poniedziałek, 26 marca 2012

Trzecia płeć napada

Jak się dowiadujemy, oto właśnie – a może wcale nie właśnie, tylko dawno temu, ale my akurat dojrzeliśmy na tyle, żeby nam o tym opowiedzieć – w Szwecji ukazała się książeczka dla dzieci, gdzie autor posługuje się wymyślonym zaimkiem osobowym stworzonym ze słów „on” i „ona”, mającym określać coś na kształt trzeciej płci. Autor owej książeczki, jakiś Jesper Lundkvist, twierdzi, że używając wymyślonego przez siebie zaimka, stara się skutecznie walczyć z przesądami, jakie niechybnie wynikają z tradycyjnego przypisywania ludziom określonej płci. Zdaniem tego Lundkvista, ale też, jak się nagle okazuje, przeróżnych intelektualistów z tamtejszych uniwersytetów, dzięki tego typu zabiegowi, dziecko może się skupić na tym, kim jest człowiek, a nie jakaś dziewczynka, czy jakiś chłopiec. Niejaka Karin Milles, specjalistka ds. mediów i komunikacji z Uniwersytetu Södertörn skomentowała sprawę następująco: „Obsesyjne zwracanie uwagi na płeć ma negatywne konsekwencje dla jednostki i społeczeństwa. Edukacja najmłodszych powinna zostać wyzwolona z indoktrynacji narzucającej dzieciom role płciowe”.
Dla nas oczywiście tego typu ekscesy wciąż pozostają egzotyką, i pewnie moglibyśmy na nie machnąć ręką, gdyby nie fakt, że wielokrotnie mogliśmy już zauważyć – a dziś, jeśli tylko się odpowiednio uważnie rozejrzymy, możemy to obserwować wręcz na naszych oczach – że sprawy ostatnio dzieją się naprawdę szybko, i często zupełnie niepostrzeżenie. Kto jeszcze parę lat temu mógł przypuszczać, że jednym z naszych posłów – a przy okazji jednym z największych politycznych celebrytów – będzie jakieś monstrum udające kobietę? Kto jeszcze parę lat temu mógł przypuszczać, że już za rogiem czają się takie słowa jak „ministerka”, czy może „ministra”, czy „polityczka” – nie dla określenia jakiejś byle jakiej polityki, lecz kobiety uprawiającej zawód polityka? A więc ja osobiście byłbym za tym, by mieć oko na wszystko co się wokół nas czai, byśmy nie musieli pewnego dnia obudzić się z krzykiem.
Tak się stało, i wspominałem tu już o tym nie raz, że przez wiele lat, właściwie tak długo jak sięgnę pamięcią, grupę zawodową, której nie ufałem wręcz obsesyjnie, stanowili przede wszystkim psycholodzy, a wraz z nimi, niejako w pakiecie, seksuolodzy. Dziś widzę, i zaczynam ten obraz coraz wyraźniej rozpoznawać, że o ile psycholodzy radzą sobie wciąż świetnie i nawet mają przed sobą świetlaną przyszłość, seksuolodzy już wkrótce mogą stanowić gatunek wymarły, grupę istniejącą już wyłącznie we wspomnieniach. A kiedy czytam informacje takie jak ta napływająca do nas ze Szwecji, jestem tego nadchodzącego do nas kataklizmu już niemal pewien. Wziąłem do ręki któryś z ostatnich numerów tygodnika „Uważam Rze”, znalazłem tam wywiad właśnie ze słynnym polskim seksuologiem Lwem Starowiczem – a więc człowiekiem, którego dotychczas wręcz pasjami nie znosiłem, i – przyznać muszę – poczułem najpierw szok, a potem już tylko zachwyt. Opowiem.
Rozmowa ze Starowiczem, jak najbardziej na temat płci i seksualności, jest tak niezwykła, że właściwie powinienem ją tu w całości przekleić. Od wczoraj zastanawiam się, jak mogę w skrócie opowiedzieć to co on mówi, i wciąż czuję, że nie ma takiego sposobu, by to co on mówi przekazać odpowiednio krótko i dobitnie. No ale muszę spróbować, bo dzieją się rzeczy ważne. Dla czystości narracji, będę się starał unikać zbyt wielu cytatów, jednak proszę traktować znaczną część tego co poniżej jako jak najbardziej cytat. W czym rzecz? Kobieta, która rozmawia ze Starowiczem zaczyna ostro, a mianowicie od pytania: „Kiedyś ideałem był mężczyzna, który polował, rąbał drzewo i potrafił się bić. Dziś panowie używają kosmetyków, noszą spodnie w kwiatki i różowe japonki. Co jest tego przyczyną?” I od tego momentu Starowicz zaczyna snuć swoją opowieść o nowej cywilizacji, a każdy choćby minimalnie wrażliwy czytelnik nie ma innego wyjścia, jak tę opowieść chłonąć z coraz większym przerażeniem. A więc tak. To prawda. Duża część mężczyzn niewieścieje. Są tacy, co łączą w sobie cechy męskie i kobiece, podczas gdy inni zupełnie upodabniają się do kobiet. W znacznym stopniu jest to wynikiem bezstresowego wychowania, bardzo często realizowanego wyłącznie przez matki. Ojciec coraz rzadziej stanowi wzór do naśladowania dla synów. Nowy mężczyzna skupia się nie na świecie zewnętrznym, który zawsze przecież stanowił jakieś wyzwanie, ale na sobie, na swoim wyglądzie, na każdej kolejnej zmarszczce na twarzy, na każdej nowej fałdce na ciele. A więc problemem jest współczesna rodzina. Ale są też inne przyczyny. Dzisiejsi chłopcy wychowują się w szkołach koedukacyjnych, co oznacza, że przez cały okres burzliwego dojrzewania przebywają z dziewczynkami. A dziewczynki, jak wiadomo, dojrzewają szybciej od chłopców. W rezultacie męskość jest temperowana, łagodzona. Nie ma wyrazistych wzorców męskich także wśród nauczycieli, który to zawód obecnie niezwykle sfeminizowany. Również harcerstwo – które pobudza rozwój klasycznych męskich cech – nie jest obecnie tak popularne jak niegdyś. Nie ma wreszcie już obowiązkowej służby wojskowej. Tradycyjny świat mężczyzn powoli zanika.
Tak mówi Lew Starowicz. I znów wraca do rodziny. Kiedyś ojciec był niekwestionowaną głową rodziny, która oczywiście była znacznie większa niż obecnie. Miało się wielu braci, wujów i stryjów, a więc było dużo mężczyzn i męskich wzorców. Teraz bardzo często rodziny są zatomizowane. Małżeństwa mają tylko jedno dziecko, relacje z dalszą rodziną nie są utrzymywane. Kolejna rzecz – współczesne kobiety oczekują od mężczyzny partnerstwa. Mówią: „bądź także moją przyjaciółką, staraj się myśleć tak jak ja". Bardzo często wysyłają tego typu komunikaty, żeby znaleźć partnera o podobnych co one cechach. Chcą, żeby płakał, kiedy one płaczą, razem z nimi wzruszał się, oglądając romantyczne komedie.
Dziennikarka pyta: „Zniewieścienie to także kwestia wyglądu. Tacy mężczyźni fizycznie upodabniają się do kobiet. Nie jest tajemnicą, że większość kreatorów mody to homoseksualiści. Może to oni kreują takie trendy?” A Starowicz i tu nie pozostawia złudzeń: „Tak, występuje tu pewna prawidłowość. Zarówno kolorystyka modnych obecnie strojów męskich, jak i ich krój są coraz bardziej kobiece. Klasyczny strój męski zaczyna być w zasadzie marginesem w dzisiejszej modzie. Taki strój, czyli koszula i krawat, tak jak kiedyś mundur wojskowy, narzucał mężczyźnie pewien sposób poruszania się, określony chód. Dzisiejszy męski strój – miękkie, kolorowe tkaniny, spodnie opadające do kolan – jest zaś trochę bezpłciowy”. Czy to się dziewczynom podoba? Ależ skąd! Mężczyźnie się tak noszą nie po to, by się podobać dziewczynom, ale dlatego, że taka jest moda. Moda jest zaś zjawiskiem niewiarygodnie silnym. Zarówno dziewczyny, jak i chłopcy chcą wyglądać modnie, i kompletnie ich nie interesuje to, że określony strój czy styl nie pasuje ani do osobowości, ani do figury. Moda unisex właściwie została mężczyznom narzucona. Dobrze się w tym czują, bo chcą być modni. A to, jak w tym wyglądają, to już nieważne.
Tyle że kobiety traktują ich w sposób pobłażliwy, choćby dlatego, że one również przecież ulegają trendom lansowanym przez środki masowego przekazu. Pewnie nawet czasami kupują swoim partnerom fioletowe spodnie czy inne fikuśne pantalony, bo chcą, żeby ich partner wyglądał trendy. To się dla nich liczy, są z tego dumne. Ale czy kobieta, patrząc na swojego mężczyznę i widząc go ubranego w kolorowe, pstre ubranie, w którym wygląda jak inna kobieta, jest w głębi duszy naprawdę zachwycona? Czy naprawdę czuje do niego pociąg seksualny? Kobiety, które przychodzą do gabinetu Starowicza, często skarżą się, że ich partnerzy przestali już być dla nich atrakcyjni. Są niemęscy, za bardzo delikatni i uczuciowi, podczas gdy one tak bardzo by chciały, by oni jednak byli mężczyznami. A więc kobiety znalazły się w pułapce. Z jednej strony chcą ciepłego i wzruszającego się na każde zawołanie mężczyzny, który będzie uczestniczył przy porodzie i przejmował dużo obowiązków domowych, a z drugiej strony instynkt podpowiada im, że potrzebują partnera z prawdziwego zdarzenia, który nie będzie stanowił emanacji ich własnych cech, ale kogoś, kto się nimi zaopiekuje i będzie wzbudzał w nich pożądanie.
I wreszcie dochodzi do momentu, który moim zdaniem stanowi najważniejszy i najbardziej szokujący moment całej rozmowy, a może raczej wykładu, i który stanowi znakomity punkt wyjścia do refleksji bardziej ogólnych. Pyta dziennikarka: „A co by było, gdyby nagle wybuchła wojna? Czy mężczyźni, o których mówimy – dbający o paznokcie i wklepujący kremy przeciwzmarszczkowe – potrafiliby walczyć za ojczyznę?” I odpowiedź:
Dobre pytanie. Na pewno bitni są kibice piłkarscy – ci na pewno by sobie poradzili na wojnie. Natomiast czy zniewieściali mężczyźni, o których mówimy, wytrzymaliby w okopach? Obawiam się, że byłoby z nimi krucho. Byłoby im niezwykle trudno odnaleźć się w wojennej rzeczywistości. Chyba że byłaby to wojna supernowoczesna. Wtedy można siedzieć przed komputerem z maseczką na twarzy i bawić się w wojnę, naciskając guziki. Ale, jak wiemy, wojna nadal wiąże się ze strzelaniem i walką. Wymaga olbrzymiej wytrzymałości, odwagi i twardości charakteru. W jej brutalnych realiach taki zniewieściały mężczyzna z warszawskiego Nowego Światu raczej by się nie odnalazł.[I nie ma co liczyć na to, że im więcej łagodnych mężczyzn, tym większy na świecie pokój]. Zagrożenia mogą przecież przyjść spoza Unii Europejskiej. Z krajów, w których trendy cywilizacyjne, o jakich mowa, nie występują. Tam mężczyźni są nadal mężczyznami. Nie byłbym więc tak optymistycznie nastawiony. Zresztą przyczyną wybuchu I i II wojny światowej nie była wcale nadmiernie rozbudowana męskość, tylko szaleństwo. A szaleństwo może pojawić się w każdym mężczyźnie”. Czy też w tych zniewieściałych? Owszem. Tyle że zniewieściały szaleniec raczej nikomu nic złego nie zrobi. Tak opowiada Lew Starowicz.
Oczywiście uwaga zrobiona przez Starowicza odnośnie potencjalnej wojny i kibiców piłkarskich jako być może ostatnich już żołnierzy nowoczesnego świata, budzi pewien dreszcz. I to dreszcz wcale nie tak dla nas obojętny. Jednak ja wpadłem w naprawdę minorowy nastrój nie przez to, że Starowicz wskazał tak bardzo wyraźnie swym palcem seksuologa na to w właśnie zagrożenie. Ja akurat pomyślałem sobie o tym, co się dzieje pod naszymi nosami, a mianowicie o Polsce – właśnie o Polsce – dzisiejszej. Otóż jest tak, że ma troje dzieci, w tym dwie córki i o ile o niego jestem dość spokojny, to jak idzie o nie, wydaje mi się, że mam powody do zmartwień. Czytam to co opowiada Starowicz, przy okazji oczywiście mam w głowie to wszystko co stanowi wynik moich już osobistych obserwacji i doświadczeń, chodzą mi po wspomnianej głowie rozmowy z ludźmi, których znam, i trochę żałuję, że dziennikarka „Uważam Rze” nie spytała Starowicza o to, jak wyglądają statystyki jak idzie o liczbę zawieranych małżeństw i liczbę małżeństw rozpadających się po roku, czy po dwóch. Ja wiem, że w takiej Anglii na przykład, tak zwane stałe małżeństwa praktycznie już przestają istnieć. Natomiast chciałbym wiedzieć, jak to wygląda w Polsce. I znów, czy młodzi ludzie się jeszcze żenią, czy zakładają rodziny, i czy jeśli już te rodziny zakładają, czy są w stanie je utrzymać dłużej niż przez chwilę? I obawiam się, że możemy tu mieć do czynienia z nie byle jakim kryzysem. Jeśli nawet nie realnym, to na poziomie tak zwanej tendencji, jak najbardziej jednoznacznym.
Bo o co chodzi? Mianowicie o rodzinę. Jeśli jest tak jak opowiada Lew Starowicz – a nikt kto żyje na tym świecie i ma oczy otwarte, nie ma najmniejszego powodu, by jego słowa kwestionować – to znaczy, że jesteśmy na prostej drodze, by coś takiego jak rodzina przestało w końcu istnieć. A stanie się tak z tego prostego powodu, że te wszystkie ciamajdy w japonkach i „miękkich, kolorowych tkaninach i opadających do kolan spodniach” do tego stopnia będą się skupiały na sobie i na tym by spędzać miło czas w towarzystwie podobnych do siebie znajomych, że kiedy nagle pojawi się propozycja założenia rodziny i jakiejś stabilizacji, to one się zwyczajnie pobeczą ze strachu. Już tak jest. Ja co chwilę słyszę opowieści o dziewczynach, które mają tych swoich chłopaków, których udało im się jakimś cudem poderwać pięć czy więcej lat temu, i które płaczą po nocach, bo wiedzą, że z tego prawdopodobnie już nic nie będzie, a czas na szukanie kogoś innego albo już dawno minął, albo robienie jakichkolwiek ruchów jest już zwyczajnie za duże.
Więc trochę mi brakuje w tej rozmowie tego elementu. Ale jest jeszcze coś. Starowicz praktycznie w ogóle nie porusza spraw związanych z tym co go kiedyś wydawało się interesować przede wszystkim. A więc z seksem. A ja bym był ciekawy się dowiedzieć, jaką rolę w życiu współczesnego młodego mężczyzny, kandydata na to by stworzyć rodzinę i utrzymać przy okazji gatunek, odgrywa seks jako taki? Pamiętam, czytałem kiedyś amerykański tekst o dzieciach z galerii handlowych, snujących się przez cały tydzień wśród tych świateł, by weekendy spędzać na tak zwanych „imprezach”. Bob Greene, autor tego reportażu, przeprowadził wśród amerykańskich imprezowiczów sondę na temat tego, co oni robią, kiedy balują I okazało się, że tak – owszem – jest alkohol, czasem narkotyki, wszelkie możliwe ekscesy, natomiast seksu jako takiego raczej nie ma. Wygląda na to, że współczesna młodzież seksem się nie interesuje. Czy tak jest? Nie wiem. I dlatego chętnie bym coś na ten temat usłyszał od niewątpliwego specjalisty. Bo jeśli to prawda, to trzeba się tu też zastanowić, dlaczego? Czy za tym stoją przyczyny psychologiczne, czy może już fizyczne? Czy jest może tak, że choćby przez tę powszechną dostępność pornografii, wielu z nich stało się impotentami. Bezpłciowymi, pozbawionymi rozumu i serca impotentami. Na przykład. Nie wiem. I tego mi w tej rozmowie brakowało. Ale, jak wiemy, nasze problemy zaczynają się tam, gdzie dla nich się już dawno skończyły. I może dobrze. Najgorsza byłaby panika.

Wszystkich prawdziwych mężczyzn i prawdziwe kobiety, którym spodobał się ten tekst, proszę o wspieranie tego bloga pod podanym obok numerem konta. No i zachęcam do kupowania książki. Naprawdę idealnej lektury dla wszystkich prawdziwych kobiet i mężczyzn. Dziękuję.

51 komentarzy:

  1. Tak myślę, że jakbyś zajrzał do tej książki, co Ci ją przysłałem, albo chociaż zobaczył te linki, co je kiedyś wkleiłem, to byłbyś pewnie mniej zdziwiony, za to w większej trwodze.

    OdpowiedzUsuń
  2. @redpill
    Trwogi ci u nas pod dostatkiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Te wszystkie mody idą z góry. Nagle powyłaziło setki pederastów, którzyokazali się trendsetterami i narzucają styl. Nie wszędzie to działa, rozmawiałem ostatnio ze znajomą Greczynką, mówiła, że Grecy masowo gromadzą broń. Zawsze jej mieli dużo, po wojnie domowej nie oddali jej w większości, ale teraz to jest obsesja, w każdym domu jest kilka conajmniej sztuk, od krótkiej, przez automatyczną, do granatników nawet. Grecy ostatnie wydarzenia odbierają jako zamach na tradycję i rodzinę i zamierzają jej bronić. Ciekawe, że nasi polscy znajomi słuchali naszej rozmowy jak bredzenia szaleńców. Dla Polaków te mody, o których piszesz, to na ogół obowiązujący styl. A nowoczesna Polka obowiązkowo musi mieć w widocznym miejscu tatuaż i osobistego gej-frienda. I uważają, że książki Gretkowskiej to literatura. Gretkowska miała jeszcze niedawno, a może jeszcze ma, cały dom, ściany, drzwi, a nawet pianino, wyklejone serwetkami w różyczki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś mnie te różyczki poruszyły. Dajemy się urabiać takim fajansiarzom, dramat.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ależ się to wszystko ładnie układa. Aborcja postnatalna pozwoli nie posiadać dziecka tym parom które spóźniły się ze skrobanką, ektogeneza wyzwoli kobiety z udręk ciąży, eutanazja odciąży systemy emerytalne.
    Toyahu, kiedyś pisałeś że do wytwarzania dóbr potrzebna jest jedna piąta ludności świata, nieprawdaż?

    OdpowiedzUsuń
  6. @redpill
    Z tymi gay-friendami to prawda w stu procentach. Potwierdzam.

    OdpowiedzUsuń
  7. @Rain
    Właśnie o tym myślałem, pisząc ten tekst.

    OdpowiedzUsuń
  8. @toyah

    No przecież sam tego nie wymyśliłem, znam to z obserwacji. Przy okazji, mm kumpla, który jest fryzjerem, co by bie mówić, wybitnym. Wie o tym branźa, a róźne stylistki z tefałenu przysyłają mu dziewczyny, źeby kraść pomysły, ale generalnie klepie biedę, bo nie jest gejem i nie zamierza geja udawać. Miał już takie propozycje. Za stylistę za to robi Jacyków, któremu tefałen nawet zafundował nowe zęby, bo stare mu się od robienia laski pokrzywiły.

    OdpowiedzUsuń
  9. @toyah

    Manuela w papierowych serwetkach i Jacyków z nowymi zębami kontra wkurzeni, uzbrojeni po zęby Grecy. Co się z nami stało?

    OdpowiedzUsuń
  10. @redpill
    Przecież wiem, ze tego nie wymyśliłeś. Ja z tym zapewnieniem wyszedłem do tych co ewentualnie mogliby pomyśleć, że fantazjujesz. Ty homofobie!

    OdpowiedzUsuń
  11. @redpill
    Ciekawa sprawa z tymi Grekami. Ten obraz robi wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  12. @toyah

    Homofobem nie jestem, bo się ich nie boję, pewnie dlatego, że jestem dla nich za brzydki. Nawet ich mi trochę żal, każą im się cieszyć z własnego nieszczęścia, to dopiero jest nędza.

    OdpowiedzUsuń
  13. @redpill
    Jak wiesz, to czy jesteś homofobem, czy nie, nie zależy od Ciebie.
    Zadzwoniłem do Ciebie, ale Twój telefon dzimnie się zachowuje. Pewnie też jest homofobem.

    OdpowiedzUsuń
  14. Pewnie dzwoniłeś na numer orange. Jakoś przestał działać. W każdym razie od paru dni nikt na niego nie zadzwonił. Jutro oddzwonię, dziś już za późno, u mnie wszyscy śpią.

    OdpowiedzUsuń
  15. @redpill
    Jeśli możesz, to tak w okolicach 11. Dobrze?

    OdpowiedzUsuń
  16. Ciekawie sobie rozmawiacie.
    A czy kto widział dziś w porannym paśmie TVN jak jakiś Hajzer robił tour po 2 domach spokojnej starości na Mazowszu? Na mnie to zrobiło wrażenie. O! Maja nawet podcast!

    http://dziendobry.tvn.pl/video/wesole-jest-zycie-staruszka,107,newest,39552.html

    OdpowiedzUsuń
  17. @zawiślak
    Pewnie że ciekawie. Ciekawiej by jednak z pewnością było, gdyby ktoś się jeszcze do tej rozmowy podłączył. Ale sam widzisz...

    OdpowiedzUsuń
  18. No dobra, podłączę się (na chwilę...)
    Jedna z moich duszpasterskich córeczek poznała chłopaka i umówiła się z nim na randkę. Poszli do kawiarni, na spacer, a później chłopak odwiózł córunię do domu. Zanim wyszła z samochodu, godzinę jeszcze w nim siedzieli i gadali. W trakcie tej rozmowy chłopak:
    a) rozpłakał się ze wzruszenia
    b) koniecznie chciał dziewczynie położyć głowę na kolanach, by go pogłaskała
    c) powiedział, że czuje się przy niej bardzo bezpieczny.

    Córeczka, opowiadając o tym, na przemian śmiała się ("randka trwała trzy godziny i o te trzy godziny była za długa" i przeklinała ("psychol!" - to z tych najłagodniejszych epitetów), a na moją żartobliwą uwagę, że widocznie ma w sobie coś z komandosa, albo menadżera i stąd chłopak zachowywał się jak zachowywał, odparła - w imieniu całego niewieściego rodzaju: "Musimy takie być, skoro wszyscy faceci wokół nas to istne ciapy!"

    OdpowiedzUsuń
  19. @Don Paddington
    Też znam parę takich historii. Pozostaje teraz tylko się zastanowić, czy oni są w stanie jeszcze mieć dzieci. Przykład tak zwanego "ojca Madzi" wskazuje na to, że przynajmniej niektórzy z nich - owszem. Tylko co z tego, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  20. Broń Greków bierze sie pewnei stąd, że maja większą świadomość, że ich kraj się sypie, a jak się sypie, to trzeba będzie o siebie zadbać.
    Ktoś tu kiedyś wklejał link do bloga o Argentynie po kryzysie w 2001, samych postów o broni jest tam prawie setka http://ferfal.blogspot.com/ .
    Co do tematu głównego: możnaby długo. W każdym razie przez te fioletowe japonki jakaś 1/3 moich koleżanek znalazła się w pułapce demograficznej. A ich rówieśnicy wybierają, przebierają i czują się dzięki temu wiecznie młodzi.

    OdpowiedzUsuń
  21. Grecy nie mają problemu z tym, że ich kraj się "sypie", a raczej, że ma wrogów. Zewnętrznych, jak międzynarodowe instytucje finansowe i wewnętrznych, skorumpowanych i zdradzieckich polityków. Oficjalna propaganda między wierszami straszy Turcją, ale Grecy zaczynają zdawać sobie sprawę z tego, że to taka kampania reklamowa, mająca sprzedać kolejne niedziałające U-booty za kolejne miliardy w kredycie. Turków dla odmiany straszy się Grecją, Izraelem i Iranem, zależnie od okoliczności.

    OdpowiedzUsuń
  22. @Iza
    Jakiż to ciekawy temat! I szkoda tylko, że tak niewielu z nas zrozumiała, jaka to okazja, by sobie o tym porozmawiać.

    OdpowiedzUsuń
  23. redpill,
    jedno drugiego nie wyklucza. Nasz kraj tez pewnei się sypie nico bardziej przez to, że ma wrogów.

    Czyli Turcy też zostali wykastrowani?

    OdpowiedzUsuń
  24. Toyah,
    to dodam jeszcze, że obecne trzydziestoparolatki, jeśli jednak chcą miec dziecko/rodzinę mają obciążone dużymi kosztami w postaci tzw. rynku wtórnego.
    Za 10 lat na widok obecnego trzydziestolatka "z odzysku" kobiety będą raczej uciekały z wrzaskiem. Dlatego nie dziwię się, że możesz martwić się o córki.

    Acha - jest jeszcze jedna opcja: w przedszkolu moich dzieci, jest coraz więcej małych Karimów i Fatim. Z polskimi mamami.

    OdpowiedzUsuń
  25. @Iza
    Te mamy z Karimami i Fatimami chodzą również po Katowicach.
    A jak idzie o moje córki, jedna wciąż walczy, natomiast druga twierdzi że straciła zainteresowanie.

    OdpowiedzUsuń
  26. Bo jakdotąd tylko Islam jakoś opiera się tej zarazie. Może powinniśmy zacząć się od nich uczyc?

    OdpowiedzUsuń
  27. No i nie zdążyłem nic napisać a już mamy nowy wpis. Nic mnie nie przeraża tak jak "trzecia płeć". Swego czasu słyszałem, że chyba w UK rozważają wprowadzenie zakazu dla dzieci nazywana publicznie rodziców mama i tata - gdyż mogłoby to naruszyć spokój ducha "rodziców jednoplciowych".
    Redpillu, jeśli wszystko będzie dalej szło w tym kierunku, to, jak dobrze wiesz, Islam nas zje. Zobaczymy tylko co wtedy powie trzecia płeć.

    OdpowiedzUsuń
  28. @Kozik
    Ten tekst wciąż jest pod ręka. Można komentować do woli. Zaraz się wezmę za Twoje modale.

    OdpowiedzUsuń
  29. Witam//

    opowiem Wam, ostatnio szedłem koło Likus concept store bracka, same "modne" marki, hajlajf, spieszyłem w stronę Placu Trzech Krzyży, vis a vis mnie podąża jakiś koleś, nieokreślonej płci, z krokiem gdzieś przy kolanach i jakąś tekstylną skórą na wątłych ramionkach, i jak na mnie spojrzał tak, jak ja spoglądam na kobiety, to mnie zmroziło!
    mówię Wam, zacisnąłem pięści w kieszeni, aż mnie korciło by mu zmienić kolor skóry na tej twarzyczce..
    czy ja jestem nienormalny?
    czy Wy też tak macie?
    na mnie tacy metroseksualni działają jak płachta na byka.
    niestety ostatnio sporo takich widać po 100licy
    ni to facet ni to kobitka, wątłe to takie, delikatne i tak patrzy.. tak patrzy, że mną aż wstrząsa!

    nawiązując do tematu, sądzę, że Pan Bóg jednak to wszystko cudownie wymyślił. Wszelkie wynaturzenia same się wykańczają. Tacy nie chcą mieć dzieci, dotyczą ich wszelkie wstydliwe choroby. Aids też się pojawiła nie bez przyczyny..

    choć marne to pocieszenie..
    pozdrawiam prawdziwe i wymagające Kobiety ;-)

    OdpowiedzUsuń
  30. @tompsi
    Nie. Ja tak nie mam. Może dlatego, że oni na mnie nie zwracają uwagi. A ja - owszem. Zawsze bawię się w zgadywanie, czy to coś to chłopak czy dziewczyna.
    Co do przyszłości, ja ją widzę czarno. Choćby przez to, że ta nędza obejmuje nie tylko tych klasycznych obojniaków, ale w ogóle współczesną młodzież płci męskiej.

    OdpowiedzUsuń
  31. ja nie mam może takich doświadczeń i takiego kontaktu z "młodzieżą" ja Ty, hehe, jak to brzmi, mój dwanaście lat młodszy bart kończy studia, a jestem na etapie prowadzania siedmiolatki do szkoły, niemniej nie widzę, żeby to był dominujący element młodych..

    zawsze będę miał w pamięci np Potrójną Chatkę w Beskidzie i młodych ludzi, którzy mają kompletnie inne pragnienia niż przeciętna MWzWM, którzy żyli piosenkami i górami, kopletnie inny świat!

    także nie tylko tacy są!
    może jestem tak pozytywnie naładowany po wczorajszej premierze "Dopóki żyję" i wzruszającej pogawędki po
    ja jestem dobrej myśli ;-)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  32. @Toyah

    To bardzo dobry tekst i fajnie, że jeszcze żyje. Nie żeby ten z salonu o szkole był gorszy, tylko ja na współczesnej szkole się nie znam, nie mam z nią do czynienia. No moja córka jest, co prawda w LO, ale na wywiadówki nie chadzam z przyczyn ode mnie niezależnych a z tego co ona mi opowiada, to tam jest jeszcze całkiem przyzwoicie, może dlatego, ze to dość elitarna szkola, gdyńska "trójka".

    Natomiast zanik cech płciowych to jednak problem bardzo powszechny, choć tu, no znów, ja nie znam zbyt wielu, nazwijmy ich, metroseksualistów. Nie znam bo się brzydzę i unikam, jak kiedyś częściej bywałem w lokalach to, owszem, tam tego było mnóstwo. Szukając przyczyn, myślę, ze warto wspomnieć o przemyśle kosmetycznym i odzieżowym. Bossom tych branż na pewno nie dawał spokoju fakt, ze połowa ludzkości jest poza ich zasięgiem, stąd rozpętali tą całą kampanie antymeską. Wzięli sobie do pomocy Playboya, i poszło...

    Naturalnie, te źródła komercyjne zlały się znakomicie ze źródłami kulturowymi (czy raczej antykulturowymi) no i mamy ofertę systemu dla młodych, wykształconych z wielkich miast, że użyję tego wyświechtanego już przez naszych określenia.

    Jakoś mi też pasuje do tego wszystkiego Mistewicz, choć on raczej obrzydliwy także fizycznie...

    Modale poszły.

    OdpowiedzUsuń
  33. @Kozik

    Może Cię zdziwię, ale ja zupełnie nie boję się Islamu. Co więcej, mam do niego spory szacunek, tym większy, im System silniej go zwalcza, im bardziej zakłamana propaganda jest w niego wymierzona. Poznałem w życiu muzułmanów, którzy byli naprawdę mądrymi ludźmi, a zakłamane stereotypy, którymi nas się karmi, to zazwyczaj zwyczaje plemienne, z religią nie mające nic wspólnego, jak choćby burki. W Islamie podoba mi się choćby zakaz picia alkoholu, czy zakaz lichwy. Najgorsi muzułmanie, jakich poznałem, to byli muzułmanie, wychowani w zachodnich slumsach zwesternizowani młodzi ludzie bez korzeni, pijący alkohol i robiący rzeczy, które nie przystoją prawdziwemu wyznawcy Islamu. Ci są najgorsi, wyrwani ze swojego, starego świata i odrzuceni przez nowy.

    Może dziwnie to brzmi w ustach katolika, ale mając do wyboru pozbawiony duchowości, materialistyczny System i ten dziwny trochę i egzotyczny Islam, nie wahałbym się wybrać Islamu. Na szczęście na razie nie trzeba wybierać, ale uważam, że Islam jest naturalnym sprzymierzeńcem cywilizacji łacińskiej w starciu z bezduszną cywilizacją śmierci. A zaciekła i zakłamana propaganda, jaką System atakuje muzułmanów, tylko mnie w tym przekonaniu utwierdza. Pomimo różnic, bliżej mi do immama, niż Goldman Sachsa.

    OdpowiedzUsuń
  34. @Redpill

    Chodzi chyba w takim razie o to, że ludzie Islamu traktują swoją religię poważnie i to daje im siłę i spokój. Gdyby to samo oddanie się religii cechowało katolików, komunizm nigdy by nie przeszedł i my też moglibyśmy się cieszyć tą siłą i spokojem. Nie jest to więc raczej kwestia religii ale przywiązania do jej zasad i postępowania według nich.
    Myśmy tutaj bardzo odeszli od korzeni naszej cywilizacji i stajemy właśnie przed perspektywą, jak mówisz, cywilizacji śmierci. Nie zachwyca mnie alternatywa w postaci Islamu z tego prostego powodu, że jestem chrześcijaninem. Ale kiedy już nie będzie wyjścia...
    A co wtedy zrobią ci wszyscy trzecioplciowi i inne gretkowskie czy nieznalskie? No ja wiem, oni bedą się łasić do nowych władców z całych sił (przyprawianie genitaliow do podobizny Proroka raczej nie przejdzie), ciekawi mnie tylko co wtedy hipotetyczni władcy islamscy zrobiliby z tą całą menażerią....

    OdpowiedzUsuń
  35. @redpill i Kozik
    Myślę, że byłoby mądrze, gdyby muzułmanie i chrześcijanie wspierali się nawzajem w obronie religii, bo w wojnie z krzyżem czy, jak we Francji, z chusteczką, chodzi zawsze o to samo. Wyplenienie ludzi, którzy uznają władzę wyższą niż System. A te przerażające przyszłe rządy muzułmanów w Europie? W tej chwili chyba znacznie więcej jest w niej Chińczyków, tyle że siedzą cichutko.

    OdpowiedzUsuń
  36. @tompsi
    Nie chciałbym Cię oczywiście wyrywać z dobrego nastroju, ale myślę że komentarz Izy, gdzie ona informuje, że jedna trzecia jej koleżanek znalazła się, jak ona to ładnie ujęła, w pułapce demograficznej, to nie opinia, lecz już statystyka.

    OdpowiedzUsuń
  37. @Kozik
    Jeśli Twoje dziecko ma z czego wybierać, to świetnie, jednak i tak radziłbym uważać. Oczywiście nie w tym sensie że ona źle trafi, ale że nagle jednak stwierdzi, że to jednak nie o to chodziło. I że Phillip Marlow nie żyje.

    OdpowiedzUsuń
  38. @Marylka
    W stu procentach zgoda. Chrześcijaństwo i Islam mają wspólnego wroga, który dodatkowo cały czas prowokuje konflikt pomiędzy nami. Jeśli chodzi o azjatów, to nie jest nawet inna cywilizacja, a inny gatunek, jakby przylecieli z innej planety. Nie wrogowie, ani przyjaciele. Aliens. Po prostu. Nic o nich nie wiadomo.

    OdpowiedzUsuń
  39. @redpill
    Mam nadzieję że Twój komentarz pokaże najlepiej tym wszystkim, którzy uważają, że nie ma co się odzywać, że to błąd.

    OdpowiedzUsuń
  40. @Marylka & redpill
    Widzieliście oczywiście Łowcę Androidów. Pamiętacie, jak wygląda tam ulica?

    OdpowiedzUsuń
  41. @toyah
    Niestety nie skumałem Twoich ostatnich komentarzy, słabo pamiętam też ten film. Dałoby się prościej?

    OdpowiedzUsuń
  42. @ redpill
    Poprzedni komentarz miał na celu zwrócenie uwagi tym którzy uważają że komentować nie ma co, że jest wręcz odwrotnie. Że komentarze ten blog wzbogacają.
    Świat w Łowcy Androidów to głównie tłum żółtych i wszechobecna reklama coca coli.

    OdpowiedzUsuń
  43. To jednak dobrze się domyślałem. Jak wiesz, moja żona pracuje w przedszkolu. Jest to przedszkole, gdzie czesne wynosi ponad 1,5 tysiąca na miesiąc. Jak sięga pamięcią, nigdy nie było w nim żadnego Karima czy Aiszy, za to coraz więcej jest dzieci ze skośnymi oczkami.

    OdpowiedzUsuń
  44. redpill,
    wysokość czesnego wszystko wyjaśnia:).

    OdpowiedzUsuń
  45. @Iza
    Wcale nie jest łatwo umieścić tam dziecko. Zapisy są na rok do przodu. Tylko pensje pracowników są takie, jak w zwykłym przedszkolu.

    OdpowiedzUsuń
  46. Redpill,
    no i pewnie dłuższe godziny pracy.

    Zapisami mnie nie zdziwiłeś. W takim jednym o którym słyszałam, prowadzonym przez ąę panią psycholog z TV sa zapisy nawet przed urodzeniem. Ale jak juz człowiek ma tego jedynaka, którego po licznych kuracjach dorobił się przed 40-stką, to przeciez MUSI mu dać to, co najdroższe, nieprawdaż?

    OdpowiedzUsuń
  47. @Toyah
    Akurat skośnookich nie pamiętam. Chętnie bym znów obejrzała ten film. Ten gatunek filmów często po latach nabiera aktualności.

    OdpowiedzUsuń
  48. @Marylka
    Nie zwróciłaś na nich uwagi, bo tam jedyne światło to światło neonów, i cały czas pada deszcz.

    OdpowiedzUsuń
  49. Tak, ja tych skośnookich, ten deszcz i te neony przypomniałem sobie bardzo dokładnie. I oni faktycznie wyglądali jak inny gatunek, jak dekoracja. To była straszna wizja.

    OdpowiedzUsuń
  50. @redpill
    Najstraszniejsza. Ale mówią że Dick to był wariat. Jak my.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...