piątek, 7 stycznia 2022

Gdy "Gazeta Wyborcza" ujrzała pięknego dzięcioła

 

    Jakimś niewytłumaczalnym zbiegiem okoliczności trafiłem w Sieci na wydaną w Wielkiej Brytanii książkę zatytułowaną „I Saw a Beautiful Woodpecker”, której autorem jest polskie dziecko nazwiskiem Michał Skibiński, które latem 1939, mieszkając ze swoimi rodzicami w Warszawie, prowadziło swoisty dzienniczek. Swoistość owego dzienniczka polegała na tym, że był on wynikiem szkolnego zadania domowego, w ramach którego ówczesny Michał miał komentować jednym jedynym zdaniem każdy kolejny dzień wspomnianego lata roku 1939, co też czynił od lipca do września, a więc do czasu gdy Niemcy zdążyli się tu poczuć jak u siebie.

    Piękna jest ta książka i to może nie koniecznie ze względu na jakieś szczególne mądrości w wykonaniu tego dziecka, ani nawet szczególny urok owych zdań. Jeśli się zastanowić, to tam tak naprawdę pozostaje tylko to owo wakacyjne zadanie domowe, takie jak setki innych w tamtym i każdym innym czasie. To jednak co robi wrażenie, to sam pomysł na tę książkę, absolutnie cudowne ilustracje, które tak naprawdę stanowią 90 procent całości, no i to co w książkach z reguły jest najważniejsze, a więc to jak on leży nam w dłoni. A to jest książka tak ładna, że można by ją było ze sobą nosić.

    Jak wspomniałem, autorem tego, co tam jest w ogóle do czytania. jest niejaki Michał Skibiński, a ja, ciekawy tego co z tym dzieckiem działo się przez te wszystkie lata po wojnie, dokonałem odpowiedniej internetowej kwerendy i proszę sobie wyobrazić, że ono, dziś już jako 90-letni staruszek, to emerytowany, mieszkający gdzieś w Polsce, ksiądz, o którym pies z kulawą nogą nie słyszał... no może z małymi wyjątkami. I oto nagle okazuje się, że są rzeczy o wiele ciekawsze niż to, że mały Michał w ogóle prowadził ów dziennik, że po wojnie został księdzem i że dziś tamte zdania z lata 1939 roku robią takie wrażenie na całym świecie. Proszę sobie bowiem wyobrazić, że kiedy próbowałem Michała Skibińskiego wyśledzić, okazało się że wszystkie tropy prowadzą do „Gazety Wyborczej” i afiliowanych z nią tytułów, a poza tym o nim nigdzie nie ma nic. Gdyby nie ludzie z Czerskiej, ów ciekawy ksiądz byłby nikim innym jak tylko ośmioletnim dzieckiem, które kiedyś zobaczyło pięknego dzięcioła i ktoś postanowił o nim napisać.

     Nie mam bladego pojęcia, co ksiądz Michał Skibiński ma do powiedzenia w relacjach „Gazety Wyborczej”, ale też w wywiadzie jakiego udzielił „Wysokim Obcasom”, bo za tę informację oni każą sobie płacić, jednak ponieważ swój antysemityzm wyssałem z mlekiem matki, informacja że Michał Skibiński jest najwyraźniej ich człowiekiem, zrobiła na mnie wrażenie, i przyznam nieśmiało, że trochę mnie zasmuciła. Poszperałem więc jeszcze trochę i trafiłem między innymi na coś takiego:

 

– Arkusz wypłat i świadczeń na rzecz t.w., Tajne spec. znaczenia, Nr ewidencyjny 6214

Wynagrodzenie                       Zwrot kosztów (związanych                Kto i kiedy wpłacił      

                                                     z wykonaniem poleceń)            

Patera i cukiernica wartości                                                                       19 X 1972 r. Kpt. Gawin

608 zł

album „Polska”- 350 zł                                                                              7 XII 72 kpt. Gawin

Kamień- 543.90                                                                                          19 04 73 Kpt. Gawin

Talerz pamiątkowy- 540 zł                                                                          4 X 73 Kpt. Gawin

Koniak- 665 zł                                                                                            18 XII 73 Kpt. Gawin

Koniak- 500 zł                                                                                            10 V 74 kpt. Gawin

Koniak- 500 zł                                                                                            28 03 75 por. Kamiński

Zegar- 683,30                                                                                             21 08 75 por. Kamiński

Etui z narzędziami do samochodu                                                              03 10 75 [znośnik]

wartości 630 zł

Koniak + herbata- 590 zł                                                                           23 12 75 [znośnik]

reflektory „Halogen”                                                                                 12 04 76 [znośnik]

… do koniaku- 1000 zł                                                                               18 10 76 [znośnik]

portfel + szampan- 410 zł                                                                          22 12 76 r. [znośnik]

koniak hiszpański [sic]- 550 zł                                                                  17 03 77 r. [znośnik]

koniak francuski- 840 zł                                                                             3 10 77 r. [znośnik]

koniak francuski- 760 zł                                                                            22 03 78 [znośnik]

whisky- 600 zł                                                                                            21 12 78 [znośnik]

koniak „Stock 84”- 700 zł                                                                         15 10 80 [znośnik]

koniak „Frappier” [?]- 950 zł                                                                  29 01 81 [znośnik]

koniak „Armagnac”- 1100 zł                                                                    15 04 81 [znośnik]

 

        I tu wreszcie dochodzimy do całego sensu dzisiejszego wpisu. Otóż wbrew pozorom, nie chodzi tak naprawdę o samą książkę – swoją drogą, jak już wspomniałem, znakomicie leżącą w ręku. Nie chodzi też, broń Panie Boże, o to, by się tu znęcać nad jakimś upadłym księdzem, bo, jak wiemy, tego kwiatu jest pół światu, i to zapewne też z tego powodu, gdy się pojawią tacy kapłani jak Jerzy Popiełuszko, czy Jan Macha, to Kościół nie ma żadnego problemu by ich wywyższyć ponad większość z nich. Chodzi mi dziś o coś zupełnie pobocznego, a mianowicie o to, jak to środowisko „Gazety Wyborczej”, a kto wie czy również nie brytyjscy wydawcy swoim czujnym okiem wypatrzyli księdza, z którym poczuli tak zwaną więź krwi. Proszę bowiem popatrzeć, jak tu się nagle wszystko doskonale skleiło. To wygląda tak jakby ów słynny nos, ni stąd ni z owąd wyczuł znajomy zapach i zwyczajnie nie potrafił go pozostawić ot tak, bez odpowiedniego potraktowania.

        Wszyscy, z tych czy innych powodów, mamy dziś mnóstwo zmartwień z tymi czy owymi księżmi. A kłopoty te, jak wiemy nadzwyczaj skrzętnie wykorzystują środowiska o rozmaitych powiązaniach, ale między innymi zbliżonymi do „Gazety Wyborczej”. W związku z tym nie ma dnia byśmy się nie dowiedzieli, że gdzieś zdewastowano kościół, gdzie indziej sprofanowano świętą figurę, a gdzie indziej pobito miejscowego księdza. Każdy z tych aktów we wspomnianych środowiskach znajduje stałe i bardzo mocne usprawiedliwienie. I oto nagle pojawia się kompletnie anonimowy ksiądz, staje się gwiazdą owych środowisk, a my się zastanawiamy: Co za czort! I już za chwilę się dowiadujemy, że wszystko jest jak najbardziej na swoim miejscu.

         Nie wiem jak Państwo, ale ja jestem pod wrażeniem.




2 komentarze:

  1. @toyah
    https://lustratorpolski.wordpress.com/2015/09/21/ksiadz-michal-skibinski-na-zasluzonej-emeryturze/

    Twierdzi, że to są dokumenty fałszywe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Mateusz
      Znam. Stąd wziąłem dane, które opublikowałem.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...