piątek, 29 kwietnia 2022

Czy Jan Maria Rokita to troll z powieści Dostojewskiego?

     Mój stosunek do Jana Marii Rokity determinowany jest przez jego jedną, bardzo dziś już zapomnianą, wypowiedź z czasów gdy pełnił on jeszcze funkcję szefa gabinetu Hanny Suchockiej, a celem systemu było – nie bójmy się tego słowa – zamordowanie Jarosława Kaczyńskiego, a najlepiej obu. Oto ledwo co upadł rząd Jana Olszewskiego, Porozumienie Centrum znalazło się w kompletnej politycznej izolacji i w momencie gdy Jarosław Kaczyński i związani z nim politycy próbowali zwrócić uwage świata na to co się w Polsce aktualnie od – że tak brzydko powiem – pierdala, ów Jan Maria Rokita publicznie ogłosił, że „Polskie Państwo użyje całej swojej siły by zniszczyć jego wrogów”. Możliwe, że on użył innych słów, ale sens był właśnie taki i stąd moje wyjątkowo zimne uczucia w stosunku do Jana Marii Rokity.

       To był ów pierwszy raz i nie były w stanie go przebić wszelkie kolejne wybryki tego dziwnego człowieka, zaczynając na pamiętnym adresie, w którym ów ogłosił, że dla opuszczającego szeregi PiS-u Antoniego Meżydły Paltforma Obywatelska gotowa jest postawić specjalny Łuk Triumfalny, może jeszcze bardziej pamiętne wrzaski: „Ratunku, Niemcy mnie biją!”, czy ostatni wybryk w postaci upozowania się na owego ruskiego mędrca z powieści Dostojewskiego i w owym anturażu cotygodniowego dzielenia się swoimi mądrościami w tygodniku „Sieci”.

       Jednak, przyznać muszę, że to właśnie felietony pisane przez Rokitę dla tygodnika braci Karnowskich sprawiły, że pomyślałem sobie, że ów ekspert, określany przez niektórych z jego znajomych mianem „piekielnie inteligentny”, chyba jednak wspiął się na wyższy poziom bałwaństwa. Oto parę tygodni temu, tuż po wizycie Joe Bidena w Polsce, we wspomnianym tygodniku Jan Maria Rokita przedstawił felieton, który zaczął w następujący sposób:

Co w sensie strategicznej przyszłości państwa polskiego obiecuje nam Ameryka? To że odpuszcza wojnę z Rosją na terytorium Ukrainy po to, by być może w przyszłości stoczyć tę wojnę na terytorium Polski. Pewnie dlatego tak trudno mi pojąć ową erupcję polskiego samozadowolenia, które zdominowało klimat warszawskiej wizyty Joego [sic] Bidena”.

       Aby pokazać stan umysłu Rokity mógłbym właściwie zacytować cały jego tekst, w którym od początku do końca wyjaśnia nam jak to nie mamy co liczyć na Stany Zjednoczone – a przy okazji na resztę świata – bo Ukraina wobec rosyjskiej agresji pozostaje niemal całkowicie osamotniona, ale nie zrobię tego z dwóch powodów. Raz że jeszcze gdy czytałem tamten tekst, pomyślałem sobie że nie ma o czym gadać, gdy naprzeciwko siebie mamy jeszcze jednego ruskiego trolla, a dwa że zaledwie parę tygodni później, Rokita w sprawie rosyjskiej agresji na Ukraine zabrał właśnie głos po raz drugi i jak donoszą jego kumple z portalu wpolityce.pl napisał co następuje:

Na naszych oczach zmienia się właśnie amerykański plan dla Ukrainy. Po raz pierwszy w swej historii Ukraina to dla Stanów Zjednoczonych obszar geopolityczny, na którym możliwe stało się militarne pokonanie Rosji przez Zachód oraz odepchnięcie jej daleko i na długo na wschód od granic NATO. To dlatego jadą teraz przez Polskę czołgi, transportery, ciężka artyleria, a za chwilę polecą być może także bojowe samoloty.

Warto pamiętać, że w kręgu politycznej amerykańskiej elity wojskowo-politycznej związanej z obozem demokratów, presja na zwiększenie zaangażowania militarnego USA na Ukrainie wywierana była niemal od chwili wybuchu wojny

Wyraźnie widać, iż w Waszyngtonie zaczyna być na serio traktowany scenariusz militarnego zwycięstwa nad Rosją osiągniętego rękami Ukraińców”.

      A zatem, jak widzimy, nie minęła więcej jak chwila, gdy Jan Maria Rokita uznał że chyba jednak Ukraina tej wojny nie przegra i postanowił się nagle pokazać nie dość jako „nasz człowiek”, to jeszcze ktoś kto niemal jako pierwszy informował nas, jak to jest z tą wojną i tą naszą Ukrainą.

      Dziś już nawet ślad nie pozostał po mądrościach typu:

Dokładnie w chwili, gdy w ubiegłą sobotę samolot Josepha [sic!] Bidena startował z Okęcia w drodze powrotnej do Ameryki, prezydent Andrzej Duda udzielał wywiadu telewizji TVN24. Przykry i smutny był to wywiad. A jednoczesność ujęcia obu obrazów na przepołowionym ekranie telewizora tym silniej podkreślała, iż wywiad polskiego prezydenta jest w istocie celnym podsumowaniem całej podróży Bidena do Europa.

Z wyjątkową jak na polityka otwartością Duda konstatował całkowitą rozbieżność pomiędzy coraz bardziej nerowo zgłaszanymi prośbami Wołodymira Zelenskiego o pomoc i coraz bardziej stanowczą odmową ze strony Zachodu”.

      A ja się już tylko zastanawiam, ile temu cwaniakowi Karnowscy płacą za jego popisy. I sam sobie odpowiadam, że diabli wiedzą, jakie są tą pieniądze, ale z całą pewnością większe niż on swego czasu dostawał za szczucie na Polskę. W końcu z punktu widzenia interesów globalnych, wojna na Ukrainie to coś znacznie poważniejeszego niż próba zamordowania Jarosława Kaczyńskiego.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...