sobota, 1 marca 2025

Wskazujemy różnice między papieżem Franciszkiem a Donaldem Trumpem

 



      Ja zdaję sobie oczywiście sprawę z tego, że choćby czytelnicy tego bloga, że nie wspomnę o innych osobach, ostatniego czego po mnie oczekują, to tego, bym powiedział co sądzę o wczorajszej awanturze w Białym Domu i o zachowaniu obu targających się za uszy prezydentów. A ja sam chętnie przyznaję, że z początku ani mi w głowie nie było, żeby tu wyskakiwać ze swoimi przemyśleniami. Tak się jednak wydarzyło, że kiedy z jednej strony czytałem owe, nadchodzące ze wszystkich scen politycznych awantur, opinie, to z drugiej przypomniały mi się bardzo wyraźnie i natarczywie pewne fakty z niedawnej jeszcze przeszłości, a to sprawiło, że uznałem iż jeśli się jednak nie odezwę, to czegoś bardzo istotnego zabraknie, ze stratą dla pewnej skrywanej mocno, zwłąszcza dziś, prawdy.

      Pamiętamy wszyscy jak trzy lata Rosja wjechała z pełnym impetem i z całą swoją militarną mocą i okrucieństwem na Ukrainę, cały świat – włączając w to dotychczas wiernych Putinowi państw, oraz gospodarczych środowisk –  w zadziwiająco solidarny sposób ogłosił, że ten sam Putin to okrutne, zasługujące na śmierć bydle, a rządzone przez niego społeczeństwo, z całą swoją historią i kulturowym dorobkiem to kupa śmieci. Tak to właśnie się działo, ja to pamiętam i pamiętam też jak każdy kolejny dzień przynosił tylko coraz  większą intensywnoś owych emocji. Pamiętam również, jak kolejne państwa, oraz biznesy, dzień po dniu ogłaszały bojkot rosyjskiego rynku, kolejne rosyjskie majątki były konfiskowane, a kolejni rosyjscy politycy byli stawiani przed międzynarodowymi trybunami pod zarzutem udziału w ludobójstwie. No i pamiętam oczywiście, jak każdy szanujący się internauta, czy to na Facebooku, czy na Twitterze, czy też na Instagramie i wszelkich innych komunikatorach, za swój święty obowiązek przyjmował umieszczenie w opisie swojego profilu ukraińskiej flagi, a niekiedy nawet dwóch czy trzech.

      I pamiętam jeszcze coś. Otóż niemal wszyscy oni – a ja z nimi –  byli głęboko przekonaniu, że Rosja tej wojny w z dotychczasowej nie przetrwa.

      I tak, ani się człowiek obejrzał, jak stuknęły trzy lata i nie zmieniło się praktycznie nic, ani na Ukrainie, ani w Rosji, ani też w naszych sercach. A więc tam Rosjanie żyją sobie jakby nigdy nic, przyzwyczaili się nawet do tego, że ich sportowcy walczą już tylko sami ze sobą, Ukraina tonie we krwi i w gruzach do tego stopnia, że młodsze pokolenie straciło już rozeznanie co do różnicy między Buczą, a Mariupolem, tu natomiast te wszystkie ukraińskie flagi ani drgnęły, tyle może że tu przewaga przechiliła się zdecydowanie na lewą stronę i to do tego stopnia, że im gorsze i wściekłe lewactwo, tym ich więcej.

       Ktoś teraz może się zastanawiać, co w tym co dotychczas powiedziałem jest takiego nowego, a tym bardziej zaskakującego. Otóż tu akurat nic. To jest zaledwie tło dla tego co się działo niejako w tle. Oto proszę sobie przypomnieć, jak wobec tego co się działo na Ukrainie reagował Watykan. Otóż ku powszechenmu oburzeniu absolutnie wszystkich zaangażowanych przeciwko Rosji i Putinowi stron, papież Franciszek ani razu nie opowiedział się po którejkolwiek ze stron. Cały świat żądał od Franciszka by potępił rosyjską agresję i wsparł moralnie Zełeńskiego, a on od początku, dzień po dniu, głosił jedno: wojna to zło, musi natychmiast zapanować pokój, należy natychmiast przerwać tę śmierć, to niszczenie domów i miast tę rozpacz i to strasznie nieszczęście jakie sprowadza na człowieka wojna. Świat wzywał Franciszka do poparcie Ukrainy, a on niezmiennie odpowieadał: Módlmy się o pokój.

       I proszę zwrócić uwagę, jak konkretnie było odbierane papieskie wezwanie. Prawic, i to czym bardziej prawa, wyzywała Franciszka od komunistów, a wręcz satanistów, a lewactwo, czym bardziej lewe – od takiego jak oni wszyscy pedofilów, i klechów bez serca.

     Jesteśmy zatem trzy lata po rosyjskiej agresji, ktora trwa i nie wydaje się kończyć, i cała Europa nagle dochodzi do wniosku, że największym wrogiem cywilizowanego świata są Putin i Trump, a ja już ze smutkiem podejrzewam, że bardzo bardzo liczy, że papież Franciszek umrze, a kolejny papież wezwie do tego by w Boże imię nie ustępować i walczyć do końca świata i jednen dzień dłużej.

     Napisałem że cały świat potępia Trumpa i Amerykę, ale niekoniecznie tak to wygląda. Otóż widzę bardzo wyraźnie, że ci wszyscy, którzy dotychczas atakowali Franciszka – szczególnie nasi kochani prawi –  za jego głos apelujący o zakończenie wojny, akurat tu twierdzą, że ten Trump to jest jednak gość. Ta wojna nie ma sensu, ta krew nie ma sensu, te cierpienia nie mają sensu. Tę wojnę trzeba zakończyć. A że dokładnie to samo od lat głosił tak okrutnie przez nich obrażany Papież, kto by o tym pamiętał?

     Lepiej o tym nie pamiętać. Wszyscy się teraz módlmy, żeby kolejnym papieżem został ktoś co najmniej na miarę Benedykta XVI, który wreszcie zrobi porządek z tymi pedałami.



Wskazujemy różnice między papieżem Franciszkiem a Donaldem Trumpem

        Ja zdaję sobie oczywiście sprawę z tego, że choćby czytelnicy tego bloga, że nie wspomnę o innych osobach, ostatniego czego po mnie ...