I znów stało się tak, że choć mi ani w głowie nie było zajmować się tym
akurat tematem, sytuacja mnie złapała za gardło i mamy co mamy. A wszystko
zaczęło się od tego, że człowiek, o którego istnieniu wcześniej nie miałem nawet
pojęcia, twórca komunikatora Gadu-Gadu nazwiskiem Łukasz Foltyn, jak się
okazuje, po raz już enty zwrócił publicznie uwagę na fakt, że działalność
Jerzego Owsiaka jest czystym, niczym nieskażonym oszustwem, i to wcale nie
najbardziej dlatego, że on zebrane przez te biedne dzieci i sterroryzowane
instytucje pieniądze wydaje na własne przyjemności, ale przez to, że owa
rzekoma „świąteczna pomoc” nie jest żadną pomocą, lecz wyłącznie czysto biznesowym
geszeftem, od innych różniącym się tylko tym, że jest bardziej skuteczny.
Przeczytałem wypowiedź Foltyna uważnie i
z autentyczną satysfakcją, to jednak co mnie w niej uderzyło najbardziej to nawet
nie fakty takie choćby jak ten, że to co z wielkim hukiem uda się Owsiakowi w
tym roku zebrać, to zaledwie promil – to promil w sensie dosłownym – tego, czym
każdego kolejnego roku polską służbę zdrowia zasila państwowy budżet, lecz to,
że chyba po raz pierwszy raz od samego początku owego przekrętu, sprawa zyskała
charakter jak najbardziej publiczny. Swój tekst opublikował Foltyn jak zawsze na
Facebooku, to jednak na co warto zwrócić uwagę, to fakt, że choć oczywiście
jego słowa spotkały się ze zwyczajowym hejtem, to dziś ów hejt jest o tyle
szerszy i głębszy, że jego wypowiedź komentowana jest znacznie powszechniej niż
kiedykolwiek wcześniej i wcale nie koniecznie pod hasłem „precz z faszyzmem”. A
to moim zdaniem musi świadczyć o tym, że coś się najprawdopodobniej jednak tym
razem zmienia.
Mimo to jednak, nie myślałem o tym, by się
wyliczeniami Foltyna zajmować, choćby ze względu na swoje dawne już
postanowienie, że z Owsiakiem tu już koniec. I oto, proszę sobie wyobrazić,
przyszła do mnie moja córka i poinformowała mnie, że sieć komórkowa Play, z
której ona korzysta, poinformowała ją właśnie, że w związku ze zbliżającą się
niedzielą Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, z każdej wpłaty na konto firmy
dokonanej przez aplikację, jedna złotówka zostanie przekazana na biznesowy
projekt Owsiaka. Ponieważ moje dziecko wszystkie swoje dotychczasowe
zobowiązania wobec Playa realizuje przez aplikację właśnie, a jednocześnie całą
swoją działalność dobroczynną realizuje w skrytości swojego serca, a nie na dźwięk
trąb, zmuszona została do tego, by ten jeden jedyny raz nie korzystać z
aplikacji, ale wykonać zwykły przelew. Mnie natomiast w tym samym momencie nie
dość, że się przypomniało owo wyliczenie Foltyna, to jeszcze nie mogłem nie
zwrócić uwagi na fakt, że w istocie rzeczy ów WOŚP zbliża się szybkimi krokami,
jako że gdzie się praktycznie znajdę, jestem o tym informowany. I w tym
momencie pomyślałem sobie, że skąd ja tak naprawdę mogę mieć pewność, czy nie
jest tak, że i ja – tym razem zupełnie nieświadomie – płacąc za cokolwiek,
jednej złotówki z moich pieniędzy nie przeznaczam na biznes Jerzego Owsiaka.
Jaką ja mam mianowicie gwarancję, że choćby firma Orange, części z niedawno
przeze mnie zapłaconego rachunku nie wysłała na konto fundacji Owsiaka? Skąd
mogę mieć spać spokojnie, bo rachunek, który płacę za oglądanie meczy Premier
League nie został właśnie tak podzielony, by jego część została wysłana na
przyszłoroczny festiwal Rock’n’Poland? Czy to jest wreszcie możliwe, że gdy
dziś kupowałem w Lidlu kawę i tabletki do zmywarki, Niemcy uznali za stosowne
podlizać się tym, którym podlizać się wypada, i choćby głupiej złotówki z moich
pieniędzy nie wysłali Owsiakowi właśnie?
Z tego co bowiem od lat obserwuję, a mam
wrażenie, że z każdym rokiem sytuacja robi się coraz bardziej dramatyczna, w
publicznej przestrzeni jest coraz mniej miejsc, do których ów moralny terror
jeszcze nie dotarł.
A więc stało się tak, że się złamałem i
postanowiłem zająć się tym strasznym kłamstwem, i proszę sobie wyobrazić, że w
międzyczasie nawet wysłałem również odpowiedni tekst do „Warszawskiej Gazety”,
który tu postaram się umieścić jeszcze przed ową straszną niedzielą.
Ponieważ jednak głównym tematem tej notki
jest to co po raz kolejny powiedział nam Łukasz Foltyn, oraz, zupełnie
niespodziewanie, nadzwyczaj szeroka publiczna reakcja na jego słowa, pomyślałem
że wrzucę tu cały wywiad, jakiego udzielił on – uwaga, uwaga – „parówkowemu”
portalowi natemat.pl. A to, że oni jako pierwsi zareagowali i to jeszcze w taki
sposób, zdecydowanie o czymś musi świadczyć.
Pana wpisy sugerują,
że daleko panu do WOŚP, bliżej do NFZ. Na kilka tygodni przed finałem WOŚP
krytykuje pan tę inicjatywę i Jurka Owsiaka.
Jest pan rzecznikiem NFZ, dostał pan posadę w rządzie?
Po pierwsze, to na temat WOŚP piszę od dawna, wręcz od wielu lat, i nie tylko w
okolicach finału. Tym razem zrobiło się o tym głośno, bo tematem zainteresowali
się dziennikarze.
Cieszę się,
że ta sprawa zaistniała w mediach, dotychczas pisałem dla wąskiego grona. Mam
też negatywne konsekwencje swoich publikacji, bo jednak atakują mnie hejterzy –
a przecież "Prawdziwa cnota krytyki się nie boi". Poza tym, niech
mnie przekonają, że nie mam racji.
Czyli to nie jest tak, że jest pan zamknięty na jakąkolwiek dyskusję?
Nie, dziś nawet napisałem, że zmienię o 180 stopni pogląd na WOŚP, jeśli pokażą
mi jakiś szpital
w Polsce, w którym faktycznie brakuje sprzętu.
Przejrzałam komentarze. Internauci już znaleźli szpital w Białymstoku. W
2012 roku miasto odmówiło zakupu rezonansu. Skontaktowałam się też z prezesem
Polskiej Misji Medycznej, ordynatorem Oddziału Ratunkowego w Bochni, lekarzem
Jarosławem Gucwą. Zapytałam, jak sprawa sprzętu od WOŚP wygląda z jego
perspektywy. Odpowiedział: "Z mojej wiedzy w Polsce nie ma szpitala, który
w dowolnym momencie byłby w pełni wyposażony i nie chciał przyjąć np.
tomografu".
Taka sytuacja nie mogłaby mieć miejsca. Jeśli w szpitalu brakowałoby sprzętu
ratującego życie, to stanowiłoby to zagrożenie życia. Taka placówka nie miałaby
prawa wykonywać kontraktu z NFZ, to byłaby sprawa dla prokuratora. A
podkreślam, że od WOŚP szpitale najczęściej otrzymują drobny sprzęt, tomografy
to rzadkość.
Osiem tomografów WOŚP przekazało polskim szpitalom. Jeden z nich kosztuje
około trzy mln zł.
To było osiem tomografów w całej historii WOŚP. Natomiast zwykle zakupują
kilkaset sztuk kardiomonitorów, jeden kosztuje dwa tysiące złotych. I chce mi
pani powiedzieć, że jak brakuje dwóch tysięcy, to mimo że życie pacjenta jest
zagrożone, to szpital czeka na pomoc od WOŚP, a nie che mu pomóc np. samorząd
czy Ministerstwo Zdrowia?
Szpitalny sprzęt najczęściej jest marnej jakości. Lekarz tłumaczył mi, że
tomograf średnio zużywa się po dziesięciu latach, a firmy nawet nie produkują
do tego sprzętu części zamiennych.
To możliwe, że tych osiem tomografów od WOŚP pewnie już w ogóle nie pracuje.
To oznacza, że nawet jeśli w szpitalach jest sprzęt, to kiepskiej jakości,
uszkodzony. Tomografy są łatane gumą arabską, karetki mają przebieg po ponad
900 tys. km.
Nie neguję tego, że szpitale potrzebują więcej sprzętu, zwłaszcza lepszego.
Neguję natomiast to, że brakuje sprzętu. To subtelna, ale zasadnicza różnica.
Chodzi mi o to, że nie ma takiej sytuacji, że szpital nie może zdobyć sprzętu,
bo – wbrew pozorom – ma po pierwsze własne środki, wiele szpitali ma nadwyżki
finansowe. Po drugie – dyrekcja ma możliwość zaciągnięcia kredytu, który i tak
koniec końców spłaci państwo, a nie WOŚP.
Po trzecie, to same samorządy robią zakupy, przekazując dotacje, po czwarte –
Ministerstwo Zdrowia udziela szpitalom wsparcia i po piąte – Unia Europejska –
z tego co wiem – sfinansowała zakupy sprzętu wielokrotnie większe niż WOŚP, a
niewspółmiernie mniej się o tym mówi...
Sam WOŚP nie działa tak, że szpital dzwoni i informuje, że na jutro potrzebuje
sprzęt, tylko raz na pół roku robi przetargi i rozsyła te sprzęty. One są
dodatkiem i nie ratują sytuacji szpitala. Może pozwolą trochę pieniędzy
zaoszczędzić szpitalowi, ale może je przeznaczyć np. na premie dla dyrekcji.
Czyli pana boli to, że rodzice np. dzieci często powtarzają, że "sprzęt
WOŚP uratował im życie"?
No właśnie, weźmy to zdanie "Sprzęt WOŚP uratował życie". To jest
manipulacja. Po pierwsze to sam sprzęt nie leczy, więc jeżeli już, to trzeba
powiedzieć: "Sprzęt WOŚP razem z lekarzami".
Ostatnio czytałem wywiad z dyrektorem szpitala i mówił, że koszty płac
personelu to 80 proc. jego działalności. Czyli życie ratuje nie tylko sam
sprzęt. Inna sprawa, zasadnicza – to trzeba by udowodnić, czy faktycznie
szpital nie mógł tego sprzętu zakupić sam, ani nie chciały mu w tym pomóc
organy do tego zobowiązane, samorządowe i Ministerstwo Zdrowia. Trudno sobie
taką sytuację wyobrazić…
Wolałby pan, żeby środki, które zbiera Jurek Owsiak, były przeznaczane np.
na płace dla pielęgniarek czy lekarzy?
Nie, to też byłby absurd. Uważam, że jeżeli ktoś chce pomagać, to niech pomaga
tym, którzy wołają o pomoc. Przecież takich apeli ludzi w potrzebie jest wiele.
Np. na leki, których NFZ faktycznie nie refunduje. A żadnych apeli szpitali o
sprzęt nie widziałem.
To byłby wstyd dla samorządu i państwa, i afera na całą Polskę – że rząd nie
chce zakupić sprzętu ratującego życie, dlatego do takich sytuacji nie dochodzi.
A słyszała pani o sprzęcie wartym kilkadziesiąt milionów, który stoi
nieużywany?
Czyli pana zdaniem WOŚP powinien wspierać ludzi, którzy na przykład apelują
o pomoc na Pomagam.pl czy Zrzutka.pl?
Na przykład. Jest bardzo wielu pacjentów w Polsce, których się nie leczy, ale
nie dlatego że brakuje sprzętu, ale nowoczesnych leków. I to rzeczywiście
byłoby pomaganie komuś, kto potrzebuje pomocy, a nie ma zapewnionego leku.
W pewnym sensie WOŚP nie pomaga ludziom, tylko państwu. To, co robi Orkiestra
nie podlega działalności charytatywnej, bo ta definiowana jest jako pomoc
osobom w potrzebie.
Chciałby pan, żeby WOŚP nie wspierał NFZ-tu?
Tak. WOŚP dokładając swoją jedną tysięczną przejmuje wszystkie niemalże
"zasługi" za to, co robi NFZ. I później powtarza się, że to WOŚP
ratuje życie. Nikt nie mówi, że to NFZ uratował mu życie.
Dlaczego tak panu przeszkadza WOŚP?
Dlatego, że wokół WOŚP jest wielki i fałszywy rozgłos. Jest to przechwalanie
tej organizacji, kosztem tego, co robi tutejszy system. Jest to wręcz
ośmieszanie nas, płacących składki. A ja płacę składki i nie chcę, żeby ktoś
mnie ośmieszał, że to nic nie daje. Głosi się, że dopiero WOŚP ratuje życie –
chociażby z tego względu.
Brytyjski fundusz zdrowia reklamuje się np. podczas Igrzysk Olimpijskich. Oni z
dumą pokazywali, że mają system publicznej ochrony zdrowia.
A u nas nie ma żadnej reklamy. A w pewnym sensie NFZ potrzebuje takiej kampanii
PR-owej, żeby też pokazali, ile operacji robią, ile żyć ratuje np. pogotowie
ratunkowe. To kosztuje olbrzymie pieniądze, setki razy większe niż zbiórki
WOŚP, ale tego się nie widzi... Albo to też "zasługa WOŚP".
Upewnię się tylko raz jeszcze – na pewno nie pracuje pan dla NFZ? Bo robi
pan czarny PR WOŚP a promuje NFZ.
Nie. Uważam, że interes publiczny wymaga tego, żeby przedstawić prawdę.
A nie uważa pan, że pisanie takich komunikatów o WOŚP szkodzi nam wszystkim?
Sformułowanie, że "WOŚP jest szkodnikiem służby zdrowia" – jest
wyrwane z kontekstu. Napisałem, że ludziom miesza się w głowach, sądzą oni, że
składki nic nie dają. Większość osób pisze, że "NFZ nic nie daje" i
"moje dzieci uratował WOŚP". Jeśli tak dzieciom mówimy, to WOŚP
przyczynił się do tego, że mamy jedne z najniższych nakładów na służbę zdrowia.
Niech pan rozwinie.
Politycy zamiast dbać o to, by zwiększyć budżet na służbę zdrowia, to wolą się
pokazać na finale WOŚP-u.
No nie wszyscy politycy. Prawica
krytykuje Owsiaka.
Nie, wszyscy politycy wspierają WOŚP. Prezydent
Duda przekazuje rzeczy do licytacji. Premier Szydło także
wsparła zbiórkę, minister Radziwiłł wystawił na aukcji spotkanie ze swoją osobą
itp.
Żaden polityk w Polsce nie śmie krytykować WOŚP czy Owsiaka, a przecież on ich
ośmiesza. Robi z nich… złodziei, skoro składki na NFZ nie dają nic, a WOŚP
dokładając 1/1000 robi wszystko…
A pan dorzuca się do skarbonki WOŚP?
Daję, bo muszę. Nie da się w dniu finału przejść przez ulicę nie dając nic do puszki
WOŚP.
Nie, przecież może pan powiedzieć wolontariuszom to, co napisał pan na
Facebooku. Myślę, że nikt pana siłą do puszki nie zagoni.
Jest to szantaż moralny. Nie życzę sobie, żeby WOŚP dla mnie kupował sprzęt,
wolę wymóc to na NFZ. Ale nie ma wyboru. To jest tak, jakby jakaś firma wysłała
pani towar, a później kazała za niego zapłacić.
Owsiak wyświadcza nam usługę, dokłada swoją malutką cegiełkę i ja już nie mam
wyboru. Skoro mogę kiedyś potrzebować sprzętu, to muszę dawać. I większość
ludzi wychodzi z takiego założenia.
Pan się naprawdę czuje zaszantażowany przez Jurka Owsiaka? Przecież nie musi
pan wrzucając na WOŚP dorzucać kartki: "Ja, niżej podpisany wsparłem WOŚPi
w razie gdy znajdę się w szpitalu....".
Ale czuję się zobowiązany moralnie. I myślę, że tak samo czuje się większość
osób. Skoro Owsiak dla nas robi zbiórkę i pomaga szpitalom, to my musimy się do
tego dołożyć. Wyświadcza usługę – chcąc nie chcąc – my z tego korzystamy.
Czyli jest pan osobą honorową. Mógłby pan nie dać, a później w szpitalu
korzystać ze sprzętu oznaczonego czerwonym serduszkiem.
Jestem honorowy jak większość. Poza tym najcześciej wolontariuszami są dzieci i
trudno byłoby im tłumaczyć całą tę sytuację.
W sieci piszą o panu: "nie ma serca, dołączył do prawicy, która hejtuje
Owsiaka i WOŚP, nie potrafi komunikować się z ludźmi".
Służba zdrowia to nie jest kwestia dobrego serca, tylko po prostu odpowiedniej
organizacji i finansowania. Dobrym sercem nie uzdrowimy pacjentów. A wielu z
nich potrzebuje, żeby służba zdrowia była lepiej opłacona, żeby było więcej
etatów. I to ich uleczy. A nie nasze dobre chęci i organizowana raz do roku
impreza, która jest głównie dla nas, nie dla chorych.
Chcący czy niechcący robi pan WOŚP i Owsiakowi czarny PR. Nawet jeśli uważa
pan, że pieniądze, które zbiera WOŚP nie powinny być przeznaczane na sprzęt, bo
pana zdaniem, tego jest w szpitalach w nadmiarze, ale bezpośrednio na osoby
potrzebujące, to i tak szkodzi pan WOŚP i zniechęca pewnie jakąś część Polaków,
żeby przekazywać pieniądze. Robi pan niedobrą robotę.
Jeszcze raz – sprzętu nie ma w nadmiarze, tylko go nie brakuje. I szpitalom nie
zabraknie środków na ich zakup, jeśli naprawdę jest to sprzęt niezbędny do
ratowania życia.
Co do mojej krytyki organizacji – to i tak wiele osób daje na WOŚP na przekór.
Więc pewnie znowu będzie rekord, chyba że przeszkodzi w tym zakaz handlu w
niedzielę i mniej ludzi będzie w centrach handlowych. Na szczęście dla WOŚP
nigdy nie zawodzą osoby wychodzące z kościołów.
Po drugie uważam, że dobre będzie i dla służby zdrowia, i dla WOŚP, jeśli
powiemy sobie prawdę. Żyjemy wierząc w bajki o tym, że zbiórka organizowana raz
w roku uzdrawia służbę zdrowia... Korzyści z tego jednego promila, który
dokłada WOŚP, są mniejsze niż straty wynikające z tego, że ludzie błędnie myślą
o służbie zdrowia, jej finansowaniu, że uważają, że składki nic nie dają, a
WOŚP dużo.
Myśli pan, że to przez WOŚP mamy niskie nakłady na służbę zdrowia, dobrze
rozumiem?
Między innymi. Bo ludzie zamiast naciskać na polityków, by zwiększyli środki na
służbę zdrowia, uważają, że Owsiak naprawia tę sytuację. I że to załatwia
sprawę.
A sądzę, że to negatywne. Prawdziwa cnota krytyki się nie boi. I jeżeli racje
ma WOŚP, to sama się obroni. Do tej pory praktycznie żadnej krytyki WOŚP nie
było, obowiązywał zbiorowy zachwyt. To niezdrowe z zasady, bo wszystko, co jest
poza krytyką z czasem ulega zepsuciu…
I
to tyle. Moim zdaniem, rozmowa ta jest nadzwyczaj ciekawa, podobnie jak
ciekawe są diagnozy Foltyna, to jednak co tu robi wrażenie największe, to –
zakładając, że ona jest szczera, a tak mam prawo podejrzewać – autorka tej
rozmowy w sposób niemal doskonały reprezentuje zawzięte do granic możliwości
zidiocenie znacznej części opinii publicznej. To w jaki sposób ona jest odporna
na wszelkie możliwe argumenty, robi autentyczne wrażenie, ja jednak, jak to
jest ze mną zazwyczaj, wciąż wierzę, że od tego muru szaleństwa stopniowo będą
się odrywać kolejne cegły.
Na koniec stały ostatnio komunikat.
Kto ma życzenie komentować na naszym blogu, niech najpierw zgłosi swoje
uczestnictwo mailowo pod adresem k.osiejuk@gmail.com i
wtedy powiem, co dalej.