środa, 19 października 2022

Knur, czyli jak Radek Sikorski uzyskał średnie wykształcenie?

 

    Uznawszy najwyraźniej że polska opozycja w swoich staraniach o powrót do władzy goni w przysłowiową piętkę i wymaga niezwłocznej pomocy, do akcji przystąpili Niemcy i na łamach swojego „Newsweeka” zamówili tekst dowodzący rzekomo tego, że kiedy w roku 2015 zostały opublikowane taśmy z zapisami rozmów w restauracji „Sowa i Przyjaciele”, to za samym ujawnieniem, jak i zapewne też za wcześniejszą akcją, stały kremlowskie służby. Dalsze wnioski z owego sensacyjnego jak najbardziej odkrycia były już oczywiste: to Rosjanie przygotowali całą tę prowokację, a ich celem było odsunięcie od władzy proeuropejskiej kolalicji Platformy Obywatelskiej oraz PSL-u i zastąpienie jej faszystowskim rządem Prawa i Sprawiedliwości. Jak wiemy dziś, rosyjski plan udał się znakomicie i w ten sposób w roku 2015 władzę w Polsce objął proputinowski rząd Prawa i Sprawiedliwości.

Tyle „Newsweek”, ciekawsze natomiast jest to, co nastąpiło później. Otóż wśród typowego internetowego zgiełku, głos na Twitterze zabrał sam kierownik sali Donald Tusk i zażądał natychmiastowego powołania specjalnej komisji, która wyjaśni, jak to w roku 2015 doszło do zainstalowania w Polsce ruskiej agentury, i zapowiedział w tej sprawie konferencję prasową. Ponieważ swoje wystąpienie zakończył on bon motem o „scenariuszu napisanym dla Kaczyńskiego obcym alfabetem”, na ów idiotyzm zareagował minister Maciej Wąsik i zachęcił Tuska, by ten na wspomnianą konferencję zaprosił Radka Sikorskiego, tak by ten mógł podzielić się z dziennikarzami swoją wiedzą na temat „obcego alfabetu”.

   Pewnie cała sprawa zakończyłaby swoją krótką, i nie szczególnie ciekawą przecież, egzystencję, gdyby nie fakt, że zupełnie ni stąd ni z owąd owa uwaga na temat Sikorskiego i owych bukw, w samym Sikorskim wywołała tak niesłychaną wściekłość, że ów nie potrafił zareagować inaczej, jak nazwywając Wąsika „knurem”. Właśnie tak. Nie kłamcą, nie faszystą, nie durniem nawet, ale knurem. Przepraszam bardzo, ale od tego chyba słabsze byłoby powiedzieć Wąsikowi, że jemu śmierdzi spod pach.

Wygląda jednak na to, że powinniśmy się postarać Sikorskiego zrozumieć. Wprawdzie głosy dotyczące ewentualnej współpracy Sikorskiego z niegdyś sowieckimi, a potem już rosyjskimi służbami pojawiają się z niepokojącą regularnością i w żaden sposób nie chcą się uciszyć, i mógłby się już on do nich jakoś przyzwyczaić, a co więcej, przygotować odpowiednio skuteczną reakcję, z drugiej strony jednak – jeśli rzeczywiście jest winny – jego sytuacja jest niegodna pozazdroszczenia: kiedy bowiem człowiek każdego wieczora kładzie się spać i nie ma pojęcia, czym go zaskoczy kolejny dzień, to w końcu musi przyjść moment, gdy wszystko nagle eksploduje i z tego obłoku nagle wyskakuje taki „knur”.

   Dla mnie zatem – choć oczywiście mogę się mylić, bo nawet gdybym siedział w głowie tego nieszczęśnika, to i tak nie potrafiłbym się tam odnaleźć – ów „knurowy” wybuch może stanowić dowód na to, że w Sikorskim wreszcie coś pękło i sprawy w najbliższym czasie mogą bardzo przyspieszyć, zwłaszcza że jak wiemy, minister Ziobro obiecał ujawnić wszystkie informacje ze śledztwa w sprawie taśm z „Sowy i Przyjaciół”.

    W tej zatem sytuacji może, chciałbym Radkowi Sikorskiemu – a jeśli on nabierze wody w usta, to odpowiednim służbom – zadać bardzo podstawowe pytanie: gdzie, kiedy i w jaki sposób Radek Sikorski zdał maturę. Gdy chodzi o mnie, to odpowiedź na to pytanie w całości mi wystarczy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...