sobota, 14 stycznia 2023

O wyrzucaniu pieniędzy w błoto

 

      Od dłuższego czasu staram się tu unikać tematów, które i bez mojego łaskawego udziału dobrze sobie radzą w publicznej przestrzeni, a już zwłaszcza takich które dotyczą wystąpień osób, o których istnieniu wolałbym nigdy nawet nie wiedzieć. Stało się jednak ostatnio coś, czego zingnorować nie mogłem, a co szczęśliwie zainspirowało mnie do rozważań odpowiednio poważniejszych. By jednak właściwie zacząć dzisiejsze refleksje, muszę przedstawić ich głównego bohatera.

      Nie wiem, czy znają Państwo nazwisko Filiks. Magdalena Filiks. Jeśli nie, to owa Filiks jest jednym z ponad stu posłów Platformy Obywatelskiej, o której pies z kulawą nogą nigdy by nie słyszał, gdyby nie fakt, że to ona właśnie swego czasu oddała swoje dzieci pod opiekę pewnemu działaczowi Platformy, a przy okazji swojemu znajomemu, który zamiast się owymi dziećmi opiekować, na zmianę albo je gwałcił, albo faszerował narkotykami, za co aktualnie odsiaduje jakiś tam wyrok. Jak mówię, gdyby nie owo niefortunne zdarzenie, w które najpierw została Filiks uwikłana, a następnie, zgodnie z polityką swojej partii robiła wszystko, by to co się stało nie ujrzało światła dziennego, o Filiks choćby pies z kulawą nogą by nie usłyszał, a co dopiero ktoś taki jak ja. No ale usłyszałem i postanowiłem się ową wybitną, jak się okazuje, działaczką zainteresować. Znalazłem zatem jej profil na Twitterze, sprawdziłem jej jak najbardziej partyjnie poprawną aktywność, przy czym nie mogłem nie zauważyć, że jeśli po ujawnieniu nieszczęścia, jakie spotkało ją i jej rodzinę, on na dobrych kilka dni praktycznie zamilkła, to tylko po to, by po ogarnięciu sprawy zaktywizować się w sposób wręcz zaskakujący. Dziś częstotliwość, z jaką Filiks się publicznie udziela, a jednocześnie agresywność owych wystąpień, są iście porażające.

       I oto parę dni temu, zamieściła ona na wspomnianym Twitterze zdjęcie przyłapanej podczas spaceru Janiny Goss, dobrej znajomej Jarosława Kaczyńskiego, a jednocześnie świeżo mianowanego członka zarządu Orlenu, i dodała do tego obrazka wręcz wulgarnie złośliwy komentarz dotyczący wieku pani Goss, na co ja zasugerowałem Filiks, by może zamiast się popisywać swoim chamstwem, zajęła się swoimi dziećmi, gdyż te, pozostawione bez opieki, mogą znów wpaść z łapy jakiegoś zboczeńca. Proszę więc teraz sobie wyobrazić, że na ową życzliwą radę, posłanka Filiks zareagowała taką złością, że zapowiedziała skierowanie „sprawy” do obsługującej ją kancelarii, by się dalej mną już zajęły odpowiednie służby.

       I tu, proszę sobie wyobrazić, pojawiło się coś jeszcze ciekawszego. Oto tweet posłanki Filiks polubił wspomniany przez nią prawnik, niejaki Bartek Piotrowski tu z Katowic, przedstawiający się na wspomnianym Twitterze informacją „JEŻECH ZE ŚLŌNSKA” i dopiskiem „#PADisBAD”, plus informacja dodatkowa Adwokat, Europejczyk, Polak, Ślązak. Członek Naczelnej Rady Adwokackiej”, co, jak rozumiem z jednej strony stanowi wyraźną polityczną deklarację, ale przede wszystkim oczywiste przyłączenie się do gróżb Filiks.

       W swojej internetowej karierze, przed wystąpienieniem Filiks i jej prawnika, podobne groźby spotkały mnie dwukrotnie. Pierwszy raz jeszcze w dawnych czasach Salonu24, kiedy to krakowski dziennikarz Jerzy Skoczylas zażądał ode mnie przesłania mu swoich osobistych danych w celu umożliwienia mu złożenia pozwu za nazwanie go „bucem”, co podobno w Krakowie jest przyjmowane bardzo źle, a drugi raz ze strony organizatorów satanistycznego festiwalu Unsound, z tym że ci dodatkowo jeszcze, całkowicie pozaprawnie, zażyczyli sobie bym na konto jakiejś fundacji, jak się okazuje, imienia ks. Józefa Tischnera wpłacił 12 tys. złotych. Filiks z mecenasem Bartkiem to już trzeci tego rodzaju wybryk, a ja się już tylko zastanawiam, co tymi ludźmi kieruje, poza oczywistym obłąkaniem.

        I oto, wczoraj właśnie, dzień po groźbach Filiks, portal i.pl przekazał informację o wpłatach jakich politycy Platformy Obywatelskiej i ich rodziny dokonywali na fundusz wyborczy swojej partii. Bardzo proszę najpierw rzucić okiem na fundusz senacki:

Rekordzistami, jeśli chodzi o wysokość darowizny na Fundusz Wyborczy, jest Marek Plura oraz Jolanta Hibner – oboje uiścili na rzecz Funduszu Wyborczego Platformy Obywatelskiej w 2019 roku po 56 tysięcy 250 złotych. Drugi pod względem hojności okazał się być Jacek Bury, który na cele kampanijne podarował 47 tysięcy złotych. Trzecie miejsce na podium zajmuje Kazimierz Ujazdowski, który we własnym imieniu wpłacił na rzecz Funduszu 43 tysiące złotych. Wpłatami równymi lub przekraczającymi 30 tysięcy złotych mogą pochwalić się Artur Dunin, Andrzej Kobiak i Tomasz Grodzki, którzy wpłacili kolejno 35 500, 35 000 i 30 000 złotych”.

        A teraz Sejm:

Jagna Marczułajtis-Walczak, 8 wpłat w sumie na 56 250 złotych, okręg 14 (Nowy Sącz); 1 miejsce na liście,

Dariusz Rosati – 1 wpłata na 56 250 złotych; okręg 19 (Warszawa); 3 miejsce na liście;

Krystyna Skowrońska - 4 wpłaty, w sumie na 56 000 złotych, okręg 23 (Rzeszów), 3 miejsce na liście;

Adam Cyrański – 1 wpłata na 56 000 złotych, okręg 33 (Kielce); 2 miejsce na liście;

Bogusław Sonik – 2 wpłaty w sumie na 55 000 złotych, okręg 8 (Kraków); 8 miejsce na liście;

Jacek Protas – 5 wpłat, w sumie na 53 450 złotych, okręg 34 (Elbląg); 1 miejsce na liście;

Rafał Grupiński – 3 wpłaty, w sumie na 50 000 złotych, okręg 39 (Poznań); 2 miejsce na liście;

Jan Grabiec- 2 wpłaty w sumie na 50 000 złotych; okręg 20 (Warszawa II); 1 miejsce na liście.

Roman Kosecki - 13 tys. zł

Zbigniew Niemczycki - 20 tys. zł

      Ja zdaję sobie sprawę, że wśród czytelników tego bloga jest wiele osób, u których suma 20 tys. czy nawet 50 tys. nie wywołuje żadnych emocji, z mojego punktu widzenia jest to jest jednak coś. Popatrzmy więc na rodziny owych darczyńców. Jak oni sobie poradzili z nieprzekraczaniem przepisowych 56 250 tys. zł.:

Wśród darczyńców Funduszu próżno szukać Krzysztofa Brejzy, ale już Dorota Brejza z Inowrocławia (okręg wyborczy senatora) zasiliła Fundusz Platformy Obywatelskiej dwiema wpłatami opiewającymi w sumie na 55 tysięcy złotych. Podobnie rzecz się ma z senatorem Marcinem Bosackim z okręgu poznańskiego. Chociaż sam znajduje się na liście darczyńców Platformy Obywatelskiej (zasilił partię trzema wpłatami na kwotę w sumie 18 750 złotych), figuruje tam również Katarzyna Bosacka, która w celach kampanijnych przekazała Platformie w sumie 56 250 złotych.

Poseł Sławomir Piechota, startujący w wyborach parlamentarnych do Sejmu w 2019 roku z 4 miejsca na liście w okręgu wrocławskim, również nie wpłacił nic na Fundusz Wyborczy pod własnym imieniem. Natomiast na Fundusz Wyborczy 42 800 złotych w czterech rzutach wpłaciła Elżbieta Piechota z Wrocławia, która według danych z KRS związana była z przedsiębiorstwem Impel. Jak czytamy w biogramie posła Piechoty w portalu mamprawowiedziec.pl, w latach 2002 – 2004 pracował jako dyrektor departamentu prawnego w przedsiębiorstwie Impel.

Kolejnym takim przypadkiem jest Michał Krawczyk z Lublina. Chociaż sam nie wpłacił nic na Fundusz Wyborczy PO, to już Stanisław Krawczyk z Lublina uiścił w trzech wpłatach w sumie 43 500 złotych na rzecz kampanii wyborczej. Zgodnie z danymi w BIP, Stanisław Krawczyk jest ojcem posła Krawczyka.

Jednym z posłów, którego duże zaangażowanie finansowe nie budzi żadnych wątpliwości, jest Dariusz Rosati. Fundusz Wyborczy Platformy Obywatelskiej wspomógł szczodrą darowizną w jednorazowej kwocie 56 250 złotych. W jego ślady poszła Teresa Rosati, znana projektantka mody, wysupławszy na cele wyborcze analogiczną kwotę, uiszczoną w dwóch wpłatach. Polityczny front Platformy Obywatelskiej wsparł również Marcin Rosati, który zasilił budżet wyborczy kwotą 40 tysięcy złotych.

Jacek Bury, który we własnym imieniu dokonał hojnej darowizny, nie pozostał bez wsparcia Urszuli Bury, która Fundusz Wyborczy dotowała kwotą 43 500 złotych. W sumie ich udział w finansowy w Funduszu wyniósł 90 tysięcy złotych.

Również Jarosław Wałęsa, syn byłego prezydenta Lecha Wałęsy, mógł liczyć na wsparcie rodziny. Kandydat do Sejmu w okręgu 25 (Gdańsk), startujący z 2 miejsca na liście, wpłacił na rzecz Funduszu Wyborczego 40 000 złotych. Danuta Wałęsa dorzuciła się do zbiórki kwotą 45 000 złotych, a Lech Wałęsa, wpłacił na cele kampanijne 30 000 złotych.

Poseł Małgorzata Janyska, „jedynka” w okręgu 38, który obejmował Piłę, na Fundusz Wyborczy nie wpłaciła nic, ale już Andrzej i Maria Janyscy z położonego nieopodal Piły Czarnkowa przeznaczyli na kampanię po 20 i 29 tysięcy złotych.

W ten sposób kilka osób o nazwisku Arłukowicz zasiliło budżet wyborczy w sumie 130 tysiącami złotych. Danuta Arłukowicz, uiściła na ten cel 45 000 złotych. Edyta – 55 000 złotych. Zygmunt Arłukowicz dofinansował wyborcze przedsięwzięcia kwotą 30 000 złotych. Sam Bartosz Arłukowicz nie figuruje na liście darczyńców.

Była premier, a dziś europoseł Ewa Kopacz przeznaczyła na Fundusz Wyborczy 18 000 złotych. Z kolei Katarzyna Kopacz-Petranyuk, była bardziej szczodra: na cele wyborcze wpłaciła 40 tysięcy złotych.

Próżno szukać na liście darczyńców europoseł Elżbiety Łukacijewskiej. Szukając pod tym nazwiskiem można jednak znaleźć informację, że Grzegorz Łukacijewski, zasilił Fundusz Wyborczy kwotą 50 tysięcy złotych, a Gabriela – sumą 20 tysięcy.

Kolejny z europosłów, Jan Olbrycht, również wykazał się szczodrością. Na rzecz Funduszu Wyborczego wpłacił 56 000 złotych. Chociaż o życiu prywatnym europosła trudno znaleźć jakiekolwiek informacje, zastanawia zbieżność nazwisk na liście darczyńców: Anna Olbrycht wpłaciła na rzecz Funduszu 20 000 złotych, a Katarzyna Olbrycht – 30 000 złotych.

Radosław Sikorski również wsparł finansowo starania Platformy Obywatelskiej w wyborach w 2019 roku. Ze swojej strony uiścił 56 000 złotych na rzecz Funduszu Wyborczego. Jego syn Alexander zasilił budżet wyborczy 30 000 złotych. Zastanawia zbieżność nazwisk - na liście obok nich figuruje jeszcze Magdalena Sikorska, która dorzuciła się do przedsięwzięcia datkiem w postaci 20 000 złotych.

Pozostali trzej europosłowie – Jerzy Buzek, Andrzej Halicki i Tomasz Frankowski – dokonywali wpłat we własnym imieniu. Jerzy Buzek w dwóch wpłatach przeznaczył na cele kampanijne w sumie 56 250 złotych. Tomasz Frankowski, niegdyś legendarny napastnik i czterokrotny król strzelców polskiej ekstraklasy, a dziś czynny polityk, na Fundusz Wyborczy wpłacił 50 tysięcy złotych. Andrzej Halicki ograniczył się do darowizny w postaci 12 000 złotych.

      Zdaję sobie sprawę, że zwłaszcza ten ostatni zestaw był być może trudny do zniesienia, jestem jednak jednocześnie przekonany, że on się tu pojawił z pożytkiem dla dobra wspólnego, a poza tym tworzy mi on znakomity wręcz epilog dla dzisiejszych wynurzeń. Otóż, w moim osobistym odczuciu, nic tak dobrze jak owa, skromna tak naprawdę na tle tego wszystkiego co nas dziś dręczy, informacja wyjaśnia nam sens całego nieszczęścia, które nas tak osobiście dotyka, a tu też mam na myśli rodzinne przypadki posłanki Filiks, które nagle stają się całkowicie pozbawione znaczenia. Wszystko bowiem wskazuje na to, że za owym szaleństwem nie stoi nic innego jak tylko pieniądz, który gdy się kończy, albo gdy pojawiają się pierwsze wskazówki, że koniec już za progiem, staje się całym sensem życia, a jeśli owego sensu zabraknie, to pozostaje już tylko owa pamiętna gałąź.

       Gdy piszę ten tekst jest piętnaście minut po północy, a więc mój jak najbardziej naturalny czas. Nie zaglądam oczywiście na Twittera, a zatem też nie wiem, co słychać u pani poseł Filiks, ani też u mecenasa Piotrowskiego, którzy jeszcze wczoraj o tej porze byli jak najbardziej na nogach. Wiem natomiast, że i ona i on mają w głowie wyłącznie jedną myśl: co zrobić by przeżyć, zwłaszcza w sytuacji gdy, jak wiele na to wskazuje, lepiej już nie będzie. Zbyt wiele bowiem zostało zainwestowane w projekt, który tak niefortunnie wydał im się interesujący, by teraz iść spokojnie spać.



 

 

 

 

 

  

1 komentarz:

  1. Zaciekawiło mnie czy oni mają sztandar i jak on wygląda. Być może nadarzy się sposobność żeby go raz zobaczyć?

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...