZs

    OdpowiedzUsuń
  2. ... i znaleźć ten jeden dzień [...], kiedy nie był jeszcze autorytetem, ale zwykłym komunistycznym śmieciem, i klepnął w tyłek którąś z funkcjonariuszek, z którymi pracował. Niechby i naukowo.

    Ten projekt nie wyjdzie, bo nie uwzględnia istotności środowiskowych hamulców moralnych związanych z biciem. Na przykład:

    https://www.youtube.com/watch?v=MIOKbBAQXZs



    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...