sobota, 31 maja 2025

Błogosławiony Stanisław Streich, czyli opowieść o niezwykłej zwykłości.

Wchodzimy w ciszę wyborczą, a tu tymczasem nasz wierny i kochany Don Paddington, czyli samozwańczy duszpasterz tego bloga, ksiądz Rafał Krakowiak, wysłał mi tekst wraz z piosenką zaśpiewaną przez niego osobiście. Bardzo polecam i mam nadzieję, że te skurwysyny nie złapią nas za gardło za naruszenie wspomnianej na początku ciszy. Jedyna nadzieja, że, jak to oni, gówno z tego zrozumieją.


Dzisiaj, w Braniewie, odbędzie się uroczystość beatyfikacyjna 15 sióstr ze Zgromadzenia

Świętej Katarzyny, Dziewicy i Męczennicy (tzw. katarzynek), warmińskich męczennic, które

zostały zamordowane przez żołdaków Armii Czerwonej pod koniec II wojny światowej.

Tydzień temu, w sobotę 24 maja, odbyła się w Poznaniu beatyfikacja ks. Stanisława Streicha,

którego możemy odtąd czcić jako męczennika.

Mamy więc w osobach tych Błogosławionych nowych Orędowników przed Bogiem i – jak

sądzę – nic nie stoi na przeszkodzie, by zachęcić stałych bywalców tego bloga, aby za

przyczyną tych Męczennic i tego Męczennika modlić się o potrzebne każdemu z nas Boże

dary, a także o dobry wynik prezydenckich wyborów.

Ponieważ jestem Wielkopolaninem, bliższy memu sercu jest ks. Stanisław Streich i dlatego

postaram się skupić waszą uwagę właśnie na jego postaci, ale bardzo Was proszę, byście

poszukali informacji o błogosławionych siostrach katarzynkach. Opowieść o nich jest

wstrząsająca, a przy tym bardzo piękna.

Przechodząc do adremu:

W okresie Wielkiego Postu głosiłem rekolekcje w parafii p.w. Najświętszej Maryi Panny

Matki Pięknej Miłości w Warszawie. Czwartego dnia, już na zakończenie tychże rekolekcji,

opowiedziałem warszawiakom o ks. Streichu. Opowieść ta była oparta o anonimowy utwór,

który kiedyś wpadł w moje ręce, noszący tytuł: „Ballada o męczeńskiej śmierci ks. Stanisława

Streicha.” Tę balladę można (a może nawet trzeba) śpiewać, co też uczyniliśmy podczas

wspomnianych wyżej rekolekcji. W trakcie owego śpiewu komentowałem to, co ballada

opisuje i można się z tym zapoznać wchodząc na stronę parafii (link poniżej).

Oczywiście nie mam nic przeciwko temu, byście odsłuchali te rekolekcje w całości. Kto wie,

może się to komuś do czegoś przyda…


Ballada o męczeńskiej śmierci ks. Stanisława Streicha


Posłuchajcie, proszę, ciekawej nowiny,

Która dziś z-smuciła niejedne rodziny.

W pięknej okolicy, bo koło Poznania,

Jest tam parafija Luboniem nazwana.

A w niej kapłan młody gorliwie pracuje –

Nie przewidział czynu, jaki się szykuje.

Gdy kapłan ukończył Mszę Świętą w kościele,

Spieszy ku ambonie odważnie i śmiele.

Tu bezbożny człowiek z bronią zaczajony,

Oddał strzał hukliwy – a ksiądz ugodzony.


Kapłan w krwi kałuży na posadzce leży;

A że tu kościelny z pomocą mu bieży.

I padał strzał drugi: kościelny raniony…

Tak z ręki bezbożnej kościół jest zhańbiony.

Echem błyskawicznym wieść się rozegnała,

A ludność zbrodniarza w swe ręce schwytała.

Otoczony wkoło od tłumu wielkiego,

Bo nikt nie pamięta czynu tak strasznego.

Oczy zapłakane człowieka każdego,

Gdy popatrzy na śmierć księdza tak młodego.

Cała parafija smutek wielki miała,

Że swego pasterza tak się postradała.

Smutek zapanował w całej okolicy,

Po wioskach i miastach, na każdej dzielnicy.

Gdy kondukt żałobny został ogłoszony,

Tłumy się gromadzą z tej i z owej strony.

I z miasta Poznania wyżsi dostojnicy,

Panie i panowie i z wiosek rolnicy.

Także duchowieństwo licznie się zjechało,

Ostatnią usługę kapłańską oddało.

Za gorliwą pracę, którą głosił śmiele,

I że zginął śmiercią tragiczną w kościele.

Smutne echo dzwonu i ludzi szlochanie –

Tak prowadzą zwłoki na odpoczywanie.

Dziś nad tą mogiłą smutny wiatr powiewa,

A w niej młody kapłan w spokoju spoczewa,

Który zginął śmiercią jak Stanisław święty,

Na Skałce w kościele przy Mszy świętej ścięty.

Modły przebłagalne przyjmij o tym, Panie,

Które Ci zanosim o Twe zmiłowanie.

Za zniewagę Boga od człeka grzesznego,

Który się dopuścił czynu tak strasznego.

Dokonał idei ludu bezbożnego –

Zapłatę otrzyma z sądu najwyższego.

Rachunek zdać musi z włodarstwa swojego,

Gdy stanie na sądzie Boga Najwyższego.


Niewiara, bezbożność – jego godło było

I to do więzienia dziś go wprowadziło.

Żyjąc po Bożemu, wiedzieć to potrzeba,

Że wiara człowieka prowadzi do nieba.

Szczęśliwy ten człowiek, szczęśliwego rodu,

Który swoim życiem służy Panu Bogu.

Żyjmy wszyscy w zgodzie, choć dzieci Adama,

To będzie zapłata nam od Boga dana.

Błogosławił będzie żyjącym na ziemi,

Po śmierci umieści razem ze świętemi.

Daj, Panie, ludowi łaską poznać wiarę,

Za bezbożne czyny oddal od nas karę.

Nie wypuść człowieka ze swojej opieki

Teraz na tej ziemi, a później na wieki.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Uprowadzenie Moniki Kern, czyli o tym, dlaczego jestem tu gdzie jestem

          Zanim ostatecznie otworzę dzisiejszy temat, muszę się przyznać do pewnej obsesji. Otóż, jeśli idzie o wszystkie lata III RP, nic...