piątek, 30 marca 2012

O blogosferze z Wydziału Propagandy KC

Szczerze powiedziawszy, nie wiem zupełnie jak się ten blog ma do Salonu24, z którego przecież się, jak by nie patrzeć, wziął, ani tym bardziej nie wiem, jaki kontakt z tym co się dzieje w Salonie mają jego stali czytelnicy. Wiem z całą pewnością, że część z nas tam bywa niezmiennie, część z nich nawet dość aktywnie, natomiast co do reszty – nie mam pojęcia. Osobiście przez bardzo długi czas do Salonu24 nawet nie zaglądałem, a jeśli ostatnio zacząłem tam bywać częściej, to niemal wyłącznie ze względu na mojego kolegę Coryllusa, który tam sobie samotnie bloguje, a ja go regularnie czytam. Mogę wręcz powiedzieć, że on dziś jest jedynym autorem, jakiego wciąż czytam.
Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, jakie emocje budzi Coryllus ze swoimi najświeższymi obsesjami, i powiem uczciwie, że jest całkiem możliwe, że gdybym go nie znał tak dobrze jak mam przyjemność, to mógłbym uznać, że z nim jest coś nie tak. Oczywiście klasa tego pisarstwa – bo to jest pisarstwo – nie pozostawia żadnych wątpliwości, i wiadomo, że są teksty Coryllusa, którym właściwie nie równa się nic, natomiast… no, powiedzmy, że ja piszę jak piszę, a on się trzyma swoich planów. Jesteśmy natomiast kolegami, lubimy się, dobrze nam się ze sobą rozmawia, i w związku z tym ja go niezmiennie wspieram.
Zachodzę więc ostatnio do tego nieszczęsnego Salonu24 i nie będę ukrywał, że on mnie coraz bardziej intryguje, jak idzie o to co to jest w ogóle za biznes, i czemu ów biznes ma służyć. Co w nim jest takiego wartego uwagi? Otóż wszyscy ci, którzy wiedzą o nim więcej niż, powiedzmy, Jarosław Kaczyński, zauważyli że informacja jaka widnieje na samej górze głównej strony owego Salonu, i ogłaszająca, że mamy do czynienia z „niezależnym forum publicystów”, to kłamstwo na wyjątkowo krzywych nogach. Jeśli Salon24 był kiedykolwiek niezależnym forum publicystów, to być może na samym początku, kiedy większość z nas nawet nie wiedziała, że coś takiego w ogóle istnieje. Bo choćby wtedy gdy ja uruchomiłem tam swój blog, było dla mnie oczywiste, że Janke z Krawczykiem prowadzą ten interes nie po to, by pomóc w powstaniu jakiegokolwiek niezależnego publicystycznego forum, lecz by ich znajomi dziennikarze, którzy akurat nie mają się gdzie podziać, mogli się pokazać i swoimi tekstami zainteresować kogo się da i przyda, a jak dobrze pójdzie, żeby ewentualnie coś na nim zarobić. A tak zwani „niezależni blogerzy” mieli dla nich stanowić jedynie jakieś alibi.
Kiedy dziś tam spędzam pewną część mojego czasu, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że nawet to co wtedy miałem okazję oglądać niemal na co dzień, też już należy do przeszłości. Oczywiście, dwa, czy trzy lata temu, niemal całą liczącą się przestrzeń Salonu24 zajmowały tak zwane „blogi czerwone”, a potem, po dojściu polityków, również „zielone”, jednak wciąż można było tam trafić na teksty autorów autentycznie zaangażowanych i przejętych tym co się wokół nas dzieje. Czy łatwo było tam znaleźć teksty wysokiej jakości? Trudno mi dziś to obiektywnie ocenić, ale myślę, że owszem. A już na pewno było ich więcej niż dzisiaj. Bo proszę spojrzeć na to, czym jest Salon24 po latach. Niemal wszyscy autorzy, którzy jeszcze nie machnęli na to całe blogowanie ręką i dziś tam wciąż zadają szyku, zachowują się jakby ich jedyną ambicją było pokazać tym wszystkim którzy organizują oficjalny rynek mediów, że oni są naprawdę zdolni i też potrafią ładnie pisać. Że żaden z nich oczywiście nie jest tak sprawny, jak Piotr Semka, bracia Karnowscy, czy – Panie przebacz bezczelność! – Rafał Ziemkiewicz, ale przecież wszyscy się starają i gdyby się znalazło dla nich miejsce w którejś z tak zwanych prawicowych gazet, to oni by się z pewnością poduczyli. A więc tym samym, to co stanowić miało esencję niezależnego blogowania szlag trafił skutecznie i w jednym momencie. Zamiast niezależnej publicystyki powstała przechowalnia aspirujących adeptów mainstreamowego dziennikarstwa.
Jednak nie o tej nędzy mam tu dziś zamiar pisać, a już na pewno nie o tym wszystkim, co w Salonie stanowi czysto platformerską niszę i to do tego stopnia zapuszczoną, że nawet „Szkło Kontaktowe” by ich nie chciało przyjąć. Chciałbym zwrócić uwagę na Salon24 jako miejsce spotkań zawodowych dziennikarzy z zawodowymi politykami. Proszę przeprowadzić eksperyment polegający na wejściu na tę platformę w dowolny dzień o dowolnej porze i policzenie, jaki procent blogów stanowią blogi prowadzone przez polityków właśnie i mainstreamowych dziennikarzy. Są bowiem momenty, że tam niemal nie ma nic więcej. Janke, Migalski, Hofman, Wojciechowski, Dudek, Jankowska, Dorn, Jurek, Śniadek, Kaczyński, Sakiewicz, Terlikowski, Kowal, Poncyliusz… można by wymieniać. Zadałem sobie trud, by policzyć, ile dziś w Salonie24 jest blogów „zielonych”. Proszę sobie wyobrazić, że to jest ponad sto zarówno osób jak i najbardziej systemowo umocowanych organizacji. Ktoś mi powie, że to przecież nic w porównaniu z liczbą zwykłych blogerów. I pewnie że procentowo to jest nic, natomiast jeśli wziąć pod uwagę, że prawdopodobnie 90 procent blogów niezależnych to jakieś śmieci nigdy nawet nie oglądające światła dziennego, a 100 procent tych mądrali wystarczy że powiedzą cokolwiek, a dostaną swoje miejsce, można się zacząć zastanawiać, po co to wszystko.
Dziś trafiłem w Salonie24 na byłego ministra sprawiedliwości Krzysztofa Kwiatkowskiego i wprawdzie przeczytałem zaledwie pierwsze zdanie z jego blogerskiej notki, ale to mi w pełni wystarczyło. Proszę posłuchać:
Polska jest państwem praworządnym, ponieważ żaden obywatel niezależnie od zajmowanej funkcji nie stoi ponad prawem”.
To jest, moim zdaniem, kwintesencja tego, czym jest dziś Salon24, ale również w ogóle tak zwana blogosfera. Bo nie oszukujmy się. Jeśli zapytać przeciętnego obywatela, który jest na tyle zorientowany, by wiedzieć, że coś takiego jak blogi w ogóle istnieje, właśnie o to co on wie na temat blogów, to możliwe, że trafimy na takiego, kto będzie potrafił powiedzieć, że blogi to Kataryna, a poza tym, to Migalski, Palikot i Kasia Tusk. I to jest właśnie to, co zostało dziś z tego, wydawałoby się wielkiego ruchu sprzed kilku lat, kiedy to ktoś wymyślił, że oprócz blogów na Onecie, możnaby stworzyć coś, co będzie stanowiło „polatformę niezależną”. To jest właśnie to co dziś mamy, kiedy myślimy – „blogi”. Katarynę, Migalskiego, Palikota i Kasię Tusk. No i niewykluczone, że niedługo to towarzystwo zostanie uzupełnione przez innych, na przykład Krzysztofa Kwiatkowskiego.
I myślę, że właśnie nadszedł dobry moment, żeby wrócić do początkowego pytania: O co w tym wszystkim chodzi? Co oni kombinują? Jedno wiemy na pewno, i ta kwestia była już tu parokrotnie poruszana. Chodzi o to, żeby broń Boże nikomu nie przyszło do głowy pomyśleć, że coś co się gdzieniegdzie nazywa dziennikarstwem obywatelskim, czy niezależną publicystyką, jest cokolwiek warte. Chodzi o to, żeby każdy kto jest mniej więcej zorientowany w ruchu jaki ma miejsce na poziomie przekazu medialnego, wiedział, że jedyna informacja to jest informacja oficjalna, a reszta to plotki i oszołomstwo. A więc to wiemy. Ciekawe natomiast jest, po jasną cholerę taki Kwiatkowski – potraktujmy go jako symbol – potrzebuje blogować. Żeby powiedziec nam, że Polska jest państwem praworządnym, ponieważ żaden obywatel niezależnie od zajmowanej funkcji nie stoi ponad prawem? Przepraszam bardzo, ale w tej sytuacji, to już chyba by było czymś znacznie bardziej sensownym, żeby ten człowiek założył blog literacki i poświęcił go w całości analizie wszystkich 15 warstw swojej ulubionej powieści pod tytułem „Zmierzch” (sic!). Nic z tego jednak. Oni lezą i zakładają blogi polityczne, a obok nich lezą zawodowi dziennikarze i wszyscy oni solidarnie tworzą prawdziwie niezależny ruch jak najbardziej niezależnej publicystyki obywatelskiej. 14 kwietnia, jak słyszę, w moich Katowicach ma się odbyć wielka demokracja w obronie wolnych mediów, organizowana oczywiście przez miejscowy Klub Gazety Polskiej. Ciekawy jestem tylko, czy skoro już tam przyjdziemy z tymi hasłami i flagami, rozdamy całą resztę owych darmowych numerów „Gazety Polskiej Codziennie”, które nam zostały po niedawnym spotkaniu z prezesem Kaczyńskim, będziemy walczyć również o wolność ekspresji dla Krzysztofa Kwiatkowskiego i Łukasza Warzechy – niezależnych blogerów Salonu24.
A więc tak to właśnie wygląda w dniu, kiedy postanowiłem wejść obiema nogami w to dziwne miejsce i przyłączyć się do osamotnionego Coryllusa w tym jego wysiłku na rzecz autentycznego prawa do wolnej wypowiedzi. Na rzecz tego, by tych wszystkich, którzy pomaleńku nas próbują stąd wyprzeć, dopaść i przy pomocy paru kopniaków zapędzić tam gdzie jest ich miejsce, a więc do tej otchłani, która się nazywa Systemem, i w której jeszcze niedawno oni się czuli świetnie. Bo tam jest ich miejsce, a tu akurat nic po nich.
Ten blog oczywiście zostaje bez jakichkolwiek zmian, natomiast jeśli ktoś chce sobie popatrzeć, jak ja i Coryllus lejemy się po pyskach z jakimiś ponurymi cieniami, zapraszam od dziś również na stronę w Salonie24 pod adresem www.osiejuk.salon24.pl, lub www.coryllus.salon24.pl.

Oczywiście, niezmiennie proszę wszystkich tych, którym czytanie tego bloga daje tę odrobinę satysfakcji, o finansowe wspieranie go pod podanym obok numerem konta. Nawet jeśli po to, by oni widzieli, że żyjemy i mamy się wciąż nie najgorzej. Dziękuję.

22 komentarze:

  1. @Toyah

    Ja Salon24 opóściłem razem z Tobą i pojawiam się tam sporadycznie, Coryllusa czytam na NE, tak mi się akurat ustawiło w rss-ach. Jak więc widać, jedynym chyba prawdziwie demokratycznym miejscem z blogami jest blogspot, tu nawet Benedykt XVI miałby "czarny" blog no i tu nie ma tzw. pudła. W Salonie "pudło" jest najważniejsze: nie ma cię na "pudle", nie ma ciebie wcale. I to pudło jest w tym momencie znakomitym narzędziem manipulacji.

    No i w końcu ktoś (czyli znowu Ty) zwrócił na to uwagę: co z blogowaniem mają wspólnego teksty dziennikarzy, którzy to samo piszą czy mówią w swojej robocie? No i ci politycy co wklejają te swoje teksty jak oglosznia (bez)płatne. Ale tu działa coś takiego, ze taki GW czy Rybitzki pęka z dumy jak widzi swój tekst tuż obok wypocin Smilowicza czy Warzechy. A Janke to wie i wiem jak im to szczęście dawkować.

    No i fajnie, że wesprzesz Coryllusa na Salonie. Jeśli Salon ma byc czescia blogosfery, to może dzięki Wam i paru innym blogerom wymknie się nieco z rąk panom redaktorom administratorom. Czego życzę Tobie i Nam co tu jesteśmy z Tobą.

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem brutalnie. Salon był pomysłem biznesowym a nie medialnym a to "niezależne forum" było tylko haczykiem, który miał przyciągnąć - za przeproszeniem - jeleni, którzy będą na rzecz Jankego i Krawczyka czy kogoś tam jeszcze harować w pocie czoła, ciesząc się, że ich teksty są publikowane.
    Janke wykorzystał swoje zawodowe kontakty i namówił paru kumpli by popisali do jego Salonu. Oni zresztą też w jakimś sensie zasilili to grono jeleni, bo nie przypuszczam, by Janke im za te ich teksty płacił. Po prostu przekonały ich, że blogowanie jest "trendy" i chcąc się utrzymać na fali trzeba poblogować.
    W pierwszym "pionierskim" okresie, jak to zwykle bywa - znalazło się trochę idealistów, którzy ulegli złudzeniu, że wreszcie znaleźli miejsce, gdzie można się swobodnie wypowiedzieć i że to będzie dostępne i będzie czytane.
    I rzeczywiście przez jakiś czas tak było, dopóki Janke & Co. nie obrośli w piórka.
    Teraz jest to kolejny medialny biznes, w którym liczą się kliknięcia, układy, reklama, pozycja, którą można dzięki temu wypracować.
    Trzeba przyznać Jankemu, że ma talent biznesowy, bo po pierwsze - dzięki Salonowi jego pozycja dziennikarska wzrosła niepomiernie, po drugie sądzę, że i sytuacja materialna znacznie się poprawiła - znalazł jakiegoś inwestora, kombinuje z telewizją internetową. Zresztą znów tą samą metodą. Iluś tam jeleni jak Szczur Biurowy porobi mu jakieś programiki, to się wszystko rozwinie, napłyną pieniądze i reklamy, no a później Szczur Biurowy i cała reszta będzie się mogła pobujać.
    Tak więc nie o antysystemowość Jankemu chodziło, ale o wypracowanie sobie lepszej pozycji w systemie.
    Trzeba przyznać, że mu się to udało.
    Zaglądam na Salon od czasu do czasu, czasami coś komentuję, z rzadka bardzo. Czasami znajduję jakiś ciekawszy tekst, ale przyznam, że wymaga to wiele trudu i wytrwałości, bo większość tych ciekawszych rzeczy nie znajduje swojego miejsca na stronie głównej. A żeby do nich dotrzeć, to często trzeba przewalić całą stertę tekstów zupełnie bezsensownych i nic nie wartych. Bywa, że skrajnie chorych.
    Ale z drugiej strony nie znam miesca, gdzie mógłbym ciekawsze teksty odkrywać. Nowy Ekran nie sprawdził się, podobnie rzecz sie ma z przedsięwzięciem Polis.
    Jest ten Blogspot, ale tam to wszystko jest tak źle zorganizowane...
    Innymi słowy - jeśli ktoś chce znaleźć coś na prawdę sensownego musi wykonać mnóstwo pracy i - proszę wybacz to wyświechtane porównanie - niczym poszukiwacz złota przepłukiwać hektolitry szlamu, by od czasu do czasu znaleźć grudkę szlachetnego kruszcu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Korekta - Pierwsze zdanie powyższego tekstu powinno brzmieć: "...był pomysłem biznesowym i medialnym". To jest tak, jak się pisze na gorąco, myśli za szybko biegną i później nie "zczytuje" się tego, co się napisało. Przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
  4. @Jan
    To, co napisałeś, to niestety gówno prawda. Salon24 oczywiście nie jest żadnym pomysłem biznesowym i nie ma przy tym znaczenia, ile z tego wyciągnie pan Janke i pan Krawczyk. Salon24 jest bardzo udanym i skutecznym projektem, mającym na celu neutralizację niezależnej internetowej publicystyki, w tym blogów. Ma na celu stworzyć wrażenie, że obywatelska aktywność w tym względzie, to Szczur biurowy i Wszołek, komentujący i polemizujący z doniesieniami mediów reżimowych i korporacyjnych i aspirujący do statusu dziennikarzy prawdziwych. Salon24 jest projektem koncesjonowanym i jako taki nie może być platformą "niezależną", ani "biznesową", a do jego stworzenia wyznaczeni zostali: korporacyjny dziennikarz o wyjątkowo dobrze wypracowanej umiejętności ignorowania otaczającej go rzeczywistości i ex-naczelny innego propagandowo-socjotechnicznego projektu, Onetu.

    Projekt S24 skutecznie tresuje, kanalizuje i ośmiesza wszelką niezależną publicystykę i zrównuje ją z reżimową propagandą. A liczba ciekawych tekstów, które się tam znajduje, potwierdza to, co napisałem. Bo żaden z tych tekstów jeszcze nigdy nie wywarł istotnego wpływu na otaczającą nas rzeczywistość. Wystarczy porównać znaczenie tekstów Kataryny na blox.pl w czasach komisji Rywina, do tego, co dzieje się dzisiaj w S24. I proszę mi tu nie pisać o "blogerskich śledztwach" do czasu, kiedy pierwsi winni Smoleńskiego Incydentu znajdą się za kratami. Bo jak na razie S24 skutecznie służy do utrwalania opinii, że Smoleńsk to sprawa PiS, prawicy, PO i element politycznej i wyborczej walki.

    OdpowiedzUsuń
  5. @Kozik
    Co ciekawe, wcale nie koniecznie to pudło Cię ustawia do końca. Ostatnio teksty Coryllusa nawet nie trafiają na stronę główną, a mają nie gorszy odbiór, niż te promowane. On jest czytany i tak.

    OdpowiedzUsuń
  6. @Jan
    Wszystko to - może z wyjątkiem tych pieniędzy, bo ich tam chyba za dużo jednak nie ma - prawda. Chodzi o zniszczenie blogosfery. Tylko.
    Zwróć jednak uwagę, że Salon to miejsce gdzie nie tylko pisze Jarosław Kaczyński, ale jego czytelnicy to w większości wyborcy PiS-u. Wystarczy że sprawdzisz którąś z publikowanych tam sond. PiS jest tam reprezentowany niemal w 100%.
    i Tu jest problem. Bo my tam sterczymy jak barany, bo tak naprawdę nie mamy innego miejsca. Ani bowiem Ekran, ani te portale prowadzone przez Gazetę Polską, ani Solidarni nawet nie mają do Salonu szans.
    A więc jest jak jest, a tam się wciąż kręci ten biznes. I dlatego uważam, że należy Coryllusa tam wspierać. Bo tam jest mnóstwo osób, które przychodzą tam tylko dla tekstów takich jak jego. Jeśli oni odejdą, nie będzie już nic.

    OdpowiedzUsuń
  7. cd.

    Wczoraj rozmawiałem o jakichś neutralnych sprawach z pewnym młodym człowiekiem, i w tym czasie w radio, w wiadomościach była informacja na temat Smoleńska. Młody człowiek westchnął ciężko w stylu "kiedy wreszcie skończą o tym mówić", na co odpowiedziałem mu coś w stylu: "Nigdy, nie skończą o tym mówić, ani za twojecho życia, ani za życia twoich dzieci, ani wnuków, a jeśli za tysiąc lat będą na Ziemi żyć ludzie, wciąż będą pamiętać o Smoleńsku. Na naszych oczach zapisała się Historia i nic na to nie poradzimy, dotyczy ona nas wszystkich, czy tego chcemy, czy nie i cokolwiek sądzimy na temat Jecha Kaczyńskiego." Młody człowiek zrobił duże oczy i dłuższą chwilę się nie odzywał.

    OdpowiedzUsuń
  8. @Toyah
    bliższe jest mi zdanie Redpil'a na temat S24.
    Jeżeli chodzi o biznes to nie wygląda to najlepiej skoro wchodzi tam jakiś Marczuk za całkiem niepoważne pieniądze i obejmuje wcale pokaźny pakiet akcji.
    Tragiczne jest to że tak naprawdę poza S24 nie ma nic...

    I oto właśnie chodziło aby nie było nic.

    OdpowiedzUsuń
  9. @Toyah
    To co piszesz, to oczywista oczywistość. Myślenie, że System położy łapę tylko na mainstreamie byłoby chyba naiwnością. Oni mają już przecież TVP, Polsat, TVN(za A. Wajdą). Następnym krokiem jest zagospodarowanie reszty, która już teraz lub za czas jakiś może bruździć. I różnie mogą to rozgrywać. Albo poprzez kompromitację treści prezentowanych na bloggerskich portalach(np. poprzez zaniżanie poziomu do wspominanego tu wielokrotnie Krokodiła), albo poprzez koncesjonowaną "opozycję", "autorów wyklętych"(czy jak im tam), itp., itd.
    Piszesz, że niejako jesteśmy skazani na ten Salon24. Wg. mnie chodzenie tam i "wspomaganie" Coryllusa czy kogo innego, i poprzez to robienie tam deratyzacji to strata energii. Powinniśmy raczej pomyśleć o czymś nowym, czego System jeszcze nie objął mackami. Czymś wiarygodnym i teflonowym zarazem. Argumentu o tym, że na S24 przychodzą wyborcy PiS nie rozumiem. Jakiego PiS? Z Ziobrem, Migalskim, Cymańskim, Kamińskim, Dornem, JK-R, czy bez? Sami tu dobrze wiemy, że w tej partii w gruncie rzeczy interesuje nas kilka osób. I tylko na nich to się jeszcze trzyma(mówię o politykach z centrali, o tzw. terenie się nie wypowiadam, bo to w tej chwili nie istotne).

    OdpowiedzUsuń
  10. @redpill
    Ja sam mam z tym Salonem kłopot. Gdybym nie widział, jak oni tam traktują Coryllusa, i gdyby nie to, że on mnie naprawdę mocno prosił o to, bym razem z nim tam pisał, no i gdyby nie to, że oni z całą pewnością byliby zadowoleni, gdyby on tam przestał pisać, i gdyby nie to też, że oni na pewno bardzo nie chcą, żebym ja tam pisał - to bym się ani nie ruszył.

    OdpowiedzUsuń
  11. @raven59
    No więc właśnie. Poza Salonem nie ma nic. I dlatego też uważam, że własnie teraz dobrze by bylo tam stworzyć jakiś przyczółek. Raczej nas stamtąd nie wyrzucą.

    OdpowiedzUsuń
  12. @zawiślak
    Zgoda. Ci co tam przychodzą są w większości kompletnie bylejacy. Ale to w żaden sposób nie zmienia faktu, że w Nowym Ekranie i na niezależnej.pl jest jeszcze gorzej. W ogóle pod tym względem jest fatalnie. O zakładaniu nowego portalu nie ma mowy. Wiemy świetnie, że nawet jeśli znajdziemy na to pieniądze, a następnie pieniądze na reklamę, to w najlepszym wypadku oni wszyscy przyjdą do nas. I co wtedy?
    Na dziś sprawa jest jasna. Jest tylko Salon24, i jego właściciele stają na głowie, by go przekształcić w takie niby undergroundowe miejsce spotkań dla członków Systemu. Ponieważ Coryllus walczy z tym tak dzielnie i tak samotnie, kiedy mnie poprosił bym mu pomógł, to mu pomagam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Dobrześ zrobił toyahu, że wszedłeś na S24. Tam jest już zupełnie inaczej niż jeszcze dwa lata temu. Tam na prawdę został tylko coryllus. Tylko on, no i teraz Ty. Nie wiem po co, ale roboczo powinna wystarczyć Twoja intuicja, że z powodu tego ludu "pisowskiego", jak go, również roboczo, nazwać można.

    Ukłony.

    OdpowiedzUsuń
  14. @don esteban
    No więc mniej więcej też o to mi chodziło. Dopóki tam było tak łatwo, jakoś mi się nie chciało. Ale teraz, kiedy to w gruncie rzeczy jest gniazdo żmij - to ja jak najbardziej reflektuję.

    OdpowiedzUsuń
  15. "Projekt S24 skutecznie tresuje, kanalizuje i ośmiesza wszelką niezależną publicystykę i zrównuje ją z reżimową propagandą"

    To słowa redpilla, pod którymi się podpisuję. Nie chcę kolejny raz pisać czym jest salon24. Byłem jednym z niewielu, którzy juz w momencie powstania tego tworu wiedzieli, do czego on zmierza. Przez pierwszy rok w ogóle tam nie wchodziłem, bo czułem wstręt. Potem się przałamałem, bo promowali wielu dobrych blogerów. Po czasie ich stopniowo odstawiali...

    Toyahu, nie wiem czy dobrze, że wracasz na salon. Raczej docelowo twoim portem powinno być to miejsce, a tam tylko gościnne połowy. Ale, jak mówię, nie mam pojęcia, co jest dobre.

    Wiem tylko, ze czeka nas trzy lata rzadów Tuska i totalitarnego psucia państwa i deprawacji umysłów. Az strach się bać, co mogą z nami zrobic w tym czasie.
    Trzeba to wytrwać, trzeba robić swoje - temu poświęcac swoją energię. Pisać i mówic prawdę, to co się myśli. Tego boją się najbardziej, to ich niszczy.

    Najgorzej, gdybyśmy zaczeli gryźć się między sobą, wtedy zwyciężą.

    I jeszcze słówko do Kozika. Kup koniecznie najnowszy numer dwumiesięcznika "Polonia Christiana" (chyba, że już kupiłeś). Temat numeru: deprawacja dzieci (m.in. o koszmarnych lalkach i o co chodzi w tym biznesie).

    Pozdrawiam wszystkich

    OdpowiedzUsuń
  16. @kazef
    Ależ jest dokładnie tak jak mówisz. Moim blogiem jest ten tutaj. Tam wspieram tylko Coryllusa. Jak się okaże, że to nie działa, będzie jak wcześniej.

    OdpowiedzUsuń
  17. @Toyah
    Rzeczywiście, Salon zmienił się zupełnie. Blogerzy "zneutralizowali" się na wzór dziennikarzy. Trolle już nie są potrzebne, toteż jest ich chyba mniej. A ten szał robienia telewizji jest wręcz komiczny. Podoba mi się, że postanowiłeś trochę popsuć im nastrój.

    OdpowiedzUsuń
  18. @Toyah
    Niestety mam tam od dawna inny nick, a mój tutejszy jest przez kogoś zajęty, chociaż chyba nieużywany. Więc będę komentować pod starym.

    OdpowiedzUsuń
  19. @Marylka
    To dobrze, że Ci się podoba, bo ja mam tu cały czas poczucie poważnego ryzyka.

    OdpowiedzUsuń
  20. @Marylka
    To daj sobie na przykład Clarice. Ładnie brzmi, a ja będę się do Ciebie zwracał, jak Hanibal Lecter do agentki Starling. Clarice... Trochę to dwuznaczne, ale co nam szkodzi. Jak się walczy w cieniu, to można dobie pozwolić na odrobinę wariactwa.

    OdpowiedzUsuń
  21. @Toyah
    To ja będę się do Ciebie zwracać "drogi Hannibalu".
    Idę się zarejestrować - Twoja Clarice

    OdpowiedzUsuń
  22. @Marylka
    Dziękuję Ci, Clarice...

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...