poniedziałek, 3 czerwca 2019

Konfederacja, czyli o grze w trzy karty


Owszem, przyznaję, że trochę późno, ale nie zaszkodzi nam odrobina końcowych refleksji na temat "prawdziwej prawicy". Zapraszam do czytania mojego najnowszego felietonu z "Warszawskiej Gazety".     

      Kiedy w telewizorze zaprezentowano pierwsze sondażowe wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego, polityk Konfederacji, Krzysztof Bosak, zamieścił na Twitterze następujący komentarz:
Właśnie ukształtował się w Polsce system czteropartyjny, w którym Konfederacja jest głównym punktem odniesienia na ideowej prawicy”.
      Kiedy chwilę później okazało się, że jednak nie, Bosak swoją wątpliwą mądrość usunął, myśmy natomiast, owszem, pozostali z całą kupą refleksji. Przede wszystkim, wyjaśnijmy sobie, dlaczego uważam mądrość Bosaka za wątpliwą. Rzecz w tym, że nawet gdyby Konfederacja w ciągu tej jednej nocy nie straciła całego swojego pozornego dobytku, ale nawet przegoniłaby Wiosnę, wprowadzając do Europarlamentu samego Korwina, to i tak refleksja Bosaka byłaby warta ledwo splunięcia. Jak bowiem człowiek przecież inteligentny i pewnie wykształcony mógł pomyśleć, że oto w Polsce powstał system czteropartyjny, jeśli jedną z głównych jego cześci jest twór grupujący 27 przeróżnych organizacji, połączonych jedynie nienawiścią do Polski oraz agresywnym pragnieniem władzy?
        Mało tego. Jak człowiek pewnie dość przytomny mógł pomyśleć, że na scenie kompletnie zdominowanej przez jedną wielką, choćby i uzurpującą sobie prawo do prawicowości partię, grupka działaczy pod przewodnictwem jednego cwaniaka, jednego żula, oraz jednego kompletnie zdemoralizowanego staruszka, może stanowić punkt odniesienia do czegokolwiek poza zwykłą kupką smutku?
        No ale chciałem o czymś nieco bardziej konkretnym, a mianowicie o wspomnianym staruszku. Otóż z tego co do mnie dociera, kiedy obserwuję powyborcze smutki zwolenników Konfederacji, widzę, że oni są naprawdę głęboko przekonani, że oto po raz kolejny w Polsce wygrał niejaki POPiS, a tym samym na polityczną scenę wylano kolejną porcję socjalistycznego betonu. I to jest coś, czego zwyczajnie nie pojmuję. Oto człowiek który w całym swoim życiu nie odniósł najmniejszego politycznego sukcesu, poza stałą obecnością we wszelkich mediach od lewa do prawa, która od ponad 30 lat umożliwia mu trzymanie w garści całego pokolenia ambitnych, prawicowo zorientowanych 20-latków, oraz zatruwanie ich umysłów niekończącą się serią paradoksów, na które mogą się faktycznie nabrać wyłącznie świeżo upieczeni, znudzeni szkolną gnuśnością maturzyści. Proszę zwrócić uwagę, co się dzieje. Zrozpaczeni wyborcy Konfederacji załamują ręce, że oto znów wygrywa stary układ, i żadnemu z nich nawet do głowy nie przyjdzie, że nieodłącznym, a wręcz jednym z podstawowych elementów wspomnianego układu jest ów bezczelny satyr. Jak można się dać tak fatalnie oszukiwać? I to przez tyle lat!
      Już niemal od 30 lat próbujemy wspólnymi siłami dbać o tę naszą Polskę tak, by ona się szczęśliwie rozwijała i żeby źli ludzie jej nie dali rady zepsuć. Ale od tych samych 30 lat pojawia się wciąż ta sama, tyle że różnie skonfigurowana grupa rzekomych przyjaciół, która proponuje, by to co jest rozpieprzyć, a na tym co zostanie, zbudować coś, czego współczesny świat dotychczas nie poznał, ale jak pozna, to się zadławi z wrażenia.
      Przepraszam bardzo, ale zdecydowanie zachęcam do opamiętania.



22 komentarze:

  1. Rozumiem, że ten kompletnie zdemoralizowany staruszek mieszka na Żoliborzu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia, gdzie mieszka Korwin.

      Usuń
    2. Przynajmniej wiadomo, że masz 20 lat:)

      Usuń
    3. Co pewien czas dochodzi w polityce do spektakularnych karier, czasem nawet gwałtownych, rzadko zaś długotrwałych (chyba, że załamuje się system polityczny, np. rewolucja i to załamanie utrwala się, a przez to, czyli wtórnie utrwalają się kariery.

      Jest pewien warunek "konstrukcyjny" takich karier. Mianowicie należy zaoferować (publiczności, elektoratowi, czy kto tam właściwy) uproszczone wytłumaczenie zawiłości tego świata.

      Zawiłości są zawsze nieznośne a najbardziej dla tych, co są już wykształceni, ale jeszcze nie mieli czasu nabrać mądrości, doświadczenia życiowego, czy jak tam określić naturalne pozytywy młodości, bo ta ze swej natury zawsze lubi koncepcje i rozwiązania radykalne.

      Pokazujemy więc jakieś jowy, 447, lub inne rozkosze seksualne, czy coś co jeszcze (do jesieni zobaczymy co jeszcze) i hop-siup, trzask-prask, stronnicy się znajdą. Reszta roboty, to promocja.

      Całkiem jak ustawienie stolika w trzy karty jako szansy uproszczonego wzbogacenia się.


      Usuń
  2. Wszystko to prawda. Ale jest też faktem, że 447 weszło do publicznego obiegu - i bardzo dobrze - z tego i tylko z tego powodu, że podjęła ten temat w kampanii Konfederacja. Wcześniej na ten temat był ban - i u "naszych", i u "tamtych".
    Teraz będzie trudniej ustępować.

    OdpowiedzUsuń
  3. @AdrianR
    Z tego co pamiętam, o tym się gadało wszędzie zanim usłyszeliśmy o Konfederacji. I w TVP i w prawicowej prasie, że już nie wspomnę o Kukizie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U Michalkiewicza? 2 lata temu.
      W Najwyższym Czasie? 1 rok temu.
      W mainstreamie? tym dostępnym dla typowego, mało zainteresowanego polityką obywatela? No myślę, że wątpię. Nawet marsze i petycje Polonii Amerykańskiej do Prezydenta Trumpa nie umiały się przebić.
      (I nie zapomnę Krzysztofa Feusette'e robiącego w "idiotę" telewidza, który się dodzwonił tuż po uchwaleniu 447 i chciał na wizji poruszyć ten temat. A.)

      Usuń
  4. @AdrianR
    Normalnie, w Wiadomościach TVP i po. Michalkiewicza nie słucham, NCz nie biorę do ręki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiadomości nie oglądam bo nie używam telewizora, Feusette'a z Łosiewicz wysyłających w TyleWizji w ub.r. "na drzewo" telewidza w sprawie 447 widziałem na youtube, Michalkiewicza czytam, a nie słucham, Nczas ma dziś stronę internetową :), nie trzeba brać niczego do ręki, wystarczy się interesować wielobiegunowo.
    Ale zboczyliśmy z tematu. 447 w masowym obiegu informacyjnym pojawił się wtedy i dlatego, że wrzuciła go tam (mało umiejętnie, ale donośnie) Konfederacja. I miejmy nadzieję, że już zostanie, a Jonny Daniels i jego mocodawcy (bo nie wierzymy, ze jest solistą, prawda?), będą musieli bardziej delikatnie poruszać się wokół tematu, a może nawet obniżyć oczekiwania negocjacyjne.
    Wieszamy psy na Konfederacji, a nie jest tak, że ułatwiła poruszanie się w tej problematyce PISowi? Który teraz może i więcej powiedzieć, i więcej odmówić powołując się na nową sytuację? A wcześniej mu nie wypadało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @AdrianR
      Skoro nie oglądasz telewizji, to nie możesz wiedzieć, kiedy kwestia tej ustawy pojawiła się w obiegu publicznym. Internet to zaledwie część.

      Usuń
    2. Napisałem: nie używam telewizora. Prawie to samo, a robi różnicę.
      No rzeczywiście siedząc w necie, zaglądając wyłącznie do interii, wp, onetu, salonu24, Toyaha, SN, natemat, gazety i paru innych portali oraz streamerów on-line, mogłem przeoczyć fakt, że główne media, w tym zgodnie TVP i TVN24, od wielu lat ostrzegały o poważnych konsekwencjach roszczeń oraz dociekliwie wypytywały o przebieg spotkań u Jonny'ego.
      Wskazuję ponownie na opinię wyrażoną w ostatnim akapicie mojego wpisu o 17:30 jako na obszar być może zbieżnych poglądów, w pozostałych kwestiach tej konkretnej sprawy musimy pozostać przy odmiennej ocenie wcześniejszego postępowania i "naszych", i "nie-naszych".

      Usuń
    3. @AdrianR
      Nikt nie mówił, że od wielu lat, Ale, owszem, przeoczyłeś.

      Usuń
    4. Pozostanę przy swojej opinii. Można?

      Usuń
    5. PS. http://pink-panther.szkolanawigatorow.pl/kongres-usa-i-ustawa-447-czyli-slalom-woko-konstytucji-usa

      Usuń
    6. @AdrianR
      Jeśli chodzi o opinię, że temat tej ustawy pojawił się publicznie dopiero dzięki politykom Konfederacji i Kukiz15, to nie można. Z tego prostego powodu, że to nie jest kwestia opinii, lecz faktów. A fakt jest taki że kiedy ruszyła kampania wyborcza i oni postanowili na tym pojechać, to ja już dawno na tę trzy nic nie znaczące cyferki machnąłem ręką.
      Co do Pantery, to ja i ona znamy się na tyle dobrze, że ja jej nie muszę czytać, by wiedzieć co ma do powiedzenia.

      Usuń
    7. Trzy nic nie znaczące cyferki. Rozumiem.
      (Szwajcarzy pewnie na początku drogi po konta bezspadkowe też się czuli pewni swego.)

      I wiem przecież, że się znacie, dlatego przytoczyłem Jej linka, aby się powołać na fragmenty Jej opracowania, zgodne z moją wiedza na ten temat. W tym na sam początek Jej opracowania.
      Tyle mogę powiedzieć w tej sprawie z mojej strony.

      Usuń
    8. @AdranR
      Proszę, nie gniewaj się na mnie, ale jeśli Michalkiewicz coś "ujawnia", a Pantera musi o tym informować używając retoryki w rodzaju "Ambasadoressa Michalda, sorry, Żorżeta", to ja nie mogę tego eventu traktować na poważnie.

      Usuń
    9. W takim razie wklejam in extenso pierwszy (krótki) akapit ze zlinkowanej Pantery, bo to on jest mi tu potrzebny - a nie Michalkiewicz, ani Żorżeta - do wsparcia opinii, że temat był tak delikatnie wyciszany jak się długo dało:
      "Polskojęzyczne media nie rozpieszczały nas wiadomościami o procedowaniu ustawy 447 w Kongresie USA. Nie mówiąc o transmisji z obrad i głosowania w dniu 24 kwietnia 2018 r. Była cisza, cisza i cisza przerywana wołaniem na puszczy niektórych działaczy Polonii Amerykańskiej."
      aż do momentu gdy się już nie dało. A nie dało się od kwietnia br.
      W tej sprawie mam z Panterą identyczne odczucia i obserwacje, a to już coś.

      Usuń
  6. @AdrianR

    W masowym obiegu informacyjnym temat powinien się był pojawić już 1 lipca 2009r. w formie ogłoszenia D.Tuska w wyborczej: "Luuudzie! Mam durnia, albo zdrajcę tego MSZ. Ja się odcinam i mam alibi, bo wczoraj grałem w gałę."

    Jednak Korwin, Michalkiewicz e tutti quanti postawili na Kaczyńskiego. Co najmniej z dwóch powodów.

    Pierwszy, to kwestia wiarygodności, że zamiaru takiego rabunku nie można skutecznie przypisać tym, którzy kradną dla siebie, a nie dla kogoś. Zarazem, jeśli już ktoś ma uwierzyć w wykonalność, to zamiar należy przypisać temu politykowi, który potrafi być skuteczny. Inaczej ludzie tę opowiastkę zlekceważą.

    Po drugie, Korwin, Michalkiewicz i satelici nigdy nie zamierzali, ani nie zamierzają zamierzać walczyć o Polskę. Oni walczą o prawicę. W ten sposób zapewniają sobie neutralność kogo trzeba. Nie trzeba nawet się umawiać z tym trzecim, który korzysta. Przegranym zawsze jest prawica, a przez to Polska.


    PS. Usunąłem błędy (pewnie nie wszystkie), za które wypiję z Kozikiem, jak go spotkam :) Kiedyś?

    OdpowiedzUsuń
  7. Bosak ale w ostrogach. Kiedyś była w radiu taka audycja, która się zaczynała szumami i głosem lektora: Kanał prawy, kanał lewy. Teraz mamy KOD prawy i KOD lewy. Oba na szczęście zgrane już do kości choć wiadomo że na jesienne wybory jakieś kapiszony znów odpalą. A babcia powtarzała - nie chwal dnia przed zachodem słońca...

    OdpowiedzUsuń
  8. @crimsonking
    Odpalą nawet w 2023. No rest for the wicked.

    OdpowiedzUsuń
  9. 2019.08.05: np. https://twitter.com/makowski_m
    (btw. 88 z 100 Senatorów USA, hm, niezły wynik)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...