czwartek, 22 lipca 2021

Wolny rynek, czyli wędką po łbie

 

       Nie bardzo wierzę w to, że próba wyeliminowania z polskiej sceny medialnej tworów takich jak TVN kiedykolwiek się powiedzie, niemniej jednak z zaciekawieniem wyczekuję każdej nowej informacji na temat tego, jak ów plan się miewa. Ponieważ, jak już wspomniałem, nie mam tu szczególnych złudzeń, bardziej od podstawowego tematu zainteresowała mnie wypowiedź jednego z posłów Konfederacji, który ni mniej ni więcej oświadczył że on będzie się zdecydowanie sprzeciwiał pozbawieniu TVN-u prawa do udziału w rynku mediów Polsce, a to mianowicie wyłącznie ze względu na jego wiarę w uniwersalną wartość wolnego rynku. Gdyby ktoś, kto zna sposób działania informacyjnej odnogi Grupy, a więc stacji TVN24, doskonale wie, dlaczego w momencie kiedy usłyszałem o owym „wolnym rynku” zaniemówiłem. Dotychczas bowiem nie wierzyłem w to, że – pomijając oczywiście ambitną młodzież licealną – ktokolwiek jeszcze jest w stanie traktować owo pojęcie poważnie, czy w ogóle jako coś realnie istniejącego. Tymczasem jeden z wyróżniających się posłów Konfederacji, człowiek dorosły i, jak sądzę, wykształcony, twierdzi że nie wolno TVN-owi przeszkadzać w zatruwaniu naszej polskiej przestrzeni nieludzką propagandą, bo w końcu rynek to rynek, czyli, jak rozumiem, ostatni bastion normalności w tym skorumpowanym świecie. Tymczasem prawda jest taka, że, jak wszyscy wiemy, a jeśli nawet nie wiemy, to się dowiadując o tym absolutnie nie dziwimy, już wiele tysięcy lat temu ów pierwszy człowiek, który postanowił coś wyprodukować, a następnie to coś sprzedać z zyskiem, został zwyczajnie zamordowany, jego interes został przejęty, a dalej juz poszło wszystko z górki i tak przetrwało do dzisiaj. No, tyle może że nie koniecznie przy użyciu tępego narzędzia.

        Niedawno usłyszałem, że tu i ówdzie krąży pogłoska, że gwiazda wspomnianego TVN-u, Kuba Wojewódzki, za udział w telewizyjnej reklamie otrzymał 2.5 mln złotych. Jak słyszę, dobrzy ludzie dyskutują nad tym, czy 2,5 mln dla Wojewódzkiego to nagroda sprawiedliwa czy nie. Jedni twierdzą, że on absolutnie nie powinien tyle zgarniać za było nie było parę minut wygłupu, inni natomiast że rynek to rynek i nam nic do tego. Rzecz natomiast – dla mnie absolutnie oczywista – jest taka, że te całe dwa i pół miliona to bujda na czternaście fajerek. Kto bowiem jest taki głupi, by Wojewódzkiemu dawać 2,5 mln, skoro jemu wystarczy tysiąc na dziwkę z Ukrainy? No i kto jest w stanie uwierzyć w taką scenę, że do Wojewódzkiego przychodzi jakiś umówiony, prosi go o występ w reklamie, daje 10 tys. zł, a Wojewódzki mu mówi: „Żartujesz, stary. Poniżej dwóch i pół bańki nie mamy o czym rozmawiać”.

       Moim zdaniem jednak wcale nie chodzi o to, że jemu tych dwóch i pół miliona nie pokazano. Owszem, on je zobaczył, ale wyłącznie na podpisanym przez siebie rachunku, z osobnym oświadczeniem, że jest zadowolony i nie zamierza się o nic nigdy upominać.  No ale, jak się domyślamy, nie chodzi wcale o tego nieszcześnika, ale o tak zwany kapitalizm. Otóż ów kapitalizm to fejk, który nigdy nie był niczym innym jak tylko fejkiem. To natomiast co stanowiło zjawisko jak najbardziej realne, to coś co w języku angielskim funkcjonuje pod nazwą „block busting”. Opowiem krótko, bo to jest rzecz nadzwyczaj ciekawa. Otóż jest sobie dzielnica, na którą chrapkę ma jakiś inwestor. Zanim jednak przedstawi ofertę – korzystając naturalnie z sobie tylko znanych sposobów – rozpuszcza informację, że już wkrótce do dzielnicy mają się wprowadzić Murzyni, Cyganie, czy, normalnie, uchodźcy z Erytreii, w tym momencie ludzie zaczynają na gwałt sprzedawać mieszkania – bo informacje są jak najbardziej wiarygodne – ceny spadają, no a ów kapitalista i, jak rozumiem, pełną gębą wolnorynkowiec, kupuje całość za bezcen.

       To jest oczywiście, podobnie jak wcześniejsza historia o Kubie Wojewódzkim i jego milionach, tylko anegdota, niemniej jednak chciałbym bardzo, żeby ona pokazała, jak bardzo to co nam się wydaje, wcale nie jest tym, ale czymś kompletnie innym. Ale też, konsekwentnie, byśmy zechcieli zrozumieć – bo o tym przecież jest ten mój dzisiejszy tekst – że tak naprawdę od zawsze do dziś był tylko i wyłącznie ów „block busting” i nic więcej.

        W mojej książce, dziś już wyłącznie tonącej w odmętach zapomnienia, zawierajacą moją korespondencję ze śp. Zytą Gilowską, wspomniana Pani Premier pisze tak:

Nie wiem, co to jest ‘kapitalizm’. To jakaś propagandowa zbitka. Na pewno wrogiem Kościoła Powszechnego jest korporacjonizm, ale tenże przyjmuje postać państw! Proszę popatrzeć na Chiny – to olbrzymia korporacja, bardzo złożony holding nie odwołujący się do żadnej religii – ‘ubóstwione”’ są tylko ogólnikowe ‘niebiosa’, no i przodkowie. Bardzo pierwotne podejście – kult przodków jest przecież archetypiczny.

Nasz Pan Jezus Chrystus nauczał w epoce niewolnictwa, Kościół najlepiej sobie radził (na razie!) w feudalizmie, natomiast my zmierzamy do jakiegoś ‘niewolnictwa bis’.

Może tym poszukiwaczom prostych wskazówek  chodzi tylko o lichwę? Z lichwy wywiodło się sporo zła. Ale islam – usuwając lichwę – pozwolił temu złu eksplodować w inny sposób. Przyznam, że nie umiem zinterpretować takich bon motów. Proszę zrozumieć, naprawdę nie czuję się kompetentna. Ja się znam tylko na kilku wzorach (ekonometria) i finansach publicznych (też głownie współczesnych)

Proszę mnie nie cytować – gawędzimy prywatnie. Wymądrzających się jest aż nadto.

      Jak być może wiadomo, ja z owym cytowaniem zaczekałem do czasu aż Pani Profesor od nas odeszła, i – o czym już może nie każdy wie – moment kiedy te jej słowa zostały upublicznione, to był też moment kiedy zarówno ona, jak i pamięć o niej, zostały wrzucone na półkę z napisem „vaporized” (kto wie, ten wie). Wygląda na to, że nikt tak dobrze jak ona nie wiedział jak bardzo to co nam się wciska jest jednocześnie zwykłym fejkiem i jak bardzo też odkrycie tej prawdy może być dla niektórych groźne.

      Ja wiem, że inaczej być nie mogło, niemniej jednak trochę szkoda. Gdybyśmy choć trochę mogli o tym porozmawiać, przynajmniej posłowie Konfederacji i jej wyborcy nie musieliby robić z siebie błaznów.  



 

4 komentarze:

  1. Skąd ta zadyma? Temu tefałszenu po prostu kończy się koncesją. Jest więc "po prośbie" do
    odpowiedniej władzy. A ten tefałszen huzia na PiS, że koncesją się należy, bo się należy, a postępowanie koncesyjne, to giewałt sam w sobie. Na złodzieju czapka gore?

    Ciekawe, czy przynajmniej złożyli wniosek o nową koncesję i co tam określili jako swoje powołanie medialne? Co tam "napisali"?

    OdpowiedzUsuń
  2. Na te kontuzje wokół rozumienia kapitalizmu śp. Z. Gilowska właściwie odpowiedziała. Rzecz w tym, że kapitalizm nie jest ustrojem, lecz tylko metodą finansową. Dzisiaj lepiej, niż dawniej widać, że kapitalizm funkcjonuje w różnych ustrojach. Czy Chiny i USA mają ten sam ustrój? Nawet cywilizację mają inną, ale tak samo stosują kapitalizm jako metodę finansową.

    Skoro mamy teraz różne ustrojowe aplikacje kapitalizmu, to za jakiś czas zobaczymy, który ustrój jest najlepszą nadbudową kapitalizmu determinując, czemu, komu kapitalizm ma służyć. Bo metoda, to nie jest cel.

    Możemy np. wylądować w niewolnictwie. A na koniec zagadka, którą śp. Z. Gilowska na pewno doceniłaby. Mianowicie, czy w Mad Max'ie funkcjonuje kapitalizm, albo w Wodnym Świecie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Te smartfony... KonFuzje a nie kontuzje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @orjan
      Spokojnie. Wszystko jasne. Od razu wiedziałem, że nie kontuzje.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...