niedziela, 15 lipca 2012

Czy Zbyszek mógłby pracować w TVN24?

Wydaje mi się, że stosunkowo niedawno napisałem o tym, że telewizję na poziomie tego co tam się sączy w temacie polityki, przestałem oglądać. Nie stało się to ani w związku z jakimś konkretnym wydarzeniem, ani z jakimś szczególnym postanowieniem. Ot tak. Stało się Któregoś dnia nie włączyłem telewizora, a potem wszystko poszło już bardzo szybko. Dziś, jak idzie o pierwszą stację informacyjną w Polsce, a więc TVN24 – Polsatu i TVP Info nie oglądałem nigdy – zaglądam tam równie rzadko jak na wspomniane też dopiero co Mango Telezakupy, a więc w tych pojawiających się niekiedy chwilach, gdy nie ma zupełnie nic do roboty, i można sobie bez szczególnych wyrzutów sumienia siąść i pozbijać bąki.
I tak się zdarzyło wczoraj czy przedwczoraj. Siadłem sobie w fotelu, włączyłem telewizor i pokazało się jakieś TVP Historia z czymś co oni dają od pewnego czasu, a więc wspomnieniem Dziennika Telewizyjnego. Ponieważ ten sam żart powtarzany zbyt często – a tu mamy sytuację kiedy on jest powtarzany regularnie o tej samej porze każdego dnia – po krótkim czasie staje się bardzo ponury, przełączyłem kanał na TVN, a tam leciał akurat Dziennik Telewizyjny w wersji HD, czyli tak zwane Fakty. I powiem Państwu szczerze, ze ja nigdy dotychczas w historii III RP nie miałem tak silnego przeświadczenia, że to co się rzekomo skończyło już ponad 20 lat temu trwa, tyle że w formie szyderczej. I nie umiem powiedzieć, czy wrażenie jakie odniosłem może zostać przez kogoś potwierdzone obiektywnie, czy może to wszystko jest związane z tym, że ja miałem jednak ten okres odstawienia, i po tym powrocie wszystko może wyglądać dość surrealistycznie, ale faktem jest że fragment Faktów TVN, który miałem okazję obejrzeć wczoraj, był niemal dosłowną parodią tego, co w tym samym czasie nadawano na TVP Historia. Każda kolejna wiadomość była doskonale pusta, bez najmniejszego znaczenia, a jednocześnie podana tak, by po obejrzeniu programu każdy przeciętny dureń pozostał z informacją, że po pierwsze nic ciekawego się nie dzieje, a po drugie jest dobrze. A nawet wesoło.
Poza tym – co akurat tu jest bardzo ważne – to akurat wydanie Faktów prowadziła Anita Werner, a więc ktoś kto od początku do końca wygląda nie jak człowiek, lecz klasyczny android. I nie wykluczam, że to ona właśnie, w połączeniu z tą niezwykłą wręcz zawartością programu, tak mnie zainspirowała. Bo patrząc na tę Werner, jak ona odczytuje to nowe wydanie Dziennika Telewizyjnego w wersji technicznie poprawionej i cyfrowo odnowionej uświadomiłem sobie, że cały ów TVN jest równie nierzeczywisty jak nierzeczywista jest ta kobieta.
No i w tym momencie zdałem sobie też sprawę z tego, że oni wszyscy, a więc nie tylko Werner, ale i Rymanowski, Miecugow, Olejnik, a nawet ta żałosna tefauenowską drobnica w postaci jakiejś Arlety Zalewskiej, czy Omeny Mensy zostali bardzo skutecznie zmienieni w androidy. Tak jakby samo to miejsce – może przez ów nadmiar tego jednego koloru – zaczęło już tylko zarażać. Jak jakaś nowa postać huxleyowskiej somy.
Pisałem tu kiedyś przy jakiejś okazji o Monice Olejnik w kontekście pewnego mojego kolegi ze szkoły podstawowej imieniem Zbyszek. Wtedy chodziło o coś zgoła innego, ale dziś znów mi się przypomniał ów Zbyszek, a z nim oczywiście sama Olejnik. Pozwolę sobie więc przypomnieć tamtą refleksję w wersji nieco rozbudowanej, no i z nieco innymi wnioskami. Otóż poza tym, że patrzę na nią oczywiście jak na androida, mam z Olejnik jeden kłopot. Kiedy zamordowano prezydenta Lecha Kaczyńskiego, ona wystąpiła w swoim programie „Kropka nad i”, powiedziała, że ledwo co, krótko przed katastrofą, wciąż kombinowała, żeby zrobić z Prezydentem kolejny wywiad, ale jej jakoś zawsze coś wypadało, i że wciąż ma w swojej komórce jego numer telefonu… no i mówiąc to, się pobeczała. Autentycznie. Ktoś mi powie, że to nieprawda. Że Żydzi, szczególnie z karierą w aparacie, to są takie sprytne stworzenia, że dla nich odegrać wzruszenie to tyle co kogoś zabić. Może. Ja w każdym razie słyszałem jak jej się łamał głos, a później jak autentycznie beczała. I pamiętam, że poczułem wtedy poważny dyskomfort. Oczywiście, od tego czasu ona jak najbardziej doszła do siebie, i dziś, jak się zdaje, potrafi z siebie wykrzesać owego słynnego zbydlęcenia więcej niż kiedykolwiek wcześniej, a ja wciąż pamiętam, jak ona wtedy się wzruszyła. W celu rozwiązania tej zagadki, mógłbym oczywiście skonsultować się z którymś ze znajomych psychologów, czy może nawet i psychiatrów, tyle że do nich akurat nie mam najmniejszego zaufania, a już zwłaszcza od czasu, gdy cala ta nauka przeszła na wyłączną służbę Systemu. A więc na nich liczyć nie mogę. Pozostaje mi więc, jak już wielokrotnie wcześniej, liczyć wyłącznie na siebie, swoje doświadczenie, no i swoją inteligencję.
No i tu się pojawia wspomniany wcześniej Zbyszek. Kiedy chodziłem jeszcze do szkoły podstawowej, miałem tego Zbyszka za kolegę z klasy. Zbyszek, mimo tak ładnego imienia, był najbardziej okrutnym bandytą. Nie wiem czy on dziś żyje czy nie, a jak żyje, to czy siedzi w polskim więzieniu, czy może pracuje na budowie w Niemczech, a może pracuje w TVN24, w każdym razie, kiedy byliśmy kolegami, był on bandytą wręcz doskonałym w tym sensie, że miał w sobie odpowiednio dużo okrucieństwa, był odpowiednio głupi, no i odpowiednio fizycznie do tego przysposobiony, a więc wyglądał jak idealny psychopata. W dodatku jeszcze, cierpiał ów Zbyszek na wirusowe zapalenie oka, w związku z czym nieustannie mu ciekła z tego oka jakaś ropa, co sprawiało, że wyglądał naprawdę firmowo.
Pewnego razu Zbyszek zażyczył sobie, że on będzie siedział w klasie na moim miejscu. Podszedł do mojej ławki i zażądał bym się przesiadł. Ja akurat byłem dzieckiem grzecznym i fizycznie mało sprawnym, jednak to jego polecenie tak mnie zdziwiło, że powiedziałem Zbyszkowi, że mowy nie ma. Że się nie ruszę. Na co Zbyszek wyciągnął mnie z ławki, jednak zanim zdążył cokolwiek zrobić, ja go z całej siły kopnąłem w goleń. Przyznaję – mało to było sportowe, ale nic mi akurat lepszego do głowy nie przyszło. Oczywiście ten kopniak był tak skuteczny, że na pewien czas Zbyszka wyłączył z rozgrywki, co niestety jednak oczywiście sprawy nie zakończyło. Parę dni później szedłem sobie spokojnie ulicą, no i pojawił się Zbyszek. Z nożem. No i wtedy znów znalazłem na niego sposób. Równie mało sportowy, jak numer z goleniem. Powiedziałem mu, żeby się na mnie nie gniewał, bo mam bardzo trudny moment. Oto mój najlepszy kumpel zmarł właśnie na białaczkę i jest mi naprawdę ciężko. Zbyszek się tą historią bardzo zainteresował, kazał mi opowiadać, a ja zacząłem wymyślać jakieś niestworzone rzeczy. No i proszę sobie wyobrazić, że on się w pewnym momencie zwyczajnie popłakał. Najpierw zaczął mu drżeć glos, potem z tego zaropiałego oka poleciała pierwsza łezka, a potem już poszło wszystko równo. W końcu schował ten nóż, poklepał mnie po plecach i chlipiąc odszedł.
A ja oglądam sobie właśnie Fakty TVN, z Anetą Werner w roli głównej, ale oczami wyobraźni widzę, jak tuż za nią czają się i jakaś Ania, lub Joasia, jakiś Wojtek, czy Robert, i sobie myślę, że ciekawa jest ta ludzka natura. Weźmy więc taką Olejnik. Całe swoje zawodowe życie w ten czy inny sposób poświeciła na to, by zapędzić Lecha Kaczyńskiego do grobu. A kiedy już wszystko poszło wedle jej pragnień, nagle dojrzała w tym jakąś opowieść, która ją wzruszyła, no i stało się co się stało. Więc jak to jest? Czy oni są już tylko androidami, czy też jeszcze troszeczkę ludźmi? A może oni sa androidami już w drugiej, czy trzeciej edycji, jak ta biedna dziewczyna w Blade Runnerze Scotta, którzy wprawdzie są tylko maszynami, ale mają wszczepione wszystkie podstawowe ludzkie odruchy, w tym nawet wspomnienia i uczucia? Które potrafią włączać i wyłączać, zależnie od potrzeby.
Co oczywiście nie zmienia faktu, że uważam że ich wszystkich należy tępić, bez cienia współczucia. Nawet przy tej świadomości, że oni żyją tylko pięć czy dziesięć lat. A więc gdybym spotkał takiego Piotra Marciniaka, czy Kolendę-Zaleską, i miał przy tym odpowiednio dużo miejsca i czasu, to bym wziął odpowiedni zamach i potraktował ja dokładnie tak, jak swego czasu mojego kolegę Zbyszka. Tuż nad tym idiotycznym bucikiem, który oni za ciężkie tysiące noszą na tych swoich muskularnych, skutecznie uformowanych w firmowym gymansionie kopytkach.

Przed nami kolejny tydzień. Taki sam jak poprzedni, pełen codziennego wysiłku by przeżyć i nadziei, że nic się nagle nie skończy. Bardzo więc proszę pamiętać o mnie, wspierać ten blog finansowo, kupować książki, polecać innym, no i przede wszystkim stąd nie odchodzić. Dziękuję.

13 komentarzy:

  1. @Toyah
    Śliczna historia. No i Al Capone też tak miał.

    OdpowiedzUsuń
  2. Androidy Dicka to ciekawe skojarzenie dla tych redaktorów z TVN24. No i do tego to zarażanie - dzisiaj w TVN24 widziałem nowe ofiary choroby - redaktorów Janke i Lisickiego. Siedzieli oni obok Sierakowskiego i jeszcze jednego i praktycznie mówili zupełnie tak samo, w świetnej komitywie. Tak jak w zakończeniu "Folwarku zwierzęcego" - nie wiadomo, który to człowiek, a który świnia - tacy z nich "niepokorni". Dla mnie - od wielu lat - rewelacyjnym opisem systemu, który opętał społeczeństwo, jest "Matrix". Najgorsze jest jednak poczucie niemożności. Wypomnę Ci, Toyahu, że długo przekonywałeś swoich czytelników, że możliwa jest zwykła demokratyczna wygrana w wyborach. Dzisiaj chyba nikt już w to nie wierzy. A każdy kolejny miesiąc rządów Tuska-Komorowskiego pogrąża Polskę w jakiejś czarnej dziurze, z której nie widać wyjścia, choćby nagle PiS zyskał 70% poparcia.

    Filozof Grecki

    OdpowiedzUsuń
  3. @Marylka
    Spodobała Ci się? Super. Też ją lubią. jak wszystkie, które są symboliczne.

    OdpowiedzUsuń
  4. @fi.g
    Lisicki i Janke? Ciekawe. A który z nich robił za prawicę?

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wytrzymałem zbyt długo tego smutnego widowiska. Był poruszany temat Madzi. Wszyscy dyskutanci zgodzili się co do tego, że tabloidy głupio rozdmuchały tę - w gruncie rzeczy - dość typową kryminalną sensację. Nie to co poważna telewizja TVN24, która podaje tylko informacje najbardziej istotne dla sprawy, no bo oskarżenie mamy Madzi o zabójstwo jest tu rzeczywiście istotne i TVN24 był po prostu zmuszony przypomnieć temat. Dosłownie! Taki mniej więcej wywód wyszedł z ust jednego z "prawicowych", chyba Janke. Miałem jeszcze w pamięci Twój poprzedni wpis i był to straszny kontrast z Janke i Lisickim. Przez chwilę nawet pomyślałem, że oni już upodlili się prawie tak jak Wołek.

    OdpowiedzUsuń
  6. @fi.g
    No własnie usłyszałem, ze dziś przerwali Lożę Prasową po to, by nadać tę konferencję. Osobiście brakuje mi słów.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie nie dziwi nic, jeśli chodzi o media ewidentnie wrogie Polsce - GW czy TVN24. Natomiast dziwi mnie, jak wielu wierzy w pozorowaną debatę, w której występuje lewica, koncesjonowana prawica typu Janke i Lisicki, a TVN24 to moderuje. Zajrzałem na S24 i widzę, że Janke jest tam dość zgodnie kreowany na bohatera tego programu. Może za krótko go oglądałem, bo w końcowym fragmencie, który widziałem, dostrzegłem raczej zgodność poglądów i brak większych emocji. Przecież są poważne tematy: zamach w Smoleńsku, astronomiczne zadłużenie kraju i niepewna przyszłość, antyrodzinna polityka, nakładanie kolejnych ciężarów na społeczeństwo, praktyczna likwidacja szkolnictwa i służby zdrowia, powrót ludzi WSI do struktur państwa, a co za tym idzie pełna kontrola Polski przez obce siły. A my tu o Madzi... Przecież specjaliści od socjotechniki tematy podobne do Madzi i o podobnym ładunku emocjonalnym mogą kreować na pęczki, tak długo jak będzie to skuteczne.

    OdpowiedzUsuń
  8. @fi.g
    Czytałem tekst Janke i to co mnie uderzyło, to to, ile on miejsca poświęca chwaleniu "Małgosi", że jaka to ona była dzielna, że tak "bez przekonania" broniła stacji. To jest autentycznie chore.

    OdpowiedzUsuń
  9. @Toyah
    Mnie też!
    A Janke mnie rozśmieszył do łez. Obwieszcza upadek mediów, bo przerwali program z JEGO udziałem, żeby pokazać Rutkowskiego. Zawalił mu się świat! On naprawdę myślał, że jest lepszy od Rutkowskiego?

    OdpowiedzUsuń
  10. @Toyah
    A co się stało z komentarzami na s24? Połowa pod Twoim postem zniknęła. Ukrytych też nie mogę zobaczyć.

    OdpowiedzUsuń
  11. @Toyah
    Pomyłka. Odeszłam od komputera i nie zauważyłam, że jest nowy tekst.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dobre! Dzięki.

    OdpowiedzUsuń
  13. @hes2
    Do usług. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz uda mi się Cię zainspirować.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Bumerang, czyli blessing in disguise

  Zanim przejdę do rzeczy, muszę przekazać kilka informacji na temat naszej córki Zosi, która pod koniec maja została zdiagnozowana z bardzo...