piątek, 3 maja 2019

O tym jak Ferdynand Barbasiewicz posmerał pod nosem Jerzego Ziębę


      Zaczepiłem tu niedawno Jerzego Ziębę, człowieka, który zrobił naprawdę wielką karierę, a przy tym nie mniejsze pieniądze, na sprzedawaniu ludziom odpowiednio zdesperowanym swoich pomysłów na leczenie przeróżnych chorób, jedynie przy zastosowaniu witaminy C, wody utlenionej, oraz wykałaczki. Na kimś, kto, co by nie mówić o jego braku wiary w skuteczność współczesnej medycyny, o wodzie utlenionej oraz witaminie C jednak słyszał, szczególne wrażenie musiała oczywiście zrobić owa wykałaczka. Widok inżyniera Zięby, jak ten zabiera się do człowieka schodzącego na zawał serca, smerając go pod nosem wykałaczką, a następnie te wykałaczki sprzedaje w Internecie, był na tyle przemawiający do wyobraźni, że wiadomość o tym, że polskie państwo postanowiło tego cwaniaka wziąć za frak i poprosić by się zamknął.
         Proszę sobie jednak wyobrazić, że ten Zięba okazuje się być znacznie bardziej cwany, niż można się było tego spodziewać. Otóż, jak się dowiaduję, on numeru z wykałaczką w żadnym wypadku sam nie wymyślił, ale zwyczajnie zerżnął go od pewnego psychologa, niejakiego Ferdynanda Barbasiewicza, twórcy i propagatora metody leczniczej funkcjonujące tu i ówdzie pod zabawną nazwą „klawiterapii”. Przepraszam bardzo, ale nie uniknę tu dłuższego cytatu:
      Coraz większą popularnością cieszy się klawiterapia. Kursy i książki na ten temat są wprost rozchwytywane, bo coraz więcej osób chce zgłębić tajniki tej techniki leczenia, którą zalicza się do metod z pogranicza medycyny alternatywnej. W końcu sama idea klawiterapii oparta jest na podobnych założeniach co znana już dziś doskonale akupunktura. Cała filozofia zakłada oddziaływanie na określone miejsca na ciele człowieka, co w mniejszym lub większym stopniu może poprawić stan, kondycję i funkcjonowanie poszczególnych narządów wewnętrznych.
       Podobnie jak refleksologia i akupunktura, klawiterapia polega na pobudzaniu przewodnictwa nerwowego za pomocą ucisku ściśle określonych punktów ciała. Każdy z tych punktów odpowiada za pracę konkretnego organu wewnętrznego lub ma wpływ na określone procesy zachodzące w organizmie człowieka.     
      Nazwa klawiterapia nawiązuje do narzędzia, którego używa się w celu wywołania nacisku i stymulacji danego punktu ciała. Przedmiot ten zwany jest klawikiem i swoim wyglądem przypomina tradycyjny gwóźdź, ale wykonany ze stali nierdzewnej. Klawik jest na tyle ostry, że można nim wywołać impuls nerwowy, ale jest bezpieczny, bo nie narusza skóry człowieka. I choć obserwuje się pozytywne efekty takiej terapii, to nie została ona poddana analizie naukowej, więc jej efekty definiują jedynie opinie pacjentów.
      Zarówno refleksoterapia, akupunktura, jak i klawiterapia za podstawę swojej teorii przyjmują to, co od wieków jest podwaliną tradycyjnej medycyny chińskiej. To właśnie Chińczycy uważają, że w organizmie człowieka zlokalizowane są tak zwane punkty energetyczne, których stymulacja usprawnia pracę poszczególnych organów wewnętrznych. Jednak w przeciwieństwie do refleksoterapii i akupunktury, gdzie działania pobudzające stosuje się w stosunkowo krótkim okresie, bo od kilkunastu minut do godziny, to w myśl klawiterapii takie działania powinny trwać przynajmniej kilka godzin lub nawet kilka dni.
      Sam zabieg klawiterapii jest dość prosty. Określone punkty na ciele poddawane są naciskowi klawików. Czynność tę powtarza się w każdym punkcie od 1 do nawet 10 razy, a po ustąpieniu bólu jeszcze dwa lub trzy razy. Na ogół stosuje się zasadę, że im poważniejsza choroba, tym klawiterapia powinna być częściej przeprowadzana i powinna trwać dłużej.
      Twórca tej terapii – Ferdynand Barbasiewicz – zlokalizował aż 1100 punktów na ciele człowieka, które odpowiadają bezpośrednio za różne dolegliwości. Klawiterapię można więc stosować zarówno jako metodę leczenia bólów głowy, jak i przy bardzo poważnych chorobach, takich jak chociażby stwardnienie rozsiane”.
        Ktoś się może zastanowi, po ciężką cholerę ja znów wracam to tego szaleństwa. Powiedziałem już, co sądzę o inżynierze Ziębie wlewającym nam wodę utleniona do ucha, jeszcze dobitnie wyraziłem swoją opinię o działalności firm farmaceutycznych sprzedającym nam tabletki na raka trzustki, czego się więc spodziewam po Barbasiewiczu? Otóż rzecz w tym, że ja się całkiem na poważnie zastanawiam, czy nie jest tak, że ów Barbasiewicz, a więc ktoś kto – jak wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują – nie dość że nie był w stanie Ziębie podskoczyć, to w dodatku był przez niego najbezczelniej w świecie okradany z pomysłów, nie okazał się bardziej cwany, gdy chodzi o tak zwane kontakty. Naprawdę bardzo chciałbym wiedzieć, czy nie stało się tak, że Ferdynand Barbasiewicz, twórca ostatecznego lekarstwa na wszystkie choroby świata, widząc, że mimo naprawdę wielkiego wysiłku, jaki włożył w swój biznes, nie dochrapał się nawet głupiej notki w Wikipedii – ani dla siebie, ani nawet dla tej całej swojej klawiterapii – postanowił uderzyć tam gdzie wiedział, że ktoś go usłyszy. No i zwyczajnie Ziębę jednym krótkim ruchem załatwił.
         Nie wiem oczywiście, jak tam się to wszystko odbyło, wiem natomiast, że, owszem, Zięba został załatwiony na równo, natomiast Barbasiewicz będzie mógł spokojnie sprzedawać swoje wykałaczki już bez obawy, że ktoś je będzie proponował taniej i szerzej.
        No i jak zawsze, nie mam najmniejszych wątpliwości, że jutro od rana telewizja będzie nadal handlować tabletkami na wszystko.



Skoro o handlu mowa, zapraszam wszystkich do kupowania moich książek, w tym tej ostatniej o tym gdzie pada cień na SS Mantola. Adres księgarni jest wszystkim znany, ale na wszelki wypadek powtórzę: www.basnjakniedzwiedz.pl.  Gdyby ktoś natomiast życzył sobie dedykację, proszę pisać bezpośrednio do mnie na adres k.osiejuk@gmail.com.


7 komentarzy:

  1. Toyahu, wyśmiewać Barbasiewicza można, ale mi na przykład klawiki bardzo pomogły. A jeśli coś działa, to chyba właśnie o to chodzi. My ludzie, z naszym gramem rozumu, nie wszystko jeszcze wiemy, a to, że medyczne lobby zwalcza wszystko, co nie mieści się w głównym nurcie medycznego poznania, to dla mnie nie podlega dyskusji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Greku Zorba ....wyśmiewać Barbasiewicza NIE MOŻNA, bo trzeba mu medal wręczyć i dziękować, dziękować ...i honorować, honorować ....i cieszyć się, że mamy takiego Polaka !

      Usuń
  2. @Grek_Zorba
    Ja wyśmiewam wszystkich oszustów. Zarówno z nurtu alternatywnego, jak i głównego.
    Co do skuteczności terapii - każdego rodzaju - uważam, że nie jesteśmy w stanie powiedzieć, co ci pomogło. Na przykład pewna bardzo mi bliska osoba została zaatakowana jakiś czas temu przez ciężki nowotwór i po wielomiesięcznym leczeniu, wyzdrowiał. A ja nie umiem powiedzieć, czy go uratowało wielomiesięczne leczenie, czy pragnienie życia, czy może równie długie modlitwy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Toyah jakim trzeba być ignorantem, nie zapoznawszy się z tematem kłamać i wybiórczo przedstawiac informacje? Zazdrośc popularnosci? Żenada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Unknown
      Masz mnie. Ja od lat poświęcam cały swój czas by niszczyć tego Barbasiewicza. Kiedy zorientowałem się, że on jest bardziej ode mnie popularny, wzięła mnie taka zazdrość, że do dziś nie mogę się uspokoić.

      Usuń
  4. Toyah ręce opadają,kiedy z nienawiści do czyjeś popularności opowiadasz głodne kawałki. Barbasiewicz jest nudny, ale super skuteczny i żadnych wykałaczek nie sprzedaje.

    OdpowiedzUsuń
  5. @Unknown
    Masz rację. Z zazdrości, że Barbasiewicz jest popularny, a ja nie, zwariowałem i go tępię.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Bumerang, czyli blessing in disguise

  Zanim przejdę do rzeczy, muszę przekazać kilka informacji na temat naszej córki Zosi, która pod koniec maja została zdiagnozowana z bardzo...