niedziela, 11 września 2011

O totalnej architekturze w totalitarnym świecie

Jak to się stało, że kiedy na ekranie mojego telewizora pojawił się Donald Tusk w lśniącym garniturze, i cały zanurzony w głębokim błękicie wystawy, jaką mu przygotowali ci co są już tylko dla niego, i dla których i on wyłącznie już funkcjonuje, ja już przed tym ekranem pozostałem – nie mam pojęcia. Ale tak się to właśnie odbyło. Przełączyłem się z jakiegoś sobotniego kanału, zobaczyłem Donalda Tuska jak stoi w idealnej symetrii z otaczającym go wszechświatem, i wtopiłem się wszystkimi swoimi zmysłami w ten przekaz. Nieco później, kiedy to już wszystko się skończyło, dowiedziałem się od Magdaleny Środy, że Donald Tusk jest najlepszym mówcą w naszej historii.
Przyznaję. To jest niewątpliwy fakt. Donald Tusk jest najlepszym mówcą w naszej historii. Oczywiście, ktoś od razu powie, że wszystko zależy od tego, co kto lubi. Że są tacy, dla których lepszym mówcą jest każdy, w tym choćby najbardziej nędzny i niewymowny wiejski proboszcz. Że, wreszcie, co komu po takim mówcy, jakim jest Donald Tusk? No ale, jak się zdaje, jeśli założymy, że w ogóle istnieją jakiekolwiek korzyści z tego, że ktoś jest wybitnym mówcą, to świat Donaldowi Tuskowi ma naprawdę wiele do zawdzięczenia. Bo dziś Tusk przemawiał jak natchniony.
Przyglądałem się więc Donaldowi Tuskowi, jak stoi na tle tych przesuwających się niebieskich haseł, a jego sylwetka tworzyła idealny środek między dwoma telebimami, i – bardzo wszystkich przepraszam – ale przypomniała mi się postać pewnego architekta nazwiskiem Albert Speer, który, jak wieść niesie, w ten sposób projektował swoje dzieła, by one wyglądały równie pięknie, i robiły równie wielkie wrażenie za tysiąc lat. Takie było podobno życzenie jego szefa. By ta myśl, ten plan i ta idea były wieczne. Słuchałem wystąpienia Donalda Tuska, mrużyłem oczy oślepiony blaskiem tego cudowanie skrojonego garnituru, połączonego tą niezwykłą zupełnie symetrią z całym błękitem otoczenia, chłonąłem każde jego słowo, przyswajałem każdy jego gest, każde uniesienie brwi, każdy uśmiech i każdy przejaw zatroskania, i myślałem sobie, że oto mam do czynienia z czymś podobnym w tym sensie, że oto powstaje pewna konstrukcja, która przejdzie do historii. Której dostojność, elegancja i owa całkowicie nieznana w zwykłym świecie szczerość, będzie wspominana przez pokolenia.
Co takiego mówił Donald Tusk? To już akurat jest najmniej istotne, i też pewnie najmniej istotne byłoby, nawet gdyby za tym błękitem i tą symetrią stała jakaś treść. A treści naturalnie tam nie było. Był za to bardzo mocny, wielokrotnie powtarzany, i dobitnie wciąż wzmacniany znak, skierowany do wszystkich, którzy mogliby w jakiś sposób wciąż jeszcze nie rozumieć, jaki jest plan i o co toczy się walka. Znak, że jesteśmy na tym etapie cywilizacyjnego rozwoju, że nie możemy sobie pozwolić na jakiekolwiek wstrząsy. To prawda. Rząd jaki dziś mamy, jest rządem złym i gnuśnym. To wszystko co kiedyś zostało obiecane, nie zostało spełnione. Czasy też nie są najlepsze do tego, by dokonać jakiegoś przyspieszenia. Natomiast nie ulega wątpliwości, że każda zmiana przynieść może wyłącznie katastrofę. Doszło do tego, że w pewnym momencie Donald Tusk wygłosił, w normalnych okolicznościach kuriozalną, opinię, że bywają czasy, kiedy to wybory można sobie przegrać, nie ryzykując dosłownie nic, natomiast dziś porażka obecnego reżimu jest nie do pomyślenia. Zwyczajnie. Za kilka lat – czemu nie? Dziś takie rozwiązanie oznacza tylko śmierć.
Donald Tusk bardzo często w swojej mowie do człowieka i świata uciekał się do niemal przypowieści, choć akurat przykładu z antybiotykiem nie podał. Ja go wymyśliłem osobiście. Otóż przekaz był taki, że Polska jest takim oto pacjentem, który został cudem ocalony ze straszliwej katastrofy – znaczna część tego wystąpienia była wręcz oparta na utożsamianiu roku 1980 i 2007 – obecnie aplikuje się mu jakiś niezwykły antybiotyk, który wprawdzie dotychczas, nawet nie to, że nie działa, ale przynosi skutki niepożądane, natomiast on stanowczo musi w końcu zadziałać i najgorsze, co pacjenta może teraz spotkać, to zmiana lekarza. A zatem, mamy do czynienia z pacjentem w stanie stabilnym, który i oddycha i czasem nawet się uśmiechnie, lub pokiwa uprzejmie głową i zbrodnią byłoby go teraz ruszać.
A ja sobie, wracając już do rzeczywistości, myślę w ten sposób. Nie ma się czego bać. Przemówienie Donalda Tuska, w każdym możliwym jego wymiarze, a więc zaczynając od tej wystawy, a kończąc na tym jednym nędznym haśle: „Nie dotykać, bo się rozpadnie”, było skierowane do najbardziej twardego – nie wiem doprawdy jak już nielicznego – elektoratu. To jak on wyglądał, w jaki sposób mówił, jak się ruszał, jakie robił miny, i wreszcie, co mówił, mogło – pomijając oczywiście odpowiednio rozsadzonych, i kiwających z podziwem głowami, ministrów – zrobić wrażenie tylko na tej niewielkiej grupce Polaków, którzy patrzą na swój kraj i myślą, że, no tak, nie jest najlepiej, niech i nawet będzie, że jest fatalnie, no ale nikt przecież nie zaprzeczy, że jest spokój, na ulicy kręcą się jacyś robotnicy, a i nawet stadion już prawie na ukończeniu. Jakoś głupio tak nagle wziąć i to wszystko skreślić.
Wspomniałem stadion. Otóż kilka dni temu byłem w Warszawie i tak się złożyło, że jadąc ze swojej wsi autobusem, najpierw przejechałem przez warszawską Pragę, a następnie wysiadłem na dworcu autobusowym obok Stadionu Narodowego W Budowie. Już wcześniej parę razy widziałem ten stadion w telewizji, no i jeszcze wcześniej kilka razy miałem okazję obejrzeć sobie warszawską Pragę. Powiem szczerze, że choćbym był w nastroju najbardziej pod adresem obecnego rządu agresywnym, nigdy bym nie przypuszczał, że to co zobaczę, będzie tak szokujące. Ta biało-czerwona konstrukcja, tak starannie wyretuszowana w telewizji, to jakaś niedokończona ruina, umieszczona w krajobrazie, którego nie jestem w stanie porównać do niczego, co w życiu widziałem. Wróciłem do Katowic i próbowałem opisać moim dzieciom swoje wrażenia, starając się oczywiście znaleźć jakieś dobre porównanie, i, powiem uczciwie, ze nie znalazłem nic. Te domy, te ulicy, te chodniki, te budy, sklepy, ten dojmujący straszliwie syf, a w tym wszystkim ta wciąż z trudem oblepiana z każdej strony konstrukcja, jak jakiś absurdalny kosmiczny pojazd nie wiadomo skąd i po co tu przybyły. Chciałem znaleźć jakieś porównanie. Bezskutecznie. Przynajmniej nie tu, w Katowicach. Niektórzy mi mówią, że mam szukać w Bytomiu, no ale tam akurat szczęśliwie nie bywam.
I oto dziś, jakby jakimś niezwykłym cudem, mój serdeczny kolega Michał Dembiński na swoim blogu www.jeziorki.blogspot.com napisał bardzo typowy dla siebie tekst o tym, jak to oczywiście wciąż nie potrafimy przezwyciężyć nędzy komunizmu i dwóch lat rządów PiS-u, ale wszystko idzie pomaleńku w dobrym kierunku, który to kierunek optymistycznie opisał absolutnie cudownym – Michał to świetny fotografik – zdjęciem Stadionu Narodowego. Jestem pewien, że on nie będzie miał nic przeciwko temu, bym to zdjęcie tu przekleił. Bo ono właśnie w najznakomitszy sposób ilustruje przemówienie Donalda Tuska. Ilustruje je i jednocześnie symbolizuje. To co widzimy na tym zdjęciu, to jest właśnie Polska Platformy Obywatelskiej, i to są właśnie owe apele o to, by im dać jeszcze dodatkowe cztery lata. Ten przepiękny most, to niezwykłe zbliżenie, te drzewa, a nad nimi ta biało-czerwona kopuła . To jest właśnie to wczorajsze wystąpienie Tuska. W tym zdjęciu jest ten Tusk, te jego słowa, te gesty, ten błękit i te tonące w rozkoszy twarze ministrów jego rządu. I to jest właśnie ta Polska. Między tym mostem, a stadionem, tonąca w brudzie, syfie i coraz większej nędzy. Bez cienia nadziei, bez śladu uśmiechu. Której jednak nie wolno wypuścić z rąk, bo o 6 rano przyjdzie PiS i ją zaaresztuje.

Wybory już naprawdę niedługo. Mam nadzieję, że jesteśmy wszyscy gotowi. Że za te cztery tygodnie pokażemy naszą siłę. Tymczasem proszę pamiętać o tym blogu i wspierać go w każdy możliwy sposób. Swoją obecnością, kupowaniem książki o siedmiokilogramowym liściu, no i – tradycyjnie już – pomocą finansową kierowaną na podany obok numer konta. Dziękuję.

20 komentarzy:

  1. @Toyah
    Wędrowałam kiedyś w latach 80. wzdłuż pięknej, najczystszej w Polsce rzeki Rawki w kierunku Bolimowa. Naraz wśród dzikich łąk zobaczyłam sterczącą jak widmo, przedziwną, ogromną budowlę. Nie sposób było zgadnąć, co to jest. Dopiero spotkany dużo dalej wędkarz wyjaśnił, że jest to nie dokończone przęsło nigdy nie powstałego mostu pod planowaną przez Gierka autostradą, a może trasą kolejową.
    Właśnie z tym widokiem kojarzy mi się to zdjęcie. Wtedy też było mnóstwo Michałów Dembińskich, którzy cieszyli się, że wprawdzie nie wszystko jest jeszcze najlepiej, ale POLSKA ROŚNIE W SIŁĘ, A LUDZIOM SIĘ ŻYJE DOSTATNIEJ.

    OdpowiedzUsuń
  2. @Marylka
    Urodziłem sie i wychowałem się nad Rawką.
    Tam w ostatnich wyborach 70 % ludzi głosowało na Jarosława...

    Piękne okolice, a sam Bolimów ma swój klimat upadłego miasteczka.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. @Marylka
    No tak. Ja wprawdzie o tym gierkowskim haśle o Polsce i ludziach nie pomyślałem, ale, jak się zastanowić, to czemu nie? To tak właśnie jest.

    OdpowiedzUsuń
  4. @kazef
    To jest swoją drogą ciekawe, że tam gdzie jest brzydko i podle, ludzie głosują na dyktaturę.

    OdpowiedzUsuń
  5. @Marylka
    Urodziłem sie i wychowałem się nad Tamizą.
    Tam w ostatnich wyborach 70 % ludzi głosowało na Donalda...

    Piękne okolice, a sam Londyn też ma swój klimat wielkiego upadłego miasta.

    Pozdrawiam.

    (Czyli nie wszystko jest proste, nie wszystko pasuje do szablonu.)

    OdpowiedzUsuń
  6. @kazef
    Bardzo mi miło. Te okolice to jedna z piękniejszych pozostałości puszcz wokół Warszawy. Byłam tam z rodziną trzy razy na wycieczce i za każdym razem rzeka nas zmyliła i zabłądziliśmy. I zawsze lądowaliśmy w Bolimowie tuż przed ostatnim autobusem do Warszawy.

    OdpowiedzUsuń
  7. @Michael Dembinski
    Zależy do czyjego szablonu. Bo w tych wyborach chyba nawet 30% nie zagłosuje.

    OdpowiedzUsuń
  8. @kazef
    W mojej wsi nie tylko głosowali na Jarosława, ale nadali jednej z ulic imię Marii i Lecha Kaczyńskich. Co było dalej, Toyah wie.

    OdpowiedzUsuń
  9. @Michał Dembiński
    Moim zdaniem, pasuje idealnie. W końcu Londyńczycy głosowali na Camerona, a o Blairze też trudno powiedzieć, że jest faszystą. Natomiast podejrzewam, że cztery lata temu na Tuska głosowali głównie ci, którzy uwierzyli, że jak on się weźmie za Polskę, to oni będą mogli dostać te samą pracę co na Hampstedzie, tyle że na Wschodniej Pradze, lub gdziekolwiek, byle bliżej domu.
    Uwierz mi. Tym razem cudu nad Tamizą nie będzie. Kibole bywają głupi i wiele zniosą. Jednego jednak nie tolerują. Kiedy urzędnicy w błyszczących garniturach chcą ich wydymać.

    OdpowiedzUsuń
  10. @Toyah

    Czy ty również masz takie odczucie, że ktoś bardzo mocno, na siłę, chce zmienić naszą tożsamość i mentalność?

    Widocznie nie jesteśmy jeszcze dość niewolniczy.

    OdpowiedzUsuń
  11. @Toyah

    Mimowolnie (a może i nie) udał ci się w etykietach ten DONBALD TUSK.

    Cholernie mu pasuje.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nigdy nie byłem w Londynie.
    Porównywanie Londynu do Bolimowa byłoby dla mnie zbyt karkołomne.

    OdpowiedzUsuń
  13. @jazgdyni
    No nie, co Ty? Już poprawiłem.

    OdpowiedzUsuń
  14. @Marylka
    Zachęcam do wycieczki w nieco inne rejony Rawki, w górę rzeki od Bolimowa.
    Mianowicie: zacząć w Suliszewie, gdzie można obejrzec stary, z końca XIX wieku młyn z turbiną wodną, drewniano-ceglany, trzypiętrowy. Wciąż funkcjonujący na przedwojennych maszynach z Drezna.
    Potem 2 kilometry do Trzcianny, gdzie po drodze zabytkowa kapliczka z początku XX wieku. W maju wciąż gromadzą się tu mieszkańcy na majowym, a polszczyzna i melodyka śpiewu ma żródła staropolskie, nie spotykane w innych rejonach (mam książkę na ten temat). W tejże Trzciannie dwór szlachecki z 1820 o bardzo oryginalnej architekturze, obecnie od paru lat w rękach prywatnych - pięknie odrestaurowany.
    Stąd polną drogą - mieszkańcy pokażą którędy - jakieś trzy kilometry do Starej Rawy. Przed wojną chodziło się tam na bosaka, buty zakładając dopiero przed wejściem do koscioła.
    Drewniany kościółek w Starej Rawie wybudowany został w latach 1731 - 51, z fundacji ówczesnego prymasa Teodora Potockiego. Wnętrze jest w stylu barokowym, zatrzymują się tu wszystkie pielgrzymki ciagnące z Warszawy na Jasną Górę. Księgi parafialne od 1772r. Niedaleko pozostałości średniowiecznego grodziska. Dalej można udać się do Raducza, gdzie zobaczymy zespół carskich jeszcze koszar, niestety po niedawnym wyprowadzeniu się stamtąd jednostki wojskowej popadający w ruinę. Można tę trasę zrobić piechotą, można na rowerze. Opisałem tylko niektóre warte zobaczenia obiekty.

    Polecam też w tej samej okolicy wieś Jeruzal, gdzie można podziwiać klasycystyczny, zabytkowy kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego, zbudowany w 1798 r. W odległości kilometra, w lesie, znajduje się kaplica, wzniesiona w 1626 r., potem przebudowywana. Na początku XX w. we wsi pojawili się mariawici, którzy korzystając ze wsparcia miejscowego wikarego, odprawiali nabożeństwa właśnie w leśnej kaplicy. W 1906 mariawici rozpoczęli okupację kościoła w Jeruzalu, chcąc przejąć obiekt. Po trzydniowych zamieszkach władze carskie zdecydowały się siłą przywróciły porządek, do czego posłużył garnizon wojskowy z Raducza. W wyniku tej akcji wszyscy mariawici opuścili Jeruzal.
    Do jezuzalskich mariawitów dołączyła siostra mojego dziadka, skąd po paru tygodniach przekazała wiadomość, że chce stamtąd wystąpić, ale jest siłą trzymana. Dziadek z braćmi urządził coś w styku mickiewiczowskiego zajazdu na Litwie. Konno, z browningami w rękach, wdarli się do pomieszczeń mariawitów wykradając siostrę...

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. @kazef, Marylka
    A ja zachęcam do pośpiechu, zanim - w ramach prac cywilizacyjnych - nie zostanie tam postawiony Orlik, lub Świetlik.

    OdpowiedzUsuń
  16. @toyah
    Masz rację.
    Trzeba się spieszyć.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  17. @kazef
    Dziękuję Ci za piękną opowieść. Po takiej zachęcie na pewno się wybiorę.

    OdpowiedzUsuń
  18. @Toyah, kazef
    Wyobraziłam sobie kolejne cztery lata ukradzione nam z życia. Już chyba lepsze byłoby zaszycie się u tych mariawitów...

    OdpowiedzUsuń
  19. @Toyah

    Architektura architekturą, w odległości 2 km od stadionu są takie rewiry w które nikt rozsądny by się nie zapuścił.
    I tego nic nie zmieni, potiomkinowska wieś i tyle. - Polska w Budowie...? Nie!
    (pardon le mot) Rozpiździej w Polsce!
    Widzimy to my, widzą to oni...

    Tak na prawdę to podczas konwencji PO w sobotę widać było autentycznie, że wszyscy oni na czele z Tuskiem mają, ze strachu, brązowe gacie...

    OdpowiedzUsuń
  20. Wy serio nie widzicie, że PIS od PO różni PR i nic więcej?

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...