piątek, 18 czerwca 2010

Dość słów. Kończymy.



Jak część osob zaglądających na ten blog wie, wczoraj w Sztabie w Hotelu Europejskim odbyła się debata na rzecz prezydentury Jarosława Kaczyńskiego, wymyślona, zaproponowana i zorganizowana przez pewnego Pawła ze Sztabu, mocno wsparta przez Elżbietę Jakubiak i Joannę Kluzik-Rostowską, i jestem pewien że przez Jarosława Kaczyńskiego jak najbardziej też. Podkreślam tak nazwiska osob zaangażowanych, po to przede wszystkim by im podziękować, ale też po to, by podkreślić, że gdyby nie oni, nic by z tego prawdopodobnie nie było.
Sztab Wyborczy Jarosława Kaczyńskiego robi wrażenie od początku. Przede wszystkim przez to, że ten hotel, będący przecież od lat miejscem bardzo charakterystycznym na mapie Warszawy, już z daleka rzuca się w oczy i dużym plakatem z wyborczym sloganem i plakatami Jarosława Kaczyńskiego, no i tą biało-czerwoną wyborczą stylistyką. Wygląda więc Hotel Europejski z zewnątrz w tych dniach bardzo ładnie i radośnie. W środku jest też przyjemnie. Jest więc zwykły ruch, świadczący o tym, że tam się coś dzieje, jest to call centre, jest przyjemny bar ze stolikami przykrytymi charakterystycznymi obrusami, i jest ta sala przygotowana do prowadzenia debat. Debat szczególnych, bo służących wyłącznie prezentowaniu polityki Jarosława Kaczyńskiego i tej polityki objaśnianiu, a nie kłótniom, kto lepszy – ten czy tamten.
Debata wymyślona przez Pawła, przygotowana trochę też przeze mnie, a tak uprzejmie wsparta przez wspomniane wyżej już panie ze Sztabu, od początku stała przed niepewnym losem, a to z powodów, o których nie chcę dziś pisać, ale nie wykluczone, że i na to przyjdzie czas. A zatem, kiedy nadeszła odpowiednia godzina, baliśmy się bardzo, czy w ogóle coś z niej wyjdzie. Wprawdzie przez kilka minut była z nami Joanna Kluzik-Rostkowska, czym nas zdecydowanie wzmocniła, ale ludzi było bardzo mało – nie więcej niż dziesięć osób – kamer telewizyjnych zero, a dziennikarzy prawdopodobnie równie mało, o ile jacyś nie przyszli w przebraniu. Zaczęliśmy i wtedy zaczęło się też dziać. Do teraz nie wiem, jak to się stało, ale po kilkunastu już minutach, niemal wszystkie miejsca były zajęte, a po kolejnych kilku, ci co przyszli później musieli już stać. Zdaję sobie sprawę, że gdyby nie to że po nas miał występować generał Polko, byłoby znacznie skromniej, ale i tak osob chcących nas słuchać było dużo powyżej oczekiwań na długo przed końcem.
Jak już zapowiadałem tu na blogu, debatowaliśmy w trójkę, jako – to uwaga do p. Igora – Salon24, a więc Coryllus, AtTheLad i ja., a rozmowę prowadził Piotr Pałka, kiedyś człowiek Frondy i autor sukcesu portalu fronda.pl, a dziś ktoś kto, jak wczoraj pokazał, mógłby się sprawdzić wszędzie i zawsze. A to wystarczy. Coryllusa znacie. AtTheLadkomentuje tu od niedawna, ale jest osobą niezwykłą przez to, że Polakiem jest wyłącznie przez pochodzenie swoich rodziców i swoje serce, wychował i wykształcił w Londynie, i dopiero od kilku lat mieszka w Polsce. Za to mówi po polsku świetnie, no i ma wszystko to co pozwala go po prostu lubić i podziwiać. No i jest jak najbardziej oczywistą częścią ruchu Solidarni 2010. A więc on to my. Więc taki był skład tej debaty i muszę powiedzieć, że nawet gdybym był tysiąc razy skromniejszy niż jestem, i tak bym powiedział, że byliśmy BARDZO DOBRZY, atmosfera była BARDZO DOBRA i ta godzina była BARDZO DOBRA i jeśli to nie zostało pokazane przez telewizję i zrelacjonowane przez media, to świadczy to wyłącznie o nich, nie o nas.
Słowo też należy się publiczności. Ludzi było, jak już wspomniałem mnóstwo, reagowali bardzo żywo, życzliwie i – co nie najmniej ważne – bardzo mądrze. To naprawdę był tłum. Po debacie poszliśmy do Empik-u na spotkanie z Michaelem Palinem i, jak już to zauważył wczoraj LEMMING, u nas ludzi było więcej. A więc nieprawdopodobny tłum ludzi i co uderzające, że nie tak jak na wielu tego typu spotkaniach, na sali nie pojawili się tak zwani wariaci, a nawet jeśli jakiś był, to się nie ujawnił. Nie było również działaczy Młodych Demokratów, którzy by mieli ochotę nas nauczyć na czym polega prawdziwa demokracja. Nie było ani chamstwa, ani obraźliwych okrzyków, ani niemerytrorycznych komentarzy pod adresem którejkolwiek ze stron. Jeśli pojawił się jakiś ton agresji, to wyłącznie z mojej strony, kiedy to na uwagę AtTheLada, że czasy sa takie, że się debatuje, a nie rzuca kamieniami, powiedziałem, że jeśli idzie o mnie, to ja – owszem – rzucam. I to chętnie. Była poważna rozmowa na temat Internetu, blogów, mediów i nadziei na przyszłą, lepszą Polskę. Było poważnie i uroczyście. A po debacie podeszła do nas Elżbieta Jakubiak, ładnie się przywitała, podziękowała i zaprosiła nas do kawiarni.
Kończy się pierwsza tura wyborów, która, mam nadzieję – podobnie zresztą jak nasi wrogowie z Platformy – będzie turą jedyną. Mam taką nadzieję nie dlatego wprawdzie, żeby móc spokojnie pojechać na wakacje, ale żeby już nie musieć patrzeć na te głupie i bezczelne twarze. Po to tylko, żeby móc ich zobaczyć, jak się w tym swoim kłamstwie rozpływają i nikną. I wreszcie zostawiają mnie w spokoju. Wreszcie przestają mnie dręczyć tym cholernym Orwellem. Wreszcie albo zamilkną, albo coś tam sobie będą szeptać. Obojętne. No i czekam aż z kamienic mojego miasta zdejmą te potwornie wielkie, przykrywające niebo portrety Bronisława Komorowskiego, którymi jego sztab postanowił opleść Polskę w ramach oszczędności. I że wraz z nimi zniknie ten newspeakw postaci hasła „Zgoda buduje”. Bo to już jest nawet nie bezczelność, nawet nie perfidia, ale zwykła czysty, bezpośredni atak. To jest już coś na kształt zimnych, szklistych oczu młodzieńca, czekającego na nas przed domem.

9 komentarzy:

  1. Jeśli pojawił się jakiś ton agresji, to wyłącznie z mojej strony, kiedy to na uwagę AtTheLada, że czasy sa takie, że się debatuje, a nie rzuca kamieniami, powiedziałem, że jeśli idzie o mnie, to ja – owszem – rzucam.

    Rzeczywiście, skoro nie zgoda nie buduje, warto rzucić kamieniem i coś tam rozwalić. Do rzucania kamieniami uciekają się ci, co nie mają innych argumentów.

    Kończy się pierwsza tura wyborów, która, mam nadzieję – podobnie zresztą jak nasi wrogowie z Platformy – będzie turą jedyną.

    Sprawdza się moja diagnoza, że po katastrofie w Smoleńsku, w której tragicznie zginął prezydent Lech Kaczyński Polacy są najbardziej podzieleni od czasu tuż przed stanem wojennym.

    To nie Polska jest najważniejsza, tylko żeby walczyć z wrogiem. Kaczyński tego nie powie, ale jego zwolennicy - czemu nie.

    Zagrał Pan na moich emocjach i zrobił Pan to samo co PiS od lat bardzo skutecznie robi - odwołał się Pan do mojego strachu, tak jak PiS u swoich biednych wyborców. Straszą liberałami, prywatyzacją, elitami, kosmopolitami, Niemcami, Rosjanami, laicyzacją. Wiem, że wielu ludzi jest przeciwo tym rzeczom wymienionym powyżej z całkiem merytorycznych powodów. Ale dlaczego nie można dyskutować tylko z radością ciska się kamienie i staje do walki z wrogiem? Czy skoro Jarosław Kaczyński chce dobrze dla wszystkich Polaków to także dla Pana wrogów?

    Nie chcę żyć w kraju gdzie zamiast debatować rzuca się w przeciwnika kamieniami (AdTheLad miał rację jak tonował Pana), nie chcę żyć w kraju gdzie ktoś kto chce żeby wygrała inna partia jest nazywany otwarcie wrogiem.

    Pan jest dla mnie partnerem do dyskusji i ciekawym człowiekiem o innym spojrzeniu, który słusznie dostał nagrodę dla najlepszego bloggera i którego warto czytać, a ja jestem prawdopodobnie dla Pana wrogiem (bo w domyśle chcę, żeby to Bronek wygrał w I turze), zmanipulowanym przez nie wiem kogo i co.

    Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
  2. @Student SGH
    1.Przede wszystkim z tym rzucaniem kamieniami, to nieprawda. Czasem kamień, podobnie jak kij, jest jedynym rozwiązaniem. Problem tylko w diagnozie. Pan stawia inną, ja inną.
    2.Pańska ocena podziałów jest całkowicie błędna, prawdopodobnie z powodu zbyt młodego wieku. W porównaniu z tym, co mamy teraz, podziały sprzed stanu wojennego to drobiazg i bzdura. Natomiast one nie są najgorsze. Gorsze były już w roku 1990, przed wyborami, w których Wałęsa wygrał, a Mazowiecki zajął trzecie miejsce. Wtedy było absolutnie najgorzej.
    3. Pan jest całkowicie pogrążony w mitach, z którymi nie umie Pan walczyć. To co Pan pisze, że PiS "straszy liberałami, prywatyzacją, elitami, kosmopolitami, Niemcami, Rosjanami, laicyzacją" to wierutne kłamstwo, które Pan bezmyślnie przyjął za prawdę. Co gorsza, Pan autentycznie wierzy, że Pan to sam wymyślił. Gdyby Pan się chwilę zastanowił, to by Pan wiedział, że to wszystko nieprawda. Panu wmówiono, że PiS, Bubel, Lepper, KPN, stary ZCHN, narodowcy, faszyści to jedno. Uważam że ten rodzaj intelektualnej dezynwoltury jaką Pan prezentuje jest dla Pana kompromitujący. Właśnie dla Pana. Dla zwykłych antykaczystow - nie. Ale dla Pana, jak najbardziej.
    Przez naszych wspólnych kolegow,proszę Pana, niech się Pan opamięta, bo takie błądzenie ociera się o grzech.

    OdpowiedzUsuń
  3. "W Ursynowie pies z kulawą nogą nie głosowałby na PiS". (W 2007, Platforma miała tylko w Żoliborzu wyższe poparcie niż na Ursynowie).

    "W 2005 w Łomży [ w drugiej turze prezydenckich wyborów] Kaczyński zgarneło 84% głosów, Tusk 16%"

    Cóż nam to mówi o podziałach w polskim społeczeństwie?

    OdpowiedzUsuń
  4. @Michał
    Nie mam pojęcia. Ursynów to zdaje się paskudne miejsce. Coś jak Służew nad Dolinką. Gorsze niż sama Warszawa.
    A Łomża? Nie znam. Ale pewnie też.
    Natomiast Przemyśl, Tarnów, Nowy Sącz, Nowy Targ, Zakopane... Tam jest chyba dość sympatycznie.
    Mówią natomiast, że Platforma dość dobrze stoi w Legnicy i w Wałbrzychu.
    Nie wiem, jak jest w Nowym Dworze Mazowieckim. Zdaje się, że Ty coś możesz wiedzieć. Kto tam lepiej stoi? Kaczor, czy pan Marszałek?

    OdpowiedzUsuń
  5. @Toyah

    1. Może zatem warto zmienić retorykę, bo sympatyków wśród umiarkowanych wyborców Pan mówiąc o kamieniach nie zdobędzie

    2. Całkiem możliwe że błędna, ale od kiedy mogę świadomie obserwować scenę polityczną i społeczeństwo, a trwa to góra 10 lat, takich ostrych podziałów nie było.

    3. Skoro sam zbłądziłem, to chyba sam będę musiał się wyprowadzić z błędu - może się uda.

    @Michael & Toyah

    Ursynów to rzeczywiście obrzydliwe miejsce - sypialnie Warszawy, której budowę zaczęto za Gierka i która cały czas się rozbudowuje. Nie ma tam tyle blokersów co na SND i jest trochę więcej nowych bloków. Ursynów dał się Polsce we znaki 21 października 2007 roku kiedy to tamtejsi mieszkańcy poszli do urn w takiej ilości że zabrakło kart do głosowania i trzeba było przedłużać ciszę wyborczą. Częścią Urysnowa są Jeziorki - takie malownicze wiejskie przedmieście, gdzie wiejskie stare domy i pola zgrabnie przeplatają się z nową zabudową - całkiem miłe miejsce do życia, tylko kiepski dojazd do centrum.

    Ja za to mieszkam kawałek za granicą Ursynowa, we wsi która też się zrobiła sypialnia Warszawy - wyjątkowo parszywe miejsce - w 2007 roku frekwencja wyniosła 82,4% a 64,9% mieszkańców głosowało na PO.

    W Łomży za to byłem i to takie typowe miasto niegdyś wojewódzkie jakich wiele - inna prędkość niż Warszawa...

    A może to nie podziały tylko polaryzacja? Może Polska A ma swoją partię, a Polska B swoją?

    OdpowiedzUsuń
  6. @Student SGH
    Przede wszystkim proszę zwrócić uwagę, że o rzucaniu kamieniami powiedziałem z ironią. To po pierwsze. Po drugie, mówiąc o rzucaniu kamieniami, w pewnym sensie przyznałem się do winy. Prawda? A więc pokazałem, że jestem gotów do rozmowy. Zauważył Pan to? Po trzecie, ilu Pan zna ludzi po stronie PO, którzy "rzucają kamieniami" i potrafią to przyznać? Jestem pewien, że niewielu. Wie Pan dlaczego? Ponieważ oni robią tak naprawdę coś znacznie gorszego. Oni walą kijem baseballowym bez opamiętania, a robią to w błogim przekonaniu, że tak właśnie ma być, bo na tym polega debata.
    Ale jeste jeszcze coś. Pan mi mółwi, że jeśli ja będę stosował moją dotychczasową retorykę, nie zdobędę życzliwości "umiarkowanych wyborcow". Proszę mi w takim razie powiedzieć, jak to jest, że "umiarkowanym wyborcom" nie przeszkadza najbardziej wulgarna, najbardziej chamska, najbardziej niska retoryka Platformy Obywatelskiej, natomiast każda najdrobniejsza złośliwość w ustach zwolennika Jarosława Kaczyńśkiego, natychmiast likwiduje wszelką dla nich życzliwość. Czy to właśnie może dlatego, że oni plują ubrani w piękne garnitury, na szyjach mają pieknie zawiązane krawaty, a na twarzach śliczne uśmiechy od Diora?
    Bo jeśli tak, to bardzo Pana przepraszam, ale "umiarkowani wyborcy" będa mnie nienawidzić już zawsze. Do końca. Choćbym już się do końca świata nie odezwał. Dlatego że ja jestem z Łomży, a nie z Ursynowa. Wyłącznie dlatego.

    OdpowiedzUsuń
  7. @toyah

    Ja się przyznaję - ja Pana prowokuję, ale nie złośliwie, tylko żeby uzyskać odpowiedzi na dręczące mnię pytania.

    A ja jak przyczytałem to zdanie o kamieniach to w pierwszym momencie przyszło mi do głowy zdanie "kto jest bez winy...". Pan się nie tyle przyznał do winy, bo ja nie widzę Pana winy tutaj, tylko przyznanie się za pewną postawą. I odebrałem te słowa jako zwykłą metaforę, nie ironię.

    W moim otoczeniu (nie znam osobiście nikogo kto nalezy do PO lub Młodych Demokratów, albo nie wiem, że ktoś z moich znajomych należy) skończyły się czasy kiedy "rzucało się kamieniami", to było te 3 lata temu, gdy PiS był przy władzy. I wtedy przyznawali, że robili to żeby się tamten cyrk skończył - jak Pan zauważył odnieśli sukces 21.10.2007 r.

    Tak swoją drogą to jestem ciekaw jakie są według Pana przyczyny tego, że PO wygrało wybory.

    Mam do Pana prośbę, chyba będzie Pan ją mógł spełnić dopiero po zakończeniu ciszy wyborczej. Proszę wybrać dowolny przykład "walenia kijem baseballowym", "chamskiej, niskiej, wulgarnej rerotyki" i rozebrać na czynniki pierwsze, tak żebym zrozumiał na czym polega ten ich mechanizm kłamstwa, którego nie rozumiem. Proszę to zrobić ze swojego altruizmu. Nie nawróci mnie Pan na IV RP ale może pomoże mi Pan lepiej zrozumieć świat który mnie otacza.

    "Umiarkowani wyborcy" całkiem możliwe, że nigdy nie będą Pana lubić, ani cenić, nie tylko ze względu na poglądy, ale na to, że Pan jest ponad "grillowanie", dorabianie się i bezproblemowe życie. Oni są za leniwi, żeby z Panem podyskutować, im będzie wygodniej powiedzieć że "Pan jesteś oszołom, idź Pan Radio Ma-Trąbę posłuchać". Ten umiarkowany wyborca ma pewnie wpojoną tę post-komunistyczną mentalność, że chcą mieć święty spokój. Umiarkowany wyborca, tak jak ja nie dostrzega tej retoryki PO, pytanie tylko z jakich przyczyn.

    OdpowiedzUsuń
  8. @Student SGH
    Nie wiem na ile Pan pamięta ten ów rok 2007 i na ile pamięta Pan go dokładnie, ale jest faktem, że jeszcze miesiąc przed wyborami, zdaniem większości komentatorów PiS był zdecydowanym faworytem. Jeśli porównywało się obie kampanie, PiS był po prostu bezkonkurencyjny.
    Wszystko się zmieniło w ciągu ostatniego miesiąca, kiedy w Internecie zainicjowano kampanię: Zmień Polskę, idż na wybory.
    Celem kampanii było doprowadzenie do radykalnego wzrostu frekwencji w dużych miastach przez zachęcenie do głosowania ludzi, którzy wcześniej nawet o polityce nie myśleli. I zachęcenie ich do głosowaniea przeciwko PiS-owi.
    Nie wiem, czy Pan pamięta, ale w sobotę, już w czasie ciszy, Gazeta ukazała się z wielkim tytułem na pierwszej stronie "Głosuj dziadu". To właśnie było idealne podsumowanie tego, co się działo przez poprzedni miesiąc.
    Efektem było to, że mimo tego nawet, że PiS zdobył ponad 5 mln głowsow, a więc znacznie więcej niż w roku 2005, przegrał te wybory tak zdecydowanie.
    W poniedziałek wkleję Panu wpis, kóry napisałem ponad rok temu i tam starałem się wyjaśnic ten mechanizm.
    Ja oczywiście nie mam złudzeń, że Pan moje zdanie przyjmie, ale skoro Pan o nie pytał, to proszę bardzo.
    Co do przykładów chamstwa, albo znajdę odpowiedni tekst, albo napiszę kolejny. Specjalnie dla Pana. W ramach właśnie wspomnianego altruizmu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Szczegółów z 2007 roku nie pamiętam, Pana pamięć widać jest dużo lepsza.

    Tak, PiS do dziś ma najlepsze kampanie, to trzeba przyznać, PO w kwestii marketingu politycznego to jednak cieniasy.

    Nawet teraz mam przed sobą takie coś co wpina się - takie zielone kółko z napisem "Zmień kraj - idź na wybory". To nie była formalna akcji PO, tylko obywatelska, w podtekście zachęcająca by głosować nie na PiS (przez słowa "zmień kraj").

    Już w dniu wyborów komuś z polityków PiS wymknęło się, że skoro w miastach duża frekwencja była, to PiS nie miało szans wygrać tych wyborów, więc coś jednak w tym było - w 2005 roku wygrali małą frekwencją i mieli małą przewagę nad PO, ale wtedy sytuacja była inna - ludzie mieli nadzieję na koalicje POPiS.

    A "Głosuj Dziadu" - nie pamiętam - bardzo jednoznaczne przesłanie między wierszami podane przez gazetę jasno nie tyle popierającą PO co bardziej będącą przeciw PiS. Ale podobne wyskoki mają pro-PiSowskie media, popatrzmy chociaż na to co zrobił red. Janecki niedawno. Inna sprawa że to nie był czas ciszy wyborczej. I to co zrobiła Wyborcza 20.10.2007 r. to było też ucieknięcie się do strachu.

    Dziękuję za ten komentarz i czekam na następny post.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...