piątek, 7 maja 2021

Za co koronawirus nie lubi Indii?

 

Dziś pragnę podzielić się pewną refleksją dotyczącą sposobu w jaki państwowa propaganda zachęca nas, byśmy nie wierzyli różnego rodzaju oszustom i w czasie pandemii dbali o siebie i innych. Poniższy tekst ukazuje się też dzisiaj w „Warszawskiej Gazecie” i mam tylko nadzieję, że nikt nie zrozumie go jako zachęty do tego by zrzucić te cholerne maski i pokazać światu, jacy to jesteśmy wolni i niezależni.      

 

 

       Gdy chodzi o Indie, swoją wiedzę ograniczam do dwóch informacji. Pierwsza z nich jest krótka i, jak mówią Anglicy, „to the point”, czyli że tam mieszka niemal półtora miliarda ludzi. Druga z nich wymaga dłuższej wypowiedzi. Otóż pewien znajomy Hindus, żyjący i pracujący w Polsce, opowiadał, że w najbliższym czasie będzie musiał wrócić do Indii, by zająć się kwestią ożenku swoich trzech sióstr. Rzecz w tym, że one wszystkie są w odpowiednim wieku i to właśnie zadaniem rodziny pozostaje znalezienie – oraz opłacenie –  odpowiedniego męża, a to akurat na nim, jako na kimś kto zyskał odpowiednią finansową pozycję, spoczywa ów obowiązek. Głównym problemem jednak pozostaje to, że ponieważ jedna z owych sióstr nieszczęśliwie jest niepełnosprawna, i nie dość że nie ma szans na wydanie jej za mąż, to ona stanowi dla rodziny bardzo poważne towarzyskie obciążenie, to trzeba będzie ją zabić. Znajomy to powiedział zupełnie poważnie, bez śladu ironii. Normalnie tak jak się informuje o tym, co słychać i jak się sprawy mają.

        Dziś z kolei media podały informację, że papież Franciszek modli się o to by Indie, jak słyszymy, ogarnięte klęską pandemii koronawirusa, Pan Bóg raczył wyrwać z objęć owego nieszczęścia. A ja słucham zarówno słów Franciszka, jak i codziennych komunikatów na temat wspomnianego nieszczęścia, i oto czego się dowiaduję. Otóż dzisiejsze Indie, podczas gdy w liczbach bezwzględnych rejestrują mniej przypadków śmierci wywołanej plagą koronawirusa niż Stany Zjednoczone, czy Brazylia, to w relacji zgonów do liczby mieszkańców zajmują 115 miejsce, wyprzedzając nawet tak gwałtownie reklamowaną przez przeciwników szczepionek Szwecję, która, tak na marginesie, dumnie zajmuje 32 miejsce na świecie, nie wspominając o  naszej kochanej Polsce.

      W tej sytuacji więc, ja mam parę, moim zdaniem ważnych, uwag. Otóż, nie zapominając oczywiście o tym, że Indie to jest cywilizacja, która zawsze może nas czymś zaskoczyć, chciałbym zwrócić uwagę na to że jeśli w półtoramiliardowym kraju dziennie z powodu koronawirusa umiera trzy tysiące osób, to jest to informacja z naszego punktu widzenia kompletnie nieistotna. Oczywiście jest też bardzo możliwe, że tych ludzi umiera tam dziennie 300 tysięcy, tyle że oni w kompletnej ciszy nikną w zgiełku owych mordowanych kalekich sióstr, no ale skoro tak, to po ciężką cholerę zawracać nam głowę danymi, których jedynym celem, jak sądzę, jest zachęcenie jak największej liczby Polaków do tego, by skorzystali z Narodowego Programu Szczepień, z tym jednym, kompletnie absurdalnym argumentem, że oto w ciągu minionej doby w wyniku zarażenia koronawirusem w Indiach zmarło 3 tys. osób? Na kim ta liczba ma zrobić wrażenie? Na ludziach, którzy uważają, że nie ma żadnej pandemii?

         Gdy chodzi o mnie, niezmiennie noszę maseczkę i czekam na wyznaczony dla mnie termin szczepienia, kiedy jednak słyszę te modlitwy za Indie, to czuję się trochę dziwnie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...