środa, 28 września 2016

Ksiądz Międlar wybiera Polskę

         Pisałem tu już kiedyś o moim zmarłym dziś już wujku, bracie mojej mamy, wybitnym lekarzu-ginekologu. Otóż wujek mój powiedział mi kiedyś coś, co na mnie zrobiło takie wrażenie, że zapamiętałem to do dziś. Jego mianowicie zdaniem, wszyscy jesteśmy w pewnym stopniu zboczeni, tyle że niebezpiecznie robi się dopiero wtedy, gdy któreś z tych naszych zboczeń zaczyna dominować. Inaczej mówiąc, według mojego wujka, każdy z nas ma w sobie nieco szaleństwa, problem w tym, by to szaleństwo nas nie pokonało. Jeśli nas pokona – jest po nas.
         Powiem szczerze, że ponieważ sam nigdy nie zauważyłem u siebie śladu jakiejkolwiek perwersji – no może poza tym, że teraz, kiedy już jestem mocno starszy, zwracam większą uwagę na przechodzące obok mnie śliczne dziewczyny – która równoważyłaby moje człowieczeństwo, diagnozę mojego wujka traktowałem z pewnym przymrużeniem oka, by nie powiedzieć, z życzliwą podejrzliwością. I oto wczoraj wpadłem na oświadczenie znanego mi, owszem, choć obchodzonego dotychczas przeze mnie szerokim łukiem, księdza Jacka Międlara, który zadeklarował ni mniej ni więcej, że ponieważ nasz Kościół znalazł się we władzy Żydów i Szatana, on występuje ze swojego zgromadzenia i od dziś będzie służył Jezusowi Chrystusowi już wyłącznie na własny rachunek.
      Przeczytałem owe słowa księdza Międlara i nagle zrozumiałem, co miał na myśli mój świętej pamięci wujek, brat mojej mamy. Otóż chodzi o to, że nawet jeśli nadużywamy, to powinniśmy to czynić z umiarem. No, weźmy tę cholerną politykę. Ja wiem, że Żydzi, wiem, że masoni, wiem, że Bilderberg, że demoralizacja i takie tam. Ja to wszystko wiem i bardzo nad tym wszystkim ubolewam, jednak ostatnią rzeczą, jaką miałby z tego powodu zrobić, to odejść od mojego Kościoła, z tego tylko powodu, że Kościół mi wciąż z uporem maniaka powtarza: „Zacznij od siebie”. No bo powiedzmy to sobie uczciwie: jeśli nie Kościół, to co nam pozostaje? Nasza osobista przenikliwość? No, nie żartujmy.
       Ksiądz Międlar, duszpasterz tak zwanych środowisk narodowych, od kilku miesięcy dzielnie zmagał się ze swoimi emocjami i tak sobie krążył między Polską, a Kościołem, z jednej strony wzbudzając falę nadziei, że może się jednak opamięta i zacznie zwyczajnie głosić Słowo Boże i udzielać sakramentów, a z drugiej owo rozniecając odwieczne pragnienie wielkiego triumfu wielkiej Polski. No i ostatecznie wybrał… Polskę, a wybór ów ogłosił w następujących słowach: „Patrioci, nacjonaliści!! Czas odkłamać zakłamaną legendę SALUTU RZYMSKIEGO!” I w tym momencie najbardziej patriotycznie zorientowana część Narodu zawołała: „I my wybieramy Polskę” i każdy wyciągnął rękę w owym rzymskim pozdrowieniu.
       Miałem wczoraj okazję obserwować tę eksplozję czystej perwersji na własne oczy i chciałbym powiedzieć, że ja jednak pozostanę przy swoim dotychczasowym przekonaniu, że ci Żydzi są naprawdę wyjątkowo cwani i grzechem jest spuścić ich choć na chwilę z oka. To już wolałbym sczeznąć.


Przypominam, że właśnie ukazała się moja ósma książka, między innymi zawierająca cała korespondencję między mną, a śp. Zyta Gilowską. Książka jest do nabycia w księgarni Coryllusa pod adresem http://coryllus.pl/?wpsc-product=o-samotnej-wyspie-zapomnianej-lodzi-i-oceanie-bez-kresu


6 komentarzy:

  1. Odnośnie śp. wuja święte słowa, przy chodowaniu takiego fioła oby pozytywnego. Warto stosować środki bezpieczeństwa bardziej restrykcyjne niż procedura chłodzenia elektrowni atomowej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Co do ks. Międlara wiadomo kto odrzuca posłuszeństwo jest niebezpiecznie blisko tego który nigdy nie przepuszcza żadnej okazji. Widzę tu trochę zaniedbań naszego episkopatu jest przecież w Warszawie na Siekierkach miejsce objawień Maryji i Jezusa z przełomu lat 1943-1944 przesłanie wzywa do modlitwy, naród wybrał hekatombę. To pokazuje niezbicie że Polska jak najbardziej ma w Bożych planach poczesne miejsce. Lecz nie oznacz koniecznie terytorium od morza do morza. Dlaczego o tak niezwykłym miejscu praktycznie nic się nie mówi?

    OdpowiedzUsuń
  3. @Autor:"jednak ostatnią rzeczą, jaką miałby z tego powodu zrobić, to odejść od mojego Kościoła,"

    Ks. Międlar (w programie TV) ostro zaprotestował przeciwkom takiemu stwierdzeniu. On dalej jest członkiem Kościoła i zamierza dalej działać. To coś nowego. Widzieliśmy już księży, którzy zrzucali sutannę i jednocześnie porzucali Kościół. To pierwszy przypadek, że kapłan zrezygnował z posługi by móc działać w Kościele. Znak odradzania się KK w Polsce?

    OdpowiedzUsuń
  4. @jeden naiwny
    Nie. To nie jest pierwszy taki przypadek. To jest jeden z wielu przypadków. Jednym z bardziej znanych był przypadek Lutra.

    OdpowiedzUsuń
  5. @ toyah vs jeden naiwny
    gem,set,mecz

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...