sobota, 19 sierpnia 2023

O fatalnych duchach niewiedzy i zapomnienia

 

       Kampania przed pażdziernikowymi wyborami powoli się rozpędza, a ja dziś trafiłem na wypowiedź premiera Morawieckiego, jaką ten podczas kolejnego wiecu skierował tym razem pod adresem osób starszych. I pewnie nie zwróciłbym na słowa Premiera szczególnej uwagi, gdyby nie to, że na samo zakończenie swojej wypowiedzi wyraził on przekonanie, że emeryci, w odróżnieniu, od wielu osób młodszych, bardzo dobrze pamiętają to, co się działo w Polsce lata temu i nie dadzą się nabrać na szalbierstwa Donalda Tuska i jego kompanii. Ja wprawdzie również bardzo liczę na to że wielu z nas ma wystarczająco dobrą pamięć, by 15 października podjąć jedyną sensowną decyzję, nie zmienia to jednak faktu, że niemal każdego dnia pojawia się zbyt wiele znakó, które, gdy chodzi o ową pamięć, mogą niepokoić.

        Oto, proszę sobie wyobrazić, wczoraj wieczorem, włączyłem sobie na chwilę telewizję TVP Info, gdzie akurat odbywała się codzienna awantura między zaproszonymi politykami, i w tym dokładnie akurat momencie nieznany mi poseł PSL-u opowiadał jak to za rządów AWS-u, w samym jego macierzystym regionie Warmińsko-Mazurskim, sprywatyzowano trzy ważne zakłady mięsne. Pan poseł bardzo starannie podkreślił fakt, że owa prywatyzacja odbyła się nie wbrew pozorom za rządów Platformy Obywatelskiej i PSL-u, ale AWS-u właśnie z ówczesnym Porozumieniem Centrum i połową polityków dzisiejszego PiS-u. A wniosek z tego, zdaniem Posła, płynie taki, że dzisiaj Prawo i Sprawiedliwość powinno siedzieć cicho i na temat wyprzedaży polskiego majątku milczeć.

      Ponieważ oprócz wspomnianego przedstawiciela PSL-u, w telewizyjnym studio, nie licząc prowadzącego program Adriana Klarenbacha, znajdowała się jeszcze pani poseł z PiS-u, i minister z rządu premiera Morawickiego, można było się spodziewać, że od razu nastąpi oczywista interwencja. Tymczasem nic z tego. Ja, od czasu gdy wspomniany red. Klarenbach publicznie wyszydził głosy twierdzące, że w Republice Południowej Afryki kiedykolwiek żyli, czy nie daj Boże, wciąż żyją jacyś Biali, bo skąd oni mieli się tam znaleźć, skoro, jak wiemy, Czarny Ląd jest czarny, a nie biały, i kropka, po nim akurat za dużo się nie spodziewam, więc nie zaskoczyło mnie ani to, że on na wypowiedziane klamstwo, ani nie umiał w sensowny sposób zareagować, ani nawet nie za bardzo wiedział, co znaczy skrót „PC”. Zdziwiło mnie natomiast to, że temu cwaniakowi z PSL-u pozwolili szaleć pozostali goście w studio, w tym posłanka Prawa i Sprawiedliwości i minister w Prawa i Sprawiedliwości rządzie. Polityk PSL-u zatem bredził coś o wyprzedaży polskiego majątku dokonywanej w latach 90. przez Jarosława Kaczyńskiego i jego ludzi, a z drugiej strony jak zły duch pojawiła się owa straszna niepamięć, w którą, jak się zdaje, nie chce wierzyć nasz premier Morawiecki. I to nie niepamięć prostego emeryta, czy rozbuhanego młodzieńca, ale ludzi, dla których z czystej zasady pamiętanie jest psim obowiązkiem.

       Oni mają więc pamiętać, że w roku 1997, czyli w momencie gdy władzę w Polsce przejęła koalicja AWS-u i Unii Wolności, Porozumienie Centrum praktycznie zostało już zniszczone, Jarosław Kaczyński, był zaledwie skromnym posłem mikroskopijnego koła Ruchu Odbudowy Polski, które pozostawało w opozycji do rządu. Mają też pamiętać, że ministrem finansów w rządzie AWS-u był nie kto inny jak Leszek Balcerowicz, ministrem spraw zagranicznych Bronisław Geremek, ministrem sprawiedliwości Hanna Suchocka, szefem MON Janusz Onyszkiewicz, a za prywatyzacje odpowiadał niezapomniany Emil Wąsacz, który parę lat później stanął przed Trybunałem Stanu za swoją rolę w  prywatyzacji Telekomunikacji Polskiej, ZUS-u oraz Domów Twarowych „Centrum”. Ten ostatni wprawdzie w roku 2020 został przez Sąd Najwyższy oczyszczony z zarzutów, ale, jak wszyscy świetnie wiemy, fakt ten nie mówi nam dokładnie nic.

       A zatem, taki to był ów rząd AWS-u, takie to było Porozumienie Centrum i taki to był w tym wszystkim przywódca polskiej prawicy, Jarosław Kaczyński, który gdy nadszedł moment próby, zażądał, by jego nazwisko usunąć z list wyborczych Akcji Wyborczej Solidarność. Ale taka to też jest owa tak ważna dla wszystkich nas pamięć. I w sumie można by się było w tym momencie zasmucić i czekać w lęku na tę październikową niedzielę, gdyby nie  to, że mimo wszystko jednak, to co jest dzisiaj, a nawet o to co było wczoraj, a kto wie, czy nie tydzień temu, pamięta nawet red. Klarenbach. I jest szansa, że to wystarczy.



     

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...