Dziś w celach ściśle wypoczynkowych wyjeżdżamy
na cztery dni do Gdyni i choć początkowo myślałem, by dać Czytelnikom od siebie
odpocząć, tak się jednak stało, że moje dziecka znalazło na Facebooku pewną
zupełnie niezwykłą historię zaanonsowaną przez administratorów następującymi
słowami:
„Ten
film może przedstawiać przemoc wobec dziecka lub osoby nastoletniej. Nie
usunęliśmy go z Facebooka, ponieważ może pomóc w uratowaniu tego dziecka. Aby
dowiedzieć się, co możesz zrobić aby udzielić pomocy, lub ją uzyskać, przejdź
do centrum pomocy”.
A obok odpowiedni guziczek dla osób wrażliwszych.
Oczywiście nie muszę zapewniać, że
gdyby ten komunikat był pierwszą rzeczą, jakiej się w opisanej sytuacji dowiedzieliśmy, raczej byśmy tę stronę zamknęli i poszli się bawić gdzie
indziej, jednak tak się składa, że na ów komunikat trafiliśmy już z pewną
wiedzą, a ja dziś ową wiedzą pragnę się podzielić. Otóż chodzi o to, że w
styczniu 2017 roku 6-letnia córeczka pewnych Rachel i Levi’ego Devine, o imieniu
Kinnady zachorowała na bakteryjne zapalenie opon mózgowych i trafiła do
szpitala w stanie krytycznym. Ani
rodzice dziewczynki, ani tym bardziej ona sama nie byli w żadnej mierze osobami
religijnymi, natomiast znajomy rodziny opublikował na Facebooku apel do wszystkich osób, które mogłyby ewentualnie go
przeczytać, o modlitwę. Jak wyglądały te modlitwy, nie wiemy i wiedzieć nie
możemy, rzecz jednak w tym, że z tego, co pisząc ten tekst coraz mocniej i
głośniej słyszę, wedle wszelkich dostępnych relacji, w pewnym momencie dziewczynka
zmarła, by po chwili, całkowicie już zdrowa, powrócić.
I w tym momencie pojawia się film,
który można znaleźć dziś w wielu miejscach Sieci, a który Facebook łaskawie,
mimo podejrzeń, że może on przedstawiać „sceny przemocy wobec dziecka” zgodził
się udostępnić. Zanim go tu pokażę, małe wyjaśnienie dla tych z nas, którzy,
jak sądzę, już krzyczą: „Cóż to za ludzie, ci rodzice, którzy w chwili gdy ich
dziecko umiera znajdują czas i siły na to, by tę scenę nagrywać?” Otóż, jak się
dowiaduję, to co widzimy na filmie to sceny zamykające cały proces. To co
widzimy, to sceny, które rodzice zdecydowali się zarejestrować dopiero wtedy,
gdy zorientowali się na dobre, co się dzieje. Zanim doszło do tego, co oglądamy, minęła godzina bez żadnych telefonów, żadnych kamer, żadnego szukania sensacji.
Te blisko 14 minut to relacja z powrotu, jakiego, na ile się orientuję, świat
nie widział. Popatrzmy na to co się tam odbywa, a jeśli ktoś jest
zainteresowany, to nie musi nawet zaglądać do Facebooka i czytać te tysiące
komentarzy, zwłaszcza że oni w każdej chwili mogą jednak dojść do wniosku, że
owej „przemocy” nowoczesny świat tolerować nie może. Informacje na temat Kinnady
Devine można znaleźć w Internecie gdzie bądź. A tymczasem już sam film:
„...22 Wtedy przyszedł jeden z przełożonych synagogi, imieniem Jair, i gdy Go zobaczył, upadł Mu do stóp. 23 I zaczął Go usilnie błagać: Moja córeczka kona. Przyjdź, włóż na nią ręce, aby ocalała i żyła. (…) 41 I ująwszy dziewczynkę za rękę, powiedział do niej: Talita kum! Co można przetłumaczyć: Dziewczynko, mówię ci, wstań. 42 I dziewczynka natychmiast wstała i zaczęła chodzić, miała bowiem dwanaście lat. I niemal osłupieli w ogromnym zachwycie. …”
OdpowiedzUsuń@Maciek
OdpowiedzUsuńI pomyśleć tylko jak proste są te znaki.
I pomyslec, ze gdyby nie internet prawdopodobnie nie mielibysmy szansy podobnego cudu jak ten z Ewangelii zobaczyc. Boże jakie kochane to dziecko. Pozdr
OdpowiedzUsuń