czwartek, 5 listopada 2020

Czy prof. Krzysztof Simon każe nam wypierdalać?

      Na tyle na ile udało mi się zauważyć, wśród wielu ekspertów wynajmowanych przez popularne media do komentowania pandemii, pierwszym gościem zarówno telewizji TVN24, portalu onet.pl, oraz oczywiście „Gazety Wyborczej” jest prof. Krzysztof Simon, „członek Komitetu Immunologii i Etiologii Zakażeń Człowieka Polskiej Akademii Nauk, wiceprzewodniczący Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, sekretarz Polskiego Towarzystwa Naukowego AIDS, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, i wreszcie ordynator 1. Oddziału Chorób Zakaźnych w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. J. Gromkowskiego przy ul. Koszarowej we Wrocławiu oraz konsultant wojewódzkim w dziedzinie chorób zakaźnych”. To co w przypadku owej gwiazdy zwraca szczególną uwagę, to poza nieustannym podróżowaniem między wspomnianymi redakcjami, jego niezwykle silne zaangażowanie nie tylko, a może nawet nie przede wszystkim, w sprawy związane z covidową zarazą, lecz w bieżącą walkę polityczną. Przyznaję, że siłą rzeczy nie miałem zbyt wiele okazji, by śledzić komentarze prof. Simona, to jednak co udało mi się usłyszeć, pozwala uznać, że mimo wszystkich wspomnianych dystynkcji, z niego lekarz jak nie przymierzając z koziej dupy trąba, czy może bardziej konkretnie – jak z niegdysiejszego Jacka Santorskiego psycholog. Krótko mówiąc, Simon to przede wszystkim jeszcze jeden członek któregoś z wielu opozycyjnych ruchów od KOD-u, przez Obywateli RP, na Strajku Kobiet skończywszy. Gdy chodzi natomiast o jego przydatność jako eksperta z zakresu epidemiologii, to proszę sobie wyobrazić, że zaledwie w ciągu 4 dni udzielił on dwóch dłuższych wypowiedzi portalowi onet.pl, które chciałbym zacytować w najbardziej istotnych fragmentach. Otóż najpierw prof. Simon, wypowiadając się na temat ryzyka zakażenia, powiedział co następuje:

Wbrew obiegowym opiniom, o zakażeniu koronawirusem SARS-CoV-2 i przebiegu choroby COVID-19 nie zawsze jednak decyduje wiek. Zdarza się, że nawet dziewięćdziesięciolatkowie nie chorują, mają jedynie lekkie przeziębienie. Natomiast pod respiratory trafiają ludzie młodzi, w wieku zaledwie 30-45 lat, nadwrażliwi na zakażenie”.

      Jasne? Jasne. Dziwimy się? Ależ skąd! Nie trzeba być profesorem nauk medycznych, by to wiedzieć na podstawie prostych obserwacji. To jednak co zrobiło na mnie wrażenie, to wczorajsza wypowiedź Profesora, również na ten sam temat, a więc szans jakie mamy, by się uchronić. Posłuchajmy:

Demonstracje odbywają się na świeżym powietrzu i jakieś ryzyko zakażenia jest, niewielkie. Ktoś powiedział, że to się w takim razie również odnosi do cmentarzy, a tymczasem my jedno krytykujemy, a drugie nie. Ale proszę zwrócić uwagę, że tu jest mowa o innej populacji. Nie do końca można porównać ryzyko zakażenia wirusem SARS-CoV-2 podczas ulicznych manifestacji z tym, jakie istniałoby na cmentarzach. To jest coś innego”.

       Tu na chwilę owemu ciekawemu profesorowi przerwę, by zwrócić uwagę na to, co się stało. Otóż wedle jego naukowej wiedzy, gdy chodzi o podatność na zakażenie wirusem, wiek nie ma nic do rzeczy. Jak zresztą stwierdza on w innym miejscu, to co się przede wszystkim liczy to wielkość wchłoniętej dawki, a ta nie koniecznie wybiera. Jednocześnie jednak, podczas gdy nie liczy się ani szczególnie wiek, ani poziom indywidualnej odporności, to z pewnością znaczenie ma miejsce, w którym się narażamy na atak wirusa: na ulicach podczas demonstracji jest właściwie bezpiecznie, podczas gdy na cmentarzach musimy uważać, zwłaszcza gdy nie jesteśmy młodymi, politycznie zaangażowanymi idiotami, ale starymi pisowcami.

      &*##@%))+?

      I oto teraz pozwolę sobie wrócić do wypowiedzi Profesora, gdzie ten tłumaczy nam logikę swojej wypowiedzi. Otóż tu nawet nie chodzi o miejsce, a może nawet do końca nie o wiek. To czy człowiek jest młody, czy stary też w istocie rzeczy o niczym nie decyduje. Rzecz w odpowiednim połączeniu wieku z intencjami, z jakimi się wystawiamy na koronawirusową agresję. Posłuchajmy raz jeszcze:

Ludzie na ulicach to są młodzi ludzie, którzy nie tolerują tego, co się w tym państwie dzieje. Oni nie walczą z epidemią, oni walczą o wolność. Szczególnie kobiety. Naruszaną przez naszych domorosłych talibów. 70-80 proc. społeczeństwa protestuje przeciwko ciągłym awanturom w tym kraju”.

      Ktoś się zapyta, co mnie w tych dniach wzięło na zajmowanie się jakimiś freakami. Najpierw próbuję tłumaczyć jakimś satanistom, czym jest tak zwana „wolność wyboru”, następnie biorę się za dwóch wariatów, którzy widząc jak dramatycznie mało mają do powiedzenia, uznają, że może im sie uda wejść na scenę demonstrując światu dziurę w swojej dupie, no a dziś zajmuję się tym cudakiem, który z jednej strony, jak się zdaje, świata nie widzi poza zaszczytami, którymi jest regularnie karmiony przez swoich kumpli lekarzy, a z drugiej jest do tego stopnia głupi, że nie jest w stanie zauważyć, że w swojej jakże typowej starczej histerii, wszystkie owe zaszczyty w paru zaledwie zdaniach unieważnia.

       Otóż chodzi o to, że ja naprawdę bardzo źle znoszę ten rodzaj obłędu, i to niezależnie od tego, czy jego ofiarą pada sędzia, lekarz, pisarz, nauczyciel, czy artysta estradowy. Wystarczy mi to, że z jednej strony mamy ową kompromitację, a z drugiej świat, który ma ją przed oczami, a zachowuje się jakby ona była idealnie przezroczysta. Krzysztof Simon jest lekarzem – nie uzdrowicielem, nie czarownikiem, nie znachorem, lecz lekarzem – a więc kimś do kogo przychodzą obcy ludzie z nadzieją, że ten im pomoże w ich pandemicznych zmartwieniach. Przychodzą więc, a tymczasem pierwsze pytanie jakie pada w trakcie wywiadu, to „Co dla pani jest ważniejsze? Wolne sądy, czy prawny zakaz aborcji? Wolne sądy? Brawo! Nie jest pani talibem. Mam dla pani dobrą wiadomość: może pani zdjąć maseczkę”.

       „Co dla pani jest ważniejsze? Wolne sądy, czy prawny zakaz aborcji? Zakaz aborcji? Wypierdalać!”

       A my się dziwimy, że już nawet do Stanów Zjednoczonych dotarło zjawisko masowych fałszerstw wyborczych.  




     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...