poniedziałek, 7 stycznia 2013

Gdy dokoła są sami szeryfi

Oficjalne przejęcie „Uważam Rze” przez System odebrałem ze wzruszeniem ramion. Owszem, fakt, że owo przejęcie okazało się równoznaczne z przekazaniem tytułu tak zwanym „faszystom”, tyle że koncesjonowanym, miało dla mnie pewne znaczenie, bo oznaczało, że od tej chwili tygodnik ten już nie będzie się walał po wszystkich płaskich przestrzeniach naszego domu, a ja sam już naprawdę będę zmuszony czytać wyłącznie blogi. Generalnie jednak, zwłaszcza na tle powszechnej histerii, jaką ten ruch wywołał, muszę podkreślić raz jeszcze – to co się przydarzyło „autorom niepokornym”, niemal mnie nie obeszło.
To już znacznie ciekawsze okazały się pewne elementy związane z dalszymi losami tytułu. Chcąc w miarę możliwości dalej zarabiać na tej fikcji, i zdając sobie sprawę, że zawsze się znajdzie wystarczająca liczba durniów, którym naprawdę wystarczy niewiele, by się na poziomie gadki o Bogu, Honorze i Ojczyźnie odpowiednio nakręcić, Hajdarowicz pozatrudniał grupę, tym razem już zdecydowanie bardziej zaufanych i oczywiście znacznie bardziej pokornych, patriotów i kazał im kontynuować dotychczasową linię pisma. Oczywiście pod tym samym, co dotychczas hasłem „Uważam Rze: Tygodnik Autorów Niepokornych”. No i wszystko zaczęło się kręcić jak dawniej. Tyle że lepiej. Powiedzmy, bardziej gładko.
Nowego tygodnika nie miałem w ręku. Powiem uczciwie, że ze względu na to, że również wśród swoich znajomych nie mam nikogo, kto by mógł mi tu cokolwiek ciekawego powiedzieć, nie wiem, co tam się dzieje choćby i z drugiej ręki. Raz tylko znalazłem na czyimś blogu komentarz jakiegoś sympatyka polskiej patriotycznej prawicy, który zaświadczył, że on sobie nowe „Uważam Rze” kupił, i ono dziś jest co najmniej tak samo ostre i bezkompromisowe w niszczeniu platformerskiego reżimu, jak tygodnik Lisickiego. Poza tym, naturalnie, widzę kolejne numery pisma na wystawach i myślę, że owszem, z tego co oni tam eksponują, wynika, że ruch na rzecz wyzwolenia Polski spod okupacji rudych Niemców i ruskich gajowych kwitnie.
Najbardziej już jednak zainteresował mnie ów jeden drobny szczegół, a mianowicie zachowanie przez właściciela hasła „tygodnik autorów niepokornych”. To jest dla mnie z jednej strony coś nieskończenie zabawnego, a z drugiej stanowi wręcz doskonały dowód na to, jak owa fikcja, którą tak łatwo akceptujemy, jest bezczelna. Poprzednia redakcja tygodnika, cokolwiek by o nich nie mówić, wykonała przynajmniej ten jeden autentycznie godny szacunku gest, i niemal w komplecie powiedziała Hajdarowiczowi, żeby szedł się walić. Oczywiście nie całkiem i nie do końca, bo już choćby „Rzeczpospolitej”, czy „Uważam Rze Historia” mu nie darowali. No ale tu, faktycznie, pokazali jakiś tam niepokorny charakter. Na ich miejsce Hajdarowicz ściągnął najgorsze już, gotowe na wszystko, pozbawione choćby resztek szacunku do siebie barachło, a oni bez mrugnięcia okiem zawołali: „Hallo! To my, wasi niepokorni!” No i jadą równo, z podniesionym czołem.
Uważam to za znak wręcz idealny. Jak w zwierciadle odbija się w nim to całe kłamstwo – kłamstwo, a jednocześnie pogarda dla podstawowej ludzkiej wrażliwości. Pozostawiając to swoiste logo, Hajdarowicz postąpił tak, jakby chciał nam powiedzieć: „Słuchajcie! Przecież ja to świetnie wiem, wy jesteście tak głupi, że gdybym ja na czele nowej redakcji postawił Tomasza Wołka, i kazał mu badać tajemnice smoleńskiego zamachu, to wy byście się przede wszystkim ucieszyli, że Wołek się nawrócił i jednak okazał się nasz. Gdybym w skład redakcji powołał słynny tandem śledczy Żakowski-Najsztub, wy byście i to przyjęli. Byleby oni pisali to, co chcecie”.
Ktoś mi powie, że ja przesadzam. Że ten tytuł „tygodnik autorów niepokornych” na nikim nie robi wrażenia; że my świetnie wiemy, jak jest i nie z nami takie sztuczki. Nowego „Uważam Rze” nikt nie czyta. Przyznaję, że nie wiem, jak im tam idzie. Ani nie mam dostępu do danych, ani też mnie to za bardzo nie interesuje. Natomiast widzę, że ten tygodnik leży wszędzie, w każdym punkcie prasowym, obok „Newsweeka”, „Polityki” i „Wprostu” i z okładek wynika, że on jest kierowany do bardzo szczególnej publiczności. On się nie przebranżowił, on nie zmienił tak zwanego targetu. A ja sobie nie wyobrażam, by Hajdarowicz, czy ci, co nad nim stoją, lubili się bawić bez sensu i bez powodu. A zatem, jak sądzę, „Uważam Rze” wciąż jest kupowane, i to kupowane przez ludzi, którzy chcą mieć w domu pismo, które im powie prawdę. W którym oni sobie przeczytają, co to za bałwan ten Komoruski. Pismo autorów naprawdę niepokornych.
Kiedy Hajdarowicz zabrał Lisickiemu jego zabawki i go zwolnił, już działał nowy projekt autorów niepokornych, tym razem tych „prawdziwych”, czyli dwutygodnik „W Sieci”. Jak może niektórzy pamiętają, oryginalny plan był taki, że podczas gdy „Uważam Rze” ma pozostać tym czym jest, a więc poważnym, ogólnopolskim pismem prawdziwie profesjonalnej opinii, reprezentowanej przez najwybitniejszych prawicowych publicystów, „W Sieci” będzie miało za zadanie poszerzyć tę ofertę o tak zwane dziennikarstwo obywatelskie – oczywiście na wysokim, zatwierdzonym przez fachowców, poziomie. A więc, z wstępnych zapowiedzi wynikało, że w nowym dwutygodniku pisać będą głównie znakomici blogerzy, znani dotychczas z portalu wpolityce.pl, tacy jak Sowiniec, Grzegorz Wszołek, Seawolf, czy może nawet jakiś Rybitzky. Jak się ten plan rozwijał, nie wiem, bo podobnie jak to miało miejsce, a może nawet jeszcze bardziej, w przypadku nowego „Uważam Rze”, i tego magazynu nie zdarzyło mi się wziąć do ręki. Z tego co jednak wiem, choćby z pojedynczej wypowiedzi blogera Sowińca, w której on wyszydził mnie i mojego kolegę Gabriela Maciejewskiego, że teraz to przy nim jesteśmy najgorszymi pariasami, bo on już pisze w ogólnopolskim dwutygodniku, a my się musimy męczyć na tych swoich smutnych blogach, zgaduję, że faktycznie głos obywateli zaczynał był słuchany.
I oto w zeszłym tygodniu okazało się, że magazyn „W Sieci” stał się nagle tygodnikiem, otrzymał normalny prostokątny format i nagle się okazuje, że mamy reinkarnacje dawnego „Uważam Rze”. Wszystko jest dokładnie tak jak wtedy, ci sami autorzy, ten sam układ graficzny, ten sam Mazurek z Zalewskim, ten sam Kaczafi, nawet ten sam rysownik… tyle że jeśli mamy artukuł podpisany przez Piotra Zarembę, to to już nie pisze mainstreamowy dziennikarz Zaremba, ale ktoś przedstawiony, jako „wpolityce.pl/autorzy/piotr-zaremba”; jeśli mamy tekst słynnego, znanego nam z oryginalnego wdania „Uważam Rze”, badacza tajemnic katastrofy w Smoleńsku, to już nie mamy do czynienia z dziennikarzem Pyzą, ale chyba jakimś blogerem, występującym jako „wpolityce.pl/autorzy/marek-pyza”. Nawet Michał Karnowski nie jest już Michałem Karnowskim, lecz kimś z prawdziwego undergroundu, kto się nazywa „wpolityce.pl/autorzy/michal-karnowski-2”. No i tytuły. Tytuły są trochę takie, jak tytuły na blogach. Pisane tą samą czcionką, tyle że większymi literami. Prawie tak samo jak tu. No ale wiadomo, jesteśmy w sieci.
Tygodnik „W Sieci” zaczęliśmy kupować i pewnie tak już zostanie. Czemu? Nie wiem. Może tu by się przydał jakiś psycholog. Uważam jednak, że przekręt, jaki został zrobiony tu, podczas transformacji dwutygodnika „W Sieci” w tygodnik „W Sieci”, stanowi pod pewnymi względami jeszcze większą bezczelność, niż to, co zrobiono z dawnym i nowym „Uważam Rze”. I już nie chodzi mi nawet o sposób, w jaki wystrychnięto na dudka tych wszystkich aspirujących blogerów, którzy tak bardzo nagle poczuli powiew tej szansy, by już za chwilę się dowiedzieć, że niestety biznes to biznes, a oni będą musieli jednak jeszcze trochę u tej klamki posterczeć. Ich los mnie obchodzi naprawdę już najmniej. Chodzi mi o tę nieustanna grę pozorów, o ten nudny już wręcz do porzygania teatr, na rzecz polskiego prawicowego wyborcy. Tym razem pod hasłem: „Chcieliście mieć niezależną opinie? Prosimy uprzejmie. Mamy tu dla was coś wyjątkowego. Nawet tytuł wam fajny wymyśliliśmy: ‘W Sieci’. Może być?”
Pamiętam jak przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi, w „Nowym Ekranie” otworzył swój blog Artur Zawisza, i przy użyciu jakiejś najbardziej tandetnej narodowo-patriotycznej, pisanej na kolanie, retoryki, wezwał do rozwijania sztandarów i marszu na zdrajców Ojczyzny. Artur Zawisza – człowiek, który w sytuacji, gdy jego partia Prawo i Sprawiedliwość została przygnieciona ostatecznym atakiem Systemu, z hukiem ogłosił swoją autonomię i założył osobny, tym razem bardzo prawicowy, ruch, a kiedy mu ten cały projekt szlag trafił, poszedł w biznesy i ogłosił publicznie, że on się zajmie Polską, jak go „Polska bardzo mocno o to poprosi”, otworzył ten swój blog i zaapelował, by od dziś wszyscy traktowali go, jako nowego przywódcę. Dziś czytam tygodnik „W Sieci”, a tam rubrykę zatytułowaną „Listy do Redakcji”. Właśnie przyszedł list od biskupa wrocławskiego Wiesława Meringa, w którym biskup życzy redakcji wszystkiego dobrego. Oto odpowiedź. Proszę posłuchać:
Ekscelencjo! Jak zawsze słowa Ekscelencji niosą pociechę i nadzieję, dodają sił. Jak zawsze możemy na Księdza Biskupa liczyć. Serdecznie dziękujemy i obiecujemy, że obrona polskości, naszej wiary i rodziny zawsze będzie dla całego zespołu najważniejsza. A wspomniana przez ekscelencję próba fałszowania prawdy dokonywana przez ludzi dysponujących siłą nie będzie tym razem skuteczna. Wierzymy również, że czytelnicy potrafią odróżnić, niezależnie od nazw, oryginał od podróbki”.
Ja niestety, już takiej nadziei nie mam. Natomiast mam obawę, że to są tylko początki. Że redakcja tygodnika „W Sieci” jeszcze nam wiele pokaże, między innymi nabierze odpowiedniej gładkości, by zwracając się do biskupa, używać dużej litery z pełną konsekwencją. Artur Zawisza na takie niedoróbki by sobie nigdy nie pozwolił.

Jak już wspominałem, Gabriel Maciejewski na swojej stronie oferuje moją najnowszą książkę zarówno osobno, jak i w bardzo korzystnym pakiecie. Polecam szczerze. I jak zawsze, proszę o wspieranie tego bloga przez bezpośrednie wpłaty na podany obok numer konta. Dziękuję.

16 komentarzy:

  1. @Toyah

    Już od dość dawna nie kupuję gazet, no powiedzmy, sporadycznie.
    I jeszcze na początku myślałem, że to może jednak nie OK, może powinienem się zmobilizować i czytać. No bo jednak opinie, pluralizm, wsparcie swoich... No tak myślałem. Jednak już wiem, że nie kupować. Nie, żeby po powyższym tekście, wiem to wcześniej. Ostatecznie upewniłem się w słuszności mojego, nazwijmy to może zbyt górnolotnie, bojkotu po tym jak Cię potraktował Karnowski w programie u Pospieszalskiego. Nie od parady będzie dodać: Karnowski z Mistewiczem.

    I jeszcze jedno. Gazeta Polska, a więc periodyk o jakiejś tam sile rażenia zamieściła swego czasu ten artykuł o rodzinie Dziadzia. Tu chwała im za to. No ale co z tego? Co z tego? A tekst w Uważam Rze o tym Ubeku co w stanie wojennym założył podziemne wydawnictwo i do dziś jest honorowany jako prekursor wolnego słowa w III RP? I co?

    Oni sami do siebie nie mają grama szacunku.

    OdpowiedzUsuń
  2. @Kozik
    Karnowski, muszę przyznać, wówczas się nawet starał. Najgorsi byli oczywiście Hartmann i Mistewicz. Dorn się zachowywał, jakby mnie - i problemu - nie było. Karnowski, jak to on. Jak to on.

    OdpowiedzUsuń
  3. A jest gdzieś, nomen omen, w sieci video z tego programu? Bo ja jakoś jednak Karnowskiego wspominam bardzo źle, może dlatego, że w końcu jeszcze wtedy od "naszych" czegoś oczekiwałem. On tam wtedy był tylko po to by reklamować to swoje dzieło napisane wspólnie z Mistewiczem. Karnowski z Mistewiczem - właściwie już ten duet mówi wszystko.
    Prawda, że nie odbiegam od tematu?

    OdpowiedzUsuń
  4. @Kozik
    Nie wiem. Pewnie w to trudno uwierzyć, ale ja tego nie oglądałem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Okazuje się, że to nietrudno znaleźć: https://www.youtube.com/watch?v=7DY-4vKadm8.
    Ja sobie obejrzę.

    OdpowiedzUsuń
  6. @Autor:"dziennikarze niepokorni"

    Chyba to nie tak działa. Nie wiem co to są dziennikarze "niepokorni". Wiem co to są dziennikarze o ukształtowanych poglądach (politycznych, społecznych), którzy starają się sumiennie wykonywać swoją pracę. Ja po prostu wierzę konkretnym ludziom, a nie gazetom, partiom, ... Dlatego 90% aktualnych polityków jest w moich oczach skompromitowanych. Nie z powodu ich poglądów (lewicowych, prawicowych, ...) tylko z tego powodu, że 90% z nich nie ma żadnych poglądów. To jest bezkształtna masa, która potrafi przyjąć punkt widzenia każdego, kto im zapewni dostęp do koryta. Klasycznym przykładem jest niejaki Palikot, którego "chłopcy z SLD" nazywają "katolicką ciotą". Ten "bezkompromisowy ateista" swoje ślubowanie poselskie zakończył słowami "tak mi dopomóż Bóg". Jak ktoś może poważnie traktować takiego polityka?

    Owszem, jest jeszcze w Polsce garstka dziennikarzy i polityków godnych zaufania (Ziemkiewicz, Bugaj, Marek-Jurek), których szanuję chociaż często się z ich poglądami nie zgadzam. Zauważcie, że problem występuje po "prawej" czy też "patriotycznej" stronie barykady. Dziennikarze/politycy antypolscy czy lewicowi są autentyczni uczciwi. Oni wcale nie ukrywają swoich zamiarów. Piszą w "swoich" mediach to co uważaja za słuszne i prawe (zgodnie ze swoim sumieniem). Dziwne tylko jest to, że mają spore poparcie polaków (nawet patriotów:). Człowiek to jednak zwierze "stadne", jak lemingi czy owce.

    OdpowiedzUsuń
  7. @hes2
    Skoro jesteś taki zorientowany, to powiedz mi coś takiego. Ziemkíewicz polazł na grilla z Giertychem i Kaliszem z uwagi na swoją porządność czy może poglądy?

    OdpowiedzUsuń
  8. ja natomiast bardzo się cieszę, ze zarówno dziennikarze, jak i wydawca mają wspólne, konserwatywne poglądy (mam na myśli W sieci). Jest jakąś gwarancją, ze pismo nagle nie zmieni profilu (pod tym samym tytułem), co wydarzyło się z Uważam Rze.
    Toyahu, uważam, ze wymagasz heroicznych postaw od "naszych". W porównaniu z mainstreamem sa to jednak porządni ludzie. Może niekoniecznie fundamentaliści, ale w miarę przyzwoici. I też "od zawsze" mają swoje poglądy. Przecież o ile wygodniej byłoby im w mainstreamie. Tylko, że oni są inni od mainstreamu.
    Czy nie wolno im myśleć biznesowo?
    Czy musieli, jak ofiary czekać, co z nimi zrobi Hajdarowicz? Wyprzedzili atak na nich. I bardzo dobrze; nareszcie nie ciepłe kluchy i ofiary.Przenieśli swoje pismo w bezpieczne miejsce. I korzystają z pozycji, jaka sobie wypracowali. Dlaczego to ma być naganne?
    Czy lepiej byłoby, gdyby Hajdarowicz ich wykolegował, a oni chodziliby po wszystkich mediach i się żalili? Jak ostatnie ofiary? Moglibyśmy im wtedy współczuć i podziwiać ich "heroizm", ale po co to komu? Ani im, ani nam nie jest to do niczego potrzebne. Ruszyli chłopaki głową i nie dość, że nie są ofiarami, ale jeszcze pracodawcami. Chyba powinniśmy bić brawo, że się wreszcie nie dali wykolegować.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  9. @Autor:"Ziemkíewicz polazł na grilla z Giertychem i Kaliszem z uwagi na swoją porządność czy może poglądy? "

    A może z obowiązku, jako dziennikarz. Uważasz, że dziennikarze nie powinni "obracać się" w podejrzanych sferach?

    OdpowiedzUsuń
  10. @Molier
    Jesteś w bardzo ciężkim błędzie. Posiadanie konserwatywnych poglądów nie stanowi żadnej gwarancji jak idzie o "porządność", choćby i w miarę. Ja od nikogo nie oczekuje heroizmu. Wystarczy że oni zechcą mnie przestać traktować jak kogoś kogo można bezkarnie robić w trąbę.

    OdpowiedzUsuń
  11. @hes2
    O kurcze! Mam nadzieje,że się nie zdekonspirował.

    OdpowiedzUsuń
  12. A z tego grilla z Kaliszem i Giertychem coś "dziennikarskiego" Ziemkiewicz stworzył?
    Pytam bo nie wiem, nie śledzę Ziemkiewicza.
    Bo jak nic z tego nie wniknęło (znaczy Ziemkiewicz nie opisał tego i nic z tego nie powstało) to znaczy że oni się po prostu kumplują.
    Tyle.
    To tak samo jak Wałęsa z Kiszczakiem w Magdalence albo Komorowski z Dworakiem na Mazurach itp.

    OdpowiedzUsuń
  13. Tekst Toyaha, jak zwykle celny! Niektóre komentarze pokazują straszny mętlik w głowach ludzi, medialnych konsumentów, którzy często chcą dobrze. Trudno objaśnić i uporządkować to w skrócie. Gospodarz to wszystko ujmuje ładnie i dobitnie. Czy potrzebny jest dziś ambitny antysystemowy projekt medialny - dziennik, tygodniki, tv? Może i tak, ale - podkreślam - antysystemowy! Niestety ci bohaterowie zwący się "niepokornymi" potworzyli kliki, obrośli w tłuszcz i nie są ani trochę antysystemowi. Nie chodzi przecież tu tylko o słabnący w oczach poziom ich publicystyki. Piszą banały, nie kreują fermentu, niepokoju społecznego, a przeciwnie - próbują wykorzystać i skanalizować to zainteresowanie sprawami narodowymi, które się dziś objawia. Od kilku lat świeże myśli znajduję u Toyaha, Coryllusa, rzadko u innych blogerów. A w tytułach Sakiewicza, Lisickiego etc. prześlizguję oczami po tekstach, które w najlepszym przypadku potwierdzają to co wiem, a z reguły zaskakują mnie płaskim, banalnym ujęciem tematu lub co gorsza żenującymi próbami silenia się na oryginalność (sam tytuł Uważam Rze, słynny tekst o lemingach tamże, bodaj Łysiak napisał z kolei prześmiewczy tekst o polskiej historii pasujący raczej do GW).

    Problem w tym, że oni nawet nie próbują być niepokorni, nikomu nie nadepną na odcisk, ich polemiki w tv są komicznie ugrzecznione, poprawne politycznie. Dlaczego nie trąbią na okrągło o "dziwnych" zgonach wokół Smoleńska? Nie angażują się w walkę o miejsce dla TV Trwam na multipleksie? Dlaczego do dziś nie jest powszechnie znany (choćby za sprawą tych "prawicowych" cwaniaków) mechanizm kreacji pieniądza przez banki i jego konsekwencje? Chcą zarabiać na mediach? Ok, ale niech zamiast powielać znane od dawna idee, wykonają mrówczą pracę - badają dokładnie krecią robotę ekipy Tuska, choćby na podstawie dokładnego monitorowania wszystkich aktów prawnych, a działają krótkotrwałymi bezmyślnymi zrywami jak w sprawie ACTA. Zaniechania można wymieniać bez końca.

    Warto też przypomnieć, że antysystemowy projekt istnieje. Łatwo poznać - jest przez system wściekle zwalczany. Chodzi oczywiście o media Ojca Rydzyka. Szkoda, że wielu medialnych konsumentów dało się upupić propagandzie przeciwko niemu. To nawet dziwne - niby prawicowi czytelnicy, a wierzą GW i TVN, że Ojciec Rydzyk to jakiś chciwy krwiopijca żerujący na ciemnych staruszkach. Sam znam takich. Na początek zamiast "W sieci" polecam sobotni "Nasz dziennik" - to tam dziś można znaleźć wiele konkretów. Choćby ostatnio obszerny materiał o szykowanej już grabieży jednego z ostatnich polskich zasobów - ziemi.

    OdpowiedzUsuń
  14. Właśnie. Ziemia. Tylko w mediach o. Rydzyka można o tym usłyszeć. No ale system nie może dopuścić do tego żeby takie programy oglądała cała Polska.

    www.tv-trwam.pl/index.php?section=psp

    Za duże ryzyko że wielu trafi przypadkiem na taki kanał, zaduma się i już nie przełączy stacji na sieczkę którą oglądał do tej pory.

    Na tym całym multipleksie mamy mieć wybór jak w Empiku.

    OdpowiedzUsuń
  15. @fi.g
    Ja nie chcę się już nad nimi znęcać, więc tylko powiem, że oni nie mają w sobie pasji. I to jest cała ich wina. Niech to wystarczy.

    OdpowiedzUsuń
  16. @fi.g

    zgadzam się z tymi tezami. Natomiast jest kwestia szerokiego dotarcia z takim przekazem. Czyli znowu reklamodawcy, bo utrzymać się z samego czytelnictwa to nie sposób.
    Reklamodawcy szerokim łukiem omijaja tzw. kontrowersyjne tresci. Krytyka systemowa to sa takie właśnie tresci.
    Biznes nie wyłozy pieniędzy na takie tresci. Kto zatem ma to sfinansować?
    Już aktualnie tresci w konserwatywnych pismach są omijane przez reklamę np. co z tego, ze Gość Niedzielny jest na pierwszym miejscu w tygodnikach opinii, gdzie wpływy reklamowe to zaledwie ułamek w porównaniu np. z Newsweekiem.
    A proponowane przez Pana treści stanowiłyby niszę publicystyczną. Kto miałby to finansować? Czytelnicy nie, bo nie ma zapotrzebowania, reklamodawcy nie, bo nie ma zasięgu, a i tresci nieporwane.
    Oczywiście, ze to ideał takie pismo oraz marzenie, ale do ideałów i realizacji marzeń dąży się wytrwale poprzez różne, czasami dziwne działania.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...