Popularny niegdyś piosenkarz Bruce Springsteen, jak wielu z jego pokolenia, postanowił odświeżyć pamięć o sobie i udał się w trasę koncertową po Europie, gdzie nigdy zresztą nie był jakoś szczególnie hołubiony, i w trakcie występu w Niemczech uznał, że akurat tam nic tak nie poruszy publiczności, jak kilka odpowiednio obraźliwych gestów pod adresem prezydenta Trumpa, no a przy okazji da mu odpowiednią promocję w mediach, tak by jak najwięcej osób zorientowało się, że faktycznie kiedyś jakiś Springsteen faktycznie kręcił się po muzycznej scenie.
Zakomunikował więc Springsteen co zakomunikował, a szum jaki się podniósł zaskoczył nawet mnie, który od tak zwanych artystów sceny wymaga dokładnie tyle samo co od wszelkich innych artystów, czy to stolarstwa, krawiectwa, ciastkarstwa, czy ślusarstwa, a wśród owych wymagań absolutnie nie ma tego, by oni mieli, a w dodatku jeszcze artykułowali, poglądy na tematy nie związane z wykonywanym przez nich zawodem. A zatem też, kiedy dowiedziałem się, co Bruce Springsteen sądzi na temat Donalda Trumpa i współczesnej Ameryki, nawet nie uznałbym za stosowne wzruszyć ramionami, gdyby nie fakt, że, owszem ramionami wzruszył Donald Trump i Springsteenowi odpowiedział, no i zaczął się armagedon. Dziwne? Owszem, bardzo, no ale co ja mogę na to poradzić?
Ponieważ nałogowo słucham muzyki i gdziekolwiek pojawia się jakikolwiek muzyczny temat, to i ja tam przybiegam, obserwuję na Facebooku profil pod nazwą Far Out Magazine, no i zawsze zostawiam tam jakiś swój ślad. Nie inaczej było wczoraj, kiedy to redakcja zainicjowała debatę na temat awantury między Donaldem Trumpem, a artystami wszystkich krajów złączonymi w nienawiści do Ameryki pod aktualnym przywództwem. Napisałem więc tam komentarz, w którym zwróciłem uwagę na oczywisty fakt, że Bruce Springsteen jest zaledwie mocno już wyblakłym odpryskiem zlewaczałego środowiska, a Trump pozostaje wciąż „one and only”, więc to co tysiące piosenkarzy, muzyków, pisarzy, aktorów, malarzy i tzw. intelektualistów mają na jego temat do powiedzenia nie ma najmniejszej wagi. I proszę sobie wyobrazić, że mój komentarz wywołał falę pełnych oburzenia reakcji, gdzie na jedną zwróciłem szczególną uwagę. Otóż pewna pani napisała do mnie, żebym sobie przypomniał, bo najwidoczniej już zapomniałem, że był kiedyś człowiek o nazwisku Hitler i że ów Hitler to był wypisz wymaluj Trump, a ja sobie od razu pomyślałem, że gdyby to miało jakikolwiek sens, to bym jej napisał, że takich Hitlerów to my tu w Polsce mamy pod dostatkiem, i to od lat: Kaczyński, Macierewicz, Kamiński, Czarnek, a ostatnio nawet pojawił się Hitler w trzech osobach, czyli Nawrocki, Menzen i Braun. No ale sensu nie było, więc się zamknąłem.
Nie trzeba było jednak długo czekać, by dostrzec, że tu już problemem nie są pojedyncze osoby, nawet jeśli w nazistowskiej trójcy, ale cały kraj. Popularny wśród widzów telewizji TVN komik Kuba Wojewódzki zamieścił na swoim instagramowym profilu następujący rysunek.
Jak widać, nie przedstawia on Jarosława Kaczyńskiego z hitlerowskim wąsikiem, ani też unoszącego dłoń w nazistowskim pozdrowieniu Karola Nawrockego, ale Polskę, spod której, jak pająk spod brudnej, śmierdzącej szmaty, wyłazi czarna swastyka. A zatem, jak widzimy, nasi artyści poszli krok dalej w stosunku do artystów amerykańskich, czy jakichkolwiek innych. Im już nie wystarczy ogłosić, że oto nazistowski element próbuje atakować Polskę; dziś sytuacja jest ich zdaniem taka, że owym elementem nazistowskim stała się sama Polska. Jak to się stało? Ano tak, że ponad połowa z nas to naziści, którzy swój nazizm zadeklarowali w niedzielnych wyborach, nie głosując na Rafała Trzaskowskiego, Szymona Hołownię i Magdę Biejat. A nie Zandberga? Nie. Okazuje się, a poinformował o tym ze swojego łoża boleści Tomasz Lis, że Zandberg, odmawiając przekazania swoich głosów na Rafała Trzaskowskiego, postąpił jak niemieccy komuniści, którzy tak naprawdę mieli bezpośredni udział w doprowadzeniu do władzy Adolfa Hitlera.
Tak wygląda więc dziś sytuacja przed drugą turą wyborów prezydenckich i dobrzy, wrażliwi, inteligentni, pełni miłości i empatii ludzie zastanawiają się czy znajdzie się wystarczająca większość, która zdepcze tego pająka i wyrwie Polskę z owej nazistowskiej sieci. My tu natomiast pewnie jesteśmy ciekawi, kto to taki – no bo przecież nie Kuba Wojewódzki – zaprojektował i wykonał wspomniany wyżej rysunek. Otóż jego autorem jest poznański plastyk, niejaki Szymon Szymankiewicz, który jest wprawdzie jeszcze mniej publicznie rozpoznawalny od Bruce’a Springsteena, ale okazuje się, że w antypolskiej i antycywilizacyjnej branży zajmuje pozycję wystarczająco istotną, by swego czasu nawet nasz minister kultury Piotr Gliński uznał za stosowne wspomóc go w jego działalności finansowo. Zapoznałem się z człowiekiem i jego twórczością i wszystko, co chciałem wiedzieć, już wiem. Otóż Szymankiewicz wygląda jak przeciętny utatuowany od góry do dołu libek, gada jak oni wszyscy, a nagrodzona przez Piotra Glińskiego sztuka dzieli się na trzy części. Otóż są to przede wszystkim antykatolickie karykatury, gdzie mamy albo pomalowanego na żółto Jana Pawła II, albo krzyż z nałożoną na jego podstawę prezerwatywę, czy znów krzyż, gdzie zamiast tabliczki z napisem INRI umieszczona jest tabliczka z akronimem LGBT; dalej Szymon Szymankiewicz prezentuje plakaty typowo antypolskie, czyli orła przemielonego w maszynce do mięsa, pisany gotykiem napis „Nur Fur Polen”, znak Polski Walczącej stylizowany na logo sieci McDonald’s, Polską zawieszoną na proaborcyjnym wieszaku; a na końcu, jak rozumiem w celu uzupełnienia swojej oferty elementem pozytywnym, szereg rysunków z tryzubem oraz z niebiesko-żółtą flagą. I to na to wszystko Szymon Szymankiewicz poprosił ministra Glińskiego o pieniądze i je dostał.
I teraz na koniec potrzebuję wyjaśnić, po ciężką cholerę napisałem ten w gruncie rzeczy zbedny komoletnie tekst. Otóż ja nie wiem, czy Karol Nawrocki zostanie prezydentem Polski, nie wiem też, czy Bruksela kiedykolwiek wypuści nasz kraj ze swoich brudnych łap, nie wiem też oczywiście, czy Donald Tusk umrze w swoim łóżku, czy w więzieniu, ale wierzę i mam wielką nadzieję, że Piotr Gliński już nigdy nie będzie ministrem w polskim rzadzie, choćby i do spraw sportu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.