wtorek, 15 czerwca 2021

Czy Diabeł wie że należy spłukiwać toaletę?

 

      Wczoraj przyniósł nam Internet pewną naukę, moim zdaniem, nadzwyczaj interesującą, a ponieważ, jak mi wiadomo, znaczna część z nas trzyma się bardzo z dala od tego akurat źródła swojej codziennej wiedzy, pomyślałem że się nią tu podzielę, choćby po to by żadnego z nas nie ominęła szansa poznania czegoś, co wiedzieć jak najbardziej warto. A zaczęło się od tego, że media tak zwane oficjalne poinfomowały nas o tym że w oczyszczalni ścieków w Ząbkowicach Śląskich, podczas czyszczenia jednego ze zbiorników, pracownik trafił na zwłoki płodu, i to płodu na tyle już dużego, że postanowił o swoim odkryciu powiadomić policję. Ta z kolei widząc to co widzi, uznała sprawę za na tyle poważną, że zdecydowała się powiadomić o niej służby medyczne, oraz oczywiście prokuratora. Wstępnie stwierdzono tylko tyle, że w chwili śmierci wspomniany płód miał grubo ponad cztery miesiące, natomiast cała reszta, a więc to, kim jest matka i co lub kto sprawił że doszło do tego nieszczęścia pozostaje do dziś tajemnicą.

       I pewnie na tym moglibyśmy te nasze smutki zawiesić do czasu uzyskania bardziej szczegółowej w tym temacie wiedzy, gdyby nie fakt, że owo zdarzenie – i tu wkracza do akcji Twitter – wywołało histeryczną wręcz reakcję wszelkiego możliwego lewactwa, spod wszelkich możliwych symboli, w postaci tłumaczenia każdemu kto ma tylko ochotę słuchać, że w końcu nie stało się nic takiego, poza zwykłym poronieniem. W końcu kobiety na całym świecie niemal od zawsze tracą ciąże każdego dnia i nigdy dotychczas nie było tak, by z tej okazji były one prześladowane przez policję i prokuraturę. I że jeśli tak dalej pójdzie, to już wkrótce policja będzie przyszukiwała wszystkie oczyszczalnie ścieków w kraju i wzywała polskie kobiety, by przedstawiały zużyte podpaski jako dowody w tym czy innym śledztwie.

      To natomiast co mnie w tym wszystkim tak porusza, to wbrew pozorom nie owa demonstracja klasycznego zidiocenia, ale wręcz przeciwnie, swego rodzaju cwaniactwa. Otóż ja nie mam wątpliwości co do tego, że nawet najgłupsi z nich doskonale zdają sobie sprawę z tego, że tym razem stanęli nie wobec zwykłego poronienia, czy choćby najmniej cywilizowanej formy aborcji – bo przeciw tym zjawiskom zdążyli się już uodpornić – ale paradoksalnie właśnie dziecka spłukanego w toalecie. Jestem w stu procentach przekonany, że każdy z nich wie doskonale, że to co odnaleziono w tych ściekach, to nie była kupka zakrwawionych tkanek, ani tym bardziej plamka samej krwi, ale coś co do tego stopnia przypominało człowieka, że ów biedny pracownik oczyszczalni się zaniepokoił. I to akurat – mimo iż udają że jest inaczej – oni wiedzą doskonale, że on zobaczył maleńkie, skutecznie obmyte z krwi, martwe dziecko. I ta pewność moim zdaniem sprawia, że się zdenerwowali do tego stopnia, że postanowili tę prawdę zakrzyczeć, kłamiąc sobie samym prosto w oczy.

      Oni wszyscy, jestem tego pewien, wiedzą tak samo dobrze jak każdy z nas, że tak duże dziecko nie jest w stanie ot tak sobie wyskoczyć z matki, kiedy ona siedzi na toalecie i robi siusiu, i że ona albo była w takiej desperacji, że je sobie z siebie wydłubała przy pomocy jakiegoś narzędzia, albo ktoś – czy to ojciec dziecka, czy może jej rodzice – ją do tego skłonił siłą lub bardzo poważną perswazją, lub ewentualnie ów przedwczesny poród spowodował jakiś wynająty konował. A ponieważ zrobił to całkowicie nielegalnie, to owa zbrodnia została na tyle ukryta, że jedynym lepszym rozwiązaniem było to dziecko zjeść. I oni to wiedzą. A wiedząc to, mają jak najbardziej świadomość, że los owej nieszczęsnej matki pozostaje dramatycznie wręcz dla nas nieznany, nie wykluczając też i takiej możliwosci, że ona również, podobnie jak jej dziecko, została spuszczona do jakiegoś odpowiadającego jej rozmiarom zbiornika.

        A więc oni to wiedzą. A ja sobie myślę, że skoro to wiedzą, a mimo to wciąż coś plotą na temat zygoty, podpasek i wczesnych poronień, to znaczy że coś ich bardzo, ale to bardzo, dręczy. I domyślam się jak najbardziej, co to takiego. Otóż, jak już wspomniałem wcześniej, jest to strach przed tym, że trzeba im będzie zaakceptować fakt, że to o co oni z taką zawziętoscią walczą i co w wielu wypadkach stanowi sens ich życia, to o prawo do bezkarnego unicestwiania tego co bezbronne. Mało tego: chodzi o prawo do otwartego głoszenia owego przekonania, że zabójstwo może być... cool. I oni wszyscy nagle to ujrzeli tak strasznie wyraźnie w obrazie tego dziecka, w tej jego koszmarnej podróży wśród naszych szczyn, gówien i innych nieczystości, do wyboru do koloru.

       Przepraszam bardzo, ale, moim zdaniem, choćby najbardziej okrutna prezentacja poćwiartowanych dziecięcych zwłok, a tym bardziej demonstrowanie owych wymodelowanych w skali 1:1 figurek dwunastotygodniowych dzieci, czy ich stópek i paluszków na przypinkach, to ledwo słyszalny szept wobec dzisiejszych myśli o tym dziecku w oczyszczalni ścieków w Ząbkowicach Śląskich.

       Czy w związku z tym jest coś na co szczególnie liczę? Powiem szczerze, że nie bardzo. Moim zdaniem, mając dzisiaj już tylko ten jeden wybór pomiędzy przyznaniem, że to co znaleziono w owym zbiorniku to człowiek i że ktoś się do jego śmierci przyczynił, a powtarzaniem w kółko zaklęć na temat zygoty, oni wybiorą zygotę. Może z wyjątkiem choćby tego jednego nawróconego... a z mojego punktu widzenia, to już byłby sukces i nadzieja na lepsze.

     


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...