wtorek, 30 czerwca 2009

To żyje!

Niedawno wspomniałem tu o posłance Marzenie Wróbel, zaatakowanej w sposób, który prawdopodobnie byłby precedensem nawet w środowisku typowo ruskiej żulowni, przez posła Platformy Obywatelskiej o nazwisku Węgrzyn. Nie znałem wcześniej sprawy. Przyznać muszę, ze ja nawet nie znałem wcześniej ani posłanki Wróbel, ani tego buca. Więcej powiem. Ja w życiu nie miałem okazji oglądać posiedzeń komisji, której jedyną racją bytu, od niewiadomo jak dawna, jest sprokurowanie jakiegoś mocnego powodu, żeby wsadzić Zbigniewa Ziobro za kratki. Nie wiem, jak to się stało, ale to jest fakt. Wszystko co wiem o działalności tej wesołej gromadki, to to co przeczytałem w gazetach i zobaczyłem w telewizyjnych skrótach. A zatem, kiedy dowiedziałem się, że tam działa kobieta, która jest tak utalentowana, że zmusiła kogoś do tak spektakularnego odkrycia się, z jakim się wystawił Węgrzyn, chciałem bardzo na tych dwoje rzucić okiem. I rzuciłem. Właśnie w dniu dzisiejszym.
Niestety, posła Węgrzyna już nie doczekałem. Dokonałem natomiast odkrycia, pod pewnym względem – być może – nawet ważniejszego. Bo oto natrafiłem na coś tak interesującego, że już nigdy więcej nie będę potrzebował jakichkolwiek politycznych i okołopolitycznych wrażeń. Nie będę już się niczym zachwycał, niczemu dziwił, niczym oburzał. Cała ta scena wypełniona tym, co się w starych czasach nazywało freak show, została – w moim odczuciu – ściśle i ostatecznie zamknięta. Z jednej strony mamy czyste i niepowtarzalne chamstwo w osobie tego Węgrzyna, z drugiej prawdziwą ruską bezczelność, której liderem pozostanie już na zawsze Sebastian Karpiniuk, a całość ostatecznie domyka umysł o wymiarze prawdziwie komiksowym. Oto przed nami łysy staruszek z PSL-u o nazwisku Łuczak. Przesłuchiwano Konrada Kornatowskiego, byłego szefa policji, wyrzuconego ze stanowiska na fali tzw. afery Kaczmarka. Rzeczony Łuczak zadaje pytania.
ŁUCZAK: Jak pan sądzi, co było przyczyną załamania się systemu niezależności struktur prokuratorskich, bo przecież w sądzie jest niezależność […]
WRÓBEL: Wnoszę o uchylenie tego pytania. Tu jest zawarta sugestia, i to sugestia ocenna.
KARPINIUK: Dobrze. To znaczy, jakby pan wiceprzewodniczący mógł troszeczkę inaczej sformułować swoje pytanie.
ŁUCZAK: Dobrze. Nie będę pytał co pan sądzi. Co było przyczyną załamania się systemu niezależności prokuratorskiej, bo jak wiadomo […]
WRÓBEL: To jest teza, która nie została udowodniona. Teza nie do przyjęcia. To jest ocena.
KARPINIUK: Pan wiceprzewodniczący pragnie zapytać czy nastąpiło tego rodzaju załamanie i takie pytanie może być zadane.
WRÓBEL: Pan przewodniczący nie zadał pytania „czy”. Pan przewodniczący postawił tezę, że nastąpiło załamanie systemu. To jest zasadnicza różnica.
KARPINIUK: Panie pośle Łuczak. Niech pan odpuści. To szkoda czasu.
ŁUCZAK: Powiem tylko jedną rzecz. Jak na polonistkę, to dla mnie różnica, co było przyczyna, czy była różnica, to te dwa sformułowania niewiele się od siebie różnią…
WRÓBEL: To jest zasadnicza różnica…
ŁUCZAK: Dziękuję pani Wrobel za sugestię. Czy było… czy była… co było przyczyną załamania się systemu niezalezniości struktur prokuratorskich, bo przecież w sądzie sędzia…
WRÓBEL: Przepraszam. Pan ciągle stawia tezę, że doszło do załamania struktur. To jest sugestia, która zawiera ocenę.
ŁUCZAK: Przepraszam, ale nie będę zadawał pytań w obecności pani Wróbel. To uwłacza mojej godności, żebym zadawał pytania w takiej atmosferze.
KARPINIUK: Pani poseł, prosiłbym żeby pani przestała krzyczeć na członków komisji, bo doprowadza pani do sytuacji dość stresowych, a to jest zupełnie niepotrzebne. Pan wiceprzewodniczący jest tu u kresu wytrzymałości emocjonalnej.
Scena jest taka, że poseł Łuczak, który dotychczas tylko z politowaniem uśmiechał się do kamery, demonstracyjnie wznosił oczy ku niebu, łapał się za głowę, i teatralnie sapał, żeby pokazać światu, jak to on już nie jest w stanie zdzierżyć eksplozji ciemności ze strony swojej tępej koleżanki, nagle zaczyna machać rękami, zrzucać ze stolika papiery, pakować się do wyjścia i krzyczeć do Karpiniuka, że Karpiniuk nie radzi sobie z komisją i ma natychmiast wyrzucić z jej prac tę straszną babę. Co w sposób nieunikniony doprowadza do tego, że Karpiniuk, oczywiście, każe się posłance Wrobel zamknąć, pod groźbą, że każde następne jej słowo spowoduje, że wyleci z komisji na wieczne czasy i będzie spokój.
Taki obraz pokazują nam kamery TVN24, świat to ogląda, a ja – jak już wspomniałem – nie potrzebuje już nic więcej. Oto do czego doszliśmy po dwóch niemal już latach tego szaleństwa. Trzy żywioły, stanowiące tak naprawdę jedyne dziedzictwo rządów koalicji Platformy Obywatelskiej i PSL-u: chamstwo, bezczelność i głupstwo w stanie idealnie czystym. I te trzy postacie: Węgrzyn, Karpiniuk i Łuczak. I jeśli ktoś będzie próbował mi przywoływać ekscesy choćby Andrzeja Leppera, czy – ja wiem? – Gabriela Janowskiego, to tym razem niech na mnie nie liczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...