czwartek, 7 października 2021

O głęboko ukrytym sensie Brexitu

 

Z powodów które nawet jeśli mogą być ciekawe, to z pewnością nie są istotne, jutro wybieram się na cztery dni w ścisły rejon obowiązywania stanu wyjątkowego i do niedzieli mnie tu nie będzie. W związku z tym, drogą absolutnie szczególnego wyjątku, już dziś, a więc w formie swego rodzaju przedpremiery, przedstawiam Państwu felieton, który w „Warszawskiej Gazecie” ukaże się dopiero jutro. Jest oczywiście pewna szansa, że napiszę coś i stamtąd, ale tego dziś wiedzieć nie mogę. A zatem do usłyszenia i życzę przyjemnej lektury.    

 

 

      Od paru dni ogólnopolskie media żyją tym co spotkało Rafała Ziemkiewicza na londyńskim Heathrow. Otóż odwoził Ziemkiewicz swoją córkę na studia do Oxfordu, pragnąc wraz z nią przeżyć tak ważny w życiu rodziny dzień, kiedy okazało się, że Brytyjczycy uznają Ziemkiewicza za persona non grata i go bez ceregieli odesłali do Polski. Gdyby ktoś myślał, że oni ów wrogi akt pozostawili bez uzasadnienia, jest w błędzie, bo uzasadnienie jak najbardziej zostało dołączone:
Wnioskował pan o pozwolenie na wjazd do Wielkiej Brytanii jako gość na dwa dni. Jednakże uważam, że wykluczenie pana ze Zjednoczonego Królestwa sprzyja interesowi publicznemu. Wynika to z pańskiego zachowania oraz głoszonych poglądów, które są sprzeczne z brytyjskimi wartościami i mogą być obraźliwe dla innych, a tym samym sprawiają, że uzyskanie możliwości wjazdu jest niepożądane”.

      Brytyjski gest wywołał w Polsce dwojaką reakcję, a więc część opinii publicznej zakipiała zrozumiałym oburzeniem na ów antycywilizacyjny wręcz gest, a część zadławiła się nieprzytomną satysfakcją, że Ziemkiewcz dostał na co zasłużył. Mimo to, jak sądzę, w głębi serca nawet ci drudzy są przekonani, że ze Zjednoczonym Królestwem jest coś zdecydowanie nie tak, a jednocześnie, podobnie jak pierwsi, zachodzą w głowę, jak to jest w ogóle możliwe, że tekst jak ten zacytowany powyżej mógł w ogóle się ukazać poza murami najbardziej skretyniałych uniwersytetów po zachodniej stronie współczesnego świata. Otóż, wierząc że zrozumieć, nawet jeśli nie oznacza wybaczyć, to przynajmniej pozwala zachować odpowiedni spokój, pragnę poinformować Czytelników, że Wielka Brytania, prawdopodobnie od zarania swoich dziejów jest zbudowana na systemowym donosicielstwie, które tam stanowi zarówno obywatelski jak i prawny obowiązek. Obywatelski dlatego, że zdaniem ojców założycieli owej patologii, społeczeństwo jest w stanie należycie funkcjonować tylko wtedy, gdy się je spęta obserwacyjną pajęczyną, a prawny, bo wedle tej samej doktryny, mówiąc najprościej, kto nie kapuje jest współwinnym zdrady.

       Tak tam było zawsze, dziś natomiast, gdy współczesny świat wpadł w niewolę politycznej poprawności w wersji turbo plus, ów straszny system wręcz triumfuje. Informują mnie na przykład brytyjscy znajomi, że dziś tam jest tak, że wystarczy że ktoś przy kimś użyje na przykład słowa „negro”, a informacja o owym ekscesie dotrze do władz, człowiek zostaje natychmiast potraktowany z wszelkiego owego przestępstwa konsekwencjami, od aresztowania po utratę pracy.

        A przez to że nieważny jest czyn gdy wystarczy donos, wystarczyło Ziemkiewiczowi, że ktoś kto go z czysto politycznych względów nie lubi, poinformował brytyjskie służby, że ten na przykład notorycznie szydzi z osób LGBT, używając wobec nich polskiego określenia „zboki” i Ziemkiewicz z mety dostaje zakaz wjazdu na Wyspy.

        Współczujmy więc oczywiście Ziemkiewiczowi, że nie przyszło mu być świadkiem trumfalnego wkroczenia swojej córki w mury Oxfordu, ale miejmy też nadzieję, że on, jako człowiek niewątpliwie inteligentny, odpowiednio wcześniej ową przykrość wliczył w sobie w koszta.



Post Scriptum - Proszę sobie wyobrazić, że powyższą fotografię udało mi się tu zamieścić dopiero za szóstym razem. Wszystkie wcześniejsze próby kończyły się informacją, że ściągnięcie tego zdjęcia może być niebezpieczne, a zatem system je automatycznie, dla naszego wspónego dobra, niezmiennie blokował. Baaaardzo to jest znaczące.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...