czwartek, 24 kwietnia 2014

Z Jarosławem Kuźniarem po zwycięstwo

Każdy kto czyta naszego kolegę Coryllusa, miał z całą pewnością okazję zwrócić uwagę na fakt, że mamy do czynienia z kimś praktycznie całkowicie odciętym od kontaktu z mediami. Na czym ów stan dokładnie polega? Przede wszystkim na tym, że w jego domu nie ma ani radia, ani telewizora, a jeśli pojawi się od czasu do czasu jakaś gazeta, to naprawdę bardzo rzadko i tylko w tym jednym celu, by mógł on sprawdzić coś, o czym mu doniesiono, a dane internetowe są niepełne, lub wręcz nie istnieją. Skoro już znamy sytuację, zastanowić się wypada, jakie są skutki tego stanu rzeczy? Przede wszystkim, wszystko to, co Coryllus pisze, obejmuje niemal wyłącznie przestrzeń idei. W jego tekstach praktycznie nie pojawiają się nazwiska dziennikarzy, polityków, czy znanych nam z telewizji komentatorów. Nie ma zatem faktycznej możliwości, by ktoś kto zajrzy na blog Coryllusa znalazł tam tekst, w którym on szydzi z jakiegoś redaktora Morozowskiego, czy byłego ministra Nowaka. To już bardziej prawdopodobne jest to, że, zapytany o jednego czy drugiego, Coryllus odpowie, że nie bardzo te nazwiska mu się kojarzą.
Jest jednak pewien znaczący wyjątek od tej zasady. Przy okazji jakichś świąt, czy w wakacje, Coryllus z żoną i dziećmi wyjeżdżają z wizytą do babci, a tam nie dość że jest i telewizor, to jeszcze gazety, a nie dość że gazety, to same najprzedniejsze, czyli „Wyborcza”, „Polityka” i „Wysokie Obcasy”. I w tym momencie Coryllus, zupełnie jak mój wygłodniały labrador, rzuca się czy to na ów papier, czy na ekran telewizora, i chłonie… Wszystko: filmy, telewizyjne dyskusje, wiadomości, artykuły jakiejś Janiny Paradowskiej, Wojciecha Maziarskiego, czy Kazimiery Szczuki – bez różnicy i bez wyjątku. A potem wraca do domu, a my możemy mieć pewność, że kilka kolejnych jego notek nie będzie dotyczyło historii Czech, Polski Jagiellońskiej, czy Anglii, powieści Llosy, ani rynku wydawniczego w kraju i na świecie, ale właśnie rozprawiania się z tym telewizorem, czy bandą idiotek z „Wysokich Obcasów”.
Czy mnie to dziwi? Absolutnie! Powiem wręcz, że ja tę postawę doskonale rozumiem choćby z tego powodu, że sam bardzo dobrze wciąż pamiętam, jak sam przed laty nie zajmowałem się praktycznie niczym innym, jak wyszukiwaniem odpowiednich inspiracji w telewizji TVN24, czy w jakichś „Rzeczpospolitych”, czy „Dziennikach”. I wiem równie dobrze nie tylko, jak bardzo to potrafi wciągać, ale jak tam faktycznie wiele można znaleźć naprawdę fantastycznych tematów.
Dziś telewizję oglądam tylko jeśli chodzi o piłkę nożną i tenis, z gazet czytam po łebkach tygodnik „W Sieci”, który lubi mieć w domu moja starsza córka, a poza tym już mam tylko ten Internet i blogi. I powiem szczerze, że nie czuję ani jakiegokolwiek żalu, ani utraty. Mam wręcz wrażenie, że zajmowanie się tu na tym blogu tym, co nam przynoszą media ma niemal same wady. Przede wszystkim, nie jestem w stanie pozbyć się podejrzenia, że to czego dostarczają nam telewizje czy gazety stanowi czystą fikcję, w dodatku fikcję w której nie jesteśmy nawet rozpoznać właściwych hierarchii, a co gorsza fikcję, gdzie nawet najprawdziwsza prawda staję się zupełnie niepostrzeżenie kłamstwem, a to, jak wiemy, jest już czymś bardzo, ale to bardzo niebezpiecznym, i lepiej się od takich stanów trzymać z daleka.
Jest jednak jeszcze coś, co sprawia, że czynienie z doniesień medialnych tematu notek jest niewarte przysłowiowej wyprawki. Otóż moje doświadczenie jest takie, że niemal zawsze, kiedy mam ochotę zwyczajnie ponarzekać na jakiegoś Mazurka, czy Lizuta, musi natychmiast zjawić się któryś z komentatorów, który mi powie coś mniej więcej takiego: „To ty czytasz to gówno?”, albo „A kto to taki ten Lisut, bo nie znam?” A to, jak wiemy, bywa czymś najgorszym. To jest coś tak irytującego, że ja, słysząc tego rodzaju popisy, zwyczajnie tracę chęć do dłuższego przebywania w tym miejscu.
Mimo to, wiele wskazuje na to, że przez najbliższy przynajmniej czas będę się zajmował tym, co znalazłem w mediach. Tym razem już jednak ani w TVN-ie, ani w Superstacji, ani w Polsacie, czy we „Wproście” – ten rozdział i jest już dawno zamknięty, ale może przede wszystkim wielokrotnie przeżyty – ale w dostępnych mi mediach prawicowych. Poza tym, chyba nigdy tak jak tym razem nie miałem poczucia, że to jest coś, co mam wręcz obowiązek robić: siedzieć tam od rana do nocy i pokazywać na nich palcem. Nieraz już tłumaczyłem tego powody, ale może wypada mi to zrobić jeszcze raz.
Otóż, inaczej niż głosi wspomniany wcześniej Coryllus, ja jestem bardzo mocno przekonany, że Prawo i Sprawiedliwość wygra najbliższe, a po nich już wszystkie w tej serii, wybory. Prawo i Sprawiedliwość wygra te wybory, przejmie władzę, Platforma Obywatelska podzieli los dawnej Unii Wolności, w jej miejsce System stworzy coś zupełnie nowego… i wtedy zacznie się atak; atak, przy którym to, co przeżywaliśmy przez pamiętne dwa lata rządów koalicji PiS-u, Samoobrony i LPR-u będzie zaledwie miłym wspomnieniem. I atak ów będzie tym cięższy, im wyraźniejsze będzie nasze zwycięstwo. I stanie się tak, że przeciwko tej nowej agresji my będziemy mogli wystawić tylko dwa oddziały: uczciwą i zdeterminowaną władzę, i uczciwe i profesjonalne media. Jeśli tego zabraknie, Prawo i Sprawiedliwość wśród powszechnego gniewu i w atmosferze szyderstwa, zostanie wyrzucone poza polską politykę na zawsze. Otóż ja bardzo wierzę w to, że Jarosław Kaczyński jest w stanie – choć Bóg mi świadkiem, że nie wiem, jak – zapewnić nam rządy mądre, uczciwe i skuteczne, dzięki którym Polska zacznie się powoli wydobywać z tego nieszczęścia, w które wepchnął ja Donald Tusk i cały ten projekt znany pod nazwą Platformy Obywatelskiej. Ale wiem też, że, podobnie jak to będzie w przypadku wielkości tego zwycięstwa, im lepsze i dobre dla Polski będą te rządy, tym większa będzie nienawiść zarówno polskiej, jak i zagranicznej popkultury. I tu bez sprawnego i mądrego wsparcia niezależnej prasy i telewizji, nie damy rady.
Tymczasem, z tego co widzę, na to nie mamy w tym momencie co liczyć. Jak wszystko na to wskazuje, ci, którzy najprawdopodobniej będą stanowić tak zwaną medialną oprawę tego co ma się stać projektem dla Polski, to jest od początku do końca banda durniów, którym się wydaje, że ludzie są tak głupi, że dla nich nawet nie trzeba się szczególnie wysilać, żeby wszystko co się im powie, przyjęli. To jest wyłącznie kupa nadętych cwaniaków, przekonanych, że skoro przez osiem lat, parę stacji telewizyjnych i kilku wynajętych dziennikarzy potrafiło skutecznie robić wodę z mózgu połowie społeczeństwa, to znaczy, że oni powinni to zrobić dokładnie w ten sam sposób, tyle że jeszcze lepiej i jeszcze skuteczniej. I ani im do głowy nie przyjdzie, że działając bez wsparcia Systemu to swoje cwaniactwo mogą sobie wsadzić sam środek czegokolwiek. I wszystko wskazuje na to, że mam w tych swoich podejrzeniach rację.
Oto w kultowym wręcz już ostatnio na tym blogu portalu wpolityce.pl znalazłem wiadomość zatytułowaną „Co Kuźniar miał na myśli? Cudaczne zapiski dziennikarza TVN-u. Zobacz!” z dużym kolorowym zdjęciem, na którym najpierw widzimy dziennikarza TVN24 Jarosława Kuźniara z magazynem „Playboy” w ręku, a poniżej następujący tekst:
Widzowie od dawna zastanawiają się, co chodzi po głowie prezenteraTVN24, Jarosława Kuźniara. Rąbka tajemnicy uchylił sam zainteresowany. Kamerzysta stacji telewizyjnej uchwycił jego tajemnicze notatki… Kartki z tekstem pomocnym przy zapowiadaniu kolejnych materiałów pokryły się hieroglifami popełnionymi długopisem Kuźniara. Co przedstawiają? Cyfry, figury geometryczne, a nawet fragment postaci… Zobaczcie sami”.
Pod spodem natomiast widzimy zdjęcie typowych notatek, jakie pewnie każdy telewizyjny dziennikarz ma przed sobą, a tam faktycznie jakieś gryzmoły: kwadracik, kreska, jakieś kółko… żadnej nawet postaci – w sumie nic. Prawdopodobnie Kuźniar prowadził kolejny program i ponieważ, jak wiemy, pisanie po tych kartkach jest elementem dziennikarskiego sznytu, a on akurat nie miał nic do notowania, coś sobie bazgrał. Jeszcze coś? Może chociaż – skoro pojawił się ten „Playboy” – jakiś penis, czy cycki? Nic. Tyle. Oto cała wiadomość. I oto cały powód, dla którego redaktorzy prawicowego portalu w polityce.pl postanowili się zająć Kuźniarem. No i oczywiście cały dowód na to, że Kuźniar to kretyn i my mamy głosować na Kaczyńskiego, bo on do propagandowej roboty zatrudni Krzysztofa Feusette i wreszcie będzie tak jak zawsze miało być.
Ale tu jest coś jeszcze. Otóż podana przez portal informacja zdobyła sześć czy siedem może komentarzy internautów, z których trzy mniej więcej tej samej treści: „To jest poziom, którego powinniście się wstydzić”. Oprócz tego jest też złośliwy, choć niezwykle dowcipny, komentarz jakiegoś podpisującego się nickiem „azor” antypisowca który pisze, że ten kwadracik, jaki Kuźniar narysował to pewnie dowód na obecność trotylu na pokładzie tupolewa i jeden stanowiący na te złośliwość odpowiedź, którą przytoczę w całości, w oryginalnym brzmieniu:
Jedno jest pewne że azor ma odbyt jak Rów Mariański .Tak ostro palipierdolec rozkalibrował ryj azora i odbyt,rózowym .azor a wArczysz jak palipierdolec rzuca ci różowy aport”.
A ja już na sam koniec powiem tylko jedno, i akurat nie to, że najwidoczniej moderatorzy portalu wpolityce.pl postanowili dorównać temu, co znamy z „Wyborczej”, bo tu przynajmniej idziemy łeb w łeb. Mnie bardziej chodzi o to, że bracia Karnowscy plus Załoga uznali, że oni się będą troszczyć o internautę Azora i reprezentowana przez niego publiczność, i w ten sposób Polska stanie się wolna, zasobna i sprawiedliwa
Otóż ja Wam obiecuję, że zrobię wszystko, żeby wam się nie udało.

Przypominam, że nakład moich dwóch pierwszych książek, wydanych jeszcze jako książki Toyaha, jest już niemal wyczerpany, i w związku z tym, Gabriel sprzedaje je po marne 15 złotych. Szczerze polecam. To jest naprawdę okazja. Zarówno one, jak i wiele jeszcze innych rzeczy do nabycia pod adresem www.coryllus.pl
I jeszcze jedna wiadomość bieżąca. Zmianie uległ adres w paypalu. Od dziś łączymy się przez toyah@toyah.pl

2 komentarze:

  1. Wydaje mi się, że przecenia Pan media. Media tylko wspomagają procesy społeczne, które dzieją i tak. Dojście do włazy PiS (jeżeli to oczywiście nastąpi)nie będzie końcem czasów. Życie będzie się toczyć jak dotychczas. Media będą tak samo niestrawne jak do tej pory. Wolę więc rozważania Coryllusa o rzeczach według niego ważnych niż omawianie kolejnej głupoty tzw. "naszych" dziennikarzy. Polecam hasło "dziennikarze" w "alfabecie" ojca Bocheńskiego.

    OdpowiedzUsuń
  2. @Jerzy Komorowski
    Przepraszam bardzo, ale ja bardzo źle znoszę sytuację, w której, jeśli Gabriel poświęca trzy kolejne teksty temu co znalazł w mediach, ktoś pisze, że on się zajmuje rzeczami ważnymi i powaznymi, a kiedy robię to ja, z tych samych ust słyszę, że to jest zaledwie "omawianie kolejnej głupoty naszych dziennikarzy". Zachęcam do wiekszego intelektualnego skupienia.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...