piątek, 26 października 2018

O życiu w cuchnącym świecie


      Moje zdanie na temat Moniki Jaruzelskiej, córki TEGO Jaruzelskiego, pozostaje niezmienne od czasu, gdy przed wielu już laty w którymś z programów telewizji TVN, pokazując widzom swoją garderobę, wyciągnęła do kamery skórzaną kurtkę, którą „w 1956 tatuś przywiózł z Węgier”. Od tego czasu staram się też na Jaruzelską nie zwracać w ogóle uwagi, natomiast wczoraj na Facebooku wpadłem na mem, gdzie jej zdjęcie przyozdobione zostało rzekomym cytatem, gdzie ona zapewnia, że „nie przeszkadza jej to, że Polacy śmierdzą”, i powiem szczerze, że te słowa rzeczywiście mnie zaintrygowały. Pierwszym tego powodem było oczywiście to, że w ogole problem „śmierdzących Polaków” gdziekolwiek istnieje. Oczywiście wiem, że w pewnych kręgach, zwłaszcza od czasu gdy rząd Prawa i Sprawiedliwości wprowadził program 500+, słychać narzekania na to, że jesteśmy brudni, źle ubrani, wulgarni, pijani, no i oczywiście srają na wydmach, natomiast temat smrodu mi jakoś umknął. A tu nagle się okazuje, że, owszem, śmierdzimy.
       Drugi powód był nie mniej istotny. Otóż gdy chodzi akurat o Monikę Jaruzelską, to ja bym się raczej spodziewał, że skoro my już faktycznie śmierdzimy, to jej to powinno raczej przeszkadzać i to bardzo. A tu się nagle okazuje, że nie i to do tego stopnia nie, że ona postanowiła to publicznie zadeklarować. W tej sytuacji postanowiłem zrobić pierwszą sensowną rzecz, a więc wpisać w wyszukiwarkę powyższe słowa i sprawdzić kontekst owej wypowiedzi. I proszę sobie wyobrazić, że, gdy chodzi akurat o Jaruzelską, nie znalazłem nic tego rodzaju. Owszem, były tam odnośniki do najróżniejszych tekstów na temat śmierdzących Polaków, natomiast żaden z nich nie wskazywał na Monikę Jaruzelską, czy to zesmaczoną, czy też nie, owym smrodem. Zawęziłem więc pole poszukiwań i okazało się, że jest! Oto w roku 2013 – a moim zdaniem ów czas jest wyjątkowo w tym kontekście ważny – w wywiadzie udzielonym Rafałowi Ziemkiewiczowi w tygodniku „Do Rzeczy”, Jaruzelska faktycznie komentuje problem wspomnianegpo polskiego smrodu, tyle że nie mówi ona, że jej ów smród nie przeszkadza, ale że ona z tego typu zjawiskiem nie spotyka się w Polsce częściej niż gdziekolwiek indziej na świecie.
      Mówi Ziemkiewiczowi w roku 2013 Monika Jaruzelska:
      Jakaś pani Kasia opowiada, jak to codziennie cierpi w tramwaju, bo wie, że zaraz znowu wsiądzie tam staruszek, któremu śmierdzą skarpetki, a potem szereg komentujących jej traumę znawców orzeka, że niestety, Polacy się nie myją i powinni się strasznie wstydzić przed światem.
        Ja naprawdę dużo jeździłam po świecie i z ręką na sercu mogę zapewnić, że w każdym metrze, w każdej wielkiej stolicy tak samo można poczuć brzydkie zapachy. Zwłaszcza od ludzi, którzy cały dzień ciężko pracują i nie mogą się przy tym nie spocić”.
        W tym momencie, jak się mogę domyślić, część Czytelników zawoła: „No dobra, znów ktoś postanowił rozbawić internetowe towarzystwo i przy okazji pokazać, jak się robi prawdziwą politykę. Nie pierwszy to raz i nie ostatni. Nie ma o czym gadać”. A ja na to powiem, że, owszem, zdecydowanie jest o czym rozmawiać, bo mimo że Jaruzelska nie dość, że jest tu bez winy, to jeszcze zasługuje na nasze dobre słowo, problem istnieje, a o tym świadczy fakt, że jeszcze 5 lat temu – a więc w czasach kiedy nikomu, no może z wyjątkiem Prezesa, w głowie nawet nie świtała myśl o 500+ – problem tego smrodu najwyraźniej istniał i to do tego stopnia, że zarówno Jaruzelska, jak i Ziemkiewicz dokładnie wiedzieli, o czym rozmawiają. A skoro tak, to oni nie czytali o tym ani w „Newsweeku”, ani nie słyszeli w „Faktach” TVN, ale znali to zjawisko z autopsji. W końcu nie dość że oboje mieszkają w Warszawie, to jeszcze chodzili razem do tej samej szkoły.
        Wróciłem więc do Internetu i zajrzałem do tekstów, na które trafiłem na samym początku swoich poszukiwań i oto, co tam znalazłem. Jest rok 2012, my znajdujemy się na stronie fakt.pl, przed nami tekst zatytułowany „Obwąchano facetów z Polski i z Zachodu. Gorzej śmierdzą…”, a dalej już same konkrety:
      Wiecznie przepocone koszulki, niezmieniane przez kilka dni skarpety, zęby myte od przypadku, żadnej dbałości o linię i brak higieny osobistej. I ten obrzydliwy zapach, by nie powiedzieć smród... Tak w oczach kobiet rysuje się wizerunek statystycznego Polaka. Najgorsze, że przez lata nic się w tej kwestii nie zmienia. […] Polacy nigdy nie byli królami czystości. Wielu facetom do pełni szczęścia wystarcza woda z mydłem. Od czasu do czasu. Stereotyp mężczyzny, który dba o czystość, w naszym społeczeństwie kojarzy się negatywnie. Dezodorant? Eee, tam! Dla większości Polaków, zapach potu to świadectwo bycia prawdziwym mężczyzną, a skarpety nadają się do noszenia przez kilka dni.
      Mało? Proszę bardzo. Oto portal natemat.pl i rok 2013:
     Zatkać nos, wysiąść, czy zacisnąć zęby i jechać dalej – z takim dylematem zmaga się codziennie rzesza Polaków. 92 proc. badanych stwierdziło, że właśnie zapach współpasażerów najbardziej denerwuje ich w komunikacji miejskiej. Im tak wali spod tych pacholców, tak capi nieprzytomnie, jak z kibli w dawnej bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego”.
     A więc powtarzam: Ziemkiewicz i Monika Jaruzelska dokładnie wiedzieli, o czym rozmawiają. A ponieważ od tamtego czasu minęło już wiele lat, wiele przez ten czas się zmieniło, włącznie z tym, że niektórych z nas bardziej niż kiedyś stać na to, by się wozić tam i z powrotem eleganckimi autobusami, a może nawet przechadzać się w poblizu Warsaw Spire na Placu Europejskim, na zakończenie tych refleksji przytoczę fragment z, proszę sobie wyobrazić, Orwella, odnaleziony właśnie przy tej okazji również na wspomnianym Facebooku:
     W tym tkwi prawdziwa przyczyna podziałów klasowych na Zachodzie – prawdziwy powód, dla którego Europejczykowi wychowanemu w środowisku burżuazyjnym, nawet jeśli jest on komunistą, jedynie z najwyższym trudem przychodzi uważać człowieka pracującego fizycznie za równego sobie. Powód ten zawiera się w trzech straszliwych słowach, których dziś raczej się nie wymawia przez wzgląd na ostrożność, ale którymi szermowano w moich dziecięcych czasach. Oto i one:
niższa klasa śmierdzi.
       W tym miejscu oczywiście wyrasta przed nami nieprzekraczalna bariera. Albowiem żadne uczucie sympatii czy też antypatii nie jest tak przemożne, jak uczucie odrazy fizycznej. Nienawiść na tle rasowym, religijnym, różnice w wychowaniu, w usposobieniu, różnice intelektualne, a nawet różnice moralne – wszystko to można przezwyciężyć, lecz odrazy fizycznej nigdy. Można darzyć sympatią mordercę czy sodomitę, lecz nigdy kogoś o nieświeżym oddechu
”.

Zachęcam wszystkich do kupowania moich książek. Wszystkie dostępne są w księgarni na stronie www.basnjakniedzwiedz.pl, a wybrane u mnie, ale za to z osobista dedylkacją. Kontaktować się proszę mailowo: k.osiejuk@gmail.com.

5 komentarzy:

  1. 92% stwierdziło, że 8% śmierdzi...

    OdpowiedzUsuń
  2. >>> Wielu facetom do pełni szczęścia wystarcza woda z mydłem. <<<

    Dla mnie to wygląda na nachalne i chamskie nagabywanie ze strony firm produkujących kosmetyki i środki piorące.

    "Czemu to #@$%! tego nie używacie! (czytaj: kupujecie!) Bądźcie ludźmi, co są zadbani i z wielkich miast"

    Przy okazji jeszcze utrzyma się niską samoocenę ze strony tubylców. To dodatkowy plus, który będzie nakręcał handel różnymi dezodorantami i innymi śmierdzidłami.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak czytam tego Orwella to mi się przypominają Niemcy w czystych mudurach od Hugo Bossa.
    https://www.wp.pl/?s=wiadomosci.wp.pl%2Fsgwpsgfirst-6310030384965761a
    Ciekawe czy to jej światopogląd czy koniunkturalizm? W tandemie z Biedroniem i Ogórek mogą zrobić siwy dym po lewej stronie. A z tym śmierdzeniem to co kawałek ktoś wyskakuje.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...