piątek, 11 września 2015

Islam napada, a ci jak zawsze na posterunku

Dziś znów jednocześnie, w „Warszawskiej Gazecie” i tutaj, refleksja na temat uchodźców, Marsjan i naszej naiwności.

Nie wiem, czy czytelnicy „Warszawskiej Gazety” wiedzą, o kim mowa – choć o to ich nie podejrzewam – trzeba nam jednak wiedzieć, że Wojciech Sadurski to przede wszystkim – jak wszyscy oni – tak zwane „resortowe dziecko”, ale również poważny autorytet wypowiadający się niekiedy na bieżące tematy w różnego rodzaju telewizjach. Kiedy piszę „od czasu do czasu” wiem co robię, bo bardzo mi zależy, by nikt nie pomyślał, że Sadurski to postać o pozycji zbliżonej choćby do Janusza Palikota, czy Andrzeja Halickiego. On, owszem, bywa gwiazdą, jednak nie powinniśmy zapominać o proporcjach. Sadurski to przede wszystkim jakiś Sadurski i na tym koniec.
I oto nagle ów Sadurski nagle jakimś cudem pojawia się w przestrzeni publicznej i oświadcza, co następuje:
Małe, złośliwe państewko – przesiąknięte kompleksami i poczuciem żalu do całego świata (Trianon); tonące w toksycznej atmosferze połączenia smuty z agresywnością wobec słabych. Tłusta, niezdrowa kuchnia, marne wina, przereklamowana stolica z wdziękiem zapyziałych lat 1970-tych, marna muzyka[…]. Jako peryferium europejskiego imperium, biedniejszy kuzyn Wiednia i Pragi. Jako państwo Unii Europejskiej – powód do wstydu i zażenowania”.
Ktoś kto nie zna sprawy, może sobie pomyśleć, że Sadurski wypowiedział się na temat jakiegoś fikcyjnego państwa, w którym postanowił umieścić akcję swojej powieści i dziś na życzenie mediów dzieli się swoimi refleksjami. Tymczasem nic z tego. Sadurski – a za nim praktycznie wszystkie ogólnopolskie media – przekazują wiadomość, że Węgry to pod każdym praktycznie względem syf i dziadostwo.
I w tym momencie pojawiają się dwie kwestie. Pierwsza z nich dotyczy tego, skąd się wzięły owe emocje, a odpowiedz jest oczywista. One wzięły się stąd, że w reakcji na dziś absolutnie zagadkowy nagły napływ do Europy fali uchodźców z Północnej Afryki, premier Węgier Viktor Orban ogłosił, że owi uchodźcy stanowią problem przede wszystkim dla Niemiec, a nie Węgier, Polski, Czech, czy Estonii, i tym sposobem popełnił grzech największy, a więc grzech niezależności. Druga jest znacznie ciekawsza. Otóż wygląda na to, że dla drobnych wyrobników, takich jak Sadurski – ale również całej kupy lepiej od niego znanych nam polityków i komentatorów – kwestia owego szczególnego exodusu stała się okazją do wyjątkowo tandetnego lansu. To bowiem, co oni wszyscy robią, przypomina jako żywo sceny z popularnego filmu „Mars atakuje”, gdzie na wiadomość, że Ziemia została zaatakowana przez Obcych, zaczynają się aktywizować najróżniejszego rodzaju grupy głoszące intergalaktyczną przyjaźń i solidarność, a wszystko po to, by w efekcie owi Obcy, kiedy nadejdzie ten moment wzięli się w pierwszej kolejności za nich i ich zwyczajnie wymordowali.
Europa została zaatakowana przez Islam, a w reakcji na to ci co z jednej strony zawsze byli idiotami, a z drugiej mieli ów przywilej, by sprawować władzę, prowadzą swoją, jakże wyrafinowaną, politykę. A ja w tej chwili mam już tylko jedno życzenie. Niech im oni poobcinają łby.

Już wkrótce ukaże się moja kolejna książka, tym razem o tym, co słychać na dziewiątym kręgu, do tego czasu serdecznie zachęcam do odwiedzania księgarni pod adresem www.coryllus.pl i kupowania tego, czego jeszcze jakimś cudem nie mamy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...