czwartek, 29 kwietnia 2010

CDN



Nie wiem jeszcze, czy sprawa wyszła dalej poza Salon, i szczerze powiem, że nawet nie chcę wiedzieć. O ile się znam na życiu, to pewnie nie. A nawet jeśli tak się stało, i mainstream w jakikolwiek sposób zareagował, to najwyżej trochę i zaledwie na chwilę. W każdym razie, to właśnie z Salonu dowiedziałem się, że dwóch dziennikarzy radia Eska – choć przecież nie tylko – Kuba Wojewódzki i Michał Figurski napisali piosenkę, a radio ją wyemitowało, w której obaj panowie wyśmiewają ofiary katastrofy pod Smoleńskiem i szydzą z osób, które śmierć tych zmarłych opłakują.
To co się wydarzyło, naturalnie spowodowało… powiedzmy, dyskusję. Ci wszyscy dla których katastrofa 10 kwietnia stanowi ból i niekończącą się traumę, oczywiście poczuli się występem Figurskiego i Wojewódzkiego dotknięci i demonstrują swoje zranione uczucia. Również wobec koncernu Coca-Coli, który oprawił ów clip swoim logiem i, który – jak się okazuje – jest jednym ze sponsorów radia, które zatrudnia obu dziennikarzy. Druga strona, a więc ludzie, dla których większym problemem od śmierci 96 ludzi, jest fakt, że to nie koniecznie był zestaw, na który oni liczyli, no a przede wszystkim, że wśród ofiar nie znalazł się jeszcze ktoś, ograniczają się do albo do kpiących uwag na temat Coca-Coli, albo do uwag, że Figurski z Wojewódzkim się zaledwie wygłupili i nie ma o czym gadać, czy wreszcie do przerzucania odpowiedzialności za wzrost publicznej agresji na drugą stronę. Że, owszem, Figurski z Wojewódzkim odstawili chamstwo, no ale przecież to nie oni mówili o tym, gdzie stoi ZOMO, ani też nie oni obrażali internautów, że piją i oglądają pornografię. Że ten miecz jest obusieczny. Z jednej strony – może faktycznie niepotrzebnie – Figurski z Wojewódzkim nazywają śmierć Prezydenta i bliskich mu osób „wylanym z kąpielą dzieckiem”, no ale przecież z drugiej strony i mamy Radio Maryja, Pospieszalskiego i całą choćby publiczną telewizję. No i samego Jarosława Kaczyńskiego.
Uważam z bólem i z dużą pewnością, że chyba tym razem jednak mam rację, że ta debata jest nie do rozstrzygnięcia. Z punktu widzenia ludzi stojących po stronie – symbolicznie rzecz ujmując – Wojewódzkiego i Figurskiego, oni działają w okrążeniu i w gruncie rzeczy tylko się bronią. Podobnie my – no bo przecież i ja też – jesteśmy przekonani, że to my jesteśmy ofiarami agresji, tyle że nasza sytuacja jest o tyle gorsza, że jesteśmy poza mainstreamem, w ewidentnej niszy i nasze zło, nawet jeśli bywa równie wielkie, jest zaledwie wybrykiem. Nic nieznaczącym ekscesem, który i tak – jeśli tylko będzie trzeba – zostanie skutecznie wytknięty, opisany i ostatecznie wymieciony. Próbuję naturalnie tłumaczyć nasze racje, ale wiem z góry, że to wszystko na nic. Bo złości i szaleństwa jest zwyczajnie za dużo. O tyle za dużo, ze jest właściwie tylko ono: szaleństwo i ta złość.
Mimo to, wciąż tłumaczę. Dzisiejsza sytuacja, mimo że się jak najbardziej mieści w standardzie, do którego zdążyliśmy się już przyzwyczaić, ma w sobie coś szczególnego. Mianowicie kontekst. Mam na myśli kontekst śmierci niezwykłej, niecodziennej i prawdopodobnie takiej, która już się nigdy nie powtórzy. Podobnie żałoba, którą wielu z nas przeżywa jest czymś równie wyjątkowym. Czymś co zdeterminuje już na zawsze życie choćby tych wszystkich, którzy są dziś jeszcze dziećmi, czy ludźmi młodymi. W tej sytuacji, wydaje mi się, że to co zrobił Wojewódzki z Figurskim również zostanie zapisane w historii. Albo jako to czym jest, albo to czym się dopiero stać może. Ale o tym za chwilę.
A więc, uważam, że ten clip i ta piosenka – ten pop, który w pewnym sensie wykrakałem swoim poprzednim wpisem – i reakcja, jaką wywołuje, pokazuje rozkład sił w sposób znacznie lepszy, niż wszystko co było dotychczas. Gdyby siły, o których mówię, były wyrównane choćby tylko pozornie, Michał Figurski i Kuba Wojewódzki straciliby zajęcie jako osoby publiczne w jednej chwili. I wcale nie dlatego, że ich szefom to co oni stworzyli się nie podoba – to akurat nie – lecz dlatego, że Coca-Cola zdjęłaby jeszcze dziś swój patronat z radia Eska. I to też wcale nie dlatego, że szefowie Coca-Coli poczuli się tą piosenką dotknięci. Nic z tych rzeczy. Myślę, że i oni, i wiele z osob wspierających to przedsięwzięcie z wszystkich innych stron, bardzo się uśmiało, oglądając ten clip. Coca-Cola i wszyscy inni sponsorzy firm, które zatrudniają Wojewódzkiego i Figurskiego wycofałyby swój patronat, bo jeszcze ktoś inny – a mam tu na myśli System – wywarłby na nich taką presję, że oni nie mieliby wyjścia. Gdyby System – bo tak naprawdę od początku mówimy o Systemie – poczuł się dotknięty tą kpiną, jak spadla na ofiary i na pamięć po zamordowanych pod Smoleńskiem, możliwe że jedyną osobą, która by sobie coś pod nosem mruczała w tej kwestii, byłaby Magdalena Środa. A i tak, gdyby te jej mruknięcia wydostały się poza zacisze jej prywatności, wyleciała by ze swojej pracy z hukiem. Tak by właśnie było.
Ale tak nie jest i tak się nie stanie. Mogę się mylić, ale myślę, że jednak tak się nie stanie. Nie wydarzy się nawet drobny fragment z tej mojej zapowiedzi. Co najwyżej ktoś ewentualnie kogoś przeprosi, a kto inny zostanie – w najgorszym wypadku – jakoś ukarany. Na chwilę i troszeczkę. A my będziemy dalej się skarżyć na to, że nikt nie rozumie naszego bólu i tego jacy jesteśmy osamotnieni w naszych bojach. Oni zresztą też.
Jestem jednak jeszcze coś, co – znów mogę się mylić – ale mam wrażenie, że jednak musi się stać. W momencie jak masa krytyczna tej agresji, tej bezczelności i tego okrucieństwa z jednej strony, a bezradności z drugiej zostanie przekroczona, może się stać coś zupełnie nowego,. Coś czego jeszcze – przynajmniej u nas w Polsce – nie było. Jeśli się okaże, że System już nie dość że kpi z naszych przekonań, naszej wiary i naszych ambicji, ale zaczyna kpić z naszych łez i naszego bólu… i z nikąd nie ma ratunku, wolałbym nie być w skórze ani Michała Figurskiego ani Kuby Wojewódzkiego. Ani w skórze ich rodzin, ich przyjaciół i ich bliskich…
Ktoś mnie zapyta, czemu wciąż, od początku tego wpisu, jak by mnie coś opętało, powtarzam te dwa nazwiska. Nie wiem tego jeszcze do końca. Mam wrażenie tylko, że sprawia mi to po prostu przyjemność. Powtarzać te dwa nazwiska. Figurski i Wojewódzki. Wojewódzki i Figurski. Trochę się tej przyjemności, powiem zupełnie szczerze, boję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...