piątek, 2 lipca 2010

Gierek? Państwo raczą żartować.



Atak jaki jest od 5 już lat prowadzony przeciwko Prawu i Sprawiedliwości, opiera się na dwóch hasłach. Jedno to takie, że PiS reprezentuje najgorszy rodzaj ciemnej, niewykształconej, bezmyślnej prawicy, by nie powiedzieć faszyzmu. A hitlerowski wąsik dorysowywany z takim upodobaniem na wyborczych billboardach Jarosława Kaczyńskiego nie jest tego najbardziej wyraźnym gestem. Drugie natomiast z tych haseł określa tych ludzi i ten projekt jako najbardziej klasyczny socjalizm, by nie powiedzieć – komunizm. A nazwa ‘pisobolszewia’ zresztą też nie jest tu czymś najgorszym.
Metoda ta – jakkolwiek by nie wydawała się być pozbawiona sensu i logiki – robi wrażenie niezwykle skutecznej, choćby przez to, że przez swoją siłę symboliczną zdołała opanować podstawowy zestaw emocji, jaki w dzisiejszej Polsce można opanować. Jakie są dwa inne sposoby, by obrzydzić osobę, czy ideę, popularnej opinii, jak nie opisując je przy pomocy owych dwóch najbardziej mocno wartościujących znaków, jakimi jest Hitler i Stalin? Cóż może być skuteczniejszego ponad stworzenie takiego społecznego odruchu, kiedy to na widok człowieka, którego pragniemy wystawić na publiczne ośmieszenie, ludzie będą reagować albo okrzykiem „On jest dokładnie jak Gomułka!”, albo „A to mały Hitlerek!”
Metoda ta jest wyjątkowo skuteczna jeszcze przez swoją uniwersalność. Ona może być stosowana zarówno razem jak i osobno, a jeśli osobno, to i tak – i tak, zależnie od okoliczności. Jeśli Solidarność wychodzi na ulice, a Prawo i Sprawiedliwość apeluje o szacunek i zrozumienie bólu pracowników, natychmiast podnosi się krzyk, że to z czym mamy do czynienia, to najbardziej prostacki socjalizm i najbardziej prostacka jego obrona. Jeśli pojawia się spór o in vitro, czy aborcję, czy o zaostrzenie prawa wobec przestępców – w jednej chwili gotowy jest atak na wręcz faszystowski zamordyzm prezentowany przez ludzi, którzy ograniczają zwykłą ludzką wolność. Kiedy natomiast Prawo i Sprawiedliwość apeluje o wzrost narodowej świadomości i o godnościową politykę Polski w Unii Europejskiej, to można walić obustronnie – z jednej strony zarzucać tej polityce faszystowską mocarstwowość, a z drugiej antyeuropejskie, a zatem sowieckie – w końcu innych nie ma – sentymenty geopolityczne.
Kiedy dziś, pod koniec już swojej kampanii wyborczej, Jarosław Kaczyński wykonuje szereg gestów pod adresem ludzi, dla których współczesna Polska jest niemal wyłącznie zawodem, a których serca i emocje w znacznym stopniu tkwią w czasach ich młodości – młodości byle jakiej, ale przynajmniej pozbawionej tego strasznego dziś braku czasu, nieustannego braku pieniędzy, nieprzerwanej troski i to czy uda się tym razem uniknąć gróźb ze strony najróżniejszych biur windykacyjnych, młodości prostej i jasnej – wszyscy ci rycerze Nowego Świata otwierają zszokowane buzie i krzyczą: „No proszę! Oto nasz prawicowiec!” Kiedy dziś, w ostatnich dniach tej kampanii, niemal już trzy miesiące po smoleńskim nieszczęściu, Jarosław Kaczyński po raz kolejny deklaruje swój brak zainteresowania dla dalszego rozpamiętywania postaw ludzkich na poziomie post-komunizmu, komunizmu i zwykłej lewicowości, wokoło rozlegają się tryumfalne okrzyki: „No proszę! On dla władzy jest nawet gotów pokochać PRL! A niby był takim prawicowcem!”
Każdy kto czyta ten blog w miarę dokładnie, wie że z jednej strony wielokrotnie deklarowałem swój bardzo ścisły związek z projektem reprezentowanym przez Lecha i Jarosława Kaczyńskich, a dziś już tylko przez Jarosława, a z drugiej – równie wielokrotnie – demonstrowałem swój bardzo ambiwalentny stosunek do wartości, jakie kiedyś oferował PRL, a dziś oferuje Nowa Europa. Każdy kto czyta ten blog wie też, że jeśli coś mnie różni od przeciętnego wyborcy Prawa i Sprawiedliwości, to być może większa refleksyjność w chwilach bardziej spokojnych i większe emocje w chwilach walki. Generalnie jednak, nikt nie powinien mieć wątpliwości, że ten blog, to blog prowadzony przez klasycznego pisobolszewika’, lub ‘kaczystę’ – do wyboru. A zatem, jeśli ktoś umie myśleć choćby w stopniu podstawowym, powinien też wiedzieć, że wszystko to co dziś Jarosław Kaczyński robi i głosi na poziomie ideologiczno-historycznym jest dla mnie, jak i dla absolutnej większości jego wyborców, w pełni zrozumiałe i akceptowalne. A jest to zrozumiałe i akceptowalne – całkowicie paradoksalnie z dwóch względów. Pierwszy to taki, że nasza wrażliwość – jeśli tylko mamy odpowiedni nastrój – pozwala nam patrzeć na czasy PRL-u w sposób w najmniejszym stopniu nie determinowany poprzez losy Andrzeja Czumy, Stefana Niesiołowskiego i Jana Lityńskiego, ale przez losy nasze i naszych bliskich. Z drugiej strony, jesteśmy w stanie świetnie zrozumieć i zaakceptować słowa Jarosława Kaczyńskiego, bo w pełni przyjmujemy jego sytuację w jakiej się znalazł po – dla wielu z nas – morderstwie z 10 kwietnia. Bo czujemy to każdym swoim nerwem, każdym swoim odruchem serca, że jego ból to nasz ból, a ten kto mu wyrządził ten ból – to nasz wróg. I w tym momencie, jeśli ktoś nas nazwie prawicową, ciemnogrodzką, dziką masą – przyjmiemy to na pierś.
Kiedy pojawił się problem stosunku Jarosława do post-komunizmu i z nim pierwsze ataki na zdradę Kaczyńskiego – prowadzone zresztą również przez część jego obozu – napisałem tu w Salonie dwa teksty, oba próbujące wykazać absolutną racjonalność z jednej strony, a moralną słuszność z drugiej, tego co Jarosław Kaczyński ogłosił. Z powodów, o których nie chcę jeszcze dziś mówić, oba te teksty otrzymały bardzo małe wsparcie już na samym swoim starcie. A przez to, jestem o tym, przekonany dotarły do znacznie mniejszej grupy odbiorców, niż można było na to liczyć. Jak idzie o sam Salon, ten blog jest szczęśliwie wystarczająco popularny, żeby jakoś sobie radzić. Natomiast to, że publikacji któregokolwiek z tych tekstów odmówiła na przykład Gazeta Polska, zasługuje na osobną refleksję i się jej doczeka. Na razie jednak nie to jest istotne. To co jest ważne, to to, że moment w którym Jarosław Kaczyński oświadczył, że od 10 kwietnia post-komunizm go nie interesuje, jest momentem wręcz rewolucyjnym. A dlatego, że jest to moment rewolucyjny, chciałbym na zakończenie przypomnieć list – list fikcyjny, list przeze mnie tylko wyobrażony – który Jarosław Kaczyński mógłby skierować do wszystkich tych, którzy albo nie rozumieją, albo zrozumieć nie chcą. Mógłby, gdyby mu pozwolono. Ale którego, właśnie dlatego, że i sytuacja i nastroje i terror Systemu, wysłać mu nie pozwoliły. Proszę jeszcze raz posłuchać:
„Sobota 10 kwietnia zmieniła wszystko. Od 10 kwietnia nic nie jest już takie same. Skutkiem tego co się stało w tamten poranek, wszystko zostało przewrócone. Nie byłbym sobą i nie zasługiwałbym na jedno dobre słowo, gdybym po tym nieszczęściu i po tym, co nam to nieszczęście powiedziało, w dalszym ciągu trzymał się swych dawnych myśli, idei i przekonań. Oczywiście, historia jest historią, winy są winami, krzywdy pozostają krzywdami. Poroszę jednak mnie zrozumieć. Ja już żyję tylko w jednym celu. Żeby uzyskać sprawiedliwość. Sprawiedliwość dla mnie i dla mojego brata ukochanego brata. A do tej sprawiedliwości ja nie potrzebuję ani Czarzastego, ani Millera, ani Oleksego, ani Wałęsy, ani pani posłanki Senyszyn. I to wcale nie dlatego, że już od dawna nie widzę wielkiej różnicy między nimi a Palikotem, pani Muchą, panem Nowakiem, Stefanem Niesiołowskim, czy wreszcie moim szanownym konkurentem Bronisławem Komorowskim, ale wyłącznie dlatego, że nie oni akurat nie dadzą mi odpowiedzi na to jedno pytanie, które mnie nurtuje – kto to zrobił? Bo ja wiem, że to nie oni. To nie Leszek Miller strącił ten samolot. Ja wiem, że są tacy, którzy bardzo chcą, bym myślał dziś – tak jak dawniej – właśnie o nim. Ale nic z tego. To nie on. Ja wiem, że to akurat tym razem nie on. Więc on mnie dziś nie interesuje.”
Proszę o tym pomyśleć. Proszę uczciwie o tym pomyśleć. A tym, którzy uznali że pojawiła się szansa i bardzo liczą, że uda się ją wykorzystać, chciałbym przekazać wiadomość przykrą. Nawet nie próbujcie. To się na nic nie zda. Już przegraliście.

8 komentarzy:

  1. usun moj komentarz spod twojego ostatniego wpisu misiu...uwiera prawda?
    jestes wyjatkowo nadetym bucem i tak jak przewidywalem stajesz sie niszowy w swojej ortodoksji...
    no i nie jestem anonimowy ale to przeciez wiesz

    OdpowiedzUsuń
  2. te anonim z 15.04 - a ty kim jesteś? co ci daje prawo do oceny innych? jesteś z narodu wybranego? naczytałeś GW?

    OdpowiedzUsuń
  3. @ Anonimowy z 17:09 - Twój antysemityzm tylko potwierdza to co przeciwnicy PiSu długo sobie przypuszczali.

    OdpowiedzUsuń
  4. @Michał
    Chciałbyś ale nic z tego. To nie dowodzi niczego. Moja sąsiadka, prawdziwy rycerz antykaczyzmu, mówi że ona głosuje na Komorowskiego, bo Kaczyński to Żyd.
    Wygląda na to, że do niedzieli musisz znaleźć coś nowego.
    Jeśli uznasz że PO to banda antysemitów, to będziesz nadal w błędzie.
    Ale przynajmniej nie popełnisz tego głupstwa, jakim z pewnością będzie głosowanie na Komorowskiego.

    OdpowiedzUsuń
  5. "... To nie Leszek Miller strącił ten samolot..." matko jak dużo ludzi jeszcze nie pojmuje o CO w tym stwierdzeniu naprawdę chodzi. Pozdrawiam. Czekam zwycięstwa, czekam na pogrom Jarka, wierze że dokona tego samego co Hetman Żółkiewski pod Kłuszynem.

    OdpowiedzUsuń
  6. @Łukasz
    Prawda? To jest nie do wiary. Jak dużo ludzi tego nie pojmuje.

    OdpowiedzUsuń
  7. Historia sie plecia...Teraz bedzie wojna o kolejne wybory. Boje sie ze ta tez z krwia na rekach.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...