piątek, 18 grudnia 2015

O planowanym postarzaniu produktu, czyli kiedy zapomnimy o Donaldzie Tusku?

Wczoraj TVN24 opublikował swój najnowszy sondaż, z którego wynika, że Platforma Obywatelska spadła poniżej 15 procent, co dla nas, ludzi doświadczonych, stanowi najbardziej przejmujący dowód na to, że ów rzekomo wieczny i nieśmiertelny projekt zdechł i go nie ma. Oczywiście całe sztaby fantastycznie zorientowanych ludzi już dawno machnęły na tę nędzę ręką i podniecają się znakomitymi wynikami Kamili Gasiuk-Pichowicz i Nowoczesnej z kropką przed. Przepraszam tym samym jednak wszystkich bardzo za to, że znów będę mówił o sobie, ale to co się dzieje obecnie w Polsce, a więc planowane zwijanie projektu Platformy Obywatelskiej, ja przewidywałem już jakieś 3-4 lata temu – kto chce, może przeanalizować moje wpisy na blogu – i dlatego też, z jednej strony, nie dziwi mnie ani sam upadek PO, ani bezwzględność, z jaką on jest przez System egzekwowany, ale, tym bardziej, gwałtowny i kompletnie absurdalny awans partii pani Pihowicz, którego logika i sens mogą być mierzone jedynie celem, jaki sobie postawił wspomniany System, a który już określiliśmy jasno – anihilacja Platformy Obywatelskiej.
A zatem apeluję do wszystkich, którym bliski jest los Polski i którzy zadręczają się myślami na temat tego, co przed nami. Proszę się nie martwić. Prawo i Sprawiedliwość idzie w stronę rządów wieloletnich, na które otrzymało patent od tych, którzy decydują o wszystkim, i nikt z nas nie ma tu nic do gadania. Kilka ostatnich lat to wspólny – o wiele bardziej wspólny, niż nam się mogło wydawać – cel, by to wybezczelnione do granic przyzwoitości chamstwo zetrzeć w pył, i to się dziś właśnie na naszych oczach dzieje. A Nowoczesna z kropką na początku to zaledwie narzędzie, które zostało utworzone wyłącznie po to, by ów upadek był bardziej nagły i możliwie nieodwracalny. A Prawo i Sprawiedliwość nie ma tu nic do rzeczy. Żeby to zobaczyć, wystarczy popatrzeć, jak oni, z jednej strony, wcale się nie spieszą, a z drugiej, nie widzą najmniejszego powodu, by z czymkolwiek zwlekać. Pełen spokój i determinacja.
Jaka była umowa, Bóg jeden wie, a jeśli idzie o mnie to, powiem szczerze, nasze zobowiązania mnie w ogóle nie interesują; to co mnie jeszcze obchodzi, to sprawa tego wraku gnijącego na rosyjskiej ziemi. No i los tych, którzy go tam sprowadzili. Mam bardzo mocne przekonanie, że jeszcze zanim umrę, dostanę to co moje.

Zdaję sobie sprawę z tego, że ostatnie teksty są wyjątkowo krótkie, mam jednak nadzieję, że przy tym odpowiednio intensywne. No a poza tym, jeśli tylko ktoś chce więcej, może wstąpić do księgarni na stronie www.coryllus.pl i kupić sobie dowolną z moich książek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...