Wydaje mi się, że stosunkowo niedawno napisałem o tym, że telewizję na poziomie tego co tam się sączy w temacie polityki, przestałem oglądać. Nie stało się to ani w związku z jakimś konkretnym wydarzeniem, ani z jakimś szczególnym postanowieniem. Ot tak. Stało się Któregoś dnia nie włączyłem telewizora, a potem wszystko poszło już bardzo szybko. Dziś, jak idzie o pierwszą stację informacyjną w Polsce, a więc TVN24 – Polsatu i TVP Info nie oglądałem nigdy – zaglądam tam równie rzadko jak na wspomniane też dopiero co Mango Telezakupy, a więc w tych pojawiających się niekiedy chwilach, gdy nie ma zupełnie nic do roboty, i można sobie bez szczególnych wyrzutów sumienia siąść i pozbijać bąki.
I tak się zdarzyło wczoraj czy przedwczoraj. Siadłem sobie w fotelu, włączyłem telewizor i pokazało się jakieś TVP Historia z czymś co oni dają od pewnego czasu, a więc wspomnieniem Dziennika Telewizyjnego. Ponieważ ten sam żart powtarzany zbyt często – a tu mamy sytuację kiedy on jest powtarzany regularnie o tej samej porze każdego dnia – po krótkim czasie staje się bardzo ponury, przełączyłem kanał na TVN, a tam leciał akurat Dziennik Telewizyjny w wersji HD, czyli tak zwane Fakty. I powiem Państwu szczerze, ze ja nigdy dotychczas w historii III RP nie miałem tak silnego przeświadczenia, że to co się rzekomo skończyło już ponad 20 lat temu trwa, tyle że w formie szyderczej. I nie umiem powiedzieć, czy wrażenie jakie odniosłem może zostać przez kogoś potwierdzone obiektywnie, czy może to wszystko jest związane z tym, że ja miałem jednak ten okres odstawienia, i po tym powrocie wszystko może wyglądać dość surrealistycznie, ale faktem jest że fragment Faktów TVN, który miałem okazję obejrzeć wczoraj, był niemal dosłowną parodią tego, co w tym samym czasie nadawano na TVP Historia. Każda kolejna wiadomość była doskonale pusta, bez najmniejszego znaczenia, a jednocześnie podana tak, by po obejrzeniu programu każdy przeciętny dureń pozostał z informacją, że po pierwsze nic ciekawego się nie dzieje, a po drugie jest dobrze. A nawet wesoło.
Poza tym – co akurat tu jest bardzo ważne – to akurat wydanie Faktów prowadziła Anita Werner, a więc ktoś kto od początku do końca wygląda nie jak człowiek, lecz klasyczny android. I nie wykluczam, że to ona właśnie, w połączeniu z tą niezwykłą wręcz zawartością programu, tak mnie zainspirowała. Bo patrząc na tę Werner, jak ona odczytuje to nowe wydanie Dziennika Telewizyjnego w wersji technicznie poprawionej i cyfrowo odnowionej uświadomiłem sobie, że cały ów TVN jest równie nierzeczywisty jak nierzeczywista jest ta kobieta.
No i w tym momencie zdałem sobie też sprawę z tego, że oni wszyscy, a więc nie tylko Werner, ale i Rymanowski, Miecugow, Olejnik, a nawet ta żałosna tefauenowską drobnica w postaci jakiejś Arlety Zalewskiej, czy Omeny Mensy zostali bardzo skutecznie zmienieni w androidy. Tak jakby samo to miejsce – może przez ów nadmiar tego jednego koloru – zaczęło już tylko zarażać. Jak jakaś nowa postać huxleyowskiej somy.
Pisałem tu kiedyś przy jakiejś okazji o Monice Olejnik w kontekście pewnego mojego kolegi ze szkoły podstawowej imieniem Zbyszek. Wtedy chodziło o coś zgoła innego, ale dziś znów mi się przypomniał ów Zbyszek, a z nim oczywiście sama Olejnik. Pozwolę sobie więc przypomnieć tamtą refleksję w wersji nieco rozbudowanej, no i z nieco innymi wnioskami. Otóż poza tym, że patrzę na nią oczywiście jak na androida, mam z Olejnik jeden kłopot. Kiedy zamordowano prezydenta Lecha Kaczyńskiego, ona wystąpiła w swoim programie „Kropka nad i”, powiedziała, że ledwo co, krótko przed katastrofą, wciąż kombinowała, żeby zrobić z Prezydentem kolejny wywiad, ale jej jakoś zawsze coś wypadało, i że wciąż ma w swojej komórce jego numer telefonu… no i mówiąc to, się pobeczała. Autentycznie. Ktoś mi powie, że to nieprawda. Że Żydzi, szczególnie z karierą w aparacie, to są takie sprytne stworzenia, że dla nich odegrać wzruszenie to tyle co kogoś zabić. Może. Ja w każdym razie słyszałem jak jej się łamał głos, a później jak autentycznie beczała. I pamiętam, że poczułem wtedy poważny dyskomfort. Oczywiście, od tego czasu ona jak najbardziej doszła do siebie, i dziś, jak się zdaje, potrafi z siebie wykrzesać owego słynnego zbydlęcenia więcej niż kiedykolwiek wcześniej, a ja wciąż pamiętam, jak ona wtedy się wzruszyła. W celu rozwiązania tej zagadki, mógłbym oczywiście skonsultować się z którymś ze znajomych psychologów, czy może nawet i psychiatrów, tyle że do nich akurat nie mam najmniejszego zaufania, a już zwłaszcza od czasu, gdy cala ta nauka przeszła na wyłączną służbę Systemu. A więc na nich liczyć nie mogę. Pozostaje mi więc, jak już wielokrotnie wcześniej, liczyć wyłącznie na siebie, swoje doświadczenie, no i swoją inteligencję.
No i tu się pojawia wspomniany wcześniej Zbyszek. Kiedy chodziłem jeszcze do szkoły podstawowej, miałem tego Zbyszka za kolegę z klasy. Zbyszek, mimo tak ładnego imienia, był najbardziej okrutnym bandytą. Nie wiem czy on dziś żyje czy nie, a jak żyje, to czy siedzi w polskim więzieniu, czy może pracuje na budowie w Niemczech, a może pracuje w TVN24, w każdym razie, kiedy byliśmy kolegami, był on bandytą wręcz doskonałym w tym sensie, że miał w sobie odpowiednio dużo okrucieństwa, był odpowiednio głupi, no i odpowiednio fizycznie do tego przysposobiony, a więc wyglądał jak idealny psychopata. W dodatku jeszcze, cierpiał ów Zbyszek na wirusowe zapalenie oka, w związku z czym nieustannie mu ciekła z tego oka jakaś ropa, co sprawiało, że wyglądał naprawdę firmowo.
Pewnego razu Zbyszek zażyczył sobie, że on będzie siedział w klasie na moim miejscu. Podszedł do mojej ławki i zażądał bym się przesiadł. Ja akurat byłem dzieckiem grzecznym i fizycznie mało sprawnym, jednak to jego polecenie tak mnie zdziwiło, że powiedziałem Zbyszkowi, że mowy nie ma. Że się nie ruszę. Na co Zbyszek wyciągnął mnie z ławki, jednak zanim zdążył cokolwiek zrobić, ja go z całej siły kopnąłem w goleń. Przyznaję – mało to było sportowe, ale nic mi akurat lepszego do głowy nie przyszło. Oczywiście ten kopniak był tak skuteczny, że na pewien czas Zbyszka wyłączył z rozgrywki, co niestety jednak oczywiście sprawy nie zakończyło. Parę dni później szedłem sobie spokojnie ulicą, no i pojawił się Zbyszek. Z nożem. No i wtedy znów znalazłem na niego sposób. Równie mało sportowy, jak numer z goleniem. Powiedziałem mu, żeby się na mnie nie gniewał, bo mam bardzo trudny moment. Oto mój najlepszy kumpel zmarł właśnie na białaczkę i jest mi naprawdę ciężko. Zbyszek się tą historią bardzo zainteresował, kazał mi opowiadać, a ja zacząłem wymyślać jakieś niestworzone rzeczy. No i proszę sobie wyobrazić, że on się w pewnym momencie zwyczajnie popłakał. Najpierw zaczął mu drżeć glos, potem z tego zaropiałego oka poleciała pierwsza łezka, a potem już poszło wszystko równo. W końcu schował ten nóż, poklepał mnie po plecach i chlipiąc odszedł.
A ja oglądam sobie właśnie Fakty TVN, z Anetą Werner w roli głównej, ale oczami wyobraźni widzę, jak tuż za nią czają się i jakaś Ania, lub Joasia, jakiś Wojtek, czy Robert, i sobie myślę, że ciekawa jest ta ludzka natura. Weźmy więc taką Olejnik. Całe swoje zawodowe życie w ten czy inny sposób poświeciła na to, by zapędzić Lecha Kaczyńskiego do grobu. A kiedy już wszystko poszło wedle jej pragnień, nagle dojrzała w tym jakąś opowieść, która ją wzruszyła, no i stało się co się stało. Więc jak to jest? Czy oni są już tylko androidami, czy też jeszcze troszeczkę ludźmi? A może oni sa androidami już w drugiej, czy trzeciej edycji, jak ta biedna dziewczyna w Blade Runnerze Scotta, którzy wprawdzie są tylko maszynami, ale mają wszczepione wszystkie podstawowe ludzkie odruchy, w tym nawet wspomnienia i uczucia? Które potrafią włączać i wyłączać, zależnie od potrzeby.
Co oczywiście nie zmienia faktu, że uważam że ich wszystkich należy tępić, bez cienia współczucia. Nawet przy tej świadomości, że oni żyją tylko pięć czy dziesięć lat. A więc gdybym spotkał takiego Piotra Marciniaka, czy Kolendę-Zaleską, i miał przy tym odpowiednio dużo miejsca i czasu, to bym wziął odpowiedni zamach i potraktował ja dokładnie tak, jak swego czasu mojego kolegę Zbyszka. Tuż nad tym idiotycznym bucikiem, który oni za ciężkie tysiące noszą na tych swoich muskularnych, skutecznie uformowanych w firmowym gymansionie kopytkach.
Przed nami kolejny tydzień. Taki sam jak poprzedni, pełen codziennego wysiłku by przeżyć i nadziei, że nic się nagle nie skończy. Bardzo więc proszę pamiętać o mnie, wspierać ten blog finansowo, kupować książki, polecać innym, no i przede wszystkim stąd nie odchodzić. Dziękuję.
@Toyah
OdpowiedzUsuńŚliczna historia. No i Al Capone też tak miał.
Androidy Dicka to ciekawe skojarzenie dla tych redaktorów z TVN24. No i do tego to zarażanie - dzisiaj w TVN24 widziałem nowe ofiary choroby - redaktorów Janke i Lisickiego. Siedzieli oni obok Sierakowskiego i jeszcze jednego i praktycznie mówili zupełnie tak samo, w świetnej komitywie. Tak jak w zakończeniu "Folwarku zwierzęcego" - nie wiadomo, który to człowiek, a który świnia - tacy z nich "niepokorni". Dla mnie - od wielu lat - rewelacyjnym opisem systemu, który opętał społeczeństwo, jest "Matrix". Najgorsze jest jednak poczucie niemożności. Wypomnę Ci, Toyahu, że długo przekonywałeś swoich czytelników, że możliwa jest zwykła demokratyczna wygrana w wyborach. Dzisiaj chyba nikt już w to nie wierzy. A każdy kolejny miesiąc rządów Tuska-Komorowskiego pogrąża Polskę w jakiejś czarnej dziurze, z której nie widać wyjścia, choćby nagle PiS zyskał 70% poparcia.
OdpowiedzUsuńFilozof Grecki
@Marylka
OdpowiedzUsuńSpodobała Ci się? Super. Też ją lubią. jak wszystkie, które są symboliczne.
@fi.g
OdpowiedzUsuńLisicki i Janke? Ciekawe. A który z nich robił za prawicę?
Nie wytrzymałem zbyt długo tego smutnego widowiska. Był poruszany temat Madzi. Wszyscy dyskutanci zgodzili się co do tego, że tabloidy głupio rozdmuchały tę - w gruncie rzeczy - dość typową kryminalną sensację. Nie to co poważna telewizja TVN24, która podaje tylko informacje najbardziej istotne dla sprawy, no bo oskarżenie mamy Madzi o zabójstwo jest tu rzeczywiście istotne i TVN24 był po prostu zmuszony przypomnieć temat. Dosłownie! Taki mniej więcej wywód wyszedł z ust jednego z "prawicowych", chyba Janke. Miałem jeszcze w pamięci Twój poprzedni wpis i był to straszny kontrast z Janke i Lisickim. Przez chwilę nawet pomyślałem, że oni już upodlili się prawie tak jak Wołek.
OdpowiedzUsuń@fi.g
OdpowiedzUsuńNo własnie usłyszałem, ze dziś przerwali Lożę Prasową po to, by nadać tę konferencję. Osobiście brakuje mi słów.
Mnie nie dziwi nic, jeśli chodzi o media ewidentnie wrogie Polsce - GW czy TVN24. Natomiast dziwi mnie, jak wielu wierzy w pozorowaną debatę, w której występuje lewica, koncesjonowana prawica typu Janke i Lisicki, a TVN24 to moderuje. Zajrzałem na S24 i widzę, że Janke jest tam dość zgodnie kreowany na bohatera tego programu. Może za krótko go oglądałem, bo w końcowym fragmencie, który widziałem, dostrzegłem raczej zgodność poglądów i brak większych emocji. Przecież są poważne tematy: zamach w Smoleńsku, astronomiczne zadłużenie kraju i niepewna przyszłość, antyrodzinna polityka, nakładanie kolejnych ciężarów na społeczeństwo, praktyczna likwidacja szkolnictwa i służby zdrowia, powrót ludzi WSI do struktur państwa, a co za tym idzie pełna kontrola Polski przez obce siły. A my tu o Madzi... Przecież specjaliści od socjotechniki tematy podobne do Madzi i o podobnym ładunku emocjonalnym mogą kreować na pęczki, tak długo jak będzie to skuteczne.
OdpowiedzUsuń@fi.g
OdpowiedzUsuńCzytałem tekst Janke i to co mnie uderzyło, to to, ile on miejsca poświęca chwaleniu "Małgosi", że jaka to ona była dzielna, że tak "bez przekonania" broniła stacji. To jest autentycznie chore.
@Toyah
OdpowiedzUsuńMnie też!
A Janke mnie rozśmieszył do łez. Obwieszcza upadek mediów, bo przerwali program z JEGO udziałem, żeby pokazać Rutkowskiego. Zawalił mu się świat! On naprawdę myślał, że jest lepszy od Rutkowskiego?
@Toyah
OdpowiedzUsuńA co się stało z komentarzami na s24? Połowa pod Twoim postem zniknęła. Ukrytych też nie mogę zobaczyć.
@Toyah
OdpowiedzUsuńPomyłka. Odeszłam od komputera i nie zauważyłam, że jest nowy tekst.
Dobre! Dzięki.
OdpowiedzUsuń@hes2
OdpowiedzUsuńDo usług. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz uda mi się Cię zainspirować.