piątek, 24 kwietnia 2015

Pożegnanie, czyli o igraniu z ogniem

Modlitwy zostały wysłuchane. Bez względu na wynik majowych wyborów, wielki Polak, patriota i – by nie popadać w niepotrzebny patos – dobry człowiek, Władysław Bartoszewski, będzie miał pogrzeb, o jakim marzył, jaki tak naprawdę dla siebie wyprosił i, co by nie mówić, na który sobie zasłużył. Już mu nie grozi ponura perspektywa, że żegnać go będzie pyszałek i idiota. Chwała niech będzie Panu!
A my już może tylko się zastanówmy, czemu Dobry Bóg uznał za konieczne nie ryzykować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Podzielona Polska, czyli o tym, co Radosław Markowski musi nosić na swoim spracowanym karku

         W opowiadaniu Roalda Dahla „Parson’s Pleasure” jest scena, w której pan Boggis, cwany oszust, zachodzi do pewnej wiejskiej chaty i ...